www.zamosconline.pl - Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu
Zamość i Roztocze - redakcja Zamość i Roztocze - formularz kontaktowy Zamość i Roztocze - linkownia stron Zamość i Roztocze - komentarze internautów Zamość i Roztocze - reklama Zamość i Roztocze - galeria foto
Redakcja Kontakt Polecamy Komentarze Reklama Fotogaleria
Witaj w czwartek, 21 listopada 2024, w 326 dniu roku. Pamiętaj o życzeniach dla: Janusza, Konrada, Reginy.
Listopadowe przysłowia: Katarzyny dzień jaki, cały rok taki. [...]

Turystyka: Noclegi, Jedzenie, Kluby i dyskoteki, Komunikacja, Biura podróży Rozrywka: Częst. radiowe, Program TV, Kina, Tapety, e-Kartki, Puzle, Forum Służba zdrowia: Apteki, Przychodnie, Stomatologia Pozostałe: Kościoły, Bankomaty, Samorządy, Szkoły, Alfabet Twórców Zamojskich

www.zamosconline.pl Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu


\Home > Publicystyka


- - - - POLECAMY - - - -




Giermkowie i ciury

Rozwiązanie Wojskowych Służb Informacyjnych, przygotowania do ujawnienia raportu Komisji Weryfikacyjnej, ustawa o ujawnieniu dokumentów wytworzonych przez organa bezpieczeństwa w latach 1944-1990 i treści tych dokumentów i wreszcie ujawniane przy okazji starań o ekstradycję Edwarda Mazura okoliczności związane z zabójstwem gen. Marka Papały - wszystko to sprawia, że razwiedka i kręgi, które związały z nią swoje kariery, majątki i przyszłość, czują się coraz bardziej zaniepokojone, a nawet "ogarnięte trwogą, że im zdobycze zabrać mogą".

Oliwy do ognia dolała pogróżka dra Andrzeja Olechowskiego pod adresem Platformy Obywatelskiej, że jak tak dalej będzie się bęcwalić, to trzeba będzie utworzyć "inną partię" - o czym pisałem przed tygodniem. W takiej nerwowej atmosferze łatwo o różne głupstwa, więc nic dziwnego, że Platforma Obywatelska sporządziła osobliwy raport o środkach masowego przekazu.

Gdyby nie pogłoski, że sporządzić go miał podobno pan Siemoniak, można by o autorstwo posądzić pana senatora Stefana Niesiołowskiego, bo wskazuje na to nie tylko znajomość rzeczy, ale też specyficznie histeryczny ton, do którego ten wybitny przedstawiciel koniunkturalizmu politycznego zdążył nas przyzwyczaić.

Wielu dziennikarzy zapowiedziało wystąpienie przeciwko PO na drogę sądową, co może skłonić razwiedkę do przyspieszenia przekazywania swoich aktywów na rzecz "innej partii". Może to przyspieszyć dekompozycję Platformy, bo kiedy tylko razwiedka cofnie swoje poparcie, to zaczną stamtąd wszyscy karierowicze i ostatni będzie musiał zgasić światło.

Ale mniejsza już o to, bo równie ciekawy jest wątek, że tak powiem, obyczajowy. Ponieważ sytuacja staje się poważna, razwiedka najwyraźniej zmobilizowała cały swój dwór, wobec czego, podobnie jak w średniowiecznych turniejach rycerskich, oprócz rycerzy, do walki stanęli również giermkowie i ciury.

Za komuny było lepiej?
Giermkowie stawali do walki, bywało, również za komuny, bo przecież i za komuny trzeba było odrabiać nadymanie na gwiazdy, pomniejsze kariery, mieszkania i zagraniczne delegacje. Toteż kiedy tylko następowały przełomy po kolejnych okresach "błędów i wypaczeń", partia mobilizowała nie tylko swoich "oficerów frontu ideologicznego", ale i podoficerów, którzy zaraz czarno na białym wykładali całemu ludowi pracującemu, dlaczego, dajmy na to, Gomułka był niedobry (chociaż jeszcze tydzień wcześniej mógł być jedynie słuszny!), a za to Gierek - to nasze słoneczko, co usta słodsze ma od malin.

Szczególnie cenieni w tym procederze bywali weterani różnych odwilży, jak np. Krzysztof Teodor Toeplitz. Właśnie mam przed sobą felieton Kisiela "Dziennikarzy pienia żałosne" z 1971 roku, w którym autor opowiada, jak to Krzysztof Teodor Toeplitz, ze śmiertelną powagą, jak na redaktora satyrycznych "Szpilek" przystało napisał, że "W naszym systemie politycznym dziennikarz jest w jakimś sensie rzecznikiem władzy", toteż - jak zauważył inny luminarz socjalistycznej żurnalistyki, red. Wilhelmi - nikomu nie przyjdzie do głowy, by wypowiedź takiego, dajmy na to, red. Wojny, potraktować jako "jego wyłącznie osobiste zdanie".

I słuszna jego racja, bo czy red. Wojna miał w ogóle kiedy jakieś "osobiste zdanie"? To wcale nie jest takie pewne, bo jeśli nawet, to zawsze było ono zgodne z aktualną linią partii, podobnie zresztą jak i innych sławnych redaktorów, których Kisiel przy innej okazji uwiecznił w felietonie "Moje typy".

Nawiasem mówiąc, felieton "Dziennikarzy pienia żałosne" został zdjęty przez cenzurę, kto wie, czy aby nie na osobiste życzenie wymienionych w nim gwiazd publicystyki, dzięki czemu czytelnicy mogli odnieść wrażenie, że to oni mieli rację, a nie Kisiel.

TPPR kontra PZPR?
Dzisiaj tamtej cenzury już nie ma, co wcale nie oznacza, że nie ma żadnej. Na przykład, kiedy w Budapeszcie rozpoczęły się rozruchy wywołane ujawnieniem deklaracji socjalistycznego premiera Gyurcsany`ego, że "kłamaliśmy" i tak dalej, niezależne media w Polsce poinformowały o tym dopiero w półtora dnia później. Nie żeby ktoś im zabronił, czy udzielił jakichści instrukcji. O tym nie ma mowy; gdyby tak było, nie byłyby niezależne, a przecież są, nieprawdaż?

Więc już bez cenzury każdy wie, co wolno, a czego nie wolno, a także - na kogo trzeba się rzucić z ujadaniem, a na kogo - lepiej nie. Za komuny nazywało się to "świadomą dyscypliną" i uważane było za wyższy stopień dyscypliny, który miał pojawić się dopiero w komunizmie. Czyżbyśmy właśnie...? No, no...

Inna rzecz, że teraz pod pewnymi względami jest gorzej, niż za komuny, kiedy to, dajmy na to, żeby nie podrywać moralnego autorytetu KTT, czy jakiegoś innego dziennikarskiego gwiazdora, cenzura konfiskowała Kisielowi felieton - i po kłopocie. Teraz takiej cenzury już nie ma, w związku z czym oficerowie, a tym bardziej giermkowie, nie mówiąc już o ciurach, muszą dawać odpór samodzielnie, bez uciekania się do cenzorskich nożyc. W takiej sytuacji najważniejsza jest rewolucyjna czujność, wyrażająca się w przyjęciu odpowiedniej taktyki.

W przypadku naszych giermków taktyka jest taka sama, jak za komuny, co wskazuje, że jej autorami mogą być funkcjonariusze szkoleni jeszcze za Breżniewa. Taktyka ta nakazuje oskarżenie przeciwnika o to, co robi się samemu. Toteż bez najmniejszego zaskoczenia przyjąłem rewelacje red. Tomasza Lisa, który dziennikarzy nie bluzgających jadem na rząd nazwał grupą TPPR, czyli Towarzystwo PiS-owsko Prorządowych Redaktorów. Jest to nawet logiczne; rząd zaatakował razwiedkę, więc kto nie z razwiedką - ten prorządowy, to chyba jasne?

No dobrze, ale czy red. Lis jest z razwiedką? Czy jest jakimści "oficerem frontu ideologicznego", giermkiem, czy, nie daj Boże, ciurą? Ależ skądże, wcale nie! W przeciwnym razie na pewno nie przyjęliby go ani do TVN, skąd funkcjonariuszy pędzą na cztery wiatry, ani tym bardziej - do Polsatu, który na funkcjonariuszy jest tak cięty, jak mało kto. Red. Lis po prostu ma akurat takie same poglądy, jak razwiedka. Za komuny wśród gwiazd dziennikarstwa było to też zjawisko typowe, co zauważył Krzysztof Teodor Toeplitz, a zacytował Kisiel w felietonie skonfiskowanym przez cenzurę.

W podobnym duchu wypowiedział się na łamach "Dziennika" w szalenie pryncypialnym komentarzu red. Jacek Żakowski, stwierdzając z mocą wielką, że dziennikarz nie może być konfidentem. Naprawdę? Jakże "nie może", skoro przecież może? Kiedy przed rokiem premier Marcinkiewicz zapowiedział, że zamierza eliminować aktualnych agentów aktualnych służb specjalnych z zarządów i rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa, poproszony o komentarz b. minister-koordynator służb specjalnych Zbigniew Siemiątkowski, sprawiał wrażenie autentycznie zdumionego: - Jakże pan premier zamierza w takim razie prowadzić politykę gospodarczą? Wygląda na to, że bez konfidentów polityki gospodarczej prowadzić nie można. No dobrze - a informacyjną? Informacyjną można?

W odpowiedzi na TPPR, red. Maciej Rybiński określił dziennikarzy bluzgających jako PZPR - Publicyści Zjednoczeni Pogardą dla Rządu. Rzeczywiście: i z niezależnej TVN, i z jeszcze bardziej niezależnego Polsatu, i z niezależnej tak, że już bardziej nie można "Trybuny" i z "Polityki", no i przede wszystkim - z wzoru niezależności, czyli z samej "Gazety Wyborczej" - publicyści piszą tak samo. Gdyby była cenzura, to wiadomo, ale przecież cenzury nie ma. Kto w takim razie ich zjednoczył?

Co słychać w piekle?
Chwała Bogu, może już wkrótce przestaniemy być skazani na domysły, jeśli raport Komisji Weryfikacyjnej dla WSI zostanie ogłoszony z uwzględnieniem odpowiednich szczegółów. Ale właśnie to nie jest pewne, bo widzimy, że i pan prezydent zaczyna się wahać, czy by tak nie zawetować ustawy o udostępnieniu dokumentów. Czyżby i on z jakichś powodów wolał Rzeczpospolitą Trzecią i pół?

Dla oczekujących oczyszczenia życia publicznego w Polsce takie wahania nie wróżą nic dobrego, bo mogą oznaczać rozważanie wysuniętej przez razwiedkę oferty jakiegoś zgniłego kompromisu, takiego "okrągłego stołu bis" i nawet z podobnym "patronatem".

Inna rzecz, że wielu ludzi i to o znacznym ciężarze gatunkowym, taki kompromis przywitałoby w wyraźną ulgą i nawet specjalnie się z tym nie kryją. Na tym tle bardzo charakterystyczne było przesłuchanie przez panią Monikę Olejnik ks. Romana Indrzejczyka, kapelana pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Chodziło jej oczywiście o nakłonienie ks. Indrzejczyka do zeznań obciążających wicepremiera Romana Giertycha, ale pojawił się też interesujący wątek osobisty. W pewnym momencie pani redaktor z sardonicznym uśmieszkiem zapytała swego rozmówcę, czy istnieje piekło, w którym potępieńcy będą się smażyć.

Ks. Indrzejczyk zrobił unik w metaforę, stwierdzając, że potępieniec będzie rozpamiętywał, że mógł zrobić inaczej i to będzie piekło. Wszystko to oczywiście być może, może piekło to tylko metafora, ja jednak mam dla pani Moniki gorszą wiadomość. Piekło istnieje naprawdę, cały czas będzie bolało i nie będzie można uniknąć przenikliwego wzroku ministra Macierewicza.


autor / źródło: Stanisław Michalkiewicz
www.michalkiewicz.pl
dodano: 2006-11-05 przeczytano: 3079 razy.



Zobacz podobne:

Warto przeczytać:









- - - - POLECAMY - - - -




Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu - Twoje źródło informacji

Wykorzystanie materiałów (tekstów, zdjęć) zamieszczonych na stronach www.zamosconline.pl wymaga zgody redakcji portalu!

Domeny na sprzedaż: krasnobrod.net, wdzydze.net, borsk.net, kredki.com, ciuchland.pl, bobasy.net, naRoztocze.pl, dzieraznia.pl
Projektowanie stron internetowych, kontakt: www.vdm.pl, tel. 604 54 80 50, biuro@vdm.pl
Startuj z nami   Dodaj do ulubionych
Copyright © 2006 by Zamość onLine All rights reserved.        Polityka prywatności i RODO Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, hosting, programowanie, bazy danych, edukacja, internet