|
Zamojska Noc Operowa 2009Na drugą Włoską Noc Operową w Zamościu (6.06.) Tadeusz Wicherek, dyrektor artystyczny Orkiestry Symfonicznej im. K. Namysłowskiego zaprosił Sławomira Pietrasa i jego Gości.
Na okazałej scenie przed zamojskim rauszem ustawiono cały aparat wykonawczy - muzycy Orkiestry, Chór Uniwersytetu Medycznego z Lublina pod kierownictwem Moniki Mielko i Chór "Rezonans" w Zamościu, pod kierownictwem Alicji Saturskiej.
Wybrzmiał znany nam z ubiegłego roku motyw muzyczny Festiwalu Kultury Włoskiej.
Opera to Italia - bo tam narodził się ten najważniejszy gatunek teatru muzycznego - powiedział witając publiczność Lech Nowicki, Gospodarz II Festiwalu Kultury Włoskiej. Kiedy zaczęła się opera, jednoznacznej odpowiedzi nie ma. Za pierwszy utwór tego gatunku uznaje się bardzo często historię Orfeusza i Eurydyki, opowiedzianą muzycznie przez Jacopo Periego. Data premiery tej opery to 6 października 1660 r.
- O tym, że Gala Operowa zapowiada się jako wielkie wydarzenie artystyczne przekonują nazwiska wykonawców, fantastyczny repertuar i autorzy projektu, czyli Tadeusz Wicherek i Sławomir Pietras - rekomendował koncert - prowadzący Lech Nowicki.
Koncert rozpoczął "Marsz" z "Aidy" G. Verdiego w wykonaniu Orkiestry Symfonicznej, Chóru Uniwersytetu Medycznego i Chóru "Rezonans". Mocnym akcentem wykonawcy powitali licznie zgromadzoną publiczność, która podziękowała oklaskami.
- Piękny renesans, który nas otacza, przypomina na polskiej ziemi to, że Zamość jest rówieśnikiem włoskiej sztuki operowej, która początki swoje wzięła we Florencji - rozpoczął opowieść o historii opery - Sławomir Pietras. Camerata florencka, złożona z bogatych utracjuszy i rozpustników z nudów zaczęła bawić się w odtwarzanie starogreckich przedstawień teatralnych. Aby słowa docierały do publiczności trzeba było zawodzić, a z tego zawodzenia powstały recitativy, a z pieśni powstały arie operowe. Trzej najbardziej wyróżniający się muzycy byli autorami pierwszych oper.
- Na wieść o tym, król polski Zygmunt III Waza, wysłał na studia syna, przyszłego króla Władysława IV, który do "hołoty artystycznej" się przyłączył i rozkochał w sobie Francescę, córkę Giulio Cacciniego. Kiedy ojciec wezwał księcia do Warszawy, na pożegnanie odbyło się szereg bali, a Francesca przyszłemu królowi polski ze łzami w oczach wręczyła partyturę dzieła, które napisała na jego cześć.
- Nie proście dyrektora Tadeusza Wicherka aby to wystawił - ostrzegał Sławomir Pietras -dzieło długie i nudne, ale dowodzi, że sztuka operowa zawitała do Polski, jako trzeciego kraju świata, po Włoszech i Francji. Król Władysław IV sprowadził włoską trupę operową, która dała pierwsze przedstawienie, co stało się początkiem opery w Polsce. I chciałoby się dodać, że potem był już ? Zamość, gdyby nie przejęzyczenie prowadzącego, że to... Łańcut.
Sławomir Pietras zapowiedział Justynę Reczeniedi, wybitny polski sopran koloraturowy, reprezentującą sztukę operową Warszawy, która przepięknie wykonała arię osiemnastowiecznego kompozytora włoskiego G. B. Pergolesiego - "Strizzoso mio strizzoso" z opery "La Serva padrona". Rynek Wielki w Zamościu wypełniły barokowe dźwięki i znakomicie zagrały z renesansową przestrzenią.
Po znakomitej solistce wystąpił młody baryton z Poznania, Jaromior Trafankowski, który wykonał po włosku słynną Cavatinę z "Cyrulika Sewilskiego" G. Rossiniego. Następnie Andrzej Biegun, reprezentujący operowy Kraków, zaśpiewał "Arię o plotce" również z "Cyrulika sewilskiego". Małgorzata Kustosik - mezzosopran z Łodzi - wykonała oryginalną wersję "Una voce poco fa", arię Rozyny, czy inaczej wyznanie Rozyny, także z "Cyrulika sewilskiego".
Za wykonanie "Intermezzo z 4 Gburów" E. Wolf - Ferrariego Sławomir Pietras nazwał muzyków Orkiestry Symfonicznej arystokratami sztuki. I dodał - "ich szczęście polega na harmonijnej współpracy z Tadeuszem Wicherkiem", który jest reprezentantem rozległego, starego rodu dyrygenckiego.
Kolejno wysłuchaliśmy: G. Pucciniego "Madame Butterfly" - arii z II aktu Un bel di vedremo w cudnym wykonaniu Aleksandry Chacińskiej, a "Adio fiorito" z II aktu zaśpiewał Marek Szymański. Połączone chóry wykonały "Chór rybaków" z II aktu "Madame Butterfly". Kolejną partię zaśpiewała Aleksandra Chacińska, która dwa tygodnie wcześniej wygrała światowy konkurs w Barcelonie. W arii z "Madame Buterfly" wystąpił tenor poznański tenor Marek Szymański, za którego wysoki poziom występu gwarantował Sławomir Pietras.
Zapowiedzanej dużej porcji pięknej muzyki z opery E. Wolfa-Ferrariego - Serenady "Klejnoty Madonny" nie zagrano z uwagi na ulewny deszcz. W kolejnej części symfonicznej pojawiły się tańczące "Pastereczki".
Małgorzata Kustosik zaśpiewała "Stride la vampa", arię Azuceny z II aktu "Trubadura" G.Verdiego a Justyna Reczeniedi mistrzowsko "E strano" G. Verdiego z "Traviaty".
Sławomir Pietras zaanonsował rzadko wykonywany w takich galowych koncertach, ale jakże piękny - Duet przyjaźni z opery "Don Carlos" Verdiego, w wykonaniu czołowego tenora poznańskiej opery Dymitra Fomenko i równie czołowego barytona poznańskiego - Adama Szerszenia.
Zamojskiej publiczności zaprezentowała się prosto z Zurychu, Małgorzata Olejniczak, solistka Teatru Wielkiego w Poznaniu, śpiewając słynne "O mio Babbino caro" z opery "Gianni Schicchi" G. Pucciniego.
Noc Operowa w Zamościu nabrała odpowiedniej barwy, kiedy usłyszeliśmy wspaniałe fragmenty opery "Tosca", w wykonaniu Aleksandry Chacińskiej i Marka Szymańskiego. Jeszcze aria "Vissi d'arte", którą zaśpiewała Aleksandra Chacińska i Dymitr Fomenko z arią z III aktu "Toscy". W finale tej części - Andrzej Biegun jako Baron Scarpia razem z połączonymi Chórami zaśpiewał "Te Deum" z Finału I aktu "Toscy".
Ułyszeliśmy ponownie Małgorzatę Olejniczak w Walcu Musetty z II aktu "Cyganerii" Pucciniego, a w takt walca - taniec pary z "karnawału weneckiego". Cos pięknego! Później "Matinata" w wykonaniu Dymitra Fomenko i rewelacyjna aria Feneny z "Nabucco" Verdiego w wykonaniu Małgorzaty Kustosik.
Słynny Kwartet z "Rigoletta" usłyszeliśmy w oprawie nieziemskich głosów Małgorzaty Olejniczak, Małgorzaty Kustosik, Dymitra Fomenko i Adama Szerszenia. Połączone Chóry - Uniwersytetu Medycznego z Lublina i Chór "Rezonans" w Zamościu zaśpiewały wraz z Orkiestrą - "Va Pensiero" Verdiego. Tej kompozycji towarzyszył niezwykły taniec czterech "Kosmitów i czterech "Skrzatów" z Teatru Muzyki i Maski "VENEZIA" Beaty Wielkopolskiej, w choreografii Ryszarda Wojtali, wykonany przez tancerzy Teatru Wielkiego - Opery Narodowej w Warszawie - "Kosmici".
Eduardo di Capua - "O Sole Mio" - rewelacyjnie wykonali: Dymitr Fomenko i Marek Szymański. W finale pojawili się wszyscy soliści aby zaśpiewać "Libiamo", czyli "Toast" z opery G. Verdiego "Traviata".
Choć życzenia ustania deszczu nie sprawdzały się i z uwagi na ulewę koncert przerwano, a po wylaniu wody z instrumentów - wznowiono, to w żaden sposób nie wpłynęło to na brawurowe wykonania słynnych arii - zarówno przez solistów, Chóry, jak i Orkiestrę Symfoniczną im. K. Namysłowskiego, pod dyrekcją Tadeusza Wicherka.
Włoska melodyjność kompozycji., temperament młodych wykonawców, wyżyny muzyczne Orkiestry sprawiły, że oglądało się i słuchało z prawdziwa przyjemnością arii z arcydzieł operowych. I tak powinno być każdego roku! Oczywiście, byle się tylko prowadzącemu nie myliło miasto, w którym odbywa się Włoska Noc Operowa, bo zamojska publiczność może tego nie wybaczyć.
autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2009-06-10 przeczytano: 16289 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|