|
Straszenie odbiorem Jadę na urlop. Możliwe nawet, że gdy ten tekst się ukaże ja już będę siedział w przedziale pociągu i kontemplował mijane krajobrazy za oknem. Z tego powodu w tym roku wyjątkowo byłem tylko na jednym spektaklu podczas Zamojskiego Lata Teatralnego, czyli na inaugurującym imprezę "Kupcu weneckim" wystawionym przez krakowski Teatr Ludowy. Poziom oceniam na wysoki, lepszy niż w przypadku wystawionego w ubiegłym roku przez ten teatr "Ryszarda III", który wcale mnie nie zachwycił i tak po prawdzie to nie wiem w czym był on lepszy od choćby "Apokalipsy". Wracając jednak do niedzielnego przedstawienia - tak, byłem w gronie szczęśliwców, którzy się załapali na dodatkowe 20 biletów rzucone tuż przed spektaklem. Również uważam, że przygotowanie tak małej ilości wejściówek było poważnym uchybieniem ze strony organizatorów. Niemniej udało mi się nabyć dwa bilety. Krytykom z góry mówię, że pan przede mną kupił sześć stosownych kartoników, a pan po mnie osiem...
Ale zostawmy temat ZLT. Z pewnością szeroko zostanie on omówiony przez innych członków Redakcji, a i Buława Hetmańska trafi w tym roku w godne ręce. Skupić się chciałbym na wtorkowej sensacji opublikowanej przez "Il Giornale". Ów włoski dziennik obwieścił bowiem, że w najbliższym czasie szef UEFA Michel Platini odwiedzi Ukrainę i Polskę, co było planowane od dawna. Wizyta ta jednak ma być połączona z ogłoszeniem odebrania tym państwom prawa do organizacji piłkarskich mistrzostw Europy w 2012 roku, gdyż rzekomo nie byłaby ona możliwa. Zamiast tego czempionat odbyłby się we Włoszech i we Francji.
Co na to Francja? Nic na ten temat nie wiadomo, co jest rzeczą dość dziwną zważywszy na to, iż w Paryżu miałby odbyć się finał tej imprezy. Nikt na to jednak nie patrzył, tylko z miejsca ruszyła dyskusja. Jedni skupili się na szukaniu winnych zaniedbań, a inni zaczęli dramatycznie pytać co robić. Sytuację musiał nawet ratować premier obiecując, że przyrzeknie Platiniemu wszystko co trzeba. Być może zatem sprawa jest naprawdę poważna, choć jeszcze nie tak dawno uroczyście przedstawiano nam raport UEFA, który miał ton zdecydowanie bardziej pozytywny, niż wcześniej, ale coś mi mówi w środku, że wszystko dobrze się zakończy.
Po pierwsze dlatego, że jak już wspomniałem, Francja milczy jak zaklęta. Niepojęte byłoby chyba, gdyby nie zostały tam już teraz podjęte jakieś przygotowania. Po drugie - rządy Polski i Ukrainy dały UEFA gwarancje, że dołożą wszelkich starań, by impreza się odbyła zatem jeśliby teraz europejska federacja podjęła jakieś wiążące decyzje negatywne dla nas, to okazałaby się podmiotem niepoważnym. Po trzecie - dla sponsorów EURO we Włoszech i we Francji to żaden interes, bo rynki tamtejsze są już przesycone wielkimi imprezami i dla nich lepsza byłaby nawet prowizorka polsko-ukraińska. Po czwarte - obecne mistrzostwa austriacko-szwajcarskie nie powalają na kolana pod względem organizacyjnym. Ci, co byli choćby w Klagenfurcie, podkreślają, że tamtejszy stadion nie jest żadną rewelacją i tego typu budowle zbudujemy bez żadnego trudu, bo czasu mamy dość. Infrastruktura komunikacyjna też daleka od ideału - długie korki po meczach były normą. Polacy mieszkające na stałe w miastach, gdzie odbywały się mecze, też są dalecy od zachwytów. W takiej Bazylei na przykład poza samymi pojedynkami piłkarzy nie działo się kompletnie nic. Nie pomyślano o żadnych imprezach towarzyszących, co myślę, że w Polsce zostanie nadrobione z bardzo solidną nawiązką. No i po piąte - też się boję o Ukrainę, bo tamtejsza organizacja jest w większych powijakach od naszej, ale w takim wypadku prędzej UEFA zamieni naszego wschodniego sąsiada na Niemcy, bo sponsorzy nie zechcą tracić możliwości zarobkowania na rynku środkowoeuropejskim. Osobiście też, choć traktujmy to jako jedynie alternatywę dla Ukrainy, sugeruję poszukania możliwości samodzielnej organizacji mistrzostw. Praktycznie bowiem jedynym dodatkowym wymogiem jest posiadanie nie czterech, lecz ośmiu stadionów odpowiedniej wielkości. Przypominam, że wliczając z rezerwy Kraków z Chorzowem będziemy mieli na pewno gotowych sześć stosownych obiektów. Gdzie znaleźć pozostałe dwa? Wiadomo, że gruntownie przebudowane, a w praktyce zbudowane od nowa, zostaną stadiony Legii w Warszawie, Zawiszy w Bydgoszczy i Pogoni w Szczecinie. Infrastruktura komunikacyjna w tych miastach też nie będzie odbiegała od austriackich standardów więc teoretyczna możliwość samodzielnej organizacji na pewno istnieje.
W 1962 roku Chile zorganizowało wspaniałe piłkarskie mistrzostwa świata i to pomimo trzęsienia ziemi, które zrujnowało kraj zaledwie 2 lata przed czempionatem. Hasłem tego przedsięwzięcia były zaś słowa prezesa tamtejszej federacji Carlosa Dittborna: "Ponieważ nie mamy nic, zrobimy wszystko". Po latach to samo można powiedzieć o naszej sytuacji w kontekście EURO 2012. W przypadku Polski jestem przekonany, że się uda. A Ukrainie postarajmy się pomóc. Na pewno bowiem dla naszego regionu byłoby lepiej, gdyby nie odbierano jej organizacji EURO, bo wtedy bylibyśmy regionem tranzytowym dla setek tysięcy ludzi i oby tak faktycznie się stało. Dlatego obserwujmy spokojnie sytuację, która dowodzi, według mojej opinii, raczej włoskiej frustracji niż rzeczywistych zamiarów UEFA.autor / źródło: Robert Marchwiany dodano: 2008-06-29 przeczytano: 11519 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|