|
Chemia zdziwienia obecna - rozmowa z Piotrem LinkiemPiotr Linek - polonista I LO, poeta, laureat wielu nagród. Jego tomik "Chemia zdziwienia" został nominowany do prestiżowej nagrody Literackiej "Nike 2006". Za szczególne osiągnięcia w dziedzinie twórczości artystycznej, upowszechniania i ochrony kultury uhonorowany przez Prezydenta Zamościa. Rozmowę prowadzimy w zaciszu jego mieszkania. To otoczenie oswojone, przyjazne. Do tego jego ulubiona muzyka, z którą zasypia i która go budzi. To aura, w której poeta tworzy.
Teresa Madej - Czy można wierzyć poetom?
Piotr Linek - Ja myślę, że tak. Można wierzyć poetom tak jak można wierzyć ludziom, pod warunkiem, że szukamy prawdy w życiu i literaturze. Jeśli tak jest no to wtedy ma się taka wrażliwość naprawdę o otaczającym nas świecie. Wrażliwy czytelnik zweryfikuje poprzez poezję czy autor dąży do prawdy, czy być może, często tak bywa, próbuje się schronić, ukryć za słowami.
TM - A Pan? Jak Pan to robi, jest Pan oszczędny w słowach. Czy ta oszczędność działa na korzyść?
PL - Pozostawiam do oceny czytelników. Ta oszczędność jest w taki sposób zamierzona by nie przekłamać rzeczywistości, a raczej zbliżyć się do prawdy.
TM - Czy Pan pamięta swój pierwszy wiersz?
PL - Tak. Pierwszy pamiętam. Drugiego i trzeciego już nie. Ten pierwszy wiersz to szczególny czas, to były okolice 13 grudnia 1981 r. To był taki wybuch emocji młodego licealisty w sprawie, która zaciążyła na naszej rzeczywistości przez lat wiele. Tekst dzisiaj należałoby uznać jako bardzo niedojrzały, ale skoro rozmawiamy o prawdzie to chyba prawdziwy. Nikomu nie udałoby się mnie namówić na jego zaprezentowanie, chociaż gdzieś na dnie szuflady on do dzisiaj jeszcze spoczywa.
TM - Czy zawsze Pan pisze pod wpływem emocji? Jak to jest z tą weną twórczą?
PL - To jest dobre pytanie. Ja myślę, że emocje są niezbędne jeśli chodzi o sztukę. Natomiast potrzebny jest jeszcze taki filtr intelektualny, który pomaga te emocje ogarnąć i sprawia, że to autor panuje nad tekstem, nad obrazem, rzeźbą a nie odwrotnie.
TM - Ja sądzę, że poezja jest trudniejsza od innych sztuk. Czy potrafi Pan w każdym momencie napisać swój wiersz?
PL - Pewnie nie ma jednej odpowiedzi. Jeśli to pytanie zadałaby by pani pięciu twórcom to każda z odpowiedzi jakoś by się różniła. Ja mogę powiedzieć jak to jest w moim przypadku. Jestem w stanie usiąść i napisać tekst poprawny pod względem warsztatowym. Tekst dobry, do publikacji. Gdyby później trzeba było dokonać jakieś selekcji tekstów to w takiej zwartej formie w postaci tomu wierszy, znalazłyby się te, które troszkę mnie poszukiwały jako autora by zaistnieć, a mniej ja je poszukiwałem. Sprawa warsztatu to jakby jedna kwestia. Natomiast potrzebne jest jeszcze to coś, co pani nazwała weną. Ja bym określił to jako tajemniczą iskrę zaskakującą chyba twórcę, niezależnie, czy poszukuje on w słowach, czy w barwach, czy w kształtach by wypowiedzieć swoją prawdę. Ta iskra się zdarza i trzeba ją uchwycić rzeczywiście i wtedy jest tzw. przymus by zapisać coś, co wydaje się nam warte utrwalenia, bez względu na porę roku i dnia.
TM - Kiedy pytam artystów
o ich najlepszy obraz, często odpowiadają - on jeszcze nie przyszedł. A co Pan powie o swoich utworach? Chodzi mi o taki jeden ulubiony.
PL - Ja znam takich autorów, którzy na zawołanie recytują swoje teksty. To nie jest żadna kokieteria. Proszę mi uwierzyć, ja nawet nie znam tytułów swoich tekstów. Trzeba się głęboko zastanawiać by przywołać tytuły tomików kolejnych. Czy mam swój ulubiony tekst? Nie mam. Zawsze przed spotkaniem autorskim - niezależnie od tych wcześniejszych - selekcjonuję teksty do odczytanie na konkretnym spotkaniu, i nie są to teksty, które by się powtarzały w idealny sposób, jak to było na poprzednim spotkaniu. Zawsze jest to inny wybór utworów. Mam teksty, których nie lubię, ale tytułów nie potrafię przytoczyć.
TM - Doprecyzowując, który tomik jest Panu najbliższy?
PL - Zawsze ostatni. Ten związek emocjonalny jest jeszcze taki gorący. Gdybym się miał głębiej zastanawiać nad tym pytaniem, to takim przełomowym tomikiem byłyby "Rozmowy z J...". Tam się pojawia bohater kolejnych książek i tak już zostanie, jeśli będą kolejne.
TM - Będzie więc o tajemniczym panu J... Pan już to wyjaśniał?
Piotr Linek - Sam go wywołałem. Ja chętniej słucham wyjaśnień czytelników i krytyków na temat J... Na ogół odpowiadam wymijająco na pytanie o tożsamość J... Każdy ma swoich mistrzów. Ja poszukuję swoich mistrzów wśród tych autorów, którzy unikają komentarzy na temat własnej twórczości, chociaż Gombrowicza bardzo lubię, a on z komentarzy do własnej twórczości uczynił jakby odrębną gałąź twórczości. Jak to jest z J...? On się pojawił nagle i pozostał sobie w mojej twórczości jako bohater literacki. Częstokroć przypisywano tożsamość tego bohatera autorowi, czyli mnie i pewnie coś na rzeczy jest. Sądzę, że każdy coś w tych doświadczeniach, sposobie widzenia świata bohatera literackiego odnajduje.
TM - Podsumowując, ja dodałabym, że jest to fantastyczny chwyt marketingowy.
PL - Owszem, dałoby się wskazać paru autorów, którzy wpadli na taki pomysł - oczywiście Herberta "Pan Cogito".
TM - Pan to jednak zrobił bardzo zręcznie, dał dużo do powiedzenia trzem kropkom. Odczytuje się Pana poezję jako aluzje literackie do Kosińskiego, Herberta. Jest jeszcze Biblia. W jaki sposób zdecydował Pan by odegrała pewną rolę w Pana twórczości?
PL - Jeśli twórca chce powiedzieć cokolwiek o rzeczywistości, no to nie da się uniknąć odniesień do Biblii. Niezależnie od kwestii światopoglądowej, czy my sobie zdajemy sprawę, czy nie, są postawy, fundamenty, które nas kształtują i Biblia jest takim fundamentem, nie da się od tego uciec.
TM - Dla mnie jest to zastosowanie odważne i nowatorskie. Biblię odczytuje się na różne sposoby, ale tu jest zestawienie poetyckie.
PL - Wspomnieliśmy na początku o prawdzie w literaturze. Myślę, że w tym przypadku należałoby się do tego odnieść. Moje odczytanie Biblii w jakiś sposób krystalizuje czy ucieleśnia się w zapisach poetyckich. Tak jak rozumiem świat, tak staram się to ukazać poprzez wiersz. I tak jak czytam Biblię, czy mitologię, czy inne z tych fundamentalnych źródeł to staram się to przekazać poprzez własne słowo w postaci wiersza.
TM - A jak jest w życiu Panie Piotrze? Bo życie to nie jest tylko poezja. Jak to życie przekłada się na poezję?
PL - Życie jest zdecydowanie ważniejsze od poezji. Poezja i sztuka jest podporządkowana rzeczywistości. To nie może być tak, że rzeczywistość schodzi na boczny tor, a sztuka staje się taką protezą rzeczywistości. Sztuka ma sens o tyle, o ile pozwala nam lepiej rozumieć rzeczywistość. Ja doszukując się relacji pomiędzy rzeczywistością a poezją. Piszę po to, żeby lepiej rozumieć rzeczywistość. A jeśli ktoś odkryje coś jeszcze o rzeczywistości po przeczytaniu mojego tekstu, to jest ogromna satysfakcja. Jest to prawdziwy sukces autora.
TM - Ja myślę, że jest także sukcesem, gdy Pan potrafi oddzielić życie od sztuki i znaleźć złoty środek. Są twórcy, którzy budują zupełnie odrębny świat, odcinając się od tego rzeczywistego świata.
PL - Tak, to jest niebezpieczne. Ja mam taką nadzieję, że potrafię te granicę dostrzec.
TM - Zauważam, że ta poezja trochę Pana zajmuje. Pełni Pan wiele funkcji, należy Pan do Klubów Literackich, pracuje w zespołach redakcyjnych i naucza młodzież. Możliwe jest pogodzenie tych wszystkich aktywności?
PL - Myślę, że Pani to wie doskonale jak ja, że jak się ma pasje to wtedy czas troszkę inaczej płynie. Można pogodzić prozę życia, codzienne obowiązki z pasją. A literatura jest moja pasją. To nie jest specjalne wyrzeczenie i nie wymaga wielkiej ofiary z mojej strony by odnaleźć czas na zapisanie swojej prawdy o świecie, czy odnaleźć czas by wspomagać moich kolegów z redakcji Kwartalnika Kulturalnego.
TM - Nie posiadam pełnej statystyki Pana wierszy miłosnych. Są w tomikach wiersze, które Pan poświęcił żonie?
PL - Są takie wiersze, poświęcone żonie, rodzinie. To jeden z nurtów mojego pisania. To wynika z potrzeby chwili, piszę o tym, co wydaje mi się ważne. Rodzina, to ważny obszar mojego życia, więc o tym piszę.
TM - Jako nauczyciel języka polskiego uczy Pan młodzież odczytywania poezji? Czy młodzież pisze wiersze na Pana lekcjach?
PL - Jako polonista z "urzędu" jestem powołany do tego, aby przygotować moich uczniów do matury. Pomiędzy wierszami jest takie pragnienie, by ukształtować w moich uczniach taki wewnętrzny, pozbawiony przymusu szkolnego odruch sięgania po literaturę, w tym również poezję. To jest takie marzenie, które nie spełnia się totalnie, ale wielokrotnie doświadczam tego. Moi uczniowie nie tylko piszą w szkole, zostają przy poezji w dorosłym życiu.
TM - Czy nauczyciel - poeta, analizując z uczniami wiersz innego poety na lekcji, stawia pytanie: co poeta chciał nam przez to powiedzieć?
PL - To jest takie pytanie gombrowiczowskie. Nie, takiego pytania postawić nie można. Odczytanie wiersza wymaga pewnej dyscypliny i trzeba to w uczniach ukształtować. Pewien margines swobody musi być pozostawiony, określony przez prowadzącego analizę.
TM - Zauważam, że Pan sobie świetnie poczyna z uczniami, wygrywają rozliczne konkursy literackie. A Pan, czuje taką potrzebę sprawdzenia się?
PL - Był taki czas, teraz jest to poza mną. Konkursy są dobre na pewnym etapie. Nie chcę być nieskromny, ale wartość tego co się zapisuje i publikuje trzeba mieć w sobie. Co innego nagrody, które dotyczą książek poetyckich. Ten ostatni tom "Chemia zdziwienia" został dostrzeżony i to dwukrotnie. Książka otrzymała nagrodę im. Anny Kamieńskiej - nagrodę, która przyznawana jest najlepszym publikacjom Lubelszczyzny w dziedzinie poezji. A druga, bardziej zaskakująca i miła dla mnie dotyczyła kandydatury do nagrody "Nike".
TM - Pana guru?
PL - Tym jednym był zawsze i pozostaje Zbigniew Herbert.
TM - O czym marzy poeta?
PL - Nie wiem o czym marzy poeta, szczerze mówiąc, nie wiem o czym marzy Piotr Linek? Piotr Linek marzy by było tak jak jest, czyli by nie utracić takiego poczucia harmonii w relacji ze światem, z najbliższymi. Niczego więcej nie oczekuję od życia.
TM - Zacytuję: "Jeszcze jeden wiersz moje ciągłe Dlaczego?" Dalej się Pan zadziwia światem?
PL - Tak. Dopóki człowiek zadziwia się światem, dopóty rzeczywistość pozostaje sensowna. Jeśli to zdziwienie gdzieś utracimy, to utracimy sens bycia tutaj, dlatego każdy kolejny wiersz jest tym poszukiwaniem takiego sensu wokół nas.
TM - I jest wynikiem takiego zadziwienia, które miało miejsce chwilę wcześniej.
Panie Piotrze, czy coś umknęło mojej uwadze?
PL - Myślę, że wszystko w tej rozmowie zostało uchwycone.
TM - A Pana podróże?
PL - Właściwie podróże to też rodzaj pasji, i właściwie w tym roku spełniły się moje marzenia - dotarłem do miejsc, do których chciałem dotrzeć jeszcze w szkole podstawowej - z Biskupinem na czele. Spenetrowaliśmy rodzinnie Wielkopolskę z miejscami najważniejszymi dla tożsamości Polaka. Tych miejsc dotknąłem i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy.
TM - Życzę tych miejsc, które by zadziwiały, zachwycały i spełniały marzenia. Bardzo dziękuję za rozmowę.
autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2007-09-01 przeczytano: 12713 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|