|
O krytej pływalni słów kilkaJak Państwo dobrze wiecie, lubię wiedzieć co dzieje się na świecie i to nie tylko pod względem politycznym czy sportowym, ale i pod względem pogody. Z tego też powodu codziennie poświęcam chwilę na oglądanie najbardziej wiarygodnego kanału należącego do Grupy ITI, czyli TVN Meteo, a od niedawna używam także programu korzystającego z serwisu weather.com. Taki już widocznie mam nałóg. Nie zaprzeczę, że ukrytym motorem moich działań jest nadzieja na nadejście aury zdecydowanie cieplejszej od obecnej. Nie mam tu na myśli upałów, lecz temperaturę, w której świat jest bardziej zielony, gdzie słychać śpiew ptaków, można ubierać się zdecydowanie luźniej niż teraz, a jeśli ktoś chce, to może nawet popływać w jakimś publicznym akwenie. W lutym to jednak niemożliwe. Na szczęście już od dobrych kilku lat Zamość dysponuje wspaniałą alternatywą w postaci krytej pływalni.
Dożyliśmy czasów, w których kryty basen stał się wizytówką każdego szanującego się powiatu, a w bardziej rozwiniętych regionach Polski, to nawet gminy. Najmłodszemu pokoleniu zamościan coraz trudniej uwierzyć, że jeszcze kilkanaście lat temu w zamojskich szkołach były organizowane wyjazdy do Biłgoraja, bo właśnie tam była najbliższa pływalnia pod dachem. Teraz to jednak przeszłość. Mamy obiekt, którego wielu nam zazdrości, który gościł najwybitniejszych polskich pływaków i który pływacko wykształcił bardzo duże grono dzieciaków. Niektóre z nich trenują ten piękny sport w klubie "Orka", skąd wywodzi się już teraz znana wszystkim kibicom polskiego pływania, acz wciąż bardzo młoda, Marcelina Radlińska. Jestem zresztą przekonany, że ta ogromnie utalentowana dziewczyna jest pierwszą z całej puli zawodników "Orki" przynoszących chlubę naszemu miastu. Inne dzieci nawet jeśli nie opanowały sztuki pływania doskonale, to przynajmniej wiedzą jak trzeba się w wodzie zachować i bardzo dobrze, bo pływanie jest nie tylko rewelacyjnym sposobem na zrelaksowanie się i osiągnięcie dobrej kondycji, ale przede wszystkim ogromnie przydatną umiejętnością, która może nawet uratować życie. Przyznam, że nie rozumiem ludzi, których pływanie nudzi, którzy pływać nie lubią, choć umieją albo którzy tego nie potrafią i nie robią nic, aby się nauczyć. Podejrzewam, że w wielu wypadkach chodzi o najzwyklejsze lenistwo, bo nawet jeśli wcześniej mieli jakieś traumatyczne przeżycia związane z wodą, to po jakimś czasie należy choć spróbować się przełamać. To jednak temat na inną okazję. Teraz chciałbym się skoncentrować na zamojskiej krytej pływalni jako takiej.
Miałem okazję kilkakrotnie z niej korzystać i na jakość usług nie mogę narzekać. Woda jest fajna, ma przyjemną temperaturę, a czas w niej spędzony mija szybko i człowiek nie żałuje, że wydał pieniądze. Niemniej, jako że nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być jeszcze lepiej, pozwoliłem sobie na kilka uwag. Ściślej mówiąc - dokładnie na trzy, które zresztą w większości wypłynęły również od Państwa. O nich wszystkich rozmawiałem z dyrektorem obiektu Wojciechem Adamczykiem. Zrobił on na mnie bardzo miłe wrażenie i choć nie wszystkie jego tłumaczenia mnie przekonały, to jednak całość naszych obu dyskusji oceniam pozytywnie, ale do rzeczy.
Dwa z zagadnień dotyczyły punktu, w którym dokonywane są płatności za korzystanie z basenu oraz gdzie jest możliwość zakupu różnego rodzaju akcesoriów do pływania. Cokolwiek by powiedzieć, to ów asortyment jest stosunkowo niewielki i w moim przekonaniu powinien być większy. Obecnie z reguły jest tak, że ma się do wyboru ledwie po jednym typie sprzętu z każdej klasy jakości, co ów wybór klientowi znacznie ogranicza. Według pana Adamczyka problemu tu nie ma. Cóż, może się rzeczywiście mylę.
Druga uwaga dotyczyła braku możliwości płacenia na pływalni kartą. Wiem, że zazwyczaj kwoty do zapłaty zamykają się w kilku złotych od osoby. Tyle, że po pierwsze: wielokrotnie jest tak, że na basen udają się naraz minimum dwie osoby (niekiedy nawet jest to, zwłaszcza dla młodych, warunek sine qua non, czego zresztą kompletnie nie rozumiem, bo trudno rozmawiać podczas pływania), co koszty już pomnaża, a po drugie: karta przydałaby się przy większych wydatkach, zwłaszcza przy zakupach sprzętu do pływania lub karnetów. W odpowiedzi usłyszałem, że instalacja terminala płatniczego wiązałaby się z koniecznością płacenia bankowi co miesiąc 60 złotych, a dodatkowo od każdej transakcji "karcianej" bank pobiera 3 procent jej wysokości. W konsekwencji byłoby to dla pływalni nieopłacalne. Na szczęście w kwestii rozliczenia za karnety jest możliwość płacenia przelewem więc nie trzeba koniecznie nosić ze sobą tak dużej gotówki, by zakupić półroczną lub roczną wejściówkę. Nie powiem, żeby mnie te wyjaśnienia do końca przekonały, ale nie mam mocnych podstaw, by panu dyrektorowi nie wierzyć.
I uwaga ostatnia, poniekąd prywatna, ale wiem, że nie tylko mnie ona dotyczy. Chodzi o rozliczanie osób niepełnosprawnych. Korzystanie z basenu obejmuje bowiem nie tylko przebywanie w nim, ale także czynności konieczne zarówno przed wejściem do wody, jak i po wyjściu z niej, czyli przebieranie się, mycie pod prysznicem, osuszenie ciała (ważne zwłaszcza o tej porze roku) etc. Dopiero po tym wszystkim wychodzi się ze strefy, w której liczony jest czas za który trzeba zapłacić. Osobie niepełnosprawnej wszystkie te czynności zajmują dużo więcej czasu niż zdrowej. Lepiej to wygląda, gdy z takim człowiekiem jest opiekun, ale po pierwsze: opiekun też musi wykonać odpowiednie czynności w odniesieniu do siebie, a po drugie: choć stawkę ulgową, to jednak za opiekuna należy zapłacić. Innymi słowy: osoby niepełnosprawne na korzystaniu z pływalni dość mocno tracą finansowo.
Dyrektor Adamczyk stwierdził, że katalog osób uprawnionych do korzystania ze zniżek ustala Rada Miasta i pływalnia nie może go samowolnie rozszerzać, obiekt nie może ustalać cen poniżej swych kosztów, a i tak 80 procent wszystkich wejść na basen to wejścia ulgowe. Wprawdzie zdecydowana ich większość to młodzież szkolna, a konkretna liczba wizyt osób niepełnosprawnych jest nieznana, ale mimo to pan dyrektor stoi na stanowisku, że wdrożenie w życie pomysłu w rodzaju darmowego wstępu dla opiekuna osoby niepełnosprawnej (nawet przy równocześnie normalnej stawce dla chorego) przyniesie pływalni duże straty. Mimo wszystko jednak radzę wziąć powyższą ideę pod rozwagę.
Mógłbym tu poruszyć jeszcze kilka innych kwestii, już bardziej społeczno-obyczajowych, ale zrobię to przy innej okazji. Tymczasem życzę Państwu przyjemnego korzystania z zamojskiej krytej pływalni i zachęcam do propagowania w swoim otoczeniu tej formy spędzania wolnego czasu.autor / źródło: Robert Marchwiany dodano: 2009-02-19 przeczytano: 13190 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|