|
Miłujący mądrość Marek Bałata W muzyczny pejzaż Zamościa wpisał się przed laty. Pamiętamy go z wykonania utworów Marka Grechuty, w strugach deszczu, podczas I Festiwalu Kultury im. Marka Grechuty. Znakomitym wykonaniem "Hymnu do św. Edyty Stein", podczas Koncertu w Katedrze Zamojskiej (2.04.), zaprezentował swoje ogromne możliwości wokalne. Jako czołowy wokalista jazzowy koncertuje z najlepszymi muzykami/artystami w świecie.
Teresa Madej - Został pan zaproszony do udziału w Koncercie, będącego hołdem dla Jana Pawła II. Czyja to zasługa?
Marek Bałata - Do udziału w Koncercie zaprosił mnie ks. Ossowski, który jest producentem Koncertu. Z dyrektorem Tadeuszem Wicherkiem współpracowałem przy okazji śpiewania pop-oratorium "Miłosierdzie Boże" oraz "Psalmy" Zbigniewa Małkowicza, który pochodzi z Zamościa.
Ks. Zdzisław Ossowski, z którym znam się kilkanaście lat, od pierwszych festiwali w Osieku koło Grudziądza i Tczewa, gdzie - można powiedzieć - w błocie, dla garstki ludzi śpiewaliśmy z Ewa Urygą. Stopniowo, dzięki wielkiej, katorżniczej ale i wspaniałej pracy ks. Ossowskiego, zamieniło się to w potężny festiwal, który promieniuje na dodatkowe przedsięwzięcia, czyli hołd dla Jana Pawła II i inne koncerty.
Ks. Ossowski stawia artystów przed pewnym wyzwaniem, proponując takie a nie inne kompozycje. Stawia także pytania, na które artyści muszą odpowiedzieć. Praca artystyczna, wizja muzyczna jest świadectwem nie tylko ich rozwoju artystycznego, ale i świadectwem wiary. W związku z tym, jest to coś wspaniałego - to co wychodzi na końcu złożonego procesu, w którym kompozytorzy, autorzy tekstów, czy też wykonawcy mówią, poprzez swoje wykonania, czy też kompozycje - jak głęboko w ich życiu i duszy umiejscowiony jest Pan Bóg. I na ile publicznie, w świecie bardzo skomercializowanym, gdzie wręcz modne jest powiedzenie, że "nie", mówią "tak". Tak - wierzymy.
Teresa Madej - Nie mam wątpliwości, że to bardzo ważne wydarzenie - nie tylko dla wykonawców/twórców Koncertu, ale także dla mieszkańców Zamościa.
Marek Bałata - Ja myślę, że jeżeli spojrzymy na to pod kątem, kto dla tego Zamościa tak bardzo się stara, to nie bez znaczenia była tu zaangażowana postawa Wicherka. Wydaje mi się, że to jest wspaniałe, że macie tego, nie tylko dyrygenta, a jak widać po tym co proponuje, także kompozytora. Determinacja i wcześniejsze działania wspomogły to, że jesteśmy razem i możemy przedstawić swoja wizję artystyczną. Wspaniałe jest to, że wielu artystów na szerokim forum, stara się powiedzieć: Tak, pamiętamy! Janowi Pawłowi II coś wyjątkowego zawdzięczamy. To ma wpływ na nasze życie, i nie chcemy, żeby to zostało zatarte przez lata, które nas oddalają od Jego odejścia. Cieszmy się, że możemy to zrobić my.
Teresa Madej - To co pan mówi, podkreśla duchowy wymiar tego koncertu, nie komercyjny.
Marek Bałata - Kiedyś ks. Ossowski powiedział mojemu koledze, kiedy on dumny wspomniał, że wszystkie zakonnice tańczą i śpiewają jego kompozycje - "nie musimy się martwić o zakonnice, one wszystkie zostaną zbawione, należy się martwić o tych, którzy tego potrzebują, aby do tego najwspanialszego miejsca się dostać. Do nich zmierzajmy". Jeśli my zaangażujemy tych, którzy są mocni w tej dziedzinie, to wzmocnimy, jakże przekonywujące szeregi. To będzie siła. A dlaczego mamy się obruszać na siłę czegoś, co jest dobre?
Przecież wiadomo, że lansuje się zło. Lansuje się kpinę, ośmieszanie, drwiny, niesprawiedliwy osąd. Lansuje się rzeczy, które deprawują i degradują człowieka, tylko dlatego, że stanowią o błyskotliwym wizerunku, na którym i tak - począwszy od operatorów sieci komórkowych, skończywszy na komercyjnych stacjach - wszyscy będą zarabiać. Nie mówiąc o producentach i handlarzach towarem, który człowieka wyniszcza, a tylko na chwilę wprowadza w pozorny trans szczęścia, a w głębi go zabija.
W związku z tym, jeśli zatem możemy w tej niepewności wyborów - co jest słuszne - znaleźć się w gronie, które nam pomoże w podjęciu dobrej decyzji - to świetnie. Ksiądz co raz to nowych artystów zaprasza do swojego grona. Zapraszając, zadaje im pytanie: no to jak ty to zrobisz? A on sam, ten artysta, również będzie się zastanawiał - to jak ja mam to zrobić? Nauczy się odpowiadać na pytania, które już może wcześniej drzemały w nim, ale nie były uaktywnione. Nagle okazuje się, że credo, takie status quo, takie: kim ja jestem? - takie pytania trzeba sobie zadać prędzej czy później. Bo jak widzimy kryzys, wyjątkowo sprytnie kreowany, będzie nam sugerował, że jesteśmy straceńcami. A przecież jest ratunek, wynikający z wiary - to jest zbawienie. Jeśli ono jest nam dane, to możemy nie stracić skrzydeł, które są nam potrzebne do lotu i nie spadniemy, nie zginiemy.
Teresa Madej - Wybrzmiało to bardzo filozoficznie i bardzo dobrymi emocjami.
Marek Bałata - Staram się, jak każdy artysta, tym bardziej jako ktoś, kto zajmuje się muzyką, podchodzić do pewnych rzeczy z analizą, nie tylko emocjami, czyli philéo sofia - miłuję mądrość. Jakieś zadanie tej mądrości, czyli procesowi myślenia - postawić.
Teresa Madej - Jest lepiej, piękniej?
Marek Bałata - Okazuje się, że mamy siłę w sobie i ona nie pozwoli, żeby inna siła, równie być może mocna i dynamiczna, albo ukryta, nas zwiodła. A cóż to jest innego - to jest układ przeciwieństw, który polega na konflikcie dobra i zła, w innym przypadku - stanowisk, które mogą być wykreowanym, niby szczęśliwym procesem wolności, który nazywa się demokracją - to jest absurd - po prostu. Nie ma rzeczy jednakich, ponieważ rozwój to wynik tarcia ze sobą różnic, w sensie pozytywnym i negatywnym - wygrywania, przynajmniej w tym kontekście, rzeczy dobrych. Są tacy, którzy rzeczy złe, w imię wolności, ich świadomego własnego wyboru, uczynią dobrymi. Nie do końca.
Sami wiemy, że Amerykanie borykają się z szerokim dostępem do broni, który jest związany z poprawka do Konstytucji i prawem obrony. Ale świat na tym przegrywa. A czasu nie można cofnąć. Jeśli ktoś przetwarzając dobra stworzone, transformując je, czy w procesie pewniej manipulacji zamienia je na niebezpieczne dla naszego istnienia, zagraża nam. Jedyną, najwspanialszą prawdą, jak może nam zostać jest wiara, która nam gwarantuje zbawienie i przetrwanie.
Teresa Madej - Miłujący mądrość - to dobry tytuł do tego materiału?
Marek Bałata - Chyba nie, bo nie jestem taki mądry. Mój kolega mi powiedział - kurde, jak jesteś taki mądry to dlaczego to, to i to? Nie umiałem mu odpowiedzieć. On sam popełnił te same błędy.
A dlaczego? Ponieważ wiele osób, które posiadają również dar, wielką inteligencję, na którą składa się proces kształtującego się super ego - z tym co mamy w sobie i z tym co nam daje rozwijający się świat, złożyli na ołtarzu zła. Powiedzenie o kimś, że jest bardzo uszczypliwy, bo jest bardzo inteligentny, jest co najmniej niefortunne, ponieważ ta inteligencja jest na usługach złej woli. Co jest ważniejsze - ta wada, czy ta zaleta? Jeśli widzimy, że świat nas osacza i łudzi pozorami, jak w pieśni, którą śpiewam o Edycie Stein, to powiedzmy sobie, że się nie damy. Do tego potrzebna nam jest natchniona mądrość, o którą musimy prosić Stwórcę, ponieważ, tak wspaniale rozwijający się świat może nas uwieść i zaprowadzić, w bardzo niebezpieczny i destrukcyjny zaułek.
Teresa Madej - A może cierpimy na brak autorytetów i mamy problemy z określeniem się?
Marek Bałata - Złe przykłady są traktowane jako autorytet. O naszym wyborze decydują ludzie, którzy wystawiają na światło dzienne, jako wzorzec, złe przykłady. Gdyby był brak autorytetu, to my sami, w naturalnym procesie rozwoju, szukalibyśmy dla siebie wsparcia, na zasadzie - jesteśmy niepewni - szukamy kogoś mądrzejszego od nas, jakieś rady, dobrej rady. Szukamy w otoczeniu.
Teresa Madej - Czy ludzie chcą szukać?
Marek Bałata - Bo zanim nastąpi ten proces uruchomienia własnej inicjatywy, żeby szukać, to proces zostaje zahamowany bardzo intensywnym parciem fałszywych proroków, którzy mówią nam co jest właściwe, i my już nie mamy czasu na myślenie. My jesteśmy zdeterminowani i zwiedzeni tym, co nam się wciska. Jesteśmy atakowani radami, receptami, które nie do końca są dobre, nie mamy nawet czasu, tego przefiltrować. To jest bardzo trudne. W Internecie są nawet zamieszczone intymne informacje. Wypełniamy swój umysł wiedzą - obrazem, słowem i dźwiękiem - nasza percepcja jest przeładowana. Bardzo trudno wybrać to, co słuszne. Nie ma pauz na niewiedzę. Nie mamy czasu na czekanie, jesteśmy niecierpliwi.
Teresa Madej - Myślę, ze brakuje czasu i czegoś więcej na analizę i dokonywanie wyborów słusznych.
Marek Bałata - Nie mamy czasu na analizę, ponieważ ona zostaje zrobiona za nas i podana nam. To jest ogromny grzech dziennikarski - nie mam wyraźnego oddzielenia relacji od krytyki i interpretacji faktów. Jest to już pomieszane, co w przypadku spraw artystycznych przeradza się w chamstwo, brak profesjonalizmu, wyczucia i etyki dziennikarskiej. Miesza się rzeczy nieprawdziwe z półprawdą i podaje się gotową formułę. Rzadko widuje się krytykę podpisaną nazwiskiem, bo to jest odpowiedzialność, której się unika. Rzecz, która niczym nie jest, urasta do rangi wartości, rzecz, która jest wartością, natychmiast może być zdegradowana i wymazana. I to jest złe.
Teresa Madej - Bardzo dziękuję za rozmowę.
/Rozmowa z Markiem Bałatą miała miejsce 1 kwietnia br. w siedzibie Orkiestry Symfonicznej w Zamościu, podczas próby przed Koncertem "Artyści Janowi Pawłowi II w hołdzie". / autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2009-04-26 przeczytano: 11800 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|