|
Grechuta: Godziny miłowania "...O, gdybyś chciała zostać na dłużej godzino miłowania..."
Dla zamojskiej publiczności zagrali i zaśpiewali: laureaci I Ogólnopolskiego Konkursu Wokalnego im. Marka Gechuty, Kuba Badach, Andrzej Sikorowski z córka Mają, Magdalena Wojnarowska, Janusz Kotlarski i Sławek Wierzcholski z
Nocną Zmianą Bluesa. Artystom towarzyszyła Orkiestra Symfoniczna im. Karola Namysłowskiego pod dyrygenturą Tadeusza Wicherka.
Sygnał Zamojskiego Festiwalu Kultury im. Marka Grechuty drugiego dnia, wybrzmiał dwa razy, to dlatego, że na następne brzmienia będziemy czekać bardzo długo - powiedział prowadzący koncert, Paweł Sztompke, niezmiernie wzruszony.
Jego radość była tym większa, że mimo krótkiego czasu, festiwal stał się tak ważny i tak artystycznie doskonały. Pan Paweł skomplementował pierwszy dzień festiwalu i oraz zamojską publiczność.
Drugi dzień to nie tylko prezentacja muzyki, dokonań Marka Grechuty, prezentacja wielkich gwiazd polskiej sceny muzycznej, ale również promocja młodych artystów, rozpoczynających swoja drogę.
Paweł Sztompke poprosił publiczność o ciepłe przywitanie młodych wykonawców, którzy zaczynają swoja przygodę z muzyką, z piosenką. Śpiewali piosenki Marka Grechuty w nowych aranżacjach i piosenki z repertuaru innych wykonawców. Wystąpiła Agata Seidel, towarzyszył jej, na gitarze i na fortepianie, utalentowany piętnastolatek Jasiek Kusek.
"Kiedy mnie pytasz czym jest miłość...
... Takiej miłości więc nam życzę...". Tak rodził się niepowtarzalny czar tej jedynej, niezwykłej nocy.
Kolejna uczestniczka I Konkursu, Agata Kusek wystąpiła z utworem "Mogiliani" i poetyckim tangiem, przy instrumencie klawiszowym towarzyszył jej Jasiek Kusek.
Publiczności zaprezentowała się jeszcze jedna młodziutka dziewczyna z Kędzierzyna Koźla, Natalia Rycek. Wykonała dwie piosenki - Marka Grechuty oraz standard muzyki rozrywkowej. Wraz z towarzyszeniem Jaśka Kuska zaśpiewała "Tyle było dni do utraty tchu".
W konkursie uczestniczyli wykonawcy, którzy pierwszy szlif estradowy mieli już a sobą. Oceniał ich Jan Poprawa, profesor od "piosenki inteligentnej". Jeśli profesor mówi, że coś nadaje się na estradę, to jest to najlepszej próby.
Tak jak profesor, z Krakowa, przyjechała jedna z laureatek, Agnieszka Grochowicz - poetka piosenki. Ma za sobą wiele nagród i występuje w krakowskim kabarecie. Agnieszka z towarzyszeniem Dawida Rudnickiego wykonała "Krajobraz pełen nadziei" Marka Grechuty. Pięknie zabrzmiało - "Wierzę w promenadę ludzkich serc, biegnących w przyszłość, dal i przestrzeń...".
Paweł Sztompke zapowiedział prezentację gwiazd estrady, w repertuarze Marka Grechuty, ale nie tylko. Jako pierwsza gwiazda wieczoru wystąpił Kuba Badach, któremu towarzyszyła Orkiestra Symfoniczna im. Karola Namysłowskiego, niczym "perła w koronie" - nie tylko Zamościa, całej Polski, którą Tadeusz Wicherek prowadzi drugi rok.
Kuba Badach zaśpiewał dwie własne kompozycje, a na finał piosenkę, w której wykorzystano głos Marka Grechuty. "...Człowiek jest wyspą, kiedyś ktoś rzekł ..." - śpiewał klimatycznie i romantycznie artysta.
Paweł Sztompke serdecznie witał Marcina Zamoyskiego Prezydenta miasta Zamościa oraz ks. biskupa Wacława Depo. Prowadzący koncert podkreślił znaczącą rolę Orkiestry, która wymyśliła i jest propagatorem Festiwalu, który zorganizował Urząd Miasta Zamość.
Prowadzący koncert serdecznie dziękował sponsorom, dzięki którym realizacja koncertu jest możliwa, i miastu, które jest tak przychylne muzyce. Ten Festiwal jest bardzo ważny dla nas, a jednocześnie jest wizytówką Zamościa - podkreślił Sztompke.
Dla każdego artysty jest ważny występ z dużą Orkiestrą Symfoniczną, to jest jak dotknięcie absolutu, dotknięcie filharmonii. Z graniem z orkiestrą "na żywo" niewiele może się równać - mówił popularny dziennikarz radiowy.
Zapowiedział występ Jacka Kotlarskiego, a następnie, w duecie z artystą występ Magdaleny Wojanrowskiej z Teatru Muzycznego we Wrocławiu.
"Dobry wieczór Zamość" - padło z ust Jacka Kotlarskiego, a następnie popłynęły dźwięki piosenki"Godzina miłowania": "O gdybyś chciała zostać na dłużej godzino miłowania, łatwiej byłoby świat nakłonić do pojednania...".
Później był krótki, aczkolwiek treściwy utwór o miłości - klimatycznie i poetycko. Przypomniał także przepiękną piosenkę z lat dawnych - "Warszawski dorożkarz". Rewelacyjnie, w duecie z Magdaleną Wojnarowską, zaprezentowali się w piosence Mistrza Grechuty. Słowa "Weź to serce, wyjdź na drogę i nie pytaj się, dlaczego" zapadały w nasze serca, przyprawiając o jego mocniejsze uderzenia.
Z wielką przyjemnością - jak mówiła sama artystka - wykonała dla zamojskiej publiczności utwór panów Wasowskiego i Przybory, z repertuaru Kaliny Jędrusik -"SOS". Równie pięknie wykonała "Tango Maryja" z Buenos Aries.
Andrzej Sikorowski to kolejny wykonawca, znany wszystkim, współpracujący z Pawłem Sztompke w programie radiowym. Zdarzyło się, że podrzucił płytę z piosenką, którą zaśpiewała jego córka Maja Sikorowska. Później słuchacze prosili już tylko o jej piosenki, a piosenka "Głos z oddali" stała się wielkim przebojem Polskiego Radia.
Zamojska publiczność gorącymi oklaskami przyjęła zapowiedź, a ze sceny zabrzmiało: "Pani pachnie jak tuberozy, to nastraja i to podnieca", czyli "Pomarańcze i mandarynki" Marka Grechuty. W drugim utworze usłyszeliśmy słowa, które rzeźbiarz Bartłomiej Sęczawa utrwalił na tablicy pamiątkowej, umieszczonej na kamienicy, w której urodził się Marek Grechuta: " Jasne smugi od lamp i twoja postać, jasna postać, taką cię znam". I wszystko stało się poezją - niezwykłe chwile, niezwykłe słowa i muzyka. Oklaski długo nie milkły.
Maja, następna wykonawczyni, wychowała się na piosenkach Marka Grechuty. O ocenę, jak bliskie jest to klimatom Mistrza, Andrzej Sikorowski, ojciec poprosił publiczność.
Maja Sikorowska zaśpiewała, a Rynek Wielki stał się "...malutkim skrawkiem nieba, gdzie gwiazda nam świeci nocą, a my jesteśmy daleko od złych wydarzeń, siedzimy nad zieloną rzeką, najlepszym lustrem dla zmęczonej twarzy i uczymy żyć bez strachu nasze dzieci."
Czar nocy trwał, gdy Maja śpiewała o "urodzonych w kraju nad Wisłą". Wspólnie z ojcem zaśpiewała jeszcze o dziewczynie, pięknej jak zjawisko. Duet Sikorowskich przeniósł nas na moment do ośnieżonego Zakopanego, rytmy góralskie, ładnie wsparcie Orkiestry, by za chwilę uraczyć nas bałkańskimi rytmami. Tą piosenką Maja oczarowała wszystkich. Rytmiczne oklaski były podziękowaniem za rewelacyjne wykonanie.
- Tę piosenkę napisałem bardzo dawno, opowiada o upływie czasu, jest zawsze aktualna i jeśli pamiętają państwo choć parę nut, proszę zanucić z nami - poprosił Andrzej Sikorowski. Pamiętaliśmy - "Z wielu pieców się jadło chleb... ", śpiewaliśmy najlepiej, jak potrafiliśmy. Śpiewała wielce uradowana aktorka Alicja Jachiewicz, i śpiewał Stefan Szmidt. Okrzyki publiczności z prośbą o bis świadczyły o jednym, było przepięknie. Wyraźnie wzruszony był przyjęciem Andrzej Sikorowski. Artyści przyobiecali jeszcze zaśpiewać.
Paweł Sztompke zapowiedział kolejnego wykonawcę - Sławek Wierzcholski i Nocna Zmian Bluesa. Zmiana nastroju i klimatu. Sławek Wierzcholski, który jeszcze do niedawna wykonywał tylko bluesa, grał rewelacyjnie na harmonijce, był "człowiekiem dynamitem". Mówiono o nim, że ma głos, szeroki i mocny, jak "delta Missisipi". Ostatnimi laty zmienił swój repertuar, poszerzył go, śpiewa dużo swingowych utworów, nagrał wspaniałą płytę z Wojciechem Karolakiem, także sięga po utwory związane z muzyka popularną.
Na ten wyjątkowy koncert, Sławek Wierzcholski, który zazwyczaj ubrany jest w ciężkie skóry, ubrał się elegancko, jakby szedł do szkoły. Wystąpić z Orkiestrą w skórze jednak nie wypada - żartował Paweł Sztompke.
- Czujemy się zaszczyceni, że możemy wystąpić na tak znakomitym Festiwalu w Zamościu - powiedział Sławek Wierzcholski. Klimat nieco odmienny od naszego, ale jesteśmy bardzo zaangażowani i śpiewamy z całego serca, tak jak Marek Grechuta.
Sławek Wierzcholski i Nocna Zmiana Bluesa wraz z Orkiestrą Symfoniczną im. Karola Namysłowskiego dali niezwykle żywiołowy koncert. Po wykonaniu pierwszego utworu legenda polskiego bluesa Sławek Wierzcholski przypomniał, że minęło 25 lat od rozpoczęcia działalności. Koncert będzie przekrojem tego, co zdarzyło się na przestrzeni lat.
Pierwszy utwór, który popełnił to "Robota kipi", który był wynikiem obserwacji poczynionych, kiedy pracował jako robotnik transportu w zakładach pomorskich. Kolejny, zainspirowany był podróżami zespołu, spotkaniami w rodakami za granicą, którzy bardzo ochoczo przychodzili na ich koncerty, bo byli dla rodaków namiastką spotkania z krajem. Blues, polski blues, jako synonim tęsknoty za krajem, jako synonim nostalgii.
I zawładnął nami blues, zawirował na zamojskim rynku.
"Przecież wszystko mam, co tak chciałem mieć, co na koniec świata zapędziło mnie
I dlaczego przyszedł do mnie polski blues?"
"Blues mieszka w Polsce", ja sądzę, że od niedzieli (7.09.), w swoim niezwykłym wymiarze muzycznym, zamieszkał w Zamościu. Ta muzyka, choć powstała tak daleko - mówił Wierzcholski, ma rację bytu w naszym kraju, bo jest wiele osób, które chcą bluesa słuchać.
Były muzyczne wariacje z harmonijką, muzyków tańce na scenie, wirtuozeria skrzypaczki i popisy perkusji, co było potwierdzeniem, że blues miesza z nami od wielu lat. Rewelacja, to za mało powiedziane!
Był jeszcze utwór o wielkich artystkach z l. 20, XX w., które tworzyły bluesa, i choć nie ma ich już na świecie, to "...pozostał po nich tylko blues...". I był jeszcze hołd dla Johna Huckera, legendy bluesa.
Na wielki finał, Sławek Wierzcholski poprosił o wsparcie Andrzeja Sikorowskiego i już w duecie przepięknie wykonali utwór Marka Grechuty "Korowód", tym razem oddając hołd "poecie słowa i dźwięku".
Z wielką nadzieją, że refren tej piosenki zaśpiewamy wszyscy, bo refren tej piosenki muszą wszyscy znać - to zapowiedź Sławka Wierzcholskiego już ostatniego utworu Marka Grechuty. Wszyscy wykonawcy - artyści znani i młodzi laureaci konkursów zaśpiewali "Dni, których nie znamy". Poruszające do głębi, niesamowite wykonanie.
Były to dwa dni roku, "dni, na które czekamy", a koncert był koncertem nadziei, niósł przesłanie: "Że ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy, ważne jest kilka tych chwil, tych, na które czekamy".
autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2008-09-14 przeczytano: 14612 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|