|
Zabawa w rytmie Dysko-PoloEurofolk za nami, a "Zamojszczyzna" w rozjazdach. Innymi słowy po promocji zagranicznego folkloru w Zamościu przychodzi czas odwrotny i to nasza muzyka, śpiewy i tańce ludowe będą promowane poza Polską. Do następnych większych wydarzeń stricte kulturalnych w naszym mieście mamy jeszcze chwilę (wyłączając może VIII Międzynarodowe Kursy Muzyczne, ale o nich na pewno w swoim czasie napisze pani Teresa Madej), dlatego uwaga wielu skupiać się będzie na zamojskiej inauguracji sezonu piłkarskiego.
Odbędzie się ona w najbliższą niedzielę o godzinie siedemnastej. Rywalem będzie Ponidzie Nida Pińczów. Przeciwnik niezbyt renomowany, a zatem nadzieja na dobry wynik jest. To już jednak druga kolejka rozgrywek grupy wschodniej II ligi. Pierwsza wypadła niezbyt okazale i dlatego mam pewne obawy czy również teraz na Hetmanie nie odbiją się wszystkie przeszłe i obecne zawirowania, ale postaram się przyjść na stadion, do czego zresztą zachęcam wszystkich Czytelników.
Postaram się przyjść też i dlatego, że mam dużą nadzieję na spokój na trybunach. Nie słyszałem o zadymach wywoływanych z udziałem kibiców z Pińczowa, a ich "zgody" wydają mi się niesprzeczne z tymi zawieranymi przez zamojski "młyn". Jednakże w zeszłym tygodniu wcale tak spokojnie nie musiało być. Przynajmniej według policji, która uniemożliwiła wyjazd kilkudziesięciu osób do Otwocka. Wszyscy oni bowiem musieli w godzinie meczu Hetmana stawić się na komendzie. Wywołało to falę komentarzy pełnych niezadowolenia na forach dyskusyjnych. Nic to, że w ostatnich miesiącach nasi kibole dwukrotnie dali powód do stosowania wobec nich działań prewencyjnych. Teraz byli pełni najszczerszego zdziwienia, że w ogóle bierze się pod uwagę wywołanie przez nich bijatyki na stadionach. Znów padały uwagi o pracy policji, o tym jak ona dyskryminuje kibiców i jak sama prowokuje awantury.
W ostatnią niedzielę zaś w dalekim od nas Mielnie doszło do zdarzenia, które szeroko opisują wszystkie media z tabloidami na czele. Do jednego z pensjonatów wezwano policję, by ta uspokoiła balangowiczów hałasujących już w czasie ciszy nocnej. Podczas interwencji musieli się oni jednak ścierać przede wszystkim z trzema pijanymi piłkarzami, którzy imprezowali w pokoju obok, a byli to: Piotr Świerczewski, Radosław Majdan i Jarosław Chwastek. Teoretycznie powinienem dane przynajmniej dwóch z nich utajnić, ale jestem zdania, że skoro i tak kibice wiedzą kto to jest, to nie powinniśmy się ośmieszać. Polska piłka i tak już cierpi na nadmiar nonsensów. Jednym z nich jest zresztą sam fakt gry pierwszych dwóch wymienionych przeze mnie graczy w jednym klubie za sprawą faktycznego przemianowania Groclinu Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski na Polonię Warszawa, co kibice natychmiast trafnie ochrzcili mianem Dysko-Polo. Postawiono całej trójce zarzuty czynnej napaści na policjantów. Złożono nawet wniosek do sądu o dwumiesięczny areszt dla popularnego "Świra", który został zamieniony na bardzo wysoką kaucję, a pozostali zostali zwolnieni za sporo niższym, acz również dość dużym poręczeniem majątkowym. Jak się bronili w mediach? Otóż były mąż Dody Elektrody ogłosił ni mniej, ni więcej jak to, że było dokładnie odwrotnie! "Nie uderzyłem policjanta! Daję słowo, że nie zachowywałem się wobec nich agresywnie. To wszystko jest jakaś masakra. Prosiłem ich tylko, aby puścili Piotrka. Zobaczyłem jak go maltretują, krwawiącego, skutego i leżącego twarzą do ziemi. Na początku prosiłem spokojnie, potem zacząłem krzyczeć. Nagle jeden z policjantów dał hasło "Bierzemy ich wszystkich". Przyjechały posiłki, skuli nas i trafiliśmy do więzienia".
Radosław Majdan jest radnym sejmiku województwa zachodniopomorskiego z ramienia Platformy Obywatelskiej. Nie wierzę, że mając zaplecze w postaci partii, która rządzi Polską Majdan miałby stawiane tak poważne zarzuty, gdyby jego wersja wydarzeń była prawdopodobna. To w naszym kraju jest po prostu niemożliwe. Jednak słowa naszego byłego reprezentacyjnego bramkarza trafiły na podatny grunt. Kibice raz po raz przyświadczali, że to do policjantów podobne i często się zdarza, że wyżywają się na spokojnych obywatelach. Jakoś jednak dziwnie się składało, że te wyrazy poparcia biegły przede wszystkim od ludzi, którzy owe prowokacje przeżywali na stadionach, co dziwnie zbiegło mi się z oburzeniem kiboli Hetmana.
Nie uczestniczyłem w żadnej zadymie. Wiem jednak od kolegów z innych mediów (z całej Polski) zajmujących się tą tematyką, a także od kilku zaprzyjaźnionych szalikowców (żaden z nich nie jest kibicem Hetmana, ani nawet żaden nie mieszka w Zamościu), że wina policji jest wtedy rzadka, a już zwłaszcza ta autentycznie świadoma. Jest to zresztą szczególnie trudne dziś, gdy na stadionie przebywa garstka funkcjonariuszy, a główne siły muszą być zgrupowane poza obiektem i wkraczać nań tylko wtedy, gdy jest taka konieczność. Iskra każdej burdy wychodzi od stadionowych bandytów, którym na bójce po prostu zależy. Zarazem świadomość tego wśród nich jest tak wytopiona, że przyczepią się każdej okoliczności, by stwierdzić, że są niewinni. Najczęściej jest nią nawet sama obecność policji - niekiedy nieważne, że niewidocznej, bo obecnej głównie pod stadionem. Dopiero wkroczenie policjantów na obiekt uważają za początek rozróby, a nie wcześniejsze naparzanie się z ludźmi spod znaku drużyny przeciwnej czy wyłamanie płotu albo dewastację innego rodzaju. I co najważniejsze - oni w to naprawdę święcie wierzą! Dlatego nie dziwi mnie ich reakcja na słowa Majdana. Nie oni jednak będą prowadzić postępowanie przeciw swoim idolom, tylko prokuratura i sądy. I to jest pocieszające.
autor / źródło: Robert Marchwiany dodano: 2008-07-31 przeczytano: 2939 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|