Rynek Nowego Miasta to obecnie największe, a w zasadzie jedyne, tradycyjne targowisko w Zamościu. Niegdyś rolę tę spełniały bazary oraz tzw. zielony rynek na Starówce, ale teraz już takiego handlu w ścisłym centrum miasta nie uświadczymy. Zastąpiły go markety, galerie oraz... giełda w Mokrem, która zapewne będzie działać jeszcze dłużej niż Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Dzięki temu, jeśli ktoś chce sobie pochodzić między straganami i zakosztować atmosfery oraz gwaru zakupów mydła i powidła oferowanych przez drobnych handlarzy na wolnym powietrzu, musi się wybrać na Nowy Rynek.

Również dla mnie to miejsce wiąże się z licznymi wspomnieniami. W czasach, gdy centra handlowe w Zamościu wydawały się odległą przyszłością, właśnie na Nowym Rynku kwitło gospodarcze życie miasta. Pamiętam, że wielokrotnie siedziałem w aucie na parkingu znajdującym się w kwarcie północno-zachodniej i czekałem aż mama wróci z zakupami, a przy okazji obserwowałem ten kolorowy tłum i ruch na skrzyżowaniu z sygnalizacją świetlną. Po latach zbierałem tam materiały do artykułów prasowych, robiłem też samodzielne zakupy. Często udawało się nabyć towary dobrej jakości za cenę znacznie niższą niż w innych miejscach. Pamiętam na przykład, jak szukałem dla siebie kaszkietu. W pobliskim - sporym - sklepie oferowano mi czapki w cenie co najmniej 70 złotych ("bo firmowe"). Na Nowym Rynku znalazłem podobne za 20 złotych. Kupiłem dwie i służą mi do tej pory. Wielu mieszkańców miasta również chodzi na ten targ z przyczyn finansowych.

Ale targowisko nie jest wolne od problemów. Paradoksalnie przyczyniła się do nich w znacznym stopniu... rewitalizacja tego miejsca oraz jego bezpośrednich okolic. Na jej skutek pojawiły się tam kłopotliwe kramy, często zbyt ciasne, z których w dodatku handlarze muszą codziennie zabierać towar i przywozić go następnego dnia. A w kwarcie południowo-zachodniej w dalszym ciągu widok targu nasuwa skojarzenia raczej z Azją niż Europą Zachodnią i to począwszy od pagórkowatej nawierzchni, skończywszy na mnóstwie niezorganizowanych stoisk. Problem ten systematycznie powraca podczas sesji Rady Miasta. Wiosną ubiegłego roku obiecano, że sprawa zostanie rozwiązana. Tak się też stało, ale temat przypomniał o sobie późnym latem i był aktualny aż do końca roku. Wtedy właśnie - z powodu końca obowiązującej umowy - dotychczasowy zarządca targowiska przestał nim być. A nowy - wedle pogłosek - wprowadził nowe porządki, przez które dotychczas handlujący poczuli się zagrożeni.

O sprawie była mowa na poniedziałkowej Komisji Samorządu i Porządku Publicznego RM. Wiceprezydent Tomasz Kossowski powiedział na ten temat parę istotnych zdań. Przede wszystkim przypomniał, choć podejrzewam, że dla części z Państwa będzie to nowość, że kramy na Nowym Rynku nie zostały postawione w celach handlowych. Chodziło o to, żeby "nabrać" płatników środków zewnętrznych, że tu wcale nie chodzi o ucywilizowanie miejsca do handlu, a priorytetem był generalny remont okolicznych ulic i uliczek. Dlatego właśnie kramy nie są przytwierdzone do podłoża, za to powstały z nietrwałych konstrukcji i są tak ciasne. Ich wymiana ma nastąpić za kilka lat. Sprawa następna - jak stwierdził wiceprezydent, poprzedni zarządca pobierał od handlujących nieuprawnione opłaty, wykraczające poza normalną opłatę targową. Nie ma więc uzasadnienia dla twierdzeń, że nowy pan - wybrany na drodze przetargu z grona aż pięciu oferentów - zarzuci chomąto na tych drobnych przedsiębiorców. A i sami handlowcy też się już uspokoili, czemu pomogło spotkanie zorganizowane 10 stycznia przez władze miejskie. Tomasz Kossowski dorzucił również uwagę, że za całym zamieszaniem w mediach stoją tak zwani "internetowi napinacze", którzy wypuszczają niesprawdzone, a czasem celowo zniekształcone, informacje. Uspokoił jednak, że "to kilka adresów IP", tak więc nie ma co demonizować krytyki poczynań magistratu.

Jako klient targowiska chciałbym, aby było ono wizytówką tej części Zamościa. Obchodzi mnie, aby zasady handlu były przejrzyste zarówno dla kupców, jak i dla kupujących. Natomiast praktyka - wypływająca również z najnowszej historii zamojskiego handlu - pokazuje, że jest z tym pewien problem. Jest jeszcze stanowczo za wcześnie, by osądzać czy wprowadzone ostatnio zmiany okażą się korzystne. Natomiast radzę Państwu uważnie obserwować sytuację w tym miejscu, bo może się okazać, że targowisko z biegiem czasu będzie coraz mniej oblegane, za to kolejne profity będzie zgarniać Mokre.