|
Powrót do przeszłości - Jarocin PRL FestiwalTransparenty z hasłami z epoki komunistycznej, maślanka w foliowych torebkach, gwiazdy polskiego rocka i "młodzi gniewni" na scenie oraz tłum fanów przed nią - tak miało wyglądać żywe muzeum PRL w Jarocinie. I tak wyglądało!
Jarocin PRL Festiwal miał - trochę w formie żartu, trochę promocji miasta - odtworzyć rzeczywistość z lat 80., gdy słuchając buntowniczego polskiego rocka, młodzież
realizowała swą niezależność w państwie realnego socjalizmu.
Miał pokazać dzisiejszej młodzieży, jak realizowała się wolność na największym festiwalu rockowym ówczesnej Europy Wschodniej. Udało się to z nawiązką.
Do Jarocina wubiegły weekend zjechało z całej Polski ponad 10 tysięcy osób! To prawie dwukrotnie więcej niż przewidywali organizatorzy. Wśród gości pojawili się weterani jarocińskich
festiwali z dziećmi oraz zupełnie młodzi ludzie - jedni z ciekawości, by zobaczyć, jak bawili się ich rodzice, inni dla muzyki zespołów, które wciąż są na topie.
Gdy od piątkowego poranka zjeżdżali z plecakami do Jarocina, mieszkańcy zacierali ręce, że ich miasto znów będzie na ustach Polaków. - Oby tylko szyb nie tłukli, jak w1994
roku! - z obawą mówi pani wśrednim wieku. - A jak chcecie dobrze i tanio zjeść, to niedaleko rynku jest pizzeria i bar chiński. Tego kiedyś nie było... - wspomina z rozrzewnieniem.
Z przyjazdu wielu młodych ludzi cieszy się też wiceburmistrz Robert Kaźmierczak, wielki fan rocka i dusza przedsięw zięcia.
Miasteczko ożyło. Na ulicach pojawiły się spore grupki punków w glanach i skórach, z kolorowymi czubami na głowach, grupki fanów rocka w dżinsowych kurtkach oraz fani reggae - z Bobem Marleyem na koszulkach. Jak 20 lat temu...
Po południu, już 4-tysięczna widownia, słuchała wamfiteatrze przez kilka godzin prezentacji 16 młodych kapel wyłonionych do konkursu, tak jak kiedyś, z nadesłanych
kaset. Wieczorem zaś obejrzała nieocenzurowany film Piotra Łazarkiewicza pt. "Fala" nakręcony wJarocinie właśnie 20 lat temu Drugi dzień festiwalu
rozpoczęło uroczyste otwarcie przez burmistrza Adama Pawlickiego dwóch wystaw: ekspozycji wokół Ratusza pt. "Jarocin wobiektywie bezpieki" przygotowanej z archiwalnych
zdjęć i notatek SB przez łódzki oddział Instytutu Pamięci Narodowej oraz - wmuzeum - wystawy pt. "Jarocińskie festiwale", na której znalazło się
wiele pamiątek, fotografii iwycinków prasowych.
Jednym z pierwszych gości wernisażu był Walter Chełstowski, twórca Festiwali Muzyków Rockowych w Jarocinie, który uważnie przyglądał się zwiedzającym.
- Myślałem, że to ja, bo taki podobny do siebie tu jestem - mówi, śmiejąc się, 40-latek w kolorowej koszulce i pokazuje palcem na wielkiej fotografii długowłosego
nastolatka w ciemnych okularach.
- Ale to chyba nie ja... Zwykle siedziałem nieco dalej, o tu, za bramką...
- Przyjechaliśmy tu z przyjaciółmi z całej Polski, by powspominać trochę tamte zwariowane lata, posłuchać naszych ulubionych zespołów i znów doznać tej gęsiej skórki
na ciele - opowiada Anna z Goleniowa, która po latach do Jarocina wróciła z mężem i nastoletnim synem.
- Są wśród nas znajomi z Łodzi, Konstantynowa Łódzkiego, Turka, Gliwic, Poznania, Wrocławia, Wiewiórczyna, Zawadzkich, Kalisza, Zamościa...
Z miast i miasteczek całego kraju, jak przed laty - dodaje Piotrek z Żywocic koło Opola. - I nie jest ważne, że wielu nie pamięta tamtych festiwali. Po prostu mamy potrzebę bycia razem
i chwilowego zapomnienia o życiowych problemach. - Jestem szczęśliwy, że znów mogę tu być - mówi Marian z Łodzi, który po raz pierwszy na festiwalu w Jarocinie
był w1981 roku. - Aja zamierzam tu wrócić za rok! - dodaje przysłuchujący się rozmowie nastolatek.
W sobotnim koncercie gwiazd na stadionie zagrały trzy grupy z przeglądu (Sjel, Uliczny Opryszek i Random Justice) oraz Syjon, Acapulco, Dezerter, Bakshish, Kobranocka,
Dżem, TSA, Variete i Armia, która kończyła festiwal przed ósmą rano wniedzielę! Tłum fanów wspólnie z idolami odśpiewywał wielkie hity: "Póki to nie zabronione"
(Kobranocka), "Whisky" (Dżem), czy "Alien" (TSA), na Dezerterze było pogo, na Bakshishu reggae?owe kołysanie, a pomiędzy zespołami - gadki sierż. Szmaty,
czyli zapowiedzi "milicjanta" Jarka Janiszewskiego, lidera grupy Bielizna.
Dziewczyny w białych koszulach i czerwonych krawatach ze szturmówkami
oraz działacz partyjny głoszący z mównicy, znad popiersia Lenina, stosowne przemówienia - dodały imprezie zabawnego charakteru.
Taki powrót do przeszłości z przymrużeniem oka.
Czy za rok będzie powtórka? Mam nadzieję, że tak, bo znów chciałbym poczuć na ciele tę niezwykłą gęsią skórkę...autor / źródło: Przemysław Bieniek / Express Ilustrowany/ fot. Waldemar Brzyski dodano: 2006-08-01 przeczytano: 3503 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|