|
Niski poziom BOSO Po dzisiejszym odcinku Boso przez świat (z Sewilli) odczuwam wstyd i złość. Otrzymałem sporo dobrych recenzji, ale sam jestem niezadowolony i przyłączam się do grona krytykantów.
Złość moja stąd, że na niektóre rzeczy człowiek nie ma wpływu, ale i tak będzie za nie ukarany. W telewizji to częste, bo telewizja to dzieło zbiorowe, a za wszystkie błędy poczynione na dowolnym etapie produkcji obrywa wyłącznie prowadzący.
Sprawy wyglądają tak:
Żeby cykl telewizyjny był opłacalny finansowo, to z jednego zagranicznego wyjazdu powinniśmy przywozić powiedzmy 7 odcinków. Jeśli uda się nakręcić 7 DOBRYCH odcinków wszytko gra, ale w momencie gdy jest mniej, zaczynają się targi o jakość - Producent będzie ZAWSZE uważał, że da się zrobić siedem dobrych z tego co jest, no najwyżej jeden będzie trochę słabszy, panie Wojtku, ale nadal niezły, natomiast wykonawca, czyli ja, będzie uważał, że lepiej zrobić sześć dobrych! i najwyżej przy kolejnym wyjeździe zrobimy o jeden więcej i się wyrówna.
Producent musi dbać o opłacalność ekonomiczną projektu jako całości i o swoją firmę, a dopiero w dalszej kolejności zwracać uwagę na samopoczucie wykonawcy, czyli moje - takie są realia.
WNIOSEK: Gdybym był swoim własnym producentem to bym tego odcinka nie puścił. (To jedyna sytuacja, kiedy firmie opłaca się dołożyć do produkcji w obronie dobrego imienia prowadzącego program). Ale nie jestem producentem - jedynie najemnym wykonawcą - i w tej sytuacji producent zachował się racjonalnie: puścił w eter słaby odcinek i nic przy tym nie stracił. No owszem - Cejrowski mu kwęka, Cejrowski się wstydzi, Cejrowski zbiera pretensje od publiki, ale... producent ocalił budżet i zachował ciągłość projektu. A publika, panie Wojtku, pokwęka i zapomni. Za tydzień damy dobry odcinek i ten jeden zniknie w niepamięci...
W mojej nie zniknie, ale takie są realia.
Co w tej sytuacji można zrobić?
1. Zacisnąć zęby i przetrzymać wstyd.
2. Zerwać umowę i nie ryzykować kolejnych gniotów podpisanych moim nazwiskiem, ale przy okazji nie robić także tych dobrych odcinków.
(Można też zostać własnym producentem, ale w tym konkretnym przypadku nie jest to dostępna opcja, więc ją pomińmy.)
PS
Na forum są pretensje o żółte kalosze w dżungli. Zgadzam się z nimi w stu procentach - powinienem występować bez kaloszy. Wprawdzie na krótkie wejścia do lasu kalosz jest doskonały, bo pozwala NIE patrzeć pod nogi, tylko np. w kamerę, ale mają Państwo rację, że lepiej by mi było boso. I uznaję Wasze prawo do wybrzydzania na moje usprawiedliwienia. Wprawdzie miałem niedoświadczoną ekipę i musiałem stale uważać, żeby mi któryś z chłopaków nie wlazł na węża, ale skoro publika czekała na boso, to powinno być boso (i najwyżej potem operatora zawiozło by się do szpitala z noga jak balon).
autor / źródło: Wojciech Cejrowski
dodano: 2007-06-17 przeczytano: 15859 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|