|
Bożeny Gałczyńskej-Szurek przygoda z literaturąBożena Gałczyńska-Szurek pierwszą swoją książkę napisała z przekory. Książka się spodobała i postanowiła napisać następną. Potem już musiała napisać kolejną, z akcją rozgrywającą się w Zamościu, bo do tego wszystko zmierzało. "Wieczność bez ciebie" to arcyciekawa opowieść.
Swoje życie podporządkowała muzyce. Z wykształcenia jest muzykiem, wiolonczelistką i pracuje w Szkole Muzycznej im. K. Szymanowskiego w Zamościu. W wymiarze pisarskim zadebiutowała tekstami o współpracy z Markiem Grechutą i zespołem "Anawa" na naszym portalu. Wydała dwie powieści sensacyjno-obyczajowe "Tajemnica greckiej Madonny" (2010), "Monachos" (2013) i kryminał "Wieczność bez ciebie" (2014). Jak przyznaje, fakt, że stała się pisarką to po części zasługa chwalących jej pierwsze teksty koleżanek i kolegów oraz męża.
Najpierw była miłość do Grecji
- Wszystko w moim życiu dzieje się w sposób naturalny, jak gdyby było wcześniej zaplanowane. Jest w tym jakiś "palec Boży". Grecja w moim życiu istniej od zawsze. Poznałam Greków kiedy byłam dzieckiem, potem na studiach, aż wreszcie wyjechałam do Grecji. Ten kraj mnie zafascynował, co łatwo zrozumieć, bo wówczas, wszystko w Polsce było szare i smutne, byliśmy zniewoleni. Więc kiedy jako młoda dziewczyna wysiadłam z samolotu na lotnisku w Atenach i zobaczyłam kraj pełen słońca i kwiatów, uśmiechniętych ludzi, gdzie wielowiekowa historia przeplata się z komercją i wszystkim o czym marzy młody człowiek, to nie jest trudno zakochać się w takim miejscu. Traci się głowię zderzając czasy komuny w naszym kraju z Grecją - w tamtym czasie - synonimem raju na ziemi. Stąd się wzięła moja miłość do tego kraju - mówiła pisarka.
Potem był wyjazd turystyczny i przedłużenie pobytu tak długo, dopóki się dało. Po kilku latach spędzonych w Grecji nie mogło być inaczej, Grecja głęboko zapadła w jej sercu. - Tęsknota za tym krajem odzywa się szczególnie jesienią, w słotne dni. Wtedy marzę o greckim słońcu i pysznym winie. Spędzenia Świąt Bożego Narodzenia nie wyobrażam sobie jednak w Grecji. To z uwagi na brak śniegu i prawdziwej choinki. Dwoistość natury, na którą znalazłam sposób. Kiedy brakuje mi Grecji siadam i piszę książkę. Mieszkam w kraju i mieście, które kocham i bardzo podziwiam.
Jestem szczęśliwym człowiekiem - nie kryła uczuć pani Bożena.
Z Grecji do Polski przeniosłaby radość życia. I chociaż aktualnie nie dzieje się tam najlepiej i ujawniają się niezbyt ładne ich strony życia - to Grecja nadal kojarzy się Bożenie Gałczyńskiej-Szurek z uśmiechem na twarzy, którego tak bardzo brakuje w Polsce. W Polakach brakuje jej ufności do drugiego człowieka i skoncentrowania się na tym, co jest ludzkie. Grek woli posiedzieć z kolegą przy butelce wina, niż zamknąć się w domu i oglądać telewizję. Grecy lubią być razem, cenią sobie przyjaźń sąsiedzką, co u nas należy już do przeszłości. Babcia to u Greków źródło życiowej wiedzy. Z uwagi na duże więzi rodzinne w Grecji nie ma domów starców, nie są potrzebne. Grecy cieszą się, kiedy ich kultura jest propagowana poza granicami ich kraju i stąd pozytywne opinie na temat dwóch książek pani Bożeny - "Tajemnicy greckiej Madonny" i "Monachos".
Planowała napisać przewodnik o Grecji, ale wszystko co zaczynała pisać - miało wymiar literacki. Zdecydowała więc, że napisze książkę taką, którą można zabrać ze sobą i posłuży ona jako przewodnik. Bożena Gałczyńska-Szurek zapewnia, że jej książki na wyspach greckich lub w okolicach klasztorów na Meteorach z powodzeniem spełnią rolę pierwszorzędnych przewodników.
Kryminał to jest to
Jak przyznaje autorka - ma w sobie potrzebę rozwijania fabuły, zgłębiania przemyśleń, refleksji, stąd kryminały, które też sama uwielbia. Lubi tajemnicę, trochę adrenaliny, w końcu jest artystą. Jej zdaniem - w książce musi być sensacja, miłość, o której napisała już czwartą książkę. Ulubioną autorką kryminałów pani Bożeny pozostaje Agatha Christie. To co ją zachwyca w kryminałach mistrzyni gatunku to niesamowity sposób narracji i wspaniałe postaci.
- Chociaż dzisiaj nieco trącą myszką, ale jeszcze długo nie pojawi się nikt, który będzie tak jak ona pisał kryminały. Lubię również mistrza polskiego kryminału Marka Krajewskiego i kryminały Marcina Wrońskiego z Lublina - dodaje pisarka i podkreśla: - Z twórczością to jest tak, że ten talent dany jest od Boga. Ja go zupełnie przypadkowo odkryłam. W twórczości pisarza szuka się umocowań, a to jest dar i potrzeba, radość, z tworzenia. W kryminale muszę mieć początek i bardzo ciekawe zakończenie. Potem piszę i wydaje mi się, że napiszę krótką książkę, ale muszę skracać bo nie mogę skończyć, a wątki zaczynają się rozwijać. Taki jest u mnie proces twórczy - objaśniała Bożena Szurek.
Mąż, muzyk Orkiestry Symfonicznej im. Karola Namysłowskiego jest pierwszym, najsurowszym recenzentem i krytykiem książek pani Bożeny. Jeśli krytykuje jakieś momenty, to - jak przyznaje pisarka - ma rację. Ona cierpliwie poprawia bo krytyka jest obiektywna, dosadna i szczera, taka, jak powinna być - uważa pani Bożena.
Za sprawą bohaterki dwóch pierwszych powieści agentki Interpolu akcja kryminału rozgrywa się w Zamościu i na Roztoczu, bo jak mówi autorka - do najważniejszych rzeczy w życiu człowiek musi dojrzeć. - Zamość był dla mnie najważniejszym tematem, o którym myślałam, którego się obawiałam dlatego, że tutaj mieszkam, tutaj żyję. Wiem jak miasto ważne dla mieszkańców, dla Polaków - bo są takie miejsca "święte". Daleka byłam od tego aby napisać książkę, która by kogoś uraziła. Chciałam napisać o historii Zamościa, co było zajęciem nieco stresującym. Wcześniej zdecydowałam, że napiszę jedną, drugą książkę, a dopiero jak zostaną uznane i przekonam się do tego, to napiszę książkę o Zamościu. Mam prawo, jestem pisarką - puentuje Bożena Gałczyńska-Szurek.
Zamość na całe życie
Pisanie o Zamościu było dla urodzonej i wychowanej w Krakowie pisarki nie lata wyzwaniem. Na potrzeby fabuły "Wieczność bez ciebie" musiała zgłębić historię Zamościa. Jak mówi - dużo czytała, wyszukiwała, spacerowała po mieście. Zamościem interesuje się od momentu, kiedy pojawiła się tutaj po raz pierwszy jako studentka.
- Tu wszystko zaciekawia. Uwagę zwracają kamieniczki, podcienia, gdzieś strzelają z armaty i to wszystko ma umocowanie historyczne. Mimo woli człowiek dowiaduje się różnych rzeczy. Zamość, był nie mniej obecny w moim życiu niż Grecja, chociaż mieszkałam w Krakowie. Jako dziecko uwielbiałam programy "Piórkiem i węglem". Miałam lat naście i tata stukał się w głowę kiedy młodzież wychodziła się bawić, a jego córka siedziała przed telewizorem i oglądała jak prof. Wiktor Zin wyczarowuje węglem budowle Zamościa. Skąd u mnie ta fascynacja? Nie wiem, ale nie opuściłam żadnego programu "Piórkiem i węglem". Na studiach moja przyjaciółka wyszła za mąż, za zamościanina. Ja mówię: - Zlituj się. Ty chyba tam nie pojedziesz? A ona do mnie: -Pojadę, Zamość jest bardzo piękny, mam tam pracę. I ty tam pojedziesz ze mną, w przyszłym tygodniu. I pojechałyśmy, pociągiem z kuszetkami, który przyjeżdżał do Zamościa rano. Budzimy się, wyglądamy przez okno, a za oknem pasie się krowa. Patrzymy, nie ma lokomotywy. Idzie kolejarz, obija kółka, ja do niego z krakowska: - Bardzo przepraszam, czy to jest Zamość Główny? -Dziecko - odpowiada kolejarz. -Toż to Zamość Główny i jedyny, ale nie tu, tylko tam! Do miasta było dosyć daleko, ale kiedy weszłam na Rynek - szczęka mi opadła. Byłam oczarowana miastem. Kiedy koleżanka poszła do Szkoły Muzycznej - zgubiłam się. Nie uwierzycie Państwo, tu się wszyscy obcy gubią. Miasto wydaje się takie wielkie - tu podcienie, tam podcienie, tu podwórko - człowiek nie wie gdzie jest. Jest coś takiego. Zgubiłam się na podwórku kamienicy Marka Grechuty. Dopiero koleżanka po obejściu całego miasta mnie odnalazła. Mówię do niej: -Wiesz, tu jest tak pięknie, że ja mogłabym tu spędzić całe życie. I nie trzeba dwa razy czegoś takiego powiedzieć. Koleżanka się rozwiodła, ja przyjechałam ją zastąpić i zostałam w Zamościu. Jeszcze w międzyczasie spotkałam Marka Grechutę i znowu mi się ten Zamość obił o uszy, czyli tak miało być - nie ma wątpliwości Bożena Szurek.
Narodziny trzeciej książki
- Z książki "Wieczność bez ciebie" było wiadomo, że jakiś hrabia się żeni. Otrzymywałam maile, bo wszyscy to skojarzyli ze ślubem arystokraty, jaki odbył się kilka lat temu w Zamościu. Ja tak nie pomyślałam. A skąd się wziął temat arystokracji? Wschód Polski Polacy kochają ponad wszystko. On im się kojarzy tak jak Papieżowi - z pelargoniami, z rosołem z prawdziwej kury, z sumą w kościele, z cudownymi łanami zbóż, z cmentarzykami, kopułkami kościołów. Jak pokazują "U Pana Boga w ogródku" to jest to Polska Wschodnia, ale wieś. Ale ja sobie wybrałam wytworne, przepiękne miasto, więc musiał być bohater, który będzie do tak cudownego miasta pasować. Popatrzyłam na Zamość oczami kobiety i go pokochałam - on jest taki romantyczny. Urzekły mnie podcienia, te cudowne kamieniczki, park z pływającymi kaczorami i kąpiącymi się w stawie wierzbami. Pomyślałam, że stworzę taką fabułę gdzie będzie hrabia i będzie Kopciuszek i wymiar pokoleniowy. Wątek miłosny nie jest skomplikowany - tłumaczy Bożena Szurek.
Na spotkaniu z warszawskim Kołem Zamościan zapytano autorkę - co chciała uzyskać pisząc tę książkę? Odpowiedziała, że najlepszym odzwierciedleniem jej intencji jest pierwsza recenzja, którą napisała Grażyna Strumiłowska na portalu "Książka zamiast kwiatka": "Wiele lat temu Agnieszka Osiecka podziękowała Hannie Bakule za to, że podarowała jej miasto." Wtedy chodziło o Kazimierz nad Wisłą. "Akcja tej pięknej książki toczy się w Zamościu. Ja dzisiaj dziękuję Bożenie Szurek, że podarowała nam Zamość". - Taka była moja intencja, żeby w literackiej formie pozostawić po sobie takie wspomnienie i podarować przyjaciołom - tym, co kochają książki - ten Zamość. A co się dzieje w duszy pisarza, kiedy pisze taką książkę - to trudno ująć, bo tam są i wrażenia, i emocje i przemyślenia, i coś w tej duszy gra bo jestem muzykiem - zauważa pani Bożena i uzupełnia:
- I pamiętam ten moment jak się urodziła ta książka. Wracaliśmy z mężem z wypadu do Tomaszowa Lubelskiego. Był sierpień. Byłam już po dwóch książkach i czułam, że coś we mnie, w środku zaczyna kiełkować, coś muszę z tą wyobraźnią zrobić. Przed oczami przesuwały mi się roztoczańskie krajobrazy, cmentarzyki, kościółki , wysokie drzewa, porudziałe liście. Było cudownie.
"Narodziny" książki zobrazował film z podkładem muzycznym i słowami Juliana Tuwima zaprezentowany przez męża pisarki, Sławomira Szurka. "Pomarańcze i mandarynki" zaśpiewał... Marek Grechuta, a na ekranie, w klimatach retro, pojawiły zakochane pary na ślubnym kobiercu i panny młode zmierzające przed ołtarz.
Zamość trzeba zobaczyć
- Ci, co przeczytali już książkę "Wieczność bez Ciebie" wiedzą, że pojawił się w niej nowy duch Zamościa. Jest trochę magii i dużo tajemnicy. Nie bez powodu mówi się, że Zamość to magiczne miasto, a Grechuta mówił, że jest "piękne jak ze snu". Bardzo łatwo jest poczuć, że w Zamościu rzeczywistość przeplata się z magiczna sferą. Wystarczy, że nad roztoczańskimi polami pojawi się troszeczkę mgły albo wystarczy przejść się po Starym Mieście kiedy trwa suma i jest kompletnie pusto, dzwonią dzwony i człowiek ma wrażenie, że przeniósł się w jakiś inny czas, w jakąś inna epokę. Zamość tak wygląda jakby żywcem przeniesiony był z innych czasów. To jest jego siła, to jest jego uroda, to jest jego piękno. Na tym polega jego czar - wzdycha Bożena Szurek.
Jak przyznaje - postać bohaterki książki wzorowała na mieszkającej w Krakowie przyjaciółce, z którą jest bardzo związana. Agenta Interpolu ma jej cechy charakteru. - Kiedy obserwuję Klarę, jak się rodzi na stronach książek - to często przypominają mi się powiedzenia mojej koleżanki. Jest to jedyna osoba, którą potrafiłabym odnieść do rzeczywistości, natomiast więcej tego typu skojarzeń dotyczy mojej pisarskiej działalności dla teatru. Tam są odwzorowane znane mi postaci - dodaje pani Bożena.
Z życia codziennego na karty kryminału zaczerpnęła pomieszkującego w zakamarkach Szkoły Muzycznej osobliwego nietoperza. Jak mówi autorka - kiedy muzycy i uczniowie przenieśli się z budynku przy ulicy Pereca do odnowionego klasztoru klarysek, przystosowanego na potrzeby szkoły muzycznej - to na półpiętrze klatki schodowej "mieszkał" nietoperz. Uczniowie go polubili, nauczyciele obchodzili go z daleka by nie zakłócać jego spokoju. Zapewne jednak nowi użytkownicy obiektu byli zbyt głośni podczas ćwiczeń na instrumentach i nietoperz zmienił miejsce swojego pobytu. Swoją rolę zagrała również mysz rodem ze starego "plastyka", czyli kościoła o.o. franciszkanów. - Była tam od zawsze, w sali do ogólnych zajęć. Podczas mojej prelekcji o muzyce - siedziała sobie w dziurce i nasłuchiwała. Doskonale widzieli ją uczniowie - tłumaczy pisarka.
Książka stała się promocją Zamościa. Wbrew wyobrażeniom autorki - stała się te bardzo popularna. Jak podkreśla Bożena Gałczyńska-Szurek - jest bestsellerem w Matrasie, w Galerii Twierdza. -Cieszyłabym się gdyby książka była propagowana w biurze turystycznym, bo to "żywy" przewodnik po Zamościu. Nie chodzi tylko o sprzedaż, chodzi o promocję miasta, o to, by ludzie to miasto pokochali -przekonuje pani Bożena.
W książce Pani Bożeny Zamość jest miastem europejskim odwiedzanym przez Greków i Brytyjczyków. Są już tacy czytelnicy, którzy po lekturze "Wieczność bez ciebie" deklarują swój przyjazd do Zamościa. Na różnych forach mówi się o książce pozytywnie i padają stwierdzenia, że to miasto trzeba zobaczyć.
Sztuka dla Krakowa
Kariera pisarska Bożeny Gałczyńskiej-Szurek nabrała tempa. Po trzech wydanych książkach powstała sztuka teatralna o kryminalnym wątku "Żabka", której premiera miała miejsce w lutym, w Centrum Sztuki Współczesnej Solvay. Do napisania sztuki namówił autorkę dyrektor teatru i reżyser, który współpracował z Szajną i Kantorem. - Spotkaliśmy się na targach książki. Reżyser pochwalił moją pierwszą książkę i poprosił o napisanie sztuki. Roześmiałam się, bo do tej pory znałam sztuki z poziomu widowni. Kocham teatr i nawet marzyłam aby być aktorką, ale żeby napisać sztukę to nie mieściło mi się w głowie. Ale mąż mówi: -Co Ci szkodzi. Napisz. Dramat mi nie szedł. Widocznie nie jest mi pisane żebym była drugim Ibsenem. Napisałam komedię z wątkiem kryminalnym, ale zawarłam tam głębszą myśl. Na premierze bawiliśmy się z mężem setnie. Jest trochę frywolna - rekomendowała - zaplanowaną na cały sezon teatralny sztukę - autorka. Jej filmowy fragment zaprezentowano uczestnikom autorskiego spotkania.
- Okładkę "Wieczność bez Ciebie" zdobi postać pięknej kobiety. To wizerunek kobiety ukochanej przez wszystkich hrabiów. Symbol kobiety pokoleniowo pokochanej miłością niedozwoloną. Takie kobiety są najpiękniejsze. W tym stroju można ją umieścić w każdej epoce - podkreśliła pani Bożena.
Zdecydowanie pozytywną opinię wystawiła koleżance po fachu - Anna Rychter. Przekonywała, że "Wieczność bez ciebie" jest w stanie przyciągnąć czytelników do Zamościa, a Bożena Szurek poprzez swoją powieść - w ujmujący sposób - stała się kronikarzem naszego idealnego miasta.
Kolejnym wyzwaniem Bożeny Gałczyńskiej-Szurek jest książka obyczajowa, o miłości. Jest w niej wielka namiętność i rodzinna tajemnica. Akcja książki rozpoczyna się w Krakowie, potem przenosi się do Zwódnego, a następnie bohaterka wyjeżdża na grecką wyspę Korfu, by w finale powrócić do Zamościa. Z niecierpliwością czekamy na jej wydanie.
Promocja najnowszej książki Bożeny Gałczyńskiej-Szurek pt. "Wieczność bez ciebie" odbyła się w Katolickim Stowarzyszeniu "Civitas Christiana", w ramach spotkania: "Zamość inspiracją literacką".autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2015-03-01 przeczytano: 6124 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|