|
Wspomnienia z Ekstraklasy na niższym szczeblu3 kwietnia nasza tzw. Ekstraklasa obchodziła swoje 90-lecie. Wiedzą Państwo, że nieraz z tych rozgrywek kpię i uważam je za symbol rodzimego zaścianka - tak piłkarskiego, jak i kibicowskiego - ale dziś napiszę o nich trochę inaczej. Wszak 90 lat to nie byle jaki wiek, a wspomnień związanych z naszą ligą mam całe mnóstwo. Odpowiadając więc niejako na wtorkowy felieton Krzysztofa Stanowskiego na portalu Weszło, pozwoliłem sobie na dokonanie prywatnego zestawienia najróżniejszych kategorii tzw. Ekstraklasy z punktu widzenia kibica, który zmagania naszych najlepszych drużyn zazwyczaj oglądał w telewizji lub czytał o nich w prasie.
Pierwszy mecz oglądany na żywo: najmłodsi kibice już tego nie pamiętają, ale w Zamościu też była Ekstraklasa oraz europejskie puchary (konkretnie Puchar Intertoto)! Co prawda tylko przez jeden dzień w przypadku każdych rozgrywek, a wynikało to z niezrozumiałych dla mnie kombinacji działaczy Polonii Warszawa, ale jednak. 18 czerwca 1997 roku "Czarne Koszule" zmierzyły się z broniącym się przed degradacją Górnikiem Zabrze. Ojciec bał się awantur na (akurat modernizowanym) stadionie - co wcale nie należało wówczas w Polsce do rzadkości - ale postanowił zaryzykować. Nie żałował, bo przez większość spotkania siedzieliśmy obok Jana Jandy - jego idola z dzieciństwa. Z sentymentu do największych sukcesów na arenie międzynarodowej kibicowałem Górnikowi, jednakże po golach Marcina Malinowskiego (starszego, nie tego, co jeszcze niedawno grał w chorzowskim Ruchu) i Łukasza Gorszkowa mecz zakończył się wynikiem 1:1. Zabrzanie mogli go wygrać, lecz rzut karny Tomasza Hajty obronił Mariusz Liberda. Obaj panowie to reprezentanci Polski, choć oczywiście "Gianni" był dla mnie wówczas postacią dużo ważniejszą. Pamiętam, że ogromnie rajcowało mnie, iż widziałem na własne oczy piłkarza, który wcześniej grał przeciwko samemu Ronaldo! Hajto zresztą krótko później wyjechał do Niemiec, dzięki czemu zapamiętał zwycięski skład 1. FC Kaiserslautern z kolejnego sezonu Bundesligi. Co ciekawe, nie tak dawno natrafiłem na relację z wyjazdu na mecz jednego z kibiców Górnika. Bardzo szczegółową, bo wspominającą zarówno zaczepki ze strony szalikowców Hetmana (mających zgodę z Ruchem Chorzów), jak i elementy mniej meczowe. Na przykład dziwiło go, że nasze tory kolejowe nie są zelektryfikowane, za to miejscowa ludność niezwykle uczynna. Przydało się to kilku jego kolegom, którzy byli wysadzani przez służby porządkowe z pociągu powrotnego za brak biletu prosto do lasu.
Największa niespodzianka: zarazem klub, którego mi zawsze było najbardziej szkoda - Odra Wodzisław. Pamiętam jak swego czasu zajął w lidze miejsce premiowane grą w Pucharze UEFA, ale jednocześnie musiał od razu po sezonie grać w Pucharze Intertoto, bo inteligentni działacze PZPN-u zawczasu właśnie Odrę zgłosili do letnich rozgrywek. Wodzisławianie przez mnóstwo lat byli symbolem klubu, którego mało kto lubił i do którego niechętnie się przyjeżdżało. Ale zarazem naprawdę długo grali w naszej najwyższej lidze. Kiedy spadli, posypało się wszystko. Niemniej trzeba przyznać, że piłka w Wodzisławiu stopniowo się odbudowuje i jest szansa, że za kilka lat znów zagości tam tzw. Ekstraklasa.
Najgorsza frekwencja: obawiam się, że wszelkie rekordy (zachowując proporcje skali) pobije w tym sezonie Górnik Łęczna w Lublinie.
Największa sportowa różnica między ligą 20 lat temu i dzisiaj: nie będę pierwszy, który to zauważył - wtedy dużo większe zagrożenie siały strzały z dystansu. Proszę zauważyć jak rzadko obecnie zdobywa się bramki uderzeniem zza pola karnego. Nie mam pojęcia czym to jest spowodowane, ale chyba nie przypadkiem najmłodsi piłkarze w naszej lidze takiej umiejętności nie mają praktycznie wcale.
Największa niesportowca różnica między liga 20 lat temu i dzisiaj: wymieniłbym dwie. Po pierwsze: dziś idąc na mecz można się nie obawiać stadionowych burd. W tamtym czasie za każdym razem istniało ryzyko uszczerbku jeśli nie na zdrowiu, to na mieniu. Po drugie zaś: zmniejszenie korupcji. Nie jestem naiwny i nie wierzę, że całkowicie wypleniono to zjawisko. Ale na pewno jest ono zdecydowanie mniejsze. Przy czym uważam, że kamieniem milowym w tej kwestii była nie tyle mozolna praca prokuratorów wrocławskich, ale przyznanie Polsce organizacji EURO 2012. Wtedy zaczęły się prawdziwe prace nad infrastrukturą stadionową i w parze z tym poszły działania na pozostałych polach.
Przyśpiewka, która zapadła w pamięć: ciarki przechodzą mi zawsze na "Święte barwy swe wznieś!" kibiców Wisły Kraków.
Piłkarze, którzy kojarzą mi się z konkretnymi drużynami: ostrzegam, to będzie bardzo długa lista zawodników grających w drużynach ekstraklasowych od połowy lat 90-tych ubiegłego stulecia.
Ruch Chorzów - Łukasz Surma, Mariusz Śrutwa;
Widzew Łódź - Marek Citko, Marek Koniarek;
Polonia Warszawa - Sebastian Przyrowski, Igor Gołaszewski;
Warta Poznań - Piotr Prabucki, Czesław Jakołcewicz;
Lech Poznań - Piotr Reiss, Bartosz Bosacki;
Petrochemia Płock - Rafał Siadaczka, Ireneusz Jeleń;
Stal Stalowa Wola - Jaromir Wieprzęć, Mieczysław Ożóg;
Pogoń Szczecin - Radosław Majdan, Olgierd Moskalewicz;
Wisła Kraków - Tomasz Frankowski, Paweł Brożek;
GKS Katowice - Janusz Jojko, Zdzisław Strojek;
Zagłębie Lubin - Sławomir Majak, Radosław Kałużny;
Stomil Olsztyn - Tomasz Sokołowski, Sylwester Czereszewski;
Hutnik Kraków - Siergiej Szypowski, Waldemar Adamczyk;
Górnik Zabrze - Tomasz Hajto, Prejuce Nakoulma;
GKS Bełchatów - Jacek Krzynówek, Jacek Berensztajn;
ŁKS Łódź - Marek Saganowski, Tomasz Wieszczycki;
Stal Mielec - Bogusław Wyparło, Bogusław Cygan;
Olimpia Poznań - Mirosław Szymkowiak, Andrzej Jaskot (nie tyle z gry, co ze spraw prawnych z nimi związanych);
Raków Częstochowa - Paweł Skrzypek, Jacek Magiera;
Śląsk Wrocław - Dariusz Sztylka, Sebastian Mila;
Lechia/Olimpia Gdańsk - Emmanuel Tetteh i nikt więcej;
Siarka Tarnobrzeg - Mariusz Kukiełka, Cezary Kucharski;
Sokół Tychy (wcześniej Sokół/Tygodnik Miliarder Pniewy) - Jerzy Dudek, Bogdan Prusek;
KSZO Ostrowiec Świętokrzyski - Benedykt Nocoń, Rafał Lasocki;
Groclin Grodzisk Wielkopolski - Grzegorz Rasiak, Andrzej Niedzielan;
Ruch Radzionków - Piotr Rocki, Marian Janoszka;
RKS Radomsko - Igor Sypniewski, Jacek Krzynówek;
Szczakowianka Jaworzno - Branko Rasić (bynajmniej ze z powodu gry) i tyle;
Świt Nowy Dwór Mazowiecki - Łukasz Mierzejewski, Sergiusz Wiechowski;
Cracovia - Paweł Drumlak, Piotr Giza;
Arka Gdynia - Bartosz Ława, Krzysztof Sobieraj;
Korona Kielce - Grzegorz Piechna, Jacek Kiełb;
Legia Warszawa - Jacek Zieliński, Artur Boruc;
Górnik Łęczna - Sławomir Nazaruk, Veljko Nikitović;
Polonia Bytom - Grzegorz Podstawek, Jacek Trzeciak;
Jagiellonia Białystok - Tomasz Frankowski, Konstantin Vassiliev;
Lechia Gdańsk - Sebastian Mila, Mateusz Bąk;
Bruk-Bet Nieciecza - Dalibor Pleva, Sebastian Nowak;
Piast Gliwice - Jakub Szmatuła, Kamil Glik;
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Robert Demjan, Sylwester Patejuk;
Zawisza Bydgoszcz - Kamil Drygas, Michał Masłowski.
Najbardziej irytujący sędzia: zdecydowanie Antoni Fijarczyk, któremu potem media znacznie skracały nazwisko.
Najbardziej charakterystyczny trener: bez dwóch zdań Orest Lenczyk.
Największy przekręt: całokształt tego, w jaki sposób w 2000 roku w lidze utrzymał się Groclin Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski. I to pomimo późniejszych niezapomnianych meczów tego zespołu z Herthą Berlin czy Manchesterem City.
Nieistotne zdarzenie, które pamiętam po latach: sytuacja z jednego z meczów Widzewa w latach 90-tych. Bramkarz tej drużyny, Andrzej Woźniak (po latach Andrzej W.), łapie błąkającego się po boisku psa i przekazuje go strażakom stojącym za bandami reklamowymi.
To takie bardzo subiektywne podsumowanie mojego świadomego obserwowania tzw. Ekstraklasy. Z okazji jubileuszu życzę jej, abym nie czuł już wewnętrznego przekonania, że przed tą nazwą trzeba wstawić trzy brakujące i wszystko wyjaśniające literki.autor / źródło: Robert Marchwiany dodano: 2017-04-06 przeczytano: 3710 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|