|
Dusza zaklęta w materię - Lilla Kulka w BWAMoimi pracami piszę pamiętnik, jak zapewne każdy artysta. Sądzę, że prace przemówią. To rodzaj malarstwa z materią. Posługuję się konkretnymi cytatami materialnymi, z których buduję fakturę. Prace powstały z potrzeby wyartykułowania pewnych wspomnień, to odbudowa mojego świata minionego, kiedy byłam młodym człowiekiem. Tą formą rzeźbiarsko - malarską chcę powiedzieć o mojej mamie, o wschodach i zachodach słońca, także o nocach. To "anonimy i ślady" - wspólnie tu egzystują - mówiła Artystka, Lilla Kulka po otwarciu wystawy swoich prac (17.07.) w Biurze Wystaw Artystycznych - Galeria Współczesna.
Zastanawiam się które są ważniejsze? Anonimy czy ślady? Można sądzić, że każde tak samo ważne, bo mówią o człowieku. Człowiek przewija się przez całą twórczość Lilli Kulki, ze swoją duszą i ze swoja materią. Prace Lilli Kulki rzucają się w oczy na wejściu, przymilają się do widza, od razu są bliskie, choć monumentalne w wymiarze.
Na poddaszu zamojskiej starówki gdzie mieści się Biuro Wystaw Artystycznych panował tropik, za oknem słychać było głośne dźwięki kapel i zespołów przybyłych z całego świata na "Eurofolk" 2007. W tej atmosferze Jerzy Tyburski otwierał kolejną wystawę prac. Dyrektor BWA zawsze znajdzie serdeczne słowa witając autorów prac wystawionych w galerii. Dużo w nich ciepła i szacunku dla ich twórczości, dużo także szacunku dla sztuki.
Witam serdecznie wśród nas Panią profesor Lillie Kulkę. Mamy przyjemność zaprezentować wystawę unikatowej tkaniny artystycznej. Jest to wystawa złożona również z malarstwa. Wśród tych tkanin pojawiają się postaci i Pani profesor będzie miała sporo do powiedzenia w sprawie tych prac, jeśli chodzi o ten cykl - mówił Jerzy Tyburski. Jest to debiut tych prac specjalnie pod naszą przestrzeń wystawienniczą, ponieważ to wnętrze dla artystki okazało się zaskakującym wnętrzem, wymagającym pewnego wyboru i dlatego zaaranżowaliśmy to pod dyktando Pani profesor. Liczę, że wypadło to interesująco pod względem formalnym i kolorystycznym. Następnie dyrektor BWA przedstawił drogę artystyczną Lilli Kulki; dyplom z wyróżnieniem z malarstwa i gobelinu. Artysta zaprezentowała tkaninę artystyczną na wielu wystawach międzynarodowych w różnych zakątkach świata. Za swoje prace była niejednokrotnie nagradzana.
Dużo by można mówić na temat tkaniny, sposobu powstania samych obiektów - mówił Jerzy Tyburski. Pani profesor z dużym sentymentem wraca do Zamościa, ponieważ prezentowała już swoje prace w starym BWA. Z dużym sentymentem mówi o swoich uczniach, do których można zaliczyć Alicję Kowalską ze Szczebrzeszyna, która prowadzi w Liceum Plastycznym pracownię tkaniny artystycznej. Powitanie Jerzy Tyburski zakończył słowami: jestem wdzięczny, że Pani profesor chciała zaprezentować swoje prace w Zamościu.
Lilla Kulka powitała zgromadzonych i skomentowała wypowiedź dyrektora, mówiąc: trudno Zamościowi odmówić, jak zaprasza. Następnie podziękowała wszystkim tym, którzy mając tak atrakcyjną ofertę w mieście i pomimo aury zechcieli dla niej tu przyjść do galerii.
Zamość zapamiętałam sprzed piętnastu lat i ogromnie się cieszę, że tak zmienił się na lepsze. Na rynku w kawiarenkach mnóstwo młodych ludzi, którzy prowadzą bardzo ciekawe dyskusje, wszystko tętni życiem. Należałoby tylko Pana Prezydenta prosić o dogodna lokalizację na parterze kamienicy, aby artyści byli bliżej i turysty i mieszkańca wraz ze swoją sztuką. O kulturę trzeba dbać, kultura nigdy sama się nie utrzymywała, tym bardziej kultura powinna znaleźć sobie lepsze miejsce w takim mieście jak Zamość. Miasto ma bardzo dobrych artystów, chociażby w osobie dyrektora BWA, dzisiaj poznaję jego sztukę. Mówię szczerze bo spotkaliśmy się tutaj kameralnie, prawie jak w rodzinnym gronie.
A teraz o mojej wystawie, która jeździła po Polsce. Katalog opiewa na dwadzieścia kilka wystaw, ta jest trzydziesta któraś. Nie chciałam nigdy być kolekcjonerką wystaw - kontynuowała Pani profesor - ważniejsze były dla mnie prace, które będą funkcjonowały i będą służyły jakieś mądrości, ku jej zbudowaniu.
Chciałabym przez przypominanie, pamiętanie o tym, że materia jest ważna, my w tej materii funkcjonujemy i bez niej się nie obywamy, jest w naszym mieszkaniu. Materia pozbawiona wielkości ducha i budowania ducha przestaje być czymś pięknym.
Te obiekty, które prezentuję powstały w ostatnich trzech latach. Jest to fragment cyklu, który od szeregu lat kontynuuje, choć pojawiają się i inne równolegle. Ten rozpoczął się dawno temu, jest to cykl "Anonimów i śladów". Moje zainteresowanie formą rzeźbiarską zaczynałam na tkaninie. Byłam osobą o słabszej kondycji zdrowotnej, tkaninę mogłam ogarnąć sama. Tkanina organizuje przestrzeń i daje mi poczucie swobody budowania bryły. Prace to rodzaj notatek: czym żyję, w jakie relację wchodzę. Człowiek to istotny element mojej twórczości. Mam nadzieję, że prace będą przemawiać w kontakcie osobistym.
Pani profesor ciągle otwarta jest na dialog - kończył część oficjalną Jerzy Tyburski - zapraszam do rozmowy, a dla dobrej atmosfery zaproponuję kilka utworów Ewy Demarczyk, innej gwiazdy z Krakowa.
Skorzystałam z zaproszenia do rozmowy i zapytałam o inne prace.
Lilla Kulka - To część moich prac, dokładnie jedna trzecia, reszta jest w magazynie, bo się nie zmieściły w niedużej salce. W Olsztynie robiłam dużą wystawę w ramach tego cyklu wystawienniczego. To było przechodzenie przez kolor, przez tematykę.
Teresa Madej - Sądzę, że te kilka prac przemawia do widza, tak jak Pani założyła, dają wyobrażenie Pani twórczości.
Lilla Kulka - To jest babskie podobno, tkanina i temat. Do tego jest mnóstwo elementów erotycznych, to takie zawirowania moje sprzed niedawnych latach. Prace z metalem ale posługuje się także materią. Tutaj skala jest niewyartykułowana, prace mają ponad 4 metry wysokości, inaczej działają w przestrzeni.
Teresa Madej - Widzę te prace w dużych wnętrzach, może na rynku?
Lilla Kulka - W katalogu można zobaczyć prezentacje prac w synagodze rzeszowskiej.
Teresa Madej - Zanim podejmiemy wątek tematu prac, proszę powiedzieć o kolorze, czerwony jest budujący w Pani założeniu?
Lilla Kulka - Ja wybrałam celowo z ogromnej ilości prac przywiezionych ciężarówką. Musiałam uzyskać pewną czystość i pewien wątek w tej przestrzeni, jaką mogłam dysponować.
Teresa Madej - Proszę odpowiedzieć na pytanie: Tworzę bo...
Lilla Kulka - Muszę. Trudno mówić o świadomym wyborze, w życiu decyzje zapadają automatycznie. Rodzina przeznaczała mnie do zawodu lekarza, tak nakazywała tradycja. Na medycynę się nie dostałam, a potem tragiczne rzeczy zadecydowały, że ja mogłam wybrać swobodnie wybrać studia artystyczne. Tak się poukładało w życiu, tak chyba musiało być. Na akademie przygotowywałam się przez pół roku. Mama stanęła na wysokości zadania, pół roku u jednego profesora i pół roku w pracowni pani Cybisowej. Był tyko warunek rodziny, na akademię, na formy przemysłowe, bo to jest konkretny zawód. Po drodze były pewne utrudnienia, skreślenie z listy studentów w 1968 r., mnie i 25 innych studentów.
Teresa Madej - Wyróżniała się Pani?
Lilla Kulka - Trudno było nie reagować, kiedy milicja wchodzi na uniwersytet. Nasze protesty związane były związane z zakazem wystawiania "Dziadów" Dejmka. I wtedy zaczęła się fala protestów przeciwko "zamykaniu ust".
Teresa Madej - W jaki sposób dostała się Pani na akademie w Poznaniu?
Lilla Kulka - Musiałam dostać zgodę rektora z poprzedniej uczelni na przeniesienie i przedstawić swoje prace, na tej podstawie zostałam przyjęta z otwartymi rękami.
Teresa Madej - Po drodze nie zmieniła Pani zdania, że to musi być tkanina użytkowa?
Lilla Kulka - W Poznaniu zerwałam z formami przemysłowymi. Ten czas pozwolił na porządek w myśleniu, usystematyzował moje możliwości. Jestem człowiekiem wierzącym i wierzę, że to nie był przypadek, że znalazłam się w Poznaniu, w rękach cudownych ludzi. Tam poznałam Abakanowicz.
Teresa Madej - Czy w swoich pracach nawiązuje Pani do prac Abakanowicz?
Lilla Kulka - To jest moja mistrzyni. Ona mnie uczyła mnie przez trzy lata. Jedni uważają, że nawiązuję, inni, że nie. Do pracowni Abakanowicz nie wchodziło się z ulicy, profesor robiła nabór.
Teresa Madej - Czego Pani uczy swoich studentów?
Lilla Kulka - Nie uczę przedmiotu, uczę ludzi myśleć i budować świadomość. Prowadzę pracownię istniejącą od pięćdziesięciu lat, jestem kierownikiem tej pracowni od 2000 r. Kiedyś było preferowane klasyczne myślenie o tkaninie osadzonej w rzemiośle, zmiany w sztuce nastąpiły ogromne. Owszem jest poznanie splotu, a potem wielka swoboda, pomagamy studentom realizować to, co oni wybierają jako swoja drogę artystyczną. Dajemy im ofertę możliwości twórczych. Nigdy nie uczyłam ich rzemiosła, ich się ukierunkowuje.
Teresa Madej - Czy gdyby dzisiaj Pani mogła wybierać, zostałaby Pani lekarzem?
Lilla Kulka - Nie, nie wyobrażam sobie. Nigdy.
Teresa Madej - Zapytam o Pani prace. Zauważam pary, czy to tak powinno być w życiu?
Lilla Kulka - Człowiek nie powinien być sam. Nie wolno nawet. W młodości, być może. W życiu to się nie sprawdza. To bardzo ważny temat, to moje doświadczenie.
Teresa Madej - Dziękuję za rozmowę. Wystawa bardzo mi się podoba. Można się na nią napatrzeć.
Poznać duszę artystki można podążając za jej wtulonymi w siebie postaciami niknącymi w nieokreślonej przestrzeni pasteli, za parami, z rzadka pojedynczą postacią. Człowiek jako bohater artystycznych rozważań, jako odbity zapis wspomnienia, doświadczenia ujęty w plastyczną formę umownej materii.
W recenzji Joanny Warchoł czytam, że "ludzie z otoczenia artystki skuleni są pod brzemieniem życia koniecznego", gdzieś podążają, za celem mniej czy bardziej określonym, a może zmierzają tam, gdzie wszyscy, odchodzą. Jednak trwają w nas, w naszej duszy. Ta bliskość drugiej osoby jest nam potrzebna. To wszystko zobaczymy w pracach Lilli Kulki - nasze człowieczeństwo, duszę zaklęta w materię. Prace nie są smutne, choć tak głębokie w ważne treści, niosą odwagę, pogodzenie się z tym, co nieuniknione oraz głębokie zrozumienie istoty życia. Wykonane są w pięknych czerwieniach - tchną radością życia.
autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2007-07-22 przeczytano: 4323 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|