|
Miałeś, brachu, złoty rógWiem, że idą Święta i mamy czas różnorakich "śledzików", co teoretycznie powinno łagodzić obyczaje, ale nie mogę dzisiejszego felietonu potraktować ulgowo. Nie mogę, gdyż pewna osoba z zamojskiego życia publicznego, co do której żywiłem całkiem spore nadzieje na przyszłość, bardzo mnie zawiodła. Piszę o osobie, choć ona sama - jak i jej towarzysze społeczni - w ostatnim czasie robi wszystko, aby usunąć się personalnie w cień i wyeksponować podmiot, w którym funkcjonuje. Mam tu na myśli Łukasza Kwiatkowskiego, który w ostatnich latach działa w stowarzyszeniu "Zamość - Nasz Wspólny Dom".
Czytelnicy zaglądający tu stale przypominają sobie zapewne tekst "Poradnik dla opozycji", który na naszych łamach ukazał się 21 czerwca 2016 roku. Miniona kadencja Rady Miasta - mówiąc wprost - była potwornie kiepska. Do tego stopnia, że największym zagrożeniem dla ekipy sprawującej władzę w Zamościu był jej koalicjant, którego udało się zatrzymać tylko wykorzystując walki frakcyjne w samym Prawie i Sprawiedliwości. Opozycja nie potrafiła wykreować nikogo, kto stanowiłby rzeczywistą konkurencję dla prezydenta Andrzeja Wnuka. Trudno się dziwić, że mieszkańcy nie przekonali się ani do stale narzekającej na wszystko Marty Pfeifer, ani do promującego partię z kropką Rafała Zwolaka, ani do stawiającego wszystko - włącznie z samym sobą - w krzywym zwierciadle Rafała Wszoły, którego zresztą trudno podejrzewać o większe ambicje polityczne. Widząc tę miałkość dałem opozycji kilka rad wynikających ze szczerej troski o miasto, bo fatalna opozycja jest jeszcze gorsza od nawet najmarniejszej władzy. Jedna z tych porad brzmiała: "Niemniej jeśli zamojskiej opozycji uda się stworzyć coś, co ją przynajmniej formalnie połączy, to pozostanie jej jeszcze jedna rzecz - moim zdaniem najtrudniejsza: wytypowanie konkretnej osoby, która miałaby rzeczywistą szansę przejąć władzę prezydencką po Andrzeju Wnuku. Innymi słowy musiałaby to być osoba, która mieszkańcom Zamościa nie kojarzy się źle. Nie ukrywam, że widzę kogoś takiego, acz nie będę tu podawał personaliów. Przede wszystkim dlatego, że najpierw ten ktoś musiałby wyrazić zgodę na ponowne aktywne włączenie się do polityki. To osoba znana obecnie głównie na swoim osiedlu, ale nie znam nikogo, kto miałby złe zdanie na jej temat. To żaden z radnych, co akurat w tym przypadku stanowi wielką zaletę. No i jest to osoba młoda, zatem nie będzie mowy o powrocie do grzechów przeszłości".
Dziś mogę powiedzieć, że miałem na myśli właśnie Łukasza Kwiatkowskiego. Może nieco na wyrost kreowałem go jako następcę obecnego prezydenta już przy najbliższej okazji, ale na dłuższą metę moim zdaniem był osobą z dużym potencjałem na sukces, na którą warto było stawiać. Tyle tylko, że nie przypadkiem używam obecnie czasu przeszłego. Łukasz Kwiatkowski tej szansy niestety nie wykorzystał.
Odwołam się tutaj do wywiadu, jakiego dla innego portalu zamojskiego udzieliła niedawno Diana Sawicka, obecna przewodnicząca stowarzyszenia "Zamość - Nasz Wspólny Dom", gdzie Łukasz Kwiatkowski wciąż jest aktywnym i wpływowym działaczem.
Oto kilka dość istotnych cytatów: "Nie zdecydowaliśmy się na start w wyborach samorządowych. Uważamy, że nasze miejsce jest wśród mieszkańców. Zawsze otwarcie mówiliśmy, że jesteśmy zainteresowani stworzeniem szerokiej koalicji obywatelskiej. Niestety w Zamościu koalicja obywatelska okazała się partyjna, a jej kandydaci wielokrotnie blokowali inicjatywy Stowarzyszenia "Zamość - Nasz Wspólny Dom", np. projekt bezpłatnych przejazdów komunikacją miejską dla uczniów. Byliśmy zainteresowani stworzeniem jednej progresywnej listy, niestety to się nie udało. Jesteśmy przekonani, że rozdrobnienie nie służy dobru naszego miasta i mamy nadzieję, że uda się nam zbudować prawdziwą koalicję obywatelską w przyszłych wyborach (...) W kwestii działalności na rzecz samorządu lokalnego nic się nie zmieniło, nadal jesteśmy aktywni, rozmawiamy z mieszkańcami Zamościa, a naszą pracą zmieniamy Zamość, tak aby żyło się tutaj lepiej. Jesteśmy w trakcie zbierania podpisów pod projektem uchwały w przedmiocie określenia wysokości diet radnych na poziomie 1000 zł, a nie jak uchwalili radni 1400 zł. Postanowiliśmy również zaangażować się w pracę z Robertem Biedroniem, ponieważ wierzymy, że polska polityka może wyglądać inaczej, chcemy żyć w kraju mądrze zarządzanym, gdzie nikt nie jest zostawiony w tyle. Partia Roberta Biedronia będzie odpowiedzią na potrzeby Polek i Polaków, którzy mają dość duopolu PO-PiS (...) Nasze struktury stale się rozwijają. Tworzymy grupę ludzi, którzy podzielają wspólne wartości, tj. wyrównywanie szans, sprawiedliwe, nowoczesne i świeckie państwo. To nie są slogany, jesteśmy przekonani, że nadszedł czas na nowa jakość, otwarte umysły i progresywną politykę. Gwarancją tego będzie partia Roberta Biedronia, która w następnych wyborach przejmie władzę, a Robert Biedroń będzie premierem. Razem ze znacząca grupą ludzi ze Stowarzyszenia "Zamość - Nasz Wspólny Dom" zaangażowaliśmy w ten projekt i nawiązaliśmy współpracę z wartościowymi ludźmi z całego okręgu (...) Uważam, że praca radnego powinna być pracą społeczną dla dobra mieszkańców, a radni nie powinni pobierać żadnej diety, wtedy w pracę na rzecz miasta angażowaliby się ludzie ideowi. Pracy w Radzie Miasta nie można traktować w kategorii dodatkowego źródła dochodu. Stowarzyszenie "Zamość - Nasz Wspólny Dom" skorzysta z obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej w celu obniżenia diet. Rozpoczęliśmy zbiórkę podpisów pod projektem uchwały w przedmiocie obniżenia diet do 1000 zł. W ten sposób podwyżka będzie oscylowała w granicach 25 proc., a nie 75 proc.".
Mówiąc wprost: zamiast realizować swoją pierwotną misję i działać na rzecz lepszego Zamościa stowarzyszenie - stosując narrację o "upartyjnieniu" komitetów - postanowiło olać wydarzenie wpływające na to w stopniu największym, czyli wybory samorządowe. Ergo - stowarzyszenie samo wykluczyło się z możliwości wpływania na Hetmański Gród przez najbliższe pięć lat. Zarazem postanowiło rozpocząć współpracę z partią, której struktury tworzy teraz Robert Biedroń. Tym samym zamiast angażować się w sprawy rzeczywiście ważne dla zamościan, stowarzyszenie będzie teraz głosić w mieście potrzebę stworzenia "sprawiedliwego, nowoczesnego i świeckiego państwa", sprawy lokalne ograniczając do propagowania "pracy społecznej radnych w Radzie Miasta". Trudno o bardziej spektakularną katastrofę, oczywiście biorąc pod uwagę siłę i zasięg oddziaływania stowarzyszenia.
A może przesadzam z reakcją? Może po prostu pokładałem w Łukaszu Kwiatkowskim nadzieje całkowicie nieadekwatne do rzeczywistości? Może odpowiedniego materiału na lidera opozycji należy poszukać jeszcze głębiej? Cóż, jeśli tak, to znaczy, że obecna ekipa w ratuszu nie musi się obawiać żadnej obecnej siły politycznej.autor / źródło: Robert Marchwiany dodano: 2018-12-21 przeczytano: 1608 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|