|
Zamość to wyjątkowe miasto - rozmowa z Januszem KawałkoRozmawiam z Januszem Kawałko chwilę po zakończonej Wigilii na Rynku w Zamościu - poprowadził to wyjątkowe spotkanie - wspólne łamanie się opłatkiem mieszkańców miasta, prezydenta Marcina Zamoyskiego, ks. prałata Czesława Grzyba; poczęstunek i kolędowanie. Żegnał życzeniami świątecznymi tych, którzy się częstowali; pięknie dziękując tym, którzy opłatek i wieczerzę wigilijną przygotowali.
TM - Czy gazeta to całe Pana życie? - moje pytanie to proste skojarzenie - "Kurier Lubelski" to Janusz Kawałko.
Janusz Kawałko - Praca w zawodzie dziennikarskim to jeden z etapów w życiu, być może nawet spełnieniem marzeń. Już jako mały chłopiec fascynowałem się tym, co piszą ludzie w prasie. W IV klasie założyłem nawet gazetkę w zwykłym zeszycie i zachowałem ją do dzisiaj. Było to opisanie świata widzianego oczami dziecka. Później była szkoła średnia - Zespół Szkół Ekonomicznych w Nałęczowie i fascynacja muzyką. Jak na marzyciela przystało założyłem zespół młodzieżowy; gitara, perkusja. Często bywałem w Lublinie - w Klubie Stowarzyszeń Twórczych "Nora". Tam bliżej zetknąłem się ze środowiskiem dziennikarskim i artystycznym. Moje chyba nie za wielkie talenty muzyczne zweryfikował zaś występ, przed 420 koleżankami ze szkoły profesjonalnego zespołu z Lublina. Po tym koncercie parę tygodni nie wyszedłem na scenę. Może dlatego nie kontynuowałem tej pasji.
I wtedy pojawił się Tomasz Hopffer - dziennikarz sportowy z TVP promujący bieganie. Zaczęła się moja przygoda ze sportem, która trwa do dzisiaj. Najpierw studia na AWF w Białej Podlaskiej, pierwszy tekst o sporcie do "Słowa Podlasia", przynależność do Studenckiego Klubu Dziennikarzy i próba bicia rekordu świata w sztafecie na 1000 km w 10 zawodników w 31 godzin i 27 min. Treningi i starty lekkoatletyczne w AZS - AWF. Później praca - trwająca do dzisiaj - w zawodzie dziennikarskim i podyplomowe studia w Szkole Głównej Handlowej Warszawie.
TM - Dlaczego po studiach wybrał Pan Zamość?
Janusz Kawałko - Wróciłem do Zamościa, bo to wyjątkowe miasto. Tu rozpocząłem pracę jako nauczyciel, mimo że myślałem o kontynuowaniu dziennikarskiej pasji. Wcześniej jednak jeszcze jako student, kontynuując swoją sportową przygodę w 1980 roku, dla uczczenia 400 - lecia Zamościa i by realizować swoje dalsze plany sportowe oraz zapromować Zamość, zainicjowałem samotny supermaraton dookoła Polski, w 28 dni pokonałem 1840 km. Dziennie przebiegałem ponad 60 km. Sport jest dla mnie czymś wyjątkowym. Uważam, że jeśli ludzie przejdą próbę i sprawdzą się w sporcie to sprawdzą się także w życiu. Sport uczy przegrywać i wygrywać, uczy szacunku i pokory do otoczenia - ludzi i natury. Sport jest barometrem tego, czego można dokonać w życiu - to nauczyciel charakteru człowieka. Talent w życiu nie wystarczy, musi być poparty solidną pracą. Po moim biegu pojawił się pomysł Tomasza Hopffera mojego wyjazdu do USA na supermaraton. Jednak lata osiemdziesiąte w Polsce nie były przychylne dla takich wojaży i projektu nie udało się zrealizować.
Dzisiaj cieszę się, że z tej mojej sportowej pasji coś pozostało dla miasta . Z radością wracam do wspomnień jak w 1976 roku powoływano obchodzący dzisiaj jubileusz 30 - lecia WLKS Agros Zamość. Pasjonat kolarstwa Zbigniew Makara - zajął się wtedy kolarstwem, Zbigniew Zimiński trenował ciężarowców, Janek Stempel łuczników. Ja zostałem pierwszym trenerem lekkoatletów. Miło teraz patrzeć jak moi wychowankowie wyrośli na wspaniałych ludzi. Są wśród nich: lekarze, księgowi, księża, finansiści, urzędnicy samorządowi... W Agrosie do chwili obecnej pozostał jeden z nich - Marek Kucharski, który kontynuuje piękne tradycje i trenuje biegaczy Agrosu - wspaniała Sportowa Rodzina.
TM - Kiedy rozpoczął Pan pracę dziennikarską?
Janusz Kawałko - W 1984 roku przyjąłem propozycję pracy w Tygodniku Zamojskim. Powierzono mi redagowanie działu sportowego. A, że bardzo chciałem zaprezentować dokonania naszych sportowców zainicjowałem wówczas trwający do dzisiaj Plebiscyt Tygodnika Zamojskiego na Najlepszego Sportowca i Trenera Roku. Moim zamysłem było pokazanie, że sport to nie tylko ćwiczenie mięśni, pot i wyczyn; rywalizacja sportowa może nieść głębsze przesłanie - to manifestacja przynależności do ojczyzny, regionu, miasta, to też chluba narodowa, patriotyzm. Ta idea połączenia ducha patriotyzmu ze sportem przełożyła się na pomysł organizacji Międzynarodowego Biegu Pokoju Pamięci Dzieci Zamojszczyzny. Uczestnicy tego jedynego w takiej formule w Europie, a może i na świecie 100 km. supermaratonu uważają, iż jest to żywy pomnik ofiarowany Dzieciom Zamojszczyzny pomordowanym przez hitlerowskiego okupanta w czasie II wojny światowej. To wydarzenie sportowe dostarcza wielu wzruszeń, jest żywą lekcją naszej dramatycznej historii i od 20 lat utwierdza organizatorów z Ośrodka Sportu i Rekreacji o słuszności powołania tego biegu do życia. Niemieccy biegacze uczestniczący przed kilkoma laty w tym supermaratonie tak się wczuli w ideę tego wydarzenia, że po zakończeniu zawodów wyznali, iż czują się jakby biegali "za winy ojców". Bieg zyskał uznanie w kraju i otrzymał nawet tytuł "Złotego Biegu".
TM - Jak można zauważyć, sport w Pana życiu odgrywa ważną rolę.
Janusz Kawałko - To prawda, ale jest to jedynie przygoda życia. Oprócz wspomnianego biegania jest jeszcze tenis i karate. Pomysł na ponowne obudzenie tenisa w Zamościu pojawił się w Schwabisch Hall, podczas moich studiów w Instytucie Goethego w Niemczech. Tam po zajęciach na uczelni grywałem z przyjaciółmi i kolegami z miejscowej gazety Haller Tagblatt. Gdy wyjeżdżałem do Polski umówiliśmy się na rewanż... A, że w naszym mieście był tylko jeden i to zaniedbany kort w TSWL, zainicjowałem powołanie do życia Klubu Tenisowego Return i szybką budowę zespołu kortów. Tę propozycję w1993 roku poparło 25 moich przyjaciół, założyliśmy stowarzyszenie i udało się. Dzisiaj mamy jeden z ładniejszych ośrodków tenisowych po prawej stronie Wisły. Mamy też wspaniałą młodzież, która reprezentuje nasz Zamość w kraju, a nawet za granicą.
TM - Pan z tą pasją się też nie rozstaje?
Janusz Kawałko -Chętnie gram w tenisa choć czasu coraz mniej. Mimo to uczestniczyłem między innymi w Mistrzostwach Świata i Pucharze Świata Dziennikarzy na Słowacji i w Chorwacji. Swoim doświadczeniem wspieram także Polski Związek Tenisowy, gdzie jestem wiceprzewodniczącym Komisji Rewizyjnej PZT . Udzielam się także w karate jako rzecznik prasowy Polskiego Związku Karate Tradycyjnego. Zainteresowanych działalnością związku oraz Fundacji Rozwoju Karate Tradycyjnego zapraszam na stronę: www.karate.pl .
TM - Wyróżnienie Pana tytułem "Ambasador Kultury Zamościa" związane jest z pracą publicystyczną.
Janusz Kawałko - To wyjątkowe wyróżnienie odebrałem z radością, ale także z wielką pokorą i zobowiązaniem. Odbieram je także jako docenienie mojej pracy nad dokumentacją wizyty w Zamościu największego z Polaków - Papieża Jana Pawła II. Chylę zatem czoła wobec kapituły i prezydenta Marcina Zamoyskiego, którzy dostrzegli i tak wysoko ocenili moją pracę. Gromadzenie dokumentacji związanej z przygotowaniem Zamościa do pamiętnej wizyty w Zamościu Jana Pawła II rozpocząłem od stycznia 1999 r. W "Kurierze Lubelskim" niemal na bieżąco informowałem czytelników o pracach poprzedzających powitanie Tego wyjątkowego Pielgrzyma. Z tego materiału powstała moja pierwsza bogato ilustrowana książka pt. "Papież Jan Paweł II w Zamościu" wydana tuż po wizycie Ojca Świętego w Zamościu. Cenną, rodzinną pamiątką jest egzemplarz mojej książki przywieziony przez jednego z księży z Rzymu z wybitą pieczęcią watykańską i wpisem Jana Pawła II. Druga książka "Zamojskie spotkania z Janem Pawłem II" jaka ukazała się w tym roku nakładem Wydawnictwa Archidiecezjalnego Gaudium w Lublinie przedstawia ludzi z Zamościa, którzy spotkali się z Papieżem Polakiem nie tylko podczas pamiętnej wizyty w Zamościu. Pokazuje ona jak wiele osób dostąpiło zaszczytu spotkania się z tym Świętym Człowiekiem. Zamieszczone w publikacji refleksje pokazują kim był dla nas Papież Jan Paweł II i jak ważne były te spotkania w Zamościu, Rzymie, Denver czy Krakowie... Książka pokazuje także jak Polacy, a w tym również i Zamościanie żegnali Papieża jak odchodził do Domu Boga Ojca w kwietniu 2005 roku.
Chętnie także pokazywałem Zamość w mediach poza granicami kraju. Cieszyłem się, jak moje teksty o Zamościu i wydarzeniach w naszym mieście publikowane były m.in. przez "Dziennik Związkowy" w Chicago, którego redaktorem naczelnym jest Wojciech Białasiewicz, były dziennikarz Tygodnika Zamojskiego, wcześniej piszący także na łamach Kuriera Lubelskiego. Cieszę się również jak inni dziennikarze pokazują światu Zamość.
Tkwię w przekonaniu, że służba ludziom, swojej małej i tej dużej ojczyźnie to misja każdego dziennikarza. Uważam, iż nie można budować prestiżu zawodu dziennikarskiego tylko na sensacji i dramacie ludzkim. I choć nie unikam pisania o trudnych sprawach, jednak z radością redaguję teksty dające ludziom nadzieje i przywracające wiarę w sens pracy dla dla siebie i drugiego człowieka. Czasami zatem namawiam kolegów do tego, by powierzchownie nie oceniać ludzi i faktów. Jeśli chodzi o plany na przyszłość - nie zmieniam redakcji i pozostaję w Kurierze Lubelskim. Ponadto pracuję nad kolejną książką o ludziach, którzy są zasłużeni dla Zamościa i Zamojszczyzny
Na Święta Bożego Narodzenia życzę wszystkim mieszkańcom Zamościa i Zamojszczyzny dużo zdrowia, miłości, dobra oraz troski o najbliższych. "Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą" - jeśli wczujemy się w te słowa księdza - poety Jana Twardowskiego to na pewno miłości i dobra nigdy nam nie zabraknie. W nowym 2007 roku wszystkim ludziom życzę zaś realizacji wszelkich marzeń.
TM - Pięknie dziękuję za rozmowę i życzenia.autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2006-12-25 przeczytano: 3441 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|