|
Tomasz Kossowski o inwestycjach w Zamościu cz.2Druga część rozmowy z Wiceprezydentem Miasta Zamość Tomaszem Kossowskim o przeprowadzanych oraz planowanych inwestycjach.
Robert Marchwiany: Przejdźmy do następnych tematów. Proszę powiedzieć: co się dzieje z remontem Bramy Lwowskiej?
Tomasz Kossowski: Projekt tu jest opracowany, ale nie jest on w zakresie projektu "norweskiego", który jest obecnie realizowany. Projekt ten opiewa na kwotę 24 milionów złotych z rekonstrukcją i ze zlikwidowaniem ronda, które tam jest, odbudowanie całości. Więc ja od razu mówię: koncepcję posiadamy z kosztorysem wstępnym. Mamy to zrobione. Natomiast ja uważam i tu z Prezydentem Zamoyskim rozmawialiśmy na ten temat, że zamknięcie ronda i zamknięcie ruchu kołowego przy tak dużej liczbie samochodów, jaka obecnie jest w Zamościu, jest bez sensu. Musielibyśmy mieć pieniądze, żeby jednocześnie zrobić ulice Peowiaków, Partyzantów, ale to nie tak, jak jest dzisiaj, bo się zakorkuje. To się nie da jeździć. Nie będzie ruchu po prostu więc temat jest odłożony. Z tego zrezygnowaliśmy. Jest to w dalszej perspektywie, że może być ta brama odtwarzana natomiast nie na dzisiejszą chwilę. Musi powstać południowa obwodnica, musi być szlak komunikacyjny zrobiony, żeby Starówkę płynnie omijać, a nie stać w korkach.
RM: A co w takim razie z nową siedzibą Zamojskiej Orkiestry Symfonicznej?
TK: Temat jest dosyć ciekawy. Jak Państwo wiecie, składaliśmy dwa projekty dotyczące kina i kino jest realizowane, a także Zamojskiego Domu Kultury. Zamojski Dom Kultury niestety był poza finansowaniem, to znaczy projekt został przyjęty, ale pieniędzy w Urzędzie Marszałkowskim zabrakło. Innymi słowy miasto napisało bardzo dobry projekt, wszyscy tak to określili, tylko z przykrością stwierdzili, że niestety nie ma budżetu. Natomiast złożyliśmy kolejny projekt dotyczący rozbudowy Zamojskiego Domu Kultury, to znaczy ma to tytuł "Zamojska Przestrzeń Kultur". Jest w tym rozbudowa na potrzeby właśnie Orkiestry Symfonicznej i Zamojskiego Domu Kultury. Wartość to 20 milionów złotych. To jest łączenie dwóch instytucji w jednym obiekcie. Tak na dobrą sprawę ja wiem, że każdy dyrektor czy osoba zarządzająca chcą mieć swoje, chce mieć swój majątek i tak dalej, ale połączenie Orkiestry i ZDK-u to wykonalne. Projekt został zmodyfikowany i złożony. Czy on będzie zrealizowany, czy nie - ciężko mi jest odpowiedzieć w tym momencie, bo miasto Zamość już bardzo dużo pieniędzy dostało z tego programu. Jak Państwo widzicie, staram się już szukać środków i ze źródeł krajowych i z zagranicznych, bo zdaję sobie sprawę, że z wojewódzkich to już bardzo dużo dostaliśmy pieniędzy więc trzeba mierzyć siły na zamiary.
RM: A jak konkretnie będzie modernizowany Zamojski Dom Kultury?
TK: Wszystko będzie modernizowane. On jest rozbudowany i adoptowany na dwie instytucje, czyli to są kolosalne zmiany. Zmieniany będzie front, wysokość, dachy... 20 milionów to nie jest tylko po to, żeby pomalować.
RM: Będą też windy?
TK: Jest szyb windowy.
RM: Według tego projektu kiedy będzie finał inwestycji?
TK: Finał jako zakładany jest na 2011 rok. Natomiast czy będzie finansowanie, to ja nie lubię się wypowiadać na temat czegoś, na co nie mam umowy.
RM: A kiedy można się spodziewać decyzji?
TK: Powinna być w ciągu dwóch miesięcy, czyli do końca roku. Jeżeli będziemy mieć dofinansowanie, to oczywiście poinformujemy o tym mieszkańców miasta.
RM: Przejdźmy w takim razie, jeśli chodzi o te różne dofinansowania, do ZOO. Wiem, że to jest projekt bardzo szeroki, obejmujący między innymi - jak tutaj widzę - nowy budynek do wejścia głównego, pawilon wielkich drapieżników, monitoring, nowe wybiegi, budynek ambulatoryjno-weterynaryjny. Proszę coś powiedzieć na ten temat.
TK: To jest dotacja-darowizna trzech krajów: z Norwegii ponad 68 procent, poza tym Liechtenstein i Islandia. Z racji tego, że te kraje zobaczyły, że Zamość realizuje dobrze jedną inwestycję - bo tutaj już kilka kontroli było ze strony norweskiej - i dostaliśmy dofinansowanie na ZOO zamojskie, bo taki projekt też złożyliśmy. To są już dwie inwestycje "norweskie" w mieście liczącym 66,5 tysiąca mieszkańców. To jest ewenement w skali europejskiej. Ostatnio podczas audytu pytałem przedstawicieli Norwegów gdzie jeszcze mają realizację takiego dużego projektu, jak nasz program "norweski". Powiedzieli, że w Polsce nie ma natomiast w Grecji jest, ale tutaj to tylko ręką machnęli.
RM: Że się nawet nie umywa?
TK: Ja tego nie mówię, to pan to powiedział. Ja mówię tylko jak Norwedzy podchodzili do tego. Oni bardzo chętnie przyjeżdżali do nas oglądać te projekty i będziemy mieli kolejne kontrole. Ten projekt jest monitorowany przez 10 lat. Co jest bardzo ważne i niespotykane - w projekcie "norweskim" odpowiada się imieniem i nazwiskiem, a nie funkcją. Tego nigdzie nie ma. Tutaj na przykład mieliśmy system zarządzania w programie "norweskim", który był punktowany do całości liczby punktów. Miasto Zamość wygrało te 8,5 miliona euro ze Szczecinem. 2 punkty było zaledwie na korzyść Zamościa i wygraliśmy właśnie systemem zarządzania. Zarządzanie przy realizacji projektu, nie po jego zakończeniu, bo to będzie przekazane do zarządu Zakładu Gospodarki Lokalowej jako zakres - nie ten projekt, tylko "norweski" czyli ten duży - fortyfikacje. Natomiast tam trzeba było dać normalnie CV z opisanymi swoimi osiągnięciami. Tak dobieraliśmy ludzi i ja ten projekt jako rozliczenie, zakończenie fizyczne firmuję nazwiskiem. To znaczy oczywiście prezydent to podpisuje, ale do systemu zarządzania są wpisane trzy osoby z miasta z imienia i nazwiska.
RM: I tak naprawdę odpowiedzialności nie ma żadnej.
TK: O! Pięknie pan tu ujął! Nie ma odpowiedzialności. Tu jest ona wskazana na etapie realizacji. Po realizacji jest to oczywiście przekazane do zarządzania obiektami.
RM: Proszę powiedzieć czy ta modernizacja, zwłaszcza jeśli chodzi o budynki, obejmuje również kompleksowo dostosowanie tych budynków dla potrzeb osób niepełnosprawnych?
TK: Oczywiście, że tak.
RM: I podjazdy też będą zdecydowanie lepsze niż teraz?
TK: Tak, to w ogóle nie ma o czym mówić.
RM: Będzie wymieniana również nawierzchnia parkingu?
TK: Tak, musi być. Przecież tam nie ma gdzie parkować. Zakres całości robót jest potężny. Listopad przyszłego roku, to jest zakończenie prac, które już się rozpoczęły.
RM: Sprawa następna. 2 miesiące temu, kiedy robiłem wywiad z prezydentem Zamoyskim, zadałem mu pytanie o to jak obecnie stoją sprawy, jeśli chodzi o specjalną strefę ekonomiczną. Chciałbym zapytać: co się od tamtej pory posunęło naprzód?
TK: Nie strefa, tylko podstrefa ekonomiczna. Od 20 czerwca 2009 roku mamy rozporządzenie Rady Ministrów, w którym strefa obejmuje niemal 35 hektarów powierzchni w dwóch lokalizacjach. Właśnie - zakres: ulica Szczebrzeska, Akademia Rolnicza... Mi nie wolno mówić kto natomiast powiem coś innego, bo z takimi opiniami się spotkałem: "Strefę stworzyli, nie umieją inwestować". Spokojnie! To nie jest zabawa chłopaków, którzy się bawią nie swoimi pieniędzmi. To jest konkretna inwestycja. My rozmawiamy z kilkoma firmami. Dwie z firm już złożyły swoją dokumentację. Ja więcej nie mogę powiedzieć, bo nie jestem do tego zobligowany, ani nie mam upoważnienia od inwestora i nie wolno mi tego robić. Zadaniem miasta jest przekazać grunty. Jest dwóch inwestorów. Wie pan jak to działa - ruszy dwóch, ruszy reszta. Ja myślę, że za rok już nie będzie wolnych terenów.
RM: A kiedy można się spodziewać jakichkolwiek takich już bardziej przełomowych wydarzeń?
TK: Odnośnie strefy?
RM: Tak.
TK: W styczniu-lutym przyszłego roku powinny być decyzje, jeżeli nie będzie żadnych obiekcji. Zdajmy sobie bowiem sprawę, że są zgłoszone dokumenty do miasta, one zostały przesłane do Mielca, bo to on zarządza strefą, nie my. Mielec ma w tym doświadczenie, prowadzą nas za rękę, mamy bardzo dobry kontakt z nimi, a oni prowadzą już firmy. Będzie konkret, jeśli firma uzyska zwolnienie z Agencji Rozwoju Przemysłu. Trzeba sobie zdać sprawę, że inwestycja w strefie z punktu widzenia państwa jest stratą, bo nie ma odprowadzanych podatków, to znaczy one są niższe o połowę.
RM: Z punktu widzenia podatku dochodowego to tak, ale z punktu widzenia podatków pośrednich już nie.
TK: Oczywiście można to sobie tak uzasadniać.
RM: No, jeśli chodzi o podatki dochodowe można powiedzieć, że i samorząd jest stratny, prawda?
TK: Dokładnie tak, jest stratny. Ale też od razu mówię, że spotkałem się z kilkoma takimi firmami, które chciałyby na przykład zamknąć swoją działalność, założyć drugą i wystartować w strefie, bo jest taniej, takiego działania nie pochwalamy ale jeszcze raz powtórzę miasto tworzy tereny a inwestują firmy. My służymy informacją w każdej chwili. Można zobaczyć, zwiedzić. Myślę, że styczeń-luty przyszłego roku już będzie coś bliżej.
RM: Ostatni taki większy temat to są te słynne bezpłatne przejazdy dla uczniów komunikacją miejską.
TK: Miałem do tego nawiązać, gdy rozmawialiśmy o parkingach. Są dwa aspekty tego wszystkiego. Główny aspekt - korkowanie się miasta w dwóch porach: od godziny 7 do 8:30 - tak to mniej więcej wygląda i głównie ma miejsce przy szkołach. Ja mieszkam blisko szkoły "dziewiątki", mam do jej bramy 100 czy 120 metrów. Widzę parking i wiem co się dzieje rano, kiedy rodzice dowożą dzieciaki do szkoły. To jeden aspekt. I trzeci aspekt - wychowawczy. Wielu rodziców daje pieniądze dzieciakom - tym starszym zwłaszcza, można powiedzieć młodzieży - na zakup biletu, a później... Może pan z prezesem Litwinem porozmawiać ile on ma tego typu spraw. Może to jest śmieszne natomiast to funkcjonuje. Wprowadzenie od stycznia darmowych przejazdów dla młodzieży i dzieci raz - z założenia ma zlikwidować, przynajmniej w jakiejś części, powstające korki w okolicach szkoły, bo niejeden z rodziców jedzie na siódmą czy do pracy i przywozi wcześniej dzieci. Być może jest to zastrzyk budżetowy i myślę, że na pewno jest, bo każda rodzina, która ma dziecko i to dziecko miałoby kupować bilet miesięczny, to są to pieniądze bardzo wymierne, zwłaszcza jak się je przemnoży przez 10 miesięcy trwania roku szkolnego. Chodzi o rozładowanie korków w tych dwóch godzinach: dowożenia dzieci i przywożenia dzieci.
RM: Tylko, że prawda jest też taka, że często rodzice owszem, dowożą dzieci do szkół, ale oni to robią w drodze do pracy. Tak więc tak czy owak muszą tym samochodem na miasto wyjechać.
TK: Dokładnie tak, tylko teraz pytanie: czy rodzice po drodze mają tę szkołę, gdzie dziecko uczęszcza, czy niekoniecznie? Gdzie jest garaż na ten samochód? Jaką drogą się poruszają? To będzie pierwsze takie rozwiązanie w Polsce natomiast w dużych aglomeracjach przejazdy może nie darmowe, ale symboliczne są stosowane, bo zachęca się do nieskorzystania z samochodu, tylko ze środków komunikacji publicznej.
RM: Pytanie proste: to jest 800 tysięcy złotych. Czy jesteście pewni na 100 procent, że miasto takie pieniądze ma?
TK: Musi mieć. Jeżeli już poszła decyzja, to ona nie urodziła się z dnia na dzień, tylko trwała kilka miesięcy. To była analiza. Prezes MZK przedstawił prezydentowi taką możliwość.
RM: Pytam o to, bo kilka miesięcy temu była sprawa wprowadzenia ulg dla uczniów i wówczas poszła informacja, że to będzie miasto kosztowało za dużo, choć było to tylko 200 tysięcy.
TK: Tak i to się zgadza, tylko wtedy jeszcze nie było idei realizacji tego projektu, który Miejski Zakład Komunikacji w tej chwili przygotowuje ze środków unijnych. Miało nie być w ogóle możliwości pozyskania pieniędzy, a w tej chwili jest.
RM: I poniekąd się oszczędzi, tak?
TK: To się oszczędzi na wszystkim. Chcemy kupić 12 autobusów. Jeśli się to uda, to zaoszczędzimy nie 800 tysięcy, tylko dużo więcej.
RM: Skoro już jesteśmy przy temacie MZK. Czy wraz z tym taborem - bo rozumiem, że będzie to tabor stosunkowo nowy?
TK: To ma być zakup nowych autobusów. To nie jest modernizacja.
RM: Czyli nie używane, tylko nowe? Rozumiem, że przynajmniej w większości, jeśli nie wszystkie, mają być niskopodłogowe?
TK: Tak, wszystkie.
RM: Czy to znaczy, że będzie poszerzona lista linii, na których będą musiały obowiązkowo jeździć niskopodłogowe? Czy też nadal będzie to tak uznaniowe, jak teraz?
TK: Nie odpowiem. Tego po prostu nie wiem więc nie chcę mówić. Jeżeli jednak będą zgłoszenia, że jest taka potrzeba, to musi tak się stać. Tym bardziej, że ten tabor docelowo będzie wymieniany na wszystkich liniach. Jeżeli MZK ma 12 autobusów kupić ze środków unijnych, to będzie miał też pieniądze, żeby kupić autobusy za swoje. Tak naprawdę remonty tych autobusów się nie bardzo opłacają. Lepiej jest kupić nawet używany 3-4 letni z Niemiec, który kosztuje połowę tego co nowy niż modernizować silniki tych starych autobusów. Silnik się zrobi, a zaraz rama leci albo coś innego, rdzewieją i tak dalej.
RM: To kiedy według projektu te nowe autobusy miałyby się pojawić?
TK: Teraz zadaliśmy pytanie do Urzędu Marszałkowskiego co do finansowania tego projektu. Rozmawialiśmy z kilkoma firmami z różnych województw, które już mają zrealizowany Regionalny Program Operacyjny swoich województw. Jak tylko będzie odpowiedź, tom będziemy wiedzieć. Terminu naboru nie było, ale będzie natomiast nie ma jeszcze ogłoszonego terminu konkursu.
RM: Czyli jeszcze sobie tymi starymi jelczami pojeździmy?
TK: Tak, tak. Ja niczego nie obiecam. Są tacy, którzy obiecają wszystko - ja nie.
RM: Tylko wie pan. Korzenie mojego pytania są takie, że jest na stałe "dwójka" i "dziesiątka", którymi jeżdżą solarisy, a z pozostałymi jest tak, że wychodzi człowiek na przystanek i nie wie co przyjedzie.
TK: Jest też coś takiego, że istnieje nie tylko projekt dokumentacji technicznej i tak dalej, ale jest też właśnie plan wykorzystania autobusów na liniach. To jest duży dokument, który musi być upubliczniony i przedstawiany mieszkańcom, którzy zgłaszają wnioski i tak dalej. Tak samo, jak plan zagospodarowania terenu, tylko on dotyczy komunikacji.
RM: Czy planuje pan wystartować w przyszłorocznych wyborach?
TK: Nie. Nigdy nie planowałem.
RM: Rozumiem, że po prostu dobrze jest panu na stanowisku, które pan zajmuje obecnie?
TK: Czy jest mi dobrze na tym stanowisku? Ja się realizuję. Mi się to podoba. Powiem w ten sposób - można się bawić w politykę, można się bawić w zarządzanie miastem i mówić, że będzie lepiej i tak dalej, a można popełnić jeden-dwa błędy i to wszystko co jest zaczęte skończyć. Rozmawiałem z prezydentem. Mówiłem, że postaram się to miasto w ten sposób przygotować do tych projektów, żeby nie było jakichś uwag. Trzeba sobie zdać sprawę, że w 2011 roku z racji ilości środków to miasto będzie kontrolowane nie przez nasze ministerstwa, Regionalną Izbę Obrachunkową, Najwyższą Izbę Kontroli, Urząd Skarbowy czy Urząd Marszałkowski lub Wojewódzki - bo to mamy na bieżąco - ale przez Trybunał Obrachunkowy przy Komisji Europejskiej, bo się zaczną kontrole. Natomiast w przeliczeniu na mieszkańca Zamość dostaje najwięcej środków w tym województwie. To jest dwuletnia kontrola projektów. Pomijam już znajomość języka i parę innych rzeczy, ale naprawdę trzeba być "oblatanym" w tych sprawach, bo nie będzie przeproś. Gdy zaczynaliśmy te projekty, to mówiłem, że Niemcy zwrócili za ostatni rok 19 procent wykorzystanych funduszy strukturalnych. Niemcy! Więc naprawdę te projekty, które robimy, pomimo jakichś swoich niedoskonałości, bo nie ma rzeczy doskonałych, one mają zapewnić możliwość trwania tych projektów w tym mieście, a nie, żeby je zwracać. Naprawdę naobiecywać można, rzucić hasła można. Ja tak samo mógłbym się tłumaczyć, że Lublin nie dał i Lublin jest be, ale przyjęliśmy strategię, że jak nas drzwiami wyrzucą, to oknem wejdziemy.
RM: Jeszcze jedna kwestia. Wiem, że jeszcze nie tak dawno była koncepcja zbudowania w Zamościu drugiej krytej pływalni.
TK: I jest ta koncepcja cały czas, tylko nie wiem czy będą środki. To nie jest daleka droga.
RM: Czyli już wiadomo kiedy miałaby powstać i gdzie?
TK: Tak, miałaby powstać zaraz za OSiR-em z tyłu, gdzie dyrektor Lizut buduje boisko. Miałby to być obszar cały zamknięty, przeznaczony dla mieszkańców i dla przyjeżdżających sportowców. To jest bardzo dobrze pomyślane, tylko jest też bardzo drogie. I teraz pytanie czy będzie finansowanie do tego. Ja bym bardzo chciał, żeby było, bo rzeczywiście pływanie to nie jest tylko hasło. Pływanie ogólnie bardzo dobrze wpływa na rozwój fizyczny. Tam kiedyś był basen odkryty. Jest możliwość wybudowania krytej pływalni. Oczywiście nie jakiejś dużej, jak ta, która jest na Nowym Mieście. Natomiast jest możliwość wybudowania w innej części miasta takiej pływalni i ona jest przewidziana. Jest ściana wspinaczkowa, są korty do squasha więc projekt naprawdę jest duży. Jest takie miejsce w naszym mieście partnerskim Loughboruogh (Leisure Center), ja tam chodziłem podczas godzinnej przerwy w pracy. To jest taki budynek, gdzie są dwa baseny, siłownie, korty - wszystko. Nie jest to wcale takie duże. Ma dwa poziomy. Nie jest to z zewnątrz takie obszerne natomiast realizuje w mieście trzydziestoparotysięcznym wszystkie funkcje. I teraz pytanie: jak oni już to wiedzą i to realizują, bo tak się w Anglii buduje, choć mają oczywiście uniwersyteckie kompleksy sportowe, ale to już zupełnie co innego, bo obszar jest zamknięty i przeznaczony wyłącznie dla studentów. W każdym razie to centrum wystarcza dla wszystkich i raz, że się utrzymuje, bo oni tego nie dotują. Tylko tam trzeba zobaczyć, że jak się tam pójdzie, to i dzieci mają co robić, i osoby po "osiemdziesiątce" też mają co robić. Czyli obiekt jest dla wszystkich. U nas tego jeszcze nie ma, dopiero przyjdzie z czasem. Nie ma też takiego obiektu i tutaj ten nasz projekt "osirowski" zakłada tego typu rozwiązanie. Z tym, że mówię - to jest horrendalnie drogie.
RM: A jeśli chodzi o istniejącą pływalnię: czy miasto planuje zmodyfikować nieco system biletów ulgowych?
TK: Ja powiem w ten sposób: prezydent rozlicza w momencie, gdy prezesi lub dyrektorzy przedstawiają swoje rozwiązania. Poza środkami unijnymi, bo to akurat ja robię. Natomiast to prezesi czy dyrektorzy przedstawiają swe kalkulacje i zestawienia jak to wygląda i wtedy dopiero jest rozmowa. Prezydent tego nie określa. Jeżeli będzie wystąpienia dyrektora, to będzie można to brać pod rozwagę.
RM: Dyrektor mi akurat powiedział, że wszystko tu zależy od miasta.
TK: Tak nie możemy mówić! To po co są dyrektorzy w takim układzie, skoro wszystko zależy od miasta?
RM: Bo wy rozdzielacie pieniądze - tak powiedział.
TK: No to przykro mi to słyszeć. Budżet jest ograniczony i wiadomo, że mamy spowolnienie gospodarcze, czego nie ma co ukrywać. Emisja obligacji na sesji Rady Miasta została uchwalona. Mnie tylko cieszy fakt i trzeba podziękować wszystkim radnym, że widzą to co się dzieje w mieście i że jest tego sens więc te 33 miliony złotych nie pójdą na przejedzenie i spłatę zobowiązań bieżących, tylko pójdą na konkretne inwestycje, które są w trakcie i które zamierzamy zgłosić. Obligacje mają to do siebie, że nie są uruchamiane w jednym momencie więc jest karencja, ale my za nią nie płacimy. Będą jakieś kłopoty z wkładem własnym lub zatory płatnicze. Kto powiedział, że ze względu na spowolnienie gospodarcze nie będzie zatorów płatniczych ze strony Komisji Europejskiej? O tym zaczyna się mówić, a ja dwa lata temu mówiłem, że trzeba się na to przygotować i musimy być w stanie temu podołać, żeby ze środków własnych po prostu odroczyć refundację o kilka miesięcy.
RM: Dziękuję bardzo serdecznie za rozmowę, panie prezydencie.
TK: Ja również dziękuję.autor / źródło: Robert Marchwiany dodano: 2009-11-16 przeczytano: 4234 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|