|
Namysłowiacy w epickich hitach filmowychPierwszy koncert II Festiwalu Muzyki Filmowej w Zamościu przyniósł wykonania muzyki do filmów: Gwiezdne Wojny, Star Trek, House of Cards, Tańczący z Wilkami, X-MEN, Księga Dżungli. Dla fanów muzyki filmowej zagrała Orkiestra Symfoniczna im. Karola Namysłowskiego w Zamościu (4.03.).
Entuzjastów muzyki filmowej nie brakuje. Interpretacja muzyki filmowej do znanych obrazów w wykonaniu "Namysłowiaków" pod dyrekcją Tadeusza Wicherka (na potrzeby kompozycji do Gwiezdnych wojen - w masce) spowodowała, że ich grono znacznie się powiększyło. - To naprawdę duży repertuar - zapewniał Tadeusz Wicherek przed koncertem.
Jak powszechnie wiadomo rola muzyki w filmie jest nieoceniona. Może być ilustracją, albo warstwą dopełniającą, charakteryzującą postaci, nastrój, przeżycia psychiczne bohaterów. Po raz pierwszy muzyka pojawiła się w erze kina niemego, ale od tamtych czasów przeszła znaczną metamorfozę i stała się wręcz istotnym składnikiem kompozycji dzieła. Wraz z rozwojem kina dźwiękowego muzykę zaczęli pisać twórcy specjalizujący się w tego typu przedsięwzięciach. We współczesnej muzyce filmowej dąży się do jak najściślejszego oddania świata przedstawianego w filmie, stąd wiele zapożyczeń i stylizacji, zgodnych z opowiadaną historią, z jej miejscem i czasem. Film jest w stanie wykorzystywać wszystkie możliwe rodzaje muzyki, zależnie od potrzeb akcji i wymogów dramaturgii.
Tadeusz Wicherek na pierwszy koncert II Festiwalu Muzyki Filmowej wybrał same znakomitości. Znając nieco pomysły pana dyrektora Wicherka można śmiało stwierdzić, że zastosował manewr w stylu geniusza reżyserskiego Hitchcocka, czyli "najpierw trzęsienie ziemi", potem... genialne utwory na wielki finał. Nie ma obawy, hitów muzyki filmowej nie zabraknie, także tych z Oskarami.
W tej pierwszej części Festiwalu słuchaczom zaproponowano przeboje z nowszych pozycji filmowych, sięgnięto także po produkcję Walta Disneya oraz muzykę klasyczną.
- Przywitamy Państwa muzyką, która otrzymała Oskara. Film, taki sobie, ale muzyka... Natomiast genialna jest rola Anthonego Quinna jako Sancheza. Chodzi tu oczywiście o "Dzieci Sancheza". Wspaniała muzyka, która stała się tematem wręcz jazzowym, przerabiana na różne sposoby, tym razem w wersji symfonicznej - zapowiedział Tadeusz Wicherek pierwszy temat muzyczny. Należy podkreślić, że utwór "Dzieci Sancheza" jest najbardziej popularną i rozpoznawalną kompozycją Chucka Mangione. Zagrana muzyka była mocno rytmiczna, wprost taneczna, a za sprawą perkusji, wiolonczeli i fortepianu otrzymaliśmy doskonały efekt ze świetnym finałem.
Kolejna znakomita muzyka nagrodzona Oskarem. Film z przepiękną muzyką Johna Barry obsypano Oskarami, Złotymi Globami i Nagrodą BAFTY. To amerykański western z 1990 roku, w reżyserii Kevina Costnera, który jednocześnie zagrał głównego bohatera filmu. Jest to opowieść o zesłanym żołnierzu za karę do odległej placówki, który zaprzyjaźnia się z Indianami. Niezwykła muzyka, intrygująca historia. Mogliśmy wysłuchać głównego motywu z "Tańczącego z wilkami", filmu, który okazał się jednym z największych sukcesów kasowych w historii kina.
- Nie wiem czy państwo zauważyliście, ale w pewnym momencie, wszystkie tematy z tego filmu pojawiły się wspólnie w jednym, drugim, trzecim takcie. To jest taka muzyka, gdzie zawsze przypomina mi się Krzesimir Dębski, który opowiadał jak komponuje utwór. Bierze krótki motyw i na ten krótki motyw nakłada inne motywy. I tak mu się to wszystko rozrasta, rozrasta, podobnie jak tutaj - komentował Tadeusz Wicherek.
Orkiestra zaproponowała muzykę trochę inną w klimatach. Sama historia powstania tego utworu jest fascynująca. Zanim jednak dane nam było wysłuchać utworu, usłyszeliśmy recenzję słynnego filmu artystycznego "Śmierć w Wenecji" Viscontiego, na premierze którego była obecna nawet królowa brytyjska. Tutaj nastąpił opis niecodziennej historii - oczywiście w wykonaniu mistrza narracji Tadeusza Wicherka - związanej z powstaniem noweli Tomasza Manna i filmu Viscontiego. Mann, który był w Wenecji, mieszkał w hotelu Lido i ujrzał tam przepięknego chłopca spędzającego wakacje ze swoją rodziną. Chłopiec nazywał się Władysław Moes. W 1971 r., w Warszawie wybrał się do kina na włoski film. Ku zaskoczeniu usłyszał z ekranu swoje nazwisko. Włoski reżyser, ceniący twórczość Manna, sfilmował jego "Śmierć w Wenecji", opowiadanie, które przeszło do historii literatury. Opowiedział o niemieckim poecie Gustawie von Aschenbach, który na wypoczynek wybiera Wenecję, gdzie dane mu jest obcować z innego rodzaju pięknem, niż jego sztuka. Zauroczyło go piękno jakie roztaczał śliczny, młodziutki chłopiec z Polski, Władysław Moes. Zapałał do niego wielkim uczuciem. Była to wielka fascynacja starszego pana 11-letnim chłopcem. Film, którego akcja toczy się w Wenecji przesycony jest nostalgią, a śmierć czai się na każdym kroku z powodu panującej epidemii cholery, na którą umiera niemiecki poeta. W tle rozbrzmiewa niezwykła muzyka Gustawa Mahlera upamiętniająca śmierć Wagnera w Wenecji. Visconti w poszukiwaniu odtwórcy roli Tadzia wybrał się do Polski, ale wielomiesięczne próby spełzły na niczym, chłopca podobnego do Moesa nie spotkał.
- W filmie "Śmierć w Wenecji" zostało wykorzystane "Adagietto" z Piątej Symfonii Gustava Mahlera. Przepiękny utwór i niesamowita historia powstania, utworu muzycznego, filmu, a także dalszej historii, która przydarzyła się głównym bohaterom po latach - zauważył dyrektor w swojej opowieści.
Warto dodać, że czwarta część symfonii jest najsłynniejszą częścią utworu napisanego przez Mahlera, często prezentowaną. "Adagietto" było wykonywane m.in. na mszy żałobnej Roberta F. Kennedy'ego. Mahler komponował niezwykle rozległe utwory, np. "Symfonia Tysiąca", która wymagała tysiąca wykonawców. Wykorzystywał instrumenty, których nasza Orkiestra nie ma w składzie. Ale jak zapewniał pan dyrygent - będzie zabiegał o ich pozyskanie. Namysłowiacy nie mają też harfy. Na potrzeby wykonania "Adagietto" dźwięki harfy z utworu, którego tematem jest delikatność uczuć, wykonał Piotr Stopa na fortepianie. Wystarczyło zamknąć oczy, aby upewnić się, że gra harfa. Muzyka przejmująca, kontrastujące subtelnością dźwięki. Morze niewypowiedzianego smutku i niezwykła delikatność muzyki Mahlera zagranej w zwolnionym tempie, której wymagał temat. Zjawiskowe.
Następnie część koncertu była bardziej energetyczna. Słuchaczom zaproponowano nowsze pozycje muzyki filmowej, z typową muzyką współczesną. Była to muzyka z filmu "X-MEN", pt.: X-Yet. Kompozytor skorzystał z dobrodziejstwa jakie daje pełna orkiestra i zastosował efekty kolorystyczne. Otrzymaliśmy atrakcyjną muzykę akcji - ilustracyjną, ekspresyjną, tajemniczą, i tym samym satysfakcjonującą jej odbiorców.
W programie pojawiła się także muzyka ze wspaniałego serialu amerykańskiego "House of Cards" o Białym Domu, o polityce. - Jest tam jeden temat bardzo wpadający w ucho. Jak zagraliśmy ten temat w wersji symfonicznej, sami usłyszeliśmy inne wartości tej muzyki, niż dochodzą do nas ze ścieżki dźwiękowej tego filmu - mówił Tadeusz Wicherek i prosił o zwrócenie uwagi na niuanse polityczne i fałszywe uśmiechy losu, które pojawiają się w filmie i są też odnotowane w muzyce. Zwróciliśmy też uwagę na akord, widoczny w puzonach - zaskakujący, jakby błąd w partyturze. Jeff Beal błędu jednak nie popełnił. Specyficzną gęstą atmosferę opowiadanej historii Beal wykreował kolorystyką, inteligentnie łącząc harmonie i zestawiając instrumenty. Muzyka wielce intrygująca, krótkie, niepokojące motywy fortepianu i przenikających się mrocznych fraz sekcji instrumentów smyczkowych i dętych blaszanych oraz trąbki solo. Drapieżny i tajemniczy klimat. Utwór błyskotliwie ilustrujący dwa światy pokazane w filmie - polityki i zakulisowych intryg - wykonano błyskotliwie.
"Jak wytresować smoka" to kolejna pozycja z repertuaru Orkiestry Symfonicznej im. Karola Namysłowskiego. - Wspaniała historia, rodem ze Skandynawii. Młody Wiking - nie taki o jakim marzył jego ojciec i reszta wojów. Ale okazało się, że to on nawiązał relację z najstraszniejszym smokiem, z najstraszliwszą bestią i dobrym sercem pokonał opór tego zwierzęcia. Pozwolił temu kalekiemu smokowi latać i zwyciężał na jego grzbiecie inne smoki. Opowieść przepiękna, wspaniała inwencja rysowników, bo fantazja ludzka nie ma granic - stwierdził dyrygent rekomendując utwór. Wykonanie bajki o smokach, skomponowanej przez Johna Powella, z nutami muzyki celtyckiej godne pochwały.
Mogliśmy wysłuchać jeszcze jednej muzycznej bajki z filmu z 1967r. - Zaprezentujemy fragment, nazwijmy to - z naszego dzieciństwa. To "Księga dżungli" z Wytwórni Walta Disneya. Rzadko słyszana na scenach symfonicznych, ale udało się nam zdobyć te nuty. Wspaniała opowieść i wspaniała muzyka - powiedział Tadeusz Wicherek. Tematyka filmu przygodowego dała kompozytorowi duże pole do popisu. To było malowanie dźwiękami wielkiej przestrzeni azjatyckiej dżungli. Było też trochę wesołej i frywolnej melodii o egzotycznym brzmieniu. Trochę kankana, trochę walca. Wszystko doskonale podkreślone trąbką i fletem.
Na zakończenie kolejna bajka, jak określa dyrektor Orkiestry - Star Wars i Star Trek. Innego gatunku bajki, ale czysta fikcja i pełna fantazja. Niesamowita saga, kilka serii telewizyjnych, nieskończona ilość serii rysunkowych, filmy fabularne i niesłabnąca popularność. Jeden z najważniejszych tytułów science fiction. Doskonała suita "Star Trek przez dziesięciolecia" w wykonaniu muzyków Orkiestry Symfonicznej pod batutą Tadeusza Wicherka. Muzyka o wielu tematach - magiczna, czarowna i wesoła, ale też tajemnicza, oddająca wrażenie spadających gwiazd. Przepiękna i z happy endem.
Magia tematów muzycznych tak bardzo udzieliła się dyrektorowi Orkiestry, że zapowiedź kolejnego utworu, już finałowego - rozpoczął w masce. Fenomen "Gwiezdnych wojen" ciągle trwa. Pomysł jest powielany w wersji rysunkowej, Lego, i przede wszystkim w wersji filmowej. - Myślę, że ta saga nie będzie się kończyć. Muzyka bardzo nam się wszystkim podoba. Znakomity kompozytor amerykański Robert W. Smith, napisał Suitę Epicką z wszystkich sześciu części podstawowego cyklu, nam znanego. Jest jeden charakterystyczny temat, który ilustruje każą z części. Żegnamy się z Państwem muzyką Johna Williamsa w opracowaniu Roberta W. Smith'a - Epicki Star Wars - zapowiedział ostatni utwór tego wieczoru dyrygent Tadeusz Wicherek.
Wykonanie kultowej muzyki z Gwiezdnych wojen nie zawiodło oczekiwań słuchaczy. Rozmach, potężne brzmienia orkiestry, wykorzystanie "blachy" i wynikający z tego klimat dramatyzmu. Doskonale kontrastujące z tym liryczne solo fletu i bajkowe brzmienie fortepianu. Mamy w utworze też wartości sentymentalne i melancholijne. Doskonała kultowa muzyka zapierała dech, tak jak sceny filmu. Za niekończące się oklaski zachwyconej publiczności, w tanecznym rytmie kankana, piątą cześć Suity, rozpoczynającą się Marszem imperialnym, zagrano na bis. Wrażenia bezcenne! autor / źródło: Teresa Madej, fot. Mirosław Chmiel dodano: 2016-03-11 przeczytano: 13113 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|