|
Rynki i kamienice"Nie jesteś jednak tak bezwolny,
A choćbyś był jak kamień polny,
Lawina bieg od tego zmienia,
Po jakich toczy się kamieniach"
/Czesław Miłosz "Traktat moralny"/
Miasta zmieniały oblicze świata. Zmieniały nie tylko środowisko naturalne, nie tyko inaczej zagospodarowywały przestrzeń, lecz także przekształciły jakość życia człowieka.
Takie miasta, jakie kraje, w których leżą, a więc tak różnorodne, jak różnorodne kontynenty, strefy klimatyczne i geograficzne. Przez ich pryzmat można poznać rozwój świata, badać różne dziedziny życia, w tym życie w przeszłości.
Miasto jako forma przestrzennej organizacji życia określonej grupy społecznej kształtowało się w Polsce w dobie gotyku. W okresie renesansu miasto stało się dziełem sztuki, uzyskując w pełni zaplanowany kształt, dopasowany nie tylko do funkcji użytkowych - handlowych, wytwórczych, obronnych, komunikacyjnych i ideowych, zwłaszcza kulturowych, kulturowych także reprezentacyjnych, związanych z życiem grup miejskich, ale równocześnie zgodny z przyjętymi zasadami plastyczno - przestrzennego formowania. Zasady budowy ujęte zostały w traktacie architektów włoskich: Bartolomeo Ammannati i Giogio Vasari "La citta ideale".
Autorzy koncepcji "miasta idealnego" identyfikowali się z ideą planowania organizmu miejskiego, racjonalnego i pięknego, doskonałego programowo i przestrzennie, najpełniej odpowiadającego wymaganiom człowieka nowej epoki. Typowym przedstawicielem tej epoki stał się Jan Zamoyski - a jego miasto prywatne Zamość, polskim "miastem idealnym".
RENESANSOWY "OGRÓD"
Wychowanek uniwersytetu padewskiego i jego rektor, kanclerz i hetman wielki koronny - Jan Zamoyski - osobiście zetknął się ze sztuką włoską i teoretycznymi dyskusjami nad nią. Podjęcie przezeń zadania wzniesienia od podstaw nowego miasta rezydencjonalnego było wydarzeniem wyjątkowym.
Zamość jest bowiem miastem wyrafinowanym i bogatym w treści artystyczne. Nie ustępuje przykładom światowym miast idealnych: Francuskiemu Charleville i włoskiej Sabbionecie.
Bogactwo treści ideowych i przestrzennych zawdzięcza niezwykłej osobowości zarówno fundatora, który nie ukrywał, że miasto będące dziełem jego życia mam mu zapewnić wieczna sławę; jak i architekta, który to dzieło urzeczywistnił i miał z pewnością poczucie swej dziejowej misji. Architekt Bernardo Morando związał się ze swoim dziełem już na resztę życia, pracował dla Zamoyskiego do śmierci. Przeżywszy ponad trzydzieści lat w nowej Ojczyźnie, dobrze poznał polskie upodobania i tradycje, z niezwykłym wyczuciem łączył erudycję włoską z polskim doświadczeniem, zaspokajając zarówno sarmackie potrzeby Zamoyskiego, chciwego majątku i sławy polityka szlacheckiego, uczonego i mecenasa nauki i sztuki, jak też mieszczaństwa: bogatych kupców i skromnych rzemieślników, zapewniając wszystkim wygodne, kulturalne, estetyczne ramy życia w mieście.
Idealne zrozumienie i doskonała współpraca fundatora miasta i architekta stała się źródłem ich wspólnego sukcesu: powstało miasto funkcjonalne, mocne i piękne. Było jeszcze coś co zdecydowało o takim wyglądzie miasta. Jan Zamoyski rozkochany w renesansie włoskim, zapragnął umiłowaną przez siebie Padwę przenieść na grunt polski i Polakom pokazać.
Pójdziemy najpierw tam, gdzie wszyscy zachwyceni mieszkańcy i turyści zatrzymują się - na rynek.
Czworoboczny, obszerny, nie rynek, a raczej jakiś dziedziniec renesansowej rezydencji, z biegnącym wzdłuż czterech boków łukami jednakowych, szarych arkad pastelową paletą wykwitających nad arkadami kamienic. Niektóre z nich są bogatą rzeźbą ozdobione, jakby mało było jeszcze samego piękna renesansowej linii.
Oto z zielonej zaprawy murów, z bogactwa ornamentyki spogląda ku nam madonna i św. Jan Chrzciciel. Oto ciepłą, stonowaną w kolorycie żółtą barwą, cieszy oczy ten drugi dom, z delikatnym rysunkiem fryzu. Oto w zawiłych floresach lwy, na tylnych łapach stojące, wspinają się na barokowe mury.
Oto inna: na szafirowym tle pysznią się, przemyślne ozdoby, wykonane rękami pracowitych, czujących piękno kamieniarzy. Oto z cytrynowego tynku, ponad łodygami orientalnych kwiatów, wyłania się kolorowa postać Madonny z Dzieciątkiem. Dzieciątkiem.
A teraz spójrzmy na tę kamienicę z cegiełek. To malowidło imitujące cegłę. Ma ona najpiękniejsze łuki podcieni, zdobione w roślinne motywy. I nic dziwnego. Legenda mówi, że o jej wystrój upomniał się duch Zamoyskiego, nakazując styl renesansowy.
Kolorowe kamienice, jak barwne kwiaty jaśnieją dookoła Rynku Wielkiego i szczególnie w słoneczne dni tworzą tęczę kolorów pod błękitnym, prawie włoskim niebem.
I ratusz zamojski - rzuca się w oczy przy wejściu na rynek w swojej różowo - białej szacie, na szarych podcieniach wsparty, z łukiem lekko w rynek rzuconych kamiennych schodów. Wzrok na chwilę przykuwa piękny styl, który jak najdelikatniejsza koronka w murze wykuta zdobi całe dzieło. Ratusz jest niejako klamrą spinającą kosztownym klejnotem piękno i harmonię całego przysiadłego u jego stóp rynku - salonu miasta.
Ale ratusz zwyczajem miast królewskich nie stoi na środku rynku. O takim usytuowaniu budowli zaważyły nie tylko względy kompozycyjne czy estetyczne, lecz również wola fundatora, który swoim prywatnym miastem konkurował z miastem królewskim - Krakowem.
To także odpowiedź na pytanie dlaczego hejnalista nie pozdrawia tej strony świata, w której leży Kraków. Jak widać, wszystko w Zamościu przemyślane zostało od początku do końca a realizacja miasta to wynik współpracy artyzmu z intelektem.
Pójdźmy więc na rynek zamojski ?to włoska pizza lub jak kto woli antyczne forum publicum - po co jechać do Włoch.
autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2006-11-09 przeczytano: 3446 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|