|
BWA: Jerzego Derkacza portrety z "duszą"Działa "tam, gdzie ziemia styka się z niebem". To kwintesencja jego twórczości. W BWA Galeria Zamojska artysta otworzył wystawę "Jerzy Derkacz - Portrety subiektywne". W jego mistrzowskich portretach, które "zostają, nawet jak odchodzą ludzie", odbija się ich "dusza" (14.08.).
Dwie sale wystawowe Biura Wystaw Artystycznych Galeria Zamojska wypełniły doskonałe portrety, małe i duże, osób bardzo znanych i zupełnie nieznanych artyście, pasażerów warszawskiego metra. Znakomita kreska zarejestrowała wizerunki ludzi w chwilach dla nich ważnych, ale też zupełnie codziennych. Ręka Jerzego Derkacza wydobyła z białego kartonu to, co zainspirowało artystę w twarzy modela. Zaprezentowane wizerunki osób są bardzo realistyczne, wręcz "ożywione".
Widz nie ma problemu z przypisaniem ich do osoby. To zasługa dobrego kontrastu i światła. Rewelacyjne cieniowanie twarzy, delikatne kreski i mocniejsze. Potrzebna była ogromna cierpliwość, dokładność i uwaga artysty. Efekt końcowy wart jest uwagi widza tym bardziej, że wśród portretów znajdziemy portrety polityków, sportowców i artystów. Zapewne zainteresowanie wzbudzi fakt, że na ekspozycji portretów, o których subiektywnie zdecydował Jerzy Derkacz, możemy podziwiać i porównywać oblicza: prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego, prezydenta Andrzeja Dudy, byłego prezydenta miasta Zamość Marcina Zamoyskiego i prezydenta Andrzeja Wnuka. Wyróżnia się portret św. Ojca Pio i przede wszystkim cała gama perfekcyjnych, jakże ludzkich portretów św. Jana Pawła II. Na wystawie znajdziemy tylko jeden portret w kolorach odmiennych od pozostałych szaro, biało-czarnych. To portret żony artysty. Oczywiście nie brakuje wybornego autoportretu Jerzego Derkacza.
Wystawa "Jerzy Derkacz - Portret subiektywny" potrwa do 13 września 2015 r.
* * *
Korzystam z miłej okazji, i w chwilę po otwarciu wystawy, rozmawiam z pochodzącym z Zamościa Jerzym Derkaczem o jego artystycznej drodze i projektach na przyszłość.
Jerzy Derkacz: -Pamiętam nasze ostatnie spotkanie. Dopadła mnie pani w przejściu między jedną salą a drugą zaraz po moim wystąpieniu. Ja byłem taki jeszcze oszołomiony tym, co mówiłem i zaraz mam odpowiadać na pytania o "Drodze". I to było fajne, bo ja musiałem tak od serca, "w drodze", odpowiedzieć. Tak, jak dzisiaj powiedziałem o pewnej drodze. Mając lat 12, 13 wydłubałem na drzwiach kamienicy przy ulicy Kościuszki "JD", inicjał, żeby wszyscy wiedzieli, że tu mieszka Jerzy Derkacz. A dzisiaj, na kamienicy przy ulicy Staszica, jest wielki napis "Jerzy Derkacz - Portrety subiektywne", czyli gdzieś tam, to marzenie chłopca, jakaś "pętla czasu", ta droga odbyła się i realizuję się ten inicjał "JD", który kiedyś nic nie znaczył, ale stał się jakby takim stemplem, a teraz "JD" zaczynają ludzie kojarzyć jako Jerzy Derkacz. W wyszukiwarce jest tak fajnie, nawet się zastanawiałem nad tym. Jerzy Derkacz - żeby było ciekawiej, mam drugiego Jerzego Derkacza, który mnie wspiera, też z Zamościa, były senator III kadencji i lekarz laryngolog, który był na tej wystawie, poznaliśmy się i bardzo serdecznie przywitaliśmy się. Tak się ścigamy, kto się pierwszy "otworzy" w wyszukiwarce - Jerzy Derkacz laryngolog, czy Jerzy Derkacz - artysta.
Teresa Madej - Wkroczył pan na nową drogę czy to jest kontynuacja pracy nad portretami, a teraz pan je upublicznił na wystawie jako "Portrety subiektywne"?
Jerzy Derkacz: - Jest to kontynuacja. Myślę, że nie ma czegoś takiego, że zaczyna się od zera jakiś element, czy jakiś cykl. Tylko to jest, nawet jak się pojawi jedynie jakieś ziarno, bo siedem lat temu pokazałem fragment. Na tej wystawie "Droga" pokazałem fragment z cyklu Portrety Papieża - od takiego młodego do staruszka. To było kilka prac, natomiast resztę ekspozycji stanowią nowe prace. Tak jak też powiedziałem na otwarciu wystawy - portretem zajmuję się od 2001 r., od momentu, kiedy dostałem własną rubrykę w tygodniku "Południe" i musiałem narysować kogoś i napisać mini felieton. I ten projekt, z przerwami, realizuję prawie jedenaście lat. Licząc po 50 rysunków rocznie, to trochę się ich uzbierało. Miałem przerwę, ale wróciłem z "portretem" do innej gazety i go kontynuuję. W tej chwili rysuję do tygodnika "Passa", czyli jakiś portret i felieton. Jak niektórzy twierdzą w redakcji, zaczynają czytanie gazety od mojego tekstu. To są teksty krótkie, skondensowane, z jakąś puentą, pisane w zależności od mojego nastroju. Ta rubryka stała się moją witryną, wizytówką i dzięki tym portretom stałem się rozpoznawalny na Ursynowie, Mokotowie i Wilanowie.
- Zajrzyjmy do warsztatu. Jakie jest kryterium doboru modela czy osoby portretowanej? Co decyduje, że portretuje pan tę, a nie inną osobę? Może dlatego, że jest sławna, czy ma to "coś"?
Jerzy Derkacz: -Czasami to jest wynikiem sytuacji społecznej, politycznej, albo sukces sportowy. Wtedy portretuje tego człowieka z własnym komentarzem, a czasami zupełnie w oderwaniu od tego, co się dzieje w świecie rysuję sąsiada, którego znam wiele lat i piszę tekst nie związany z bieżącymi wydarzeniami. Skoro są to portrety subiektywne, to ja mam możliwość doboru subiektywnego osoby portretowanej, jak i też sposobu pisania o tej osobie, czy o jakimś zdarzeniu. Nie biorę honorarium za to, co rysuję. To jest moja gwarancja, że rysuję kogo chcę i piszę, co chcę. To jest moja niezależność i uważam to za bardzo fajny układ. To jest cenione i szanowane w tygodniku "Passa". Raz mi się zdarzyło, że byłem na plenerze i nie mogłem dać rysunku, to były telefony - dlaczego nie dałem, czyli Derkacz wpisał się w kanon tej gazety.
- Odczytuję, oglądając portrety, że pan lubi ludzi. Ich sportretowane twarze są łagodne i miłe dla oka.
Jerzy Derkacz: -Myślę, ze tak. i myślę, że ludzie też mnie lubią. To jest odwzajemnianie. Staram się nie być agresywny. Nie dopiekać nikomu, nie pisać złośliwie. Nawet jak chcę coś o kimś powiedzieć negatywnego, to nie wprost. Jak mawiał mój kolega, nie sztuka jest komuś powiedzieć, że jest "h", "k", itd. Sztuką jest zrobić z niego i to jest ta drobna różnica. I myślę, że ta umiejętność przydaje się w życiu, gdzie zaczynają się wielkie podziały. Mnie to nie interesuje. Mam swoje myślenie polityczne, ale ja tego nie pokazuję. Wielu ludzi nie wie za kim się opowiadam i co ja myślę. Myślę, że neutralność jest fajna.
- Ale mówi się, że artysta to powinien wypełnić jakąś misję społeczną, bo otrzymał talent i wpisuje się go w rolę guru społecznego, który wyznaczy jakieś prądy, wskaże kierunki.
Jerzy Derkacz: -Wpisuję się w inną rolę. Kiedyś poproszono mnie abym zrobił portret Tomasza Majewskiego. Zrobiłem taki duży, 50x70, oprawiłem i na uroczystości w dzielnicy Ursynów mu go wręczyłem. Tomek Majewski był bardzo zadowolony z tego portretu. Portret był fajny i ciekawy. I jakie głosy usłyszałem? Mistrzowie boksu, siedzący na tej sali stwierdzili, że za ich czasów sportowcom dzieł sztuki nie dawano. I to był piękny komplement, który wynagrodził mój dar serca dla wielkiego sportowca. Innym fajnym przykładem było, że zrobiłem wystawę w kościele środowisk twórczych w Warszawie i pokazałem cykl portretów Papieża Jana Pawła II i ks. Węgłowski poprosił mnie, aby jeden z tych portretów wisiał w ołtarzu. Ten portret wisiał dwa lata. W pewnym momencie ksiądz stwierdził, że taki rysunek pastelowy, czarno-biały z szarościami jest zbyt skromny jak na takiego świętego i zamówił portret olejny. Kiedy ten portret zdejmowałem spotkałem Jana Kucza i prof. Gustawa Zemłę, którzy stwierdzili, że szkoda, że jest zdjęty, bo ten obraz wpisał się już w tę świątynię.
-Sądzę, że św. Jan Paweł II bardziej życzyłby sobie portret rysowany kredką czy piórkiem, niż olejny.
Jerzy Derkacz: -Też tak uważam. Na dodatek Jan Kucz (artysta rzeźbiarz, prowadzi pracownię rzeźby na ASP w Warszawie - przyp. autora) stwierdził, że on zna tylko trzy osoby, które potrafią tak operować kreską. To buduje i pomaga kroczyć taką drogą dalej. Inną sytuacją są portrety z metra. W 2013 r. wymyśliłem sobie taki program stypendialny i cały rok jeździłem metrem. Co miesiąc rysowałem pięć portretów. Jako cykl były pokazywane w tygodniku "Passa". Do tego dawałem komentarz o tym, jak zmieniają się pory roku, jak zmieniają się ludzie. To były przypadkowe osoby, ale starałem się wybrać te, które mają w sobie to coś, co mnie inspirowało. Chciałem tak spojrzeć na te anonimowe postaci, aby wiedzieć o czym myślą, co robią. Jedni wysyłali SMSy, drudzy czytali prasę, niektórzy drzemali, różnie wypełniali czas przejazdu metrem. Efektem projektu było pokazanie portretów w Galerii Ratusz na Ursynowie. Było duże zainteresowanie.
- Co pana zajmuje poza portretowaniem?
Jerzy Derkacz: -Od dziesięciu lat prowadzę Galerię na Emporach na Ursynowie. Myślę teraz o wystawie, której temat brzmi "Od rozumu do wiary". Tak jak Europa przeszła drogę od wiary do rozumu, tak moja wystawa ma polegać na tym, żeby pokazać drogę od rozumu do wiary, czyli w drugą stronę. Jest to tytuł Marka Kamińskiego, który idzie z Kaliningradu do San Diego de Compostela. Idzie jakby pod prąd. I myślę, że artysta czasami też powinien iść pod prąd i pokazywać rzeczy, które nurtują, które gnębią ludzi, które są problemem...
-Czyli jednak. Przyłapałam pana. Jednak czuje pan społeczną odpowiedzialność.
Jerzy Derkacz: -Staram się. Człowiek od tego nie ucieknie. To dotyka. Wystarczy zmiana władzy na Ursynowie i ja odczuwam problem finansowania Galerii na Emporach. I to już jest efekt działalności politycznej. Tam jest polityka, u mnie jest kultura i zaczyna się dyskusja z nowym burmistrzem. On usłyszał o mnie, że jestem najlepszym biznesmenem wśród artystów na Ursynowie. To komplement, tylko, że nie o to chodzi. Ja myślę, że słucha nieodpowiednich ludzi.
-Wracając do nowego pana pomysłu cyklu "Od rozumu do wiary", to rodzaj puenty, bo to oznacza, że coś ważnego i interesującego siedzi w panu i pan chce dać temu wyraz.
Jerzy Derkacz: -Na Emporach są wystawy tematyczne. Ostatnio była wystawa "W kręgu Franciszka". To nie tylko Papież Franciszek, ale Franciszek z Asyżu. Jak rozwijamy tę myśl, to okazuje się, że w kręgu tego świętego możemy znaleźć Ojca Maksymiliana Kolbe, Brata Alberta i wielu, wielu innych światłych ludzi, którzy służyli innym. I służą innym nadal. Stąd też na tej wystawie pojawił się Papież Franciszek. On przypomina, że prostota, ubóstwo są z tego świata.
- Dziękuję za szczerą rozmowę.
Jerzy Derkacz: - Dziękuję bardzo. autor / źródło: Teresa Madej, fot. Janusz Zimon dodano: 2015-08-19 przeczytano: 5773 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|