|
Alosza Awdiejew - Błazen, nie Satyr"Spokojnie proszę Państwa, bisy mamy zaplanowane", "Zagramy jeszcze jedną piosenkę, a później będziemy negocjować" - te słowa Aloszy Awdiejewa idealnie oddają postawę życiową znakomitego artysty legendarnej "Piwnicy pod Baranami". Miałam okazję usłyszeć te słowa i zobaczyć występ artysty - naukowca w Hotelu "Senator". Zgodził się na rozmowę dla czytelników portalu, pomimo tego, że podczas koncertu dał z siebie wszystko...
TM - Co spowodowało, że właśnie ten skrawek nieba nad Polską wybrał Pan jako miejsce swojego życia?
Alosza Awdiejew - Było kilka powodów. Polska w późnych latach sześćdziesiątych wydawała mi się najciekawsza z krajów obozu socjalistycznego, byłem zakochany w polszczyźnie - czytałem polskie czasopisma: "Politykę", "Przekrój", "Szpilki". To wszystko dawało obraz kraju intelektualnego, nie szarego. Dobrym studentom anglistyki zaproponowano wyjazd do bratnich krajów w celu zrobienia specjalizacji języka by móc prowadzić audycje radiowe dla Polaków w ZSRR. Tak wybrałem Polskę.
TM - Trudno się oprzeć atmosferze królewskiego miasta Krakowa, i ...
Alosza Awdiejew - Studiowałem na Uniwersytecie Jagiellońskim, atmosfera była wspaniała - ja skoncentrowałem się na nauce. Poproszono mnie, żebym został na UJ. Musiałem wracać, w Rosji miałem płacone stypendium, ale... miałem już żonę Polkę.
TM - Rozumiem, że polska żona była argumentem przetargowym w powrocie do Polski.
Alosza Awdiejew - To prawda. Tłumaczono mi, że żona może zamieszkać na terenie federacji. Ja wyjaśniałem, że w kodeksie jest zapis, że mąż tam gdzie żona. Wyrzucono mnie z pracy i cały rok czekałem na paszport. Od 1974 r. pracuję na uczelni - moja kariera to od asystenta do profesora.
TM - Jaka tematyką zajmuje się Pan na Uniwersytecie Jagiellońskim?
Alosza Awdiejew - Pracuję na stanowisku profesora w Instytucie Rosji i Europy Wschodniej. Jest to rodzaj studiów kulturowych - prowadzimy badania celowe - kultura, język. Moje wykłady dotyczą teorii propagandy, funkcjonowania środków masowego przekazu. W Rosji np. robi się ludziom "wodę z mózgu"- poznajemy sposoby, nastroje, tendencje rozwoju współczesnej Rosji. Prowadzimy badania lingwistyczne - specjalność: gramatyka komunikacji języka czyli co przekazujemy za pomocą języka.
TM - Można jednak odnieść wrażenie, że studenci częściej oglądają Pana na estradzie i szklanym ekranie niż za katedrą. W jaki sposób muzy złapały Pana w swoją sieć?
/Artysta nie od razu daje odpowiedź - wcześniej wznosi toast lampką czerwonego wina "Za wszystkie udane imprezy w życiu!"/ - cóż dodać - Polak... i do tego Rosjanin.
Alosza Awdiejew - Zanim pojawiłem się w Polsce - skończyłem studia muzyczne ze specjalnością chórmistrza w ZSRR. Przez dwa lata prowadziłem chóry i orkiestrę. Potem była gitara, romanse rosyjskie i kluby studenckie w Krakowie. Giełdą talentów była legendarna "Piwnica pod Baranami" - stamtąd wywodzi się Beata Rybotycka, Grzegorz Turnau.
TM- Zaczarowała Pana nie tylko muzyka ale i szklany ekran i film.
Alosza Awdiejew - Lubię grać i kocham kino. Zaczynałem u Agnieszki Holland - była "Gorączka", "Europa, Europa". Ostatnio zagrałem epizod - postać Koniewa, w produkcji według scenariusza Bogusława Wołoszańskiego.
TM - Zajmuje Pana wiele różnych dyscyplin. Już nie pytam jak Pan znajduje czas. Chciałoby się tylko rzec - "Człowiek renesansu" Co Pan w życiu lubi najbardziej?
Alosza Awdiejew - Kobiety !!!
TM - Trudno oczekiwać od prześmiewcy i satyryka bardziej błyskotliwej i żartobliwej odpowiedzi. A tak na serio?
Alosza Awdiejew - Najbardziej pociąga mnie nauka. Lubię wymyślać teorie, robić badania językowe. Choć by ostatnio, pracowałem nad "Teorią kompozycji sensu" - dociekałem jak komponujemy tekst, przekazujemy inne znaczenie itd.
TM - Mówią o panu błazen, Pan sam tak się określa. Jest Pan więc błaznem czy satyrem?
Alosza Awdiejew - Będę się upierał przy określeniu - błazen. Już kiedyś mówiłem, że mamy demokrację, błazen jest nie tylko dla króla, ale dla każdego zwykłego człowieka. Ja owszem śmieję się z absurdu, głupoty - śmieję się - ale nie złośliwie. Mój rodzaj humoru zaliczam do filozoficznych.
TM - Szczęściarz z Pana - ma Pan ciekawe życie - koncerty, popularność, autografy, poznaje Pan różne kraje.
Alosza Awdiejew - Hmm, ja miałbym ciekawe życie gdyby mnie mama urodziła w Nowym Yorku.
TM - Gdyby mógł Pan jeszcze raz wybierać - wybrałby pan Polskę ponownie?
Alosza Awdiejew - Zmiana historii to makabra - jest jak jest!
TM - Widzę, że Pana na humor zebrało - chociaż to nie estrada i już po występie. Może coś na poważnie?
Alosza Awdiejew - Na poważnie, to wkrótce ukaże się publikacja moich felietonów pisanych przez dziesięć lat do "Charakterów" - wspomnienia, dokumenty, działalność estradowa. Na poważnie mam dwóch synów, żonę i ... czterdzieści lat życia w Polsce.
TM - Jest czas na marzenia - i w realu i wirtualnie.
Alosza Awdiejew - Marzenia sprowadzają się do zdrowia i cierpliwości, niezbędnych, by dokończyć to, co zaplanowałem. Chciałbym też rozwikłać tajemnicę, dlaczego człowiek rozumie język; zbudować program informatyczny, by rozumiał tekst i nie utracił sensu/znaczenia. By program tak skompilował słowa aby rano artykuł był gotowy. Napisać nowe piosenki, wymyśleć parę śmiesznych rzeczy.
TM - Czy jest Pan spełniony, szczęśliwy?
Alosza Awdiejew - By odczuwać szczęście człowiek musi dostać w pupę. Mam to już za sobą - teraz jestem szczęśliwy.
TM - Wszyscy wiedzą, także po dzisiejszym koncercie, że Pan śpiewa rosyjskie romanse i opowiada dowcipy o Żydach z Oddessy. Pana ulubiony dowcip?
Alosza Awdiejew - "Przychodzi oficer rosyjski do karczmy. Na ścianie wiszą tarcze. W każdej w środku tkwi strzała. Kto tak wspaniale strzela - pyta - karczmarza. To mój syn, Mojżesz. Najpierw strzela, potem maluje tarcze".
TM- To wspaniały filozoficzny dowcip - dziękuję za rozmowę. autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2007-01-24 przeczytano: 3422 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|