|
Quest(ja) Zygi. Marcin Wroński komplementuje ZamośćMłodzież szkół średnich wzięła udział w mobilnej grze miejskiej w oparciu o kryminał Marcina Wrońskiego "Kwestja krwi", którego akcja toczy się na Starym Mieście w międzywojennym Zamościu. Finalistom nagrody wręczył sam Marcin Wroński w Książnicy Zamojskiej (18.10.).
W ramach projektu Młodzież Aktywna Kulturowo - program aktywizacji młodzieży w bibliotece "MAK", dofinansowanego ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, pochodzących z Funduszu Promocji Kultur, realizowanego przez Książnicę Zamojską im. Stanisława Kostki Zamoyskiego, młodzi ludzie z pomocą wrocławskiej firmy GoodBooks, na podstawie powieści kryminalnej "Kwestja krwi" Marcina Wrońskiego, VII "zamojskiego" tomu z serii o komisarzu Zygmuncie Maciejewskim, podczas warsztatów pod opieką Alicji Krawczyńskiej i Joanny Grzybowskiej z Książnicy Zamojskiej opracowali, a następnie wzięli udział w mobilnej grze miejskiej.
Celem questingu jest rozwijanie poczucia tożsamości z danym regionem, szukanie wyjątkowości w ciekawych i zupełnie zwyczajnych miejscach, upowszechnianie wyjątkowych miejsc wyróżniających się krajobrazem, przyrodą czy dziedzictwem kulturowym. Poza elementami edukacyjnymi, questing pełni też funkcje czysto rozrywkowe.
Jak się dowiadujemy, gracze tak poprowadzili akcję, żeby gimnazjalistkę Annę Wołkońską zachować... przy życiu, czyli inaczej jak to jest w powieści kryminalnej lubelskiego pisarza. W końcu to ich koleżanka/rówieśnica. Było to możliwe, ponieważ autor pozostawił twórcom dużą swobodę w korzystaniu z powieści, dzieląc się jedynie spostrzeżeniami, sugestiami. Sama gra zaskoczyła szczególnie tych, którzy znają kryminał "Kwestia krwi".
Finał projektu był pełen atrakcji. Ważne było zwycięstwo, ale tak samo ważne było pogłębienie sobie wiedzy o międzywojennym Zamościu, kiedy musieli zmierzyć się z kryminalną zagadką rozgrywającą się w konkretnych miejscach dawnego Zamościa, odkrywanego na nowo. Była to znakomita zabawa, doskonała promocja miasta i czytelnictwa z wykorzystaniem nowoczesnych technologii. Na najszybszych i najbardziej spostrzegawczych zawodników czekały nagrody, które wręczył autor powieści kryminalnej "Kwestja krwi" - Marcin Wroński.
W rozgrywce udział wzięli uczniowie I Liceum Ogólnokształcącego im. Jana Zamoyskiego, II Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Konopnickiej, I Społecznego Liceum Ogólnokształcącego, Zespołu Szkół Ponadpodstawowych nr 4 oraz Zespołu Szkół Ponadpodstawowych nr 5. Na podium znalazły się drużyny Jolanty Kalman, Julii Piwko i Karoliny Wcisło, które zdobyły odpowiednio: 4680, 4633 i 4333 punkty. Pięciu kolejnym zespołom przyznano wyróżnienia, a ich liderami byli: Gabriela Kołodziej, Aleksandra Piela, Weronika Bartoszczyk, Emilia Kowalczyk i Joanna Świergoń. Nagrody specjalne, przyznane za oryginalne podejście do zadań kreatywnych, powędrowały do drużyny Alicji Marzec, Aleksandry Szali, Angeliki Skiby, Mateusza Pilipiuka i Moniki Sochy, która zmierzyła się z grą indywidualnie.
Gratką dla uczestników i zamościan było spotkanie z autorem, wielokrotnie nagradzanym twórcą popularnego cyklu lubelskich kryminałów retro z komisarzem Zygą Maciejewskim w roli głównej. A także okazja do nabycia książek Marcina Wrońskiego. Spotkanie, pełne zwrotów akcji z uwagi na poruszone rozliczne tematy, poprowadził Piotr Piela.
-Marcin Wroński to Autor przez duże "p", czyli Pisarz "Wielkiego Kalibru", laureat wielu nagród literackich w tym m.in.: Kryminalnej Piły, Złotego Pocisku, Nagrody Wielkiego Kalibru i Nagrody Wielkiego Kalibru Czytelników, ale także Bene Meritus Terrae Lublinensi (Dobrze Zasłużony dla Ziemi Lubelskiej, "ojciec Zygmunta Maciejewskiego, autor dziesięciu tomów poświęconych temuż właśnie bohaterowi - powiedział Piotr Piela, prezentując pochodzącego z Lublina popularnego pisarza powieści kryminalnych.
Marcin Wroński, zapytany czy mobilna gra miejska jest dobrym pomysłem na promocję literatury, przyznał, że nie wziął udziału w grze, ale zrobi to w wersji stacjonarnej, na komputerze, aby ocenić jak to wyszło. Dodał, że jest to bardzo miłe dla autora, gdy jego powieść przekracza granice li tylko literatury i wkracza na inny poziom odbioru, czy rozrywki.
Odniósł się do swojej wcześniejszej wypowiedzi, że "każde szanujące się miasto powinno mieć oprócz rynku, katedry i lochów, swój własny kryminał" oraz do stwierdzenia rozmówcy, iż nie rozstał się całkowicie z Zygą Maciejewskim. Potwierdził, iż odżegnał się od komisarza Zygmunta Maciejewskiego, a przynajmniej od tego cyklu kryminałów. Dodał, iż o tym, że każde miasto winno mieć swój kryminał - napisał w roku 2007. Ale dzisiaj już tak nie uważa, ponieważ powstało dużo złych książek tylko dlatego, żeby każde miasto miało swój kryminał.
-Ale Zamość to zupełnie inna sprawa, bo jakkolwiek Państwa miasto w porównaniu z Lublinem, niby większym i trochę stołecznym, bo wojewódzkim, jest wiele bardziej obecne w literaturze. Gdyby tak zliczyć wzmianki w najrozmaitszych powieściach gdzie występuje Lublin, a gdzie Zamość, to okazuje się, że Zamość występuje częściej. Natomiast kryminałów o Zamościu jest dwa, jeden z nich napisał urzędujący u państwa prezydent (2011 r.), a kolejny ja (2014 r.). Może to nie będzie dla Państwa szczególnym komplementem, to pojawienie się Zamościa w moim cyklu, w biografii bohatera było przypadkowe. To nie znaczy, że ja osobiście tego miasta nie lubiłem. Pisząc pierwszą powieść z tego cyklu "Morderstwo pod cenzurą" potrzebowałem do rozmowy dwóch bohaterów krótkiej wzmianki o przeszłości, o tym jak zaczynali służbę. Jeden z dziennikarzy zamojskich Andrzej Jaworski podesłał mi link do arcyciekawego artykułu na temat komendanta policji Józefa Hejwowskiego (aspirant prowadzi także śledztwo w sprawie skoku znanych kasiarzy na kasę poety-rejenta Leśmiana w 1927 r., a łupem rabusiów padło 30 tys. zł w gotówce, około 200 rubli rosyjskich w złocie - przyp. autora). Rzecz absolutnie zabawna, dotycząca przestrzegania zasad higieny przez policjantów, więc pomyślałem, że byłoby świetnie gdyby mój bohater musiał stosować się do tych zarządzeń. I tak pojawił się Zamość w mojej pierwszej powieści.
-Cykl się rozwijał. Gdy uzgodniliśmy z wydawcą, że tych części kryminałów będzie dziesięć, pojawiła się potrzeba pokazania pierwszego śledztwa, gdy Zyga był jeszcze młodym, nieopierzonym policjantem. Byłem więc zmuszony napisać o Zamościu, z czego się bardzo ucieszyłem, bo Zamość jest o wiele lepszym miejscem na kryminał niż Bychawa, Łęczna, czy wiele innych miejscowości naszego regionu. Zamość należy bowiem do tych miast, które moglibyśmy nazwać magicznymi. Nie wiem czy Państwo żyjąc tutaj dzień po dniu też to czują, ale ja to zawsze czułem - ile razy się tutaj znalazłem, że nie jest to miasto takie jak wszystkie. W ogóle Lubelszczyzna jest dziwna i pełna takich tajemnic. Myślę, że nieprzypadkowo Andrzej Pilipiuk osadził tutaj akcję swoich opowiadań o Jakubie Wędrowyczu w naszych stronach. Bo to jest miasto (Zamość - przyp. autora) dziwne - taki zamysł budowania od linijki, albo taki Frampol zbudowany od linijki. Do tego niesamowita historia Zamościa, który się bardzo zmienił. Który w latach międzywojnia, kiedy mój bohater prowadził tutaj śledztwo, był miastem w dużej części żydowskim. To zupełnie inna kultura, zupełnie inny krajobraz ulic, zupełnie inne zapachy. A do tego, jakby tej magii było mało - Leśmian. Poeta takiej rangi, że właściwie powinien urodzić się w Wenecji, mieszkać w Paryżu, a umrzeć na słonecznej Sycylii. Taki powinien być życiorys poety tej rangi. A tak, mieszkał tutaj, w naszych stronach, spędził kawał swojego życia w Zamościu, na nielubianej posadzie, jeszcze go tutaj okradli. Przecież to cudowne! - puentował Marcin Wroński.
Na pytanie, czy pokazanie Zamościa w nieco niekorzystnym świetle w okresie międzywojennym w powieści kryminalnej "Kwestja krwi" nie spowoduje, że zamościanie nie darują tego autorowi - Marcin Wolski odpowiedział, iż posiada specyficzną właściwość, a mianowicie - czego się nie dotknie, to wszyscy go lubią. Padło jeszcze wiele pytań i tyle samo, a może i więcej zręcznych odpowiedzi bohatera spotkania w Książnicy Zamojskiej, gdzie można było zaopatrzyć się w kolejne części kryminałów retro, choć tego dookreślenia autor nie lubi. Swoje powieści ocena jako książki kryminalno-historyczne. A więc, oprócz tego, że powieści Marcina Wrońskiego są pierwszorzędnymi kryminałami, to obok zagadki kryminalnej i śledztwa, oferują Czytelnikowi zdecydowanie więcej. Ich wartość dodana polega na zawartych w nich wartościach historycznych, poprzez bardzo wierne oddane klimatu miasta z lat międzywojnia. Było to możliwe tylko dlatego, że przed napisaniem powieści pisarz wiele czasu poświęcił na zbadanie źródeł, korzystając w przypadku Zamościa z "Zamościopedii" Andrzeja Kędziory. Autor szczerze przyznał, że zazdrości nam tej encyklopedii wiedzy o Zamościu, ponieważ Lublin takowej nie posiada, co spowodowało, że musiał korzystać z wiele źródeł w przypadku pisania powieści kryminalnych, których akcję umieścił w swoim mieście.
Na zakończenie spotkania, w ramach akcji "Podaruj wiersz" realizowanej m.in. przez Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Łabuńskiej im. Jana Jakuba Zamoyskiego, zainicjowanej przez Fundację im. Zbigniewa Herberta, Piotr Piela wręczył Marcinowi Wrońskiemu na specjalnej papeterii ręcznie napisany wiersz "KRAJ". A później ustawiła się długa kolejka po osobiste dedykacje i autografy, które z przyjemnością podpisywał Marcin Wroński.
Czy to z powodu skromności pisarza, czy może z powodu braku pytania, autor nie pisnął przysłowiowego słowa o swojej najnowszej książce. A może uczynił to celowo? Tak czy inaczej, pozostają przecież do przeczytania wcześniejsze jego powieści. Szczególnie jednak polecam wyborny czarny kryminał z romansem w tle i z mistrzowsko skonstruowaną fabułą, która zaskakuje do samego końca. Rok 1926, malaryczny, brudny Zamość. Zostaje zgłoszone zaginięcie Anny Wołkońskiej, panny z ziemiańskiego rodu, uczennicy miejscowego gimnazjum. Młody, marzący o karierze aspirant Zyga Maciejewski prowadzi swoje pierwsze samodzielne śledztwo. Sprawa jest delikatna... To wszystko znajdziecie Państwo w "Kwestji krwi". By wiernie oddać Zamość tego okresu, Marcin Wroński pomieszkiwał przez kilka dni w kamienicy, w której także na stancji mieszkał, a jakże... jego bohater, aspirant Zyga Maciejewski w 1926 r. autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2019-10-24 przeczytano: 4988 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|