|
Polityczny uśmiech Kilka słów o stanie polskiej satyry politycznej
Znane nam są doskonale poczynania polskich wielkich satyryków i kabareciarzy z czasów komunistycznych, kiedy to satyra polityczna kwitła bujnie i dała owoce w postaci obalonego ustroju. Trzeba przyznać, iż natchnieniem i inspiracją dla ówczesnych humorystów była sama władza, codziennie przysparzająca nowych tematów dla twórców przedstawień i przeróżnych skeczów kabaretowych. Świat zza żelaznej kurtyny ukazany w krzywym zwierciadle ściągał liczną publiczność i pozwalał oderwać się choć na moment od szarej codzienności. Obficie korzystał na tym również ekran telewizyjny, wypuszczając kultowe filmy, do dziś nie tracące nic ze swej sławy, jak choćby niepowtarzalna komedia ?Miś? w reżyserii Stanisława Bareji. Warto zaznaczyć, że satyra polska miała swój jedyny w świecie charakter. Na co dzień zmagając się z przeciwnościami cenzury i znacznym ograniczeniem wolności słowa, wzbogaciła się w liczne podteksty i aluzje. Jeszcze długo po obaleniu komunizmu czy po wyjeździe za barierę granicy Wschodnich Niemiec wielu znakomitych polskich artystów nie potrafiło przestawić się na wolne pisanie i stało się niewolnikami cenzury, a polska publiczność do tego stopnia wyspecjalizowała się w znajdywaniu aluzji, że widziała je już nawet tam, gdzie faktycznie ich nie było. Poważne wydarzenia polityczne jakie miały miejsce pod koniec lat '80 usunęły żelazną kurtynę i wprowadziły do naszej ojczyzny demokrację. Niestety tym samym symbolicznie kończąc lata świetności polskiej satyry.
Dzisiejsze czasy dla rozwoju wszelkiej sztuki kabaretowej a przede wszystkim dla rozwoju humoru politycznego, wydają się być znakomite. Wielu obywateli przeżywa coś na kształt pokracznego deja vu. Politycy znowu śmieszą, na polskiej scenie politycznej znów rozgrywają się sytuacje wprost niepojęte dla polskiej inteligencji, a nawet (!) obserwujemy coraz częstsze, aczkolwiek bardzo dyskretne próby narzucania cenzury. Czego za to nie można odmówić władzy zarówno współczesnej jak i komunistycznej to wyraźnej, charakterystycznej postawy, która u jednych wzbudza zachwyt i podziw, natomiast u drugich jest źródłem powątpiewań i licznych zdziwień jak ktoś taki może zasiadać na najwyższych stanowiskach w 40 mln. państwie, dziś już demokratycznym. Wraz z powrotem do Polski pewnych zjawisk, które były również nierozłączną domeną rządów komunistycznych swój renesans przeżywa również polska scena satyryczna. A jak jeszcze nie renesans to przynajmniej swój początek XV w. Tym razem jednak warto bliżej przyjrzeć się tym trochę innym artystą. Nie mają oni już tak wiele wspólnego z komunistycznymi potęgami typu TEY Zenona Laskowika czy Waldemar Łysiak. Są gwiazdami małego ekranu, telewizyjnego show. A jednak satyrze politycznej służą wyjątkowo i odważnie. Za takich współczesnych króli ekranowego pamfletu gotowy jestem uznać Kubę Wojewódzkiego oraz Szymona Majewskiego. Oboje w konkurencyjnych stacjach komercyjnych posiadają programy autorskie, w których tematy polityczne goszczą bardzo często. Obydwa programy oczywiście mają charakter humorystyczny i prześmiewczy. I obydwa notują całkiem wysoką oglądalność. Co po pierwsze świadczy o tym, że społeczeństwo polskie z polityków nabijać się lubi i pewne problemy państwowe rozumie, a po drugie pokazuje, że warto o tych panach napisać. Pierwszy z nich proponuje coś na zasadzie talk-show, zapraszając znane postacie polskiego show-biznesu. Nie boi się poruszać tematów najbardziej kontrowersyjnych, często wyśmiewając je do bólu. Niewątpliwie jest postacią charyzmatyczną i charakterystyczną, ale często prezentowana przez niego rozrywka zakrawa o chamstwo. Mimo to liczni widzowie wprost rozpływają się nad błyskotliwością, żartem i umiejętnością prowadzenia przez niego żywych, śmiesznych, nienudzących dyskusji. Drugi - Szymon Majewski - prezentuje typowe show. Ucharakteryzowany prowadzący, niczym parodia clowna, prowadzi nieco głupkowate, ale za to zawsze trafne, rozmowy z zaproszonymi rozmaitymi gośćmi, w między czasie prezentując rozmaite efekty specjalne, nie odchodząc jednak od formy programu - lekkiej błazenady. Proponuje rodzaj satyry, humoru w nieco mniej inteligentny sposób, natomiast również nie cofnie się przed podjęciem trudnych kwestii ani wypowiedzeniem ciężkich słów. Genialne prezentowaną satyrą polityczną, pewnego rodzaju pseudo-kabaretem, a zarazem świetną rozrywką są finalizujące każdy jego program skecze pt. ?Rozmowy w tłoku?.
Czego by jeszcze nie napisać o tych dwóch wyróżniających się postaciach polskiej telewizji, fakt jest jeden - podejmują oni starania, aby przywrócić dawne czasy świetności polskiej satyrze, a polskim politykom utrzeć trochę nosa, aplikując całkiem sporą dawkę prześmiewczej krytyki, powodując, że ich wizerunki nie są już nienaruszalnymi wizerunkami wodzów społeczeństwa. Okoliczności sprzyjają, pomysły są świetne, sława też już zapukała do ich drzwi - czego więcej chcieć? Czekam na dalsze odcinki.
autor / źródło: Igor Owczarek dodano: 2006-10-10 przeczytano: 3011 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|