|
Śniący muzykę Rafał RozmusRafał Rozmus (28 lat) dźwięki kreuje od dzieciństwa, a komponowaniem wyraża siebie. Jest autorem Liczbowej Metody Komponowania Muzyki Atonalnej. Jego specjalnością stało się komponowanie muzyki filmowej. Od kilku lat jego utworów i utworów pod jego batutą słucha świat.
15 sierpnia o godzinie 20.30 na Rynku Wielkim w Zamościu Rafał Rozmus poprowadzi Orkiestrą Symfoniczną im. Karola Namysłowskiego, która wykona jego muzykę do filmu Bustera Keatona pt."Generał".
Kiedy pytam czy Rafał Rozmus śni muzykę - jest zaskoczony, choć odkąd sięga pamięcią, fascynuje go tworzenie muzyki
Rafał Rozmus - Skąd takie pytanie? To już po raz kolejny w rozmowach pojawia się to pytanie.
Teresa Madej - Bo to zapewne coś niezwykłego. Inni kompozytorzy to muszą usilnie pracować by te dźwięki poskładać, nutki zapisać, a panu to przychodzi z większą łatwością?
Rafał Rozmus - Nie inaczej jest w moim przypadku. To jest ciężka praca. Rzeczywiście zdano mi kiedyś pytanie czy mi się śniła muzyka. Oczywiście, że mi się śniła. Większości z nas się śni, z tym, że nigdy nie przyśniła mi się gotowa recepta. Teraz w Międzyzdrojach też mnie pytano o to i odpowiedziałam, że nie. Jest to poparte pracą. Taką partyturę, która ma często siedemset stron trzeba fizycznie napisać.
Teresa Madej - Wiem też, że to rodzice przyczynili się w zdecydowanym stopniu, że pan obrał kierunek rozwoju muzycznego, a w konsekwencji kompozycję i dyrygenturę, które są panu najbliższe.
Rafał Rozmus - To są rzeczywiście najbliższe mi sprawy. Natomiast w wieku siedmiu lat wybrano mi szkołę muzyczną. Świadomość dziecka siedmioletniego jest mała, więc było tak, że mój brat cioteczny chodził do tej szkoły, szkoła miała dobrą renomę i to było na zasadzie - zobaczymy. Później objawiły się moje predyspozycje w kierunku muzycznym i obrałem kierunek gry na skrzypcach. Aparat muzyczny dziecka nie jest tak wykształcony aby podjąć naukę na instrumentach dętych, więc wybiera się fortepian albo skrzypce. Żartem mówiąc - dla tych lepiej słyszących były skrzypce. I tak dwanaście lat pograłem na skrzypcach. Ukończyłem szkołę z dyplomem. Potem zdałem sobie sprawę, że nie interesuje mnie wykonawstwo tylko tworzenie muzyki. Na początku była gra zespołowa, tworzyłem różne składy i głównie była to muzyka rozrywkowa, krótko jazz. Zainteresowała mnie także gra fortepianowa i rozwijałem się w tym kierunku. Skrzypce poszły nieco na bok, co miało odbicie przy najbliższym egzaminie z niższą notą, bo zamiast ćwiczyć na skrzypcach, wolałem rozwijać się twórczo.
Teresa Madej - Jest pan coraz bardziej znany i kojarzony z muzyką filmową. To po to by się wyróżnić, czy coś pana szczególnie poruszyło i pchnęło w tym kierunku?
Rafał Rozmus - Powiem szczerze, że to był przypadek. Muzyką filmową zajmuję się dopiero od sześciu lat.
Teresa Madej - To ile pan ma lat?
Rafał Rozmus - Dwadzieścia osiem. Wcześnie zacząłem. Wiele osób mówi, że jestem młody, a już napisałem muzykę do dwudziestu filmów. Oprócz tego napisałem z pięćdziesiąt utworów autonomicznych. A to nie jest tak. My całe życie coś tworzymy, obierając w tak młodym wieku kierunki muzyczne. Mając lat dwadzieścia kilka mamy już dorobek.
Teresa Madej - Ale to dotyczy tylko nielicznych?
Rafał Rozmus - Jeśli ktoś obrał kierunek muzyczny na dość wczesnym etapie swojej nauki i konsekwentnie poszedł dalej, to jest tak, jak w moim przypadku. Ja mając lat czternaści, piętnaście wiedziałem, że chcę pisać muzykę. Każdego roku powstaje kilkanaście, kilkadziesiąt różnego rodzaju utworów. Więc trochę się tego nazbierało.
Natomiast z muzyką filmową wyglądało to tak, że w 2001 r. nagrałem płytę z Orkiestrą Kameralną. To było w okresie studiów, poszukałem dobrych profesorów i dzięki temu mogłem się rozwijać w kierunku kompozycji i dyrygentury. Tę dziedzinę zawdzięczam prof. Zofii Bernatowicz. Zaprzyjaźniliśmy się. To osoba bardzo otwarta na współpracę - taka prawdziwa pani profesor. Motywowała nas, żeby się rozwijać i działać. Kiedyś poszedłem do niej z ogromną ilością napisanych utworów, a ona na to: no to zbieraj studentów i zakładaj zespół, ja chętnie ci w tym pomogę.
Teresa Madej - I tak powstało "Presto"!
Rafał Rozmus - Powstało na koleżeńskiej stopie. Graliśmy popołudniami. Był kwintet smyczkowy, kwartet instrumentów dętych drewnianych, zebrałem dwunastoosobowy zespół wokalny. Musiałem w związku z tym napisać muzykę na taki skład. To było charytatywnie, z miłości do muzyki. Tak graliśmy koncerty zamiast leniuchować.
Owocem naszej współpracy była płyta nagrana w 2001 r. podczas koncertu w kawiarni artystycznej "Hades", gdzie zaprezentowaliśmy godzinny materiał. Ta płyta trafiła w 2003 r. w ręce Piotra Kotowskiego, dyrektora Letniej Akademii Filmowej w Zwierzyńcu. Spotkaliśmy się i zadał mi pytanie: czy byłbym w stanie skomponować muzykę do filmów niemych? Nigdy wcześniej takich rzeczy nie robiłem, więc pomyślałem, że to może być interesujące. Wiedziałem, że Piotr Kotowski znakomicie zna się na kinie. Wierzyłem, że poleci mi dobre filmy. W 2003 r., podczas pierwszego koncertu w Zwierzyńcu, prezentowałem film "Wicher" Victora Seastroma, jednego dnia, a drugiego dnia - "Sherlocka junior" - burleskę Bustera Keatona. Do tych dwóch filmów jako pierwszy skomponowałem muzykę. Stało się tak, że pracując przy pierwszym filmie, który jest "perełką kinematografii", zaiskrzyło pomiędzy mną a filmem, i od tej pory, ta wielka przyjaźń z filmem niemym, później z dźwiękowym, trwa.
Teresa Madej - Pomówmy o najnowszym pana dziele i muzyce do niemego filmu "Generał". Skąd wyszła propozycja?
Rafał Rozmus - Tradycyjnie, jak co roku, partyturę do "Generała" zamówił u mnie Piotr Kotowski. Pretekstem do zrobienia dużego koncertu był jubileusz, dziesięciolecie istnienia Akademii Filmowej w Zwierzyńcu. Piotr Kotowski chciał coś wyjątkowego. Ja zawsze przyjeżdżałem z Orkiestrą Kameralną, która towarzyszyła projekcjom filmowy. Piotr zażyczył sobie Orkiestrę Symfoniczną. Wiedzieliśmy, że to trudna i kosztowna sprawa. Ja się do tego strasznie zapaliłem. Uwielbiam komponować na orkiestrę symfoniczną, a po drugie - lubię pracować z orkiestrami jako dyrygent. Mogę realizować się artystycznie. Przygotowania trwały od września ubiegłego roku. Zainteresowaliśmy pomysłem Tadeusza Wicherka. Duży ukłon w jego kierunku za oddanie Orkiestry na dwa tygodnie w moje ręce, abym przygotował koncert w Zwierzyńcu i dla zaprzyjaźnionego z nami Andrzeja Bubeły, dla potrzeb Letniego Festiwalu Filmowego w Zamościu.
Teresa Madej - Zawsze ciekawi mnie, czy muzyk/artysta ma swoje guru. Czy tak jest w pana przypadku?
Rafał Rozmus - Ucząc się kompozycji, czy rozwijając się kompozytorsko nigdy nie patrzę na kompozytorów muzyki filmowej. Dlaczego? Bo tak naprawdę, jeśli się dobrze zastanowimy, muzyka filmowa często jest stylizacją lub nawiązaniem do kierunków już istniejących.
Teresa Madej - Ale przyzna pan, że niejednokrotnie, dobrze napisana muzyka do filmu, funkcjonowała oddzielnie. /tu weszliśmy sobie w słowo z panem Rafałem/.
Paweł Rozmus - To prawda. Natomiast jeśli chodzi o stylistykę muzyki filmowej, to proszę zauważyć? Mamy znakomitego amerykańskiego kompozytora muzyki filmowej, Johna Williamsa, który jest powszechnie znany. Ale słysząc muzykę do Harrego Pottera, pierwszym skojarzeniem jest "Uczeń czarnoksiężnika" Paula Dukasa - utwór, który powstał wiele lat wcześniej. Czy chociażby "Ognisty Ptak" Igora Strawińskiego.
W muzyce filmowej obecnej dzisiaj w kinie, jest dużo impresjonizmu, jest dużo romantyzmu - rzeczy standardowe.
Teresa Madej - W takim razie - czym różni się pana muzyka?
Rafał Rozmus - Korzystam, jak każdy kompozytor, ze zdobyczy poprzednich epok i próbuję w twórczy sposób się do nich odnieść. Nie jestem w stanie ocenić jej obiektywnie. Staram się, by była to muzyka pasująca do filmu. W filmie niemym jest dużo możliwości. Muzyką musimy wprowadzić efekty onomatopeiczne (naśladowcze) . Pojawia się sonoryzm ("dusza instrumentu"), który jest kierunkiem wykształconym w XX wielu. Podoba mi się, że mogę w filmie niemym stosować współczesne techniki kompozytorskie. Moim konikiem jest też instrumentacja. Dla mnie kompozycja i instrumentacja to sprawy nierozdzielne. Jestem za myśleniem barwą, widzę to jako całość.
Teresa Madej - Pora zapytać, po takim małym wykładzie z teorii muzyki, o muzykę atonalną.
Rafał Rozmus - Liczbowa Metoda Komponowania Muzyki Atonalnej powstała w okresie studiów. Percepcja współczesnego słuchacza przyzwyczajona jest do harmoniki dur moll. Na przełomie XIX i XX w. popularna w muzyce "poważnej" staje się skala całotonowa, potem atonalność, czyli pozbawienie centrum tonalnego. W skali dur-moll mamy centrum tonalne, dźwięk prowadzący, który rozwiązuje się na pierwszy stopień, i mamy jej przeciwieństwo - atonalność - gdzie każdy z dźwięków jest równoważny. W harmonice funkcyjnej - system dur- moll - są określone zasady rozwiązywania akordów i składników akordów. W atonalności funkcjonują zupełnie inne prawa - są np klastery, czyli zlepek różnych rodzajów dźwięków. Moja metoda jest powiązana z kwadratem matematycznym, gdzie ułożyłem liczby w ciąg odpowiadający ilości klawiszy na pełnej skali fortepianu. To rodzaj "węża", który idzie ku środkowi i tworzy kwadrat, z którego wybieram zbiory liczbowe. Każda liczba jest odpowiednikiem określonego dźwięku. Kiedy dwie liczby pokryją się, następuje redukcja, aby powstała seria, czyli dochodzimy w konsekwencji do serializmu. Otrzymujemy wówczas serię dźwięków. Inna niż w serializmie jest natomiast zasada powtarzania dźwięków. To jest eksperyment, a z matematyki nigdy nie byłem dobry - uprzedzając pani pytanie.
Teresa Madej - Jednym słowem - muzykę przełożył pan na matematykę.
Rafał Rozmus - To podejście komputerowe. Uważam jednak, że w muzyce najważniejsze są emocje. Każdy z kompozytorów ma inny typ emocjonalności. I to jest cenne.
Teresa Madej - To pytanie muszę zadać. Czy myślał pan o Hollywood?
Rafał Rozmus - Cieszę się, że mam co robić w kraju. Radością jest to, że zamawia się u mnie utwory. Jest grono słuchaczy, które przychodzi na moje koncerty i to jest nagroda. Gdybym otrzymał propozycję z Hollywood na skomponowanie muzyki do filmu, pewnie bym ją przyjął i bardzo bym się postarał, żeby muzyka była jak najlepsza. Najważniejsze pozostaje, abym się rozwijał. Teraz zajmuje mnie dodatkowo pisanie doktoratu i wykłady.
Teresa Madej - I jeszcze jedno pytanie z tych obowiązkowych. Pracuje pan z Orkiestrą Symfoniczną im. K. Namysłowskiego. Co pan sądzi o muzykach?
Rafał Rozmus - Najpierw bardzo serdecznie dziękuję panu Tadeuszowi Wicherkowi za możliwość pracy z Orkiestrą. Już po pierwszych próbach zaobserwowałem wysoki poziom Orkiestry, dużą elastyczność, ponieważ Orkiestra po raz pierwszy wykonuje tego typu repertuar. Przedsięwzięcie nasze, czyli wykonywanie muzyki na żywo, ściśle zsynchronizowanej z obrazem, jest ambitnym zadaniem. Bardzo dobrze mi się z nimi pracuje, zarówno artystycznie, jak i prywatnie. Wiele orkiestr mogłoby pozazdrościć atmosfery
i poziomu artystycznego.
Teresa Madej - Jednym zdaniem - leci film a Orkiestra gra?
Rafał Rozmus - Leci film i od pierwszej sekundy filmu zaczyna się utwór. Pokaże partyturę. To jest na siedemdziesiąt minut - film "Generał" Bustera Keatona. Już po pierwszym obejrzeniu filmu miałem pomysł na muzykę. Jak to wyjdzie, zobaczą państwo w sobotę. To znakomity film, o zwartej akcji, bardzo interesujący, a powstał blisko sto lat temu.
Teresa Madej - A marzenia?
Rafał Rozmus - Nie mogę wszystkich zdradzać, bo stracą swoją magię. Wiele moich marzeń się spełniło: tworzenie muzyki, której ktoś by słuchał. To motywuje do pracy, by ponownie zaskoczyć słuchacza. I chciałbym się cały czas rozwijać, do późnej starości. Bo sztuka muzyki jest niezgłębiona.
Teresa Madej - Bardzo dziękuję za interesującą rozmowę. Myślę, że nasi Czytelnicy z pewnością wybiorą się na film, do którego skomponował pan muzykę.
autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2009-08-12 przeczytano: 17398 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|