www.zamosconline.pl - Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu
Zamość i Roztocze - redakcja Zamość i Roztocze - formularz kontaktowy Zamość i Roztocze - linkownia stron Zamość i Roztocze - komentarze internautów Zamość i Roztocze - reklama Zamość i Roztocze - galeria foto
Redakcja Kontakt Polecamy Komentarze Reklama Fotogaleria
Witaj w czwartek, 25 kwietnia 2024, w 116 dniu roku. Pamiętaj o życzeniach dla: Marka, Jarosława, Erwiny, Kaliksta.
Kwietniowe przysłowia: Po Urbanie chwile jakie i lato takie. [...]

Turystyka: Noclegi, Jedzenie, Kluby i dyskoteki, Komunikacja, Biura podróży Rozrywka: Częst. radiowe, Program TV, Kina, Tapety, e-Kartki, Puzle, Forum Służba zdrowia: Apteki, Przychodnie, Stomatologia Pozostałe: Kościoły, Bankomaty, Samorządy, Szkoły, Alfabet Twórców Zamojskich

www.zamosconline.pl Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu


\Home > Publicystyka


- - - - POLECAMY - - - -




Siatka niczym sito

Naprawdę nie planowałem zajmowania się sportem również i w tym tygodniu, ale nie mogę pozostać obojętny na to, co się stało w ostatni wtorek. A stało się tak, że nasza (naprawdę) narodowa dyscyplina doświadczyła najgorszego od lat sezonu reprezentacyjnego. Ściślej rzecz ujmując, jeżeli uwzględnimy drużynę zarówno męską, jak i kobiecą, tak wielką nędzę mieliśmy ostatnio w 2000 roku. Wtedy, w roku igrzysk olimpijskich, nasze siatkarskich drużyn do tych imprez zwyczajnie się nie zakwalifikowały, więc nawet nie było jak się kompromitować. Później nawet jeśli kobiety ponosiły klęski, to ich koledzy prezentowali się dużo lepiej i na odwrót. Teraz jest zupełnie inaczej. Liga Światowa i World Grand Prix to brak awansu do turniejów finałowych. Mistrzostwa Europy zaś obie nasze reprezentacje skończyły poza czołową "ósemką".

Przypomnę, że nie mówimy o piłce nożnej, w której od bardzo dawna stanowimy tło dla najlepszych i w której nawet jeśli uda nam się awansować do najważniejszych imprez, to tylko po to, aby dać się pobić. Nie mówimy też o piłce ręcznej, gdzie sukcesy w obecnym stuleciu uzyskaliśmy za sprawą bardzo szczęśliwego zbiegu okoliczności w postaci pojawienia się grupy bardzo zdolnych zawodników i trenera Bogdana Wenty. Gdy ich zabrakło, zabrakło też osiągnięć. Mówimy o siatkówce, czyli dyscyplinie wypracowanej i wylansowanej praktycznie od podstaw, na którą media (najpierw TVP, a potem z dużo większym rozmachem Polsat) postawiły w momencie, gdy kojarzyła się Polakom bardziej z odbijaniem piłki przy ognisku niż z poważnymi zmaganiami sportowymi. I choć początki były bardzo trudne, a na sukcesy przyszło nam czekać niemal dekadę od momentu rozpoczęcia promocji, to dzięki temu wypracowaliśmy system, który pozwalał mieć nadzieję na trwałe umocowanie w światowej czołówce przez więcej niż jedno pokolenie.

Tak też się stało - przynajmniej w przypadku mężczyzn. Kadra, która w 2006 roku zdobyła wicemistrzostwo świata pod wodzą Raula Lozano, znacznie różni się od zwycięskiej ekipy w zeszłorocznej Lidze Światowej. Tyle, że - jak się okazuje - tamten triumf był szczytem, z którego nasi siatkarze spadli w bardzo głęboką przepaść.

Obserwując trwający wciąż przecież turniej Mistrzostw Europy w Polsce i Danii, ze szczególnym uwzględnieniem spotkań "biało-czerwonych", nie sposób było nie zauważyć, że nasz zespół od czołówki wyraźnie odstaje: zagrywką, precyzją przyjęcia, jakością rozegrania i ataku oraz obroną. To niemal wszystkie elementy siatkarskiego abecadła. W wielu wypadkach nie była to znaczna różnica, ale jednak taka, która wystarczyła do tego, aby przegrać dwa kluczowe mecze. W tym także ten decydujący o wejściu do ćwierćfinału - z Bułgarią (choć zgadzam się z tezą, że równie dobrze to my mogliśmy go wygrać).

Nie będę tu rozwodził się nad powinnościami zarządu Polskiego Związku Piłki Siatkowej i nie zamierzam urządzać sądu kapturowego nad Andreą Anastasim. Może faktycznie współpraca z nim nie rokuje dobrze dla naszej reprezentacji, a może jest inaczej. Pozwalam sobie jednak zauważyć, że nawet najlepszy szkoleniowiec nie zrobi niczego, jeśli nie ma ku temu warunków. A tych mimo wszystko brakuje.

Przy czym nie mam tu na myśli sfery organizacyjnej. Ta jest w jak najlepszym porządku, a ośrodek w Spale zagraniczni trenerzy stawiają u siebie za wzór. Problem polega na rzeczy dużo bardziej prozaicznej - na braku odpowiednich wykonawców.

Nie możemy już się dłużej oszukiwać, że nasz system szkolenia jest odpowiedni i tylko patrzeć, jak pojawią się zupełnie nowi gracze, którzy zastąpią obecną starą gwardię. Tak się składa, że o ile jeszcze niedawno rzeczywiście mieliśmy naprawdę utalentowany narybek, który potencjał potwierdzał w imprezach dla swoich kategorii wiekowych, to od pewnego czasu sukcesów juniorskich nam brakuje. I niech nam nie mydli oczu tegoroczne mistrzostwo Starego Kontynentu kadetek oraz drugie miejsce ich rówieśników. Po pierwsze dlatego, że te osoby na szerokie wody dopiero wypłyną, a po drugie - te osiągnięcia są wyspą na morzu marazmu, gdyż obie reprezentacje juniorskie nawet nie awansowały do mistrzostw świata w swoich kategoriach.

Przekłada się to na seniorów. Na najważniejszej pozycji boiskowej, czyli rozegraniu, mamy starych wyjadaczy, którzy są wprawdzie bardzo dobrymi zawodnikami, ale z roku na rok natura coraz bardziej daje im o sobie znać. Nie można dłużej opierać swojej gry na Pawle Zagumnym i Łukaszu Żygadle. Ten pierwszy w tym roku postanowił odpocząć od kadry, a drugi wystawiał w Gdańsku niekiedy wręcz żałośnie i przewidywalnie do bólu. To, że do tej pory nie znaleźli się lepsi od nich, stanowi kwintesencję naszego systemu szkolenia. Na innych pozycjach brakuje odpowiednio dobrych dublerów, co powoduje, że trener ma niewielkie pole manewru. U mężczyzn to jeszcze nie jest tak dostrzegalne, głównie dlatego, że tam absencji jest i tak stosunkowo mało. U kobiet problem wręcz krzyczy. Kiedy z gry wypadnie (lub po prostu obrazi się na szkoleniowca) kilka zawodniczek, trzeba posiłkować się siatkarkami, które normalnie miałyby niewielkie szanse na załapanie się do rezerwy.

Jesteśmy na idealnej drodze ku temu, by naprawdę wspaniały produkt, hodowany przez bardzo długie lata, zepsuć na lata jeszcze dłuższe. Ale dzięki temu, że siatkówka wpisała się już na stałe w obraz polskiego sportu, jako jedna z jego najważniejszych dyscyplin, można jeszcze to odwrócić. Za rok organizujemy męskie mistrzostwa świata, a co roku gościmy wielkie zespoły podczas Ligi Światowej i World Grand Prix. Mamy zatem wciąż namacalny kontakt ze światową czołówką i dystans dzielący nas od niej możemy względnie łatwo niwelować. Jeśli jednak nie zwrócimy uwagi na podstawy funkcjonowania, to nie pomoże nam żadna trenerska gwiazda. Wszak Andrea Anastasi wygrywał największe imprezy z zespołami gorszymi od naszego.


autor / źródło: Robert Marchwiany
dodano: 2013-09-26 przeczytano: 3211 razy.



Zobacz podobne:

Warto przeczytać:









- - - - POLECAMY - - - -




Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu - Twoje źródło informacji

Wykorzystanie materiałów (tekstów, zdjęć) zamieszczonych na stronach www.zamosconline.pl wymaga zgody redakcji portalu!

Domeny na sprzedaż: krasnobrod.net, wdzydze.net, borsk.net, kredki.com, ciuchland.pl, bobasy.net, naRoztocze.pl, dzieraznia.pl
Projektowanie stron internetowych, kontakt: www.vdm.pl, tel. 604 54 80 50, biuro@vdm.pl
Startuj z nami   Dodaj do ulubionych
Copyright © 2006 by Zamość onLine All rights reserved.        Polityka prywatności i RODO Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, hosting, programowanie, bazy danych, edukacja, internet