|
Łyczakowskie Madonny i płaczki w ZDK"Cmentarz Łyczakowski we Lwowie - miejsce tak ważne dla Polski"- pisze w publikacji do wystawy "Umierający Łyczaków" autor. Ten cmentarz przed laty chwycił za serce Antoniego Florczaka, przemówił do jego wyobraźni, obudził głos sumienia i cnoty do tego stopnia, że od wielu lat utrwala go na kliszy, by później zaprezentować szerszej publiczności.
Jego wystawa towarzyszy obchodzonym w Zamościu z inicjatywy Szkoły Podstawowej nr 8 im. Orląt Lwowskich i Zamojskiego Domu Kultury "Dniom Lwowa".
I nie ma Lwowa bez Łyczakowa.
Do licznych zmian, jakie wprowadził w życie w pierwszych latach po zajęciu Galicji cesarz Józef II, należało rozporządzenie wydane ze względów sanitarnych w 1783 i 1784 r. o założeniu cmentarzy poza obrębem miasta Lwowa. Wykonując polecenie centralnych władz, założył Magistrat Lwowa cztery nowe cmentarze - cztery "Boże role": cmentarz Stryjski, Gródecki, Żółkiewski i Łyczakowski.
Po prawie stu latach trzy cmentarze zapełniły się tymi, którzy złożyli tam głowy do snu wiecznego, i zostały zamknięte. Od tego momentu Cmentarz Łyczakowski stał się cmentarzem reprezentacyjnym, a przydzielenie śródmieścia do rozścielonego na wzgórzu cmentarza oddziałało rychło na jego rozwój i powabny zewnętrzny wygląd. Stał się cmentarz Łyczakowski jednym z najstarszych najpiękniejszych nekropolii Europy. Do tego czasu mieszkańcy miasta myśl o pochowaniu poza obrębem cmentarza przykościelnego utożsamiali z profanacją majestatu śmierci.
Cmentarz Łyczakowski - pod każdym względem cmentarz niezwykły. I nie dlatego, że jest prawdziwą galerią rzeźby pod gołym niebem, ani dlatego, że w tym panteonie wybitnych Polaków jest miejsce dla szczególnie wielkich duchem i rozumem, dla zastępu "Bene Merentium", ani dlatego, że obejmując aż 40 ha, zalicza się do największych w Europie, ani dlatego wreszcie, że do dziś pielgrzymuje tu każda wycieczka polska, uznając za swój święty obowiązek odwiedzić już odrestaurowane "Campo Santo" - miejsce spoczynku najdzielniejszych polskich dzieci - Orląt. Wszystko to nie dlatego. Dlatego, że:
"Ojczyzna to ziemia i groby...",
i "Jeśli chcesz poznać historię ziemi i miasta, pójdź na jego cmentarze".
Potencjał kulturalny i gospodarczy miasta znajduje odbicie nie tylko w wielkich pomnikach architektury, ale także na okalających je cmentarzach, gdyż w stałej symbiozie z metropoliami rozwijały się nekropolie - swoiste dzielnice, do których karty meldunkowe wydawał Charon; Warszawa miała swoje Powązki, Kraków - Rakowice, Wilno - Rossę, a Lwów - Łyczaków.
Wygląd cmentarza Łyczakowskiego to zasługa uwarunkowań - używając określenia poety - "sama przyroda ułożyła się tu na kształt mogilnika". To także wpływ ręki mistrza w swoim fachu - Karola Bauera - ogrodnika botanicznego oraz Tytusa Tchórzowskiego - "znawcy sztuki ogrodniczej".
Mówiono, że Lwów potrafi czcić żywych, a Kraków zmarłych. Jan Lam obalił tę opinię mówiąc: "można się gdzieś lepiej urodzić i ochrzcić; można gdzieś się lepiej ożenić i mieć piękną ceremonię ślubną, ale takiego pogrzebu, takiej ceremonii żałobnej i takiego cmentarza nie ma nigdzie poza Lwowem".
Przyjęło się także we Lwowie, że Magistrat zapraszał znanych i sławnych Polaków, by dokonywali swego żywota we Lwowie. Po ich śmierci miasto i społeczeństwo fundowało im przepiękne nagrobki, które były wynikiem konkursów.
"Ale Łyczaków to nie tylko to, co widoczne, to, co materialne, to przede wszystkim atmosfera, wzruszenie, które ściska serce" - jak pisze Antoni Florczak - autor wystawy w komentarzu do swoich prac.
Godzinami można przemierzać ścieżki cmentarza, odkrywając cenne kaplice, najstarsze pomniki i kwatery powstańców. Pełno tu skrytych pośród drzew i krzewów Madonn z Dzieciątkiem, uskrzydlonych aniołów, płaczek obejmujących sarkofagi, nagrobnych fotografii, wygasłych pochodni i przede wszystkim rzeźb znanych lwowskich artystów oraz epitafiów i inskrypcji. Te ostatnie są potwierdzeniem zawiłych i burzliwych dziejów miasta.
Polskim turystom Łyczaków kojarzy się przede wszystkim z panteonem wybitnych rodaków. Tutaj znajdują się groby między innymi Marii Konopnickiej, Artura Grottgera, Karola Szajnochy, Juliana Ordona, Gabrieli Zapolskiej, Władysława Bełzy, Seweryna Goszczyńskiego, Stefana Banacha.
Mimo okresów, w których niszczono pierwotną koncepcję cmentarza (zwłaszcza po 1944 r.), godząc się na standardowe nagrobki (słynne ruskie głowy), do dziś przetrwał - nadany w połowie XIX w. - charakter pełnego oryginalnych rzeźb parku krajobrazowego.
Najpiękniejsze prace na cmentarzu pozostawili: Hartman Witwer, trzech Schimserów, Abel Maria Perier, Paul Eutele, Parys Filippi, Julian Markowski, Tadeusz Barącz, Leonard Marconi.
Dzięki dziełom artystów rzeźbiarzy - wykształconych na uczelniach artystycznych Europy - jest Cmentarz Łyczakowski "miastem snu i miłości" - jak to określił w 1905 roku francuski podróżnik. Wśród zdobnictwa nagrobnego została zaprezentowana niemal cała antyczna i chrześcijańska symbolika pośmiertna. Jej przeróżne kreacje symbolizują ból, żal, smutek oraz chrześcijańskie wyobrażenie pociechy, ukojenia, wiary, nadziei i miłości. W tych cudnej urody kamieniach artyści utrwalili oddanie bliskich i wdzięczność miasta Lwowa dla tych, którzy za życia przekroczyli próg przeciętności. Rzeźbiarskie dzieła najwyższej próby poświadczają zastygłą tu polską historię i przykuwają naszą uwagę na długo. Co więcej, występuje magnetyzm tego miejsca, który powoduje, że w tym bólu łączymy się z "płaczkami łyczakowskimi".
Swoją wystawę Antoni Florczak dedykuje szczególnie młodym, aby Łyczaków nie umarł w naszych sercach - gdy bujna i dzika dziś zieleń przykrywa dzieło zniszczenia, dopełnione ludzką ręką, czasem i opuszczeniem przez tych, którzy w normalnej sytuacji opiekowaliby się miejscem wiecznego spoczynku swoich bliskich, ratowali przed zniszczeniem i upadkiem to wspaniałe miejsce.
Wizyta na Cmentarzu Łyczakowskim to jedna głęboka refleksja - zawsze znajdujemy tam znaki trwania i przemijania naszej narodowej historii. To znakomita lekcja historii i sztuki i wcale nie smutna, bo Łyczków nie umiera, on żyje gwarnym życiem tych wszystkich Polaków, którzy niezawodnie tutaj trafią, złożą kwiaty, zapalą znicze i odmówią krótką modlitwę.
"Umarłych pamięć dotąd trwa,
dokąd pamięcią im się płaci" /Wisława Szymborska/
Wystawę "Umierający Łyczków" Antoniego Florczaka można oglądać w holu Zamojskiego Domu Kultury. Na jednej z plansz można odnaleźć recenzję wystawy, której autorem jest prof. dr hab. Stanisław Nicieja - autor wybitnej monografii o Cmentarzu Łyczakowskim sprzed 20 lat.
Autor i organizatorzy serdecznie zapraszają.
autor / źródło: Teresa Madej fot. Waldemar Brzyski dodano: 2006-11-27 przeczytano: 5092 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|