www.zamosconline.pl - Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu
Zamość i Roztocze - redakcja Zamość i Roztocze - formularz kontaktowy Zamość i Roztocze - linkownia stron Zamość i Roztocze - komentarze internautów Zamość i Roztocze - reklama Zamość i Roztocze - galeria foto
Redakcja Kontakt Polecamy Komentarze Reklama Fotogaleria
Witaj w sobotę, 23 listopada 2024, w 328 dniu roku. Pamiętaj o życzeniach dla: Adeli, Klemensa, Felicyty, Oresta.
Listopadowe przysłowia: Święta Katarzyna po lodzie, Boże Narodzenie po wodzie. [...]

Turystyka: Noclegi, Jedzenie, Kluby i dyskoteki, Komunikacja, Biura podróży Rozrywka: Częst. radiowe, Program TV, Kina, Tapety, e-Kartki, Puzle, Forum Służba zdrowia: Apteki, Przychodnie, Stomatologia Pozostałe: Kościoły, Bankomaty, Samorządy, Szkoły, Alfabet Twórców Zamojskich

www.zamosconline.pl Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu


\Home > Publicystyka


- - - - POLECAMY - - - -




Siatkarski niedosyt

Zanim przejdę do części właściwej dzisiejszego tekstu, pozwólcie Państwo, że przyznam listopadową nominację w plebiscycie na najgłupszą wypowiedź w mediach Lubelszczyzny. Otrzymuje ją wójt Janowa Podlaskiego Jacek Hura, który w niedzielę zorganizował otwarcie hali sportowej w miejscowym gimnazjum. Był biskup z kropidłem, przecinanie wstęgi przez miejscowych prominentów PSL-u, a nawet mecz piłki nożnej i turniej w wyciskaniu sztangi leżąc. Sęk w tym, że... obiekt nie został nawet zgłoszony do odbioru w Powiatowym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego, w środki czuć było silny odór chemikaliów, a dzień później przed wejściem do budynku stały taczki i materiały do wykańczania wnętrz! Dodajmy, że gimnazjaliści nie mogą tamtędy przechodzić do szkoły, bo to zbyt niebezpieczne. Sprawę opisał Marek Pietrzela we wtorkowym "Dzienniku Wschodnim" w artykule pt. "Nielegalnie otworzyli halę w Janowie Podlaskim. Byle przed wyborami". Tam też wypowiedział się pan wójt. Krótkim zdaniem: "Nie udzielę informacji, bo nie jestem upoważniony". Ciekawe czy po wyborach pan Hura będzie nadal upoważniony do kierowania gminą.

Przed miesiącem rozważałem sytuację polskiej siatkówki mężczyzn w kontekście nieudanych dla niej mistrzostw świata. W niedzielę analogiczny czempionat zakończyły panie i tu też występ Polek skłonił mnie do wyrażenia swojej opinii.

Na samym wstępie muszę zastrzec, że dla mnie solą sportu są igrzyska olimpijskie. Ten czas, gdy niemal w tym samym miejscu zmagają się przedstawiciele 28 dyscyplin, jest najważniejszy dla każdego sportowca, który uprawia jeden z tych sportów. Z tego powodu jakiekolwiek zawody, zwłaszcza w drugiej połowie olimpijskiego czterolecia, rozpatruję najpierw w kategoriach kwalifikacji do igrzysk. Ponieważ w siatkówce są one niezwykle skomplikowane, a mistrzostwa globu są bardzo ważnym elementem tej układanki, na występ Polek patrzyłem głównie w kontekście punktowej zdobyczy do rankingu FIVB. Na jego podstawie odbędzie się przydział miejsc do turnieju interkontynentalnego, który jest ostatnią, a zarazem najłatwiejszą drogą do awansu na igrzyska.

Ponieważ cztery lata temu nasze siatkarki zajęły dopiero 15. miejsce, teraz jechały do Japonii bezwzględnie po poprawę swego dorobku punktowego. To się udało - uplasowały się na 9. pozycji. Nieźle też wygląda sytuacja, jeśli porównamy Polki z innymi europejskimi zespołami. Wygląda na to, że zachowamy status trzeciej drużyny na Starym Kontynencie, co dawałoby nam w tym momencie prawo gry w zawodach interkontynentalnych. To ważne, zwłaszcza że sporo punktów straciły Serbki, które miały do nas niewielką stratę. Patrząc pod tym kątem wydaje się więc, że sytuacja polskich siatkarek jest dużo lepsza od sytuacji ich kolegów po fachu.

Na tym jednak pozytywy się kończą. Dla mnie, podobnie jak chyba dla większości kibiców, były to mistrzostwa niewykorzystanej szansy.
Można teraz rozpatrywać "co by było, gdyby...", ale fakty są nieubłagane. W pierwszym meczu - z Japonią - nasze panie prowadziły 2:0 w setach i 14:11 w punktach, ale przegrały to spotkanie. Gdyby udało się utrzymać do samego końca prowadzenie w tej trzeciej odsłonie, to nawet przy dalszych chimerycznych wynikach Polska dotarłaby do półfinału imprezy. Tak się jednak nie stało, a w dodatku to Japonki okazały się największą rewelacją turnieju - zajęły trzecie miejsce, a w meczu o finał minimalnie przegrały z Brazylią.

Rzecz kolejna - przestoje w grze. Te z Japonią były pierwsze, ale potem zdarzały się i z Serbią, i z Rosją, i z Chinami. Zwycięstwo choćby w jednym z tych pojedynków dawałoby naszym zawodniczkom prawo gry o miejsca 5-8.

Sprawa następna - jakość gry. Bardzo marnie wyglądała zwłaszcza gra w obronie. Nie zliczę ile razy piłka spadała w miejsce, wokół którego stało kilka pań w koszulkach naszej reprezentacji. Szczególnie kiepsko prezentowała się libero Mariola Zenik, która podbijała praktycznie tylko te piłki, które szły prosto na nią, a nie próbowała robić tego z piłkami, do których trzeba było się ruszyć. Nie najlepiej było też z atakiem. Gdyby nie powołana jako joker Małgorzata Glinka-Mogentale i Anna Werblińska, to byłoby z nim zupełnie źle. Bardzo dziwnie wyglądała kwestia gry atakujących. Podczas sierpniowego cyklu Grand Prix komentatorzy rozpływali się w zachwytach nad rzekomymi kłopotami bogactwa, jakie trener Jerzy Matlak rzekomo miał na tej pozycji. Tymczasem okazało się, że ani Joanna Kaczor, ani tym bardziej Katarzyna Zaroślińska nie potrafią "ciągnąć" gry. Dość wspomnieć, że kluczowy do wydźwignięcia się z dołu tabeli mecz z Koreankami wygraliśmy dopiero po wystawieniu na atak Glinki - szkoda, że trener nie zdecydował się na taki manewr w kolejnych spotkaniach. Niepewnie grały środkowe bloku. Do tego dołóżmy po prostu koszmarną ilość punktów oddanych rywalkom po własnych błędach i mamy obraz tego co się działo w tokijskim Yoyogi Stadium.

Czy zmieniać trenera? Skoro mamy miejsce lepsze niż poprzednio, to może jednak dać szansę obecnemu szkoleniowcowi kadry? Moim zdaniem nie byłoby to właściwe. Po pierwsze dlatego, że od początku nie miałem przekonania do Jerzego Matlaka. Już raz prowadził kadrę i mu to kompletnie nie wyszło. Po drugie: bardzo irytuje mnie jego sposób prowadzenia drużyny podczas meczu. Zawodniczki potrzebują wtedy rzeczowej krytyki i jasnych podpowiedzi, a u Matlaka mogą usłyszeć podczas "czasów" głównie: "Dziewczyny, grajcie lepiej! Teraz gracie źle! Musicie lepiej przyjmować, rozgrywać i atakować!". Po trzecie, co się zresztą wiąże z pierwszym: następcy nie trzeba wcale daleko szukać. Ci, którzy pamiętają ubiegłoroczne mistrzostwa Europy w Polsce, pamiętają zapewne również co się stało, gdy Jerzy Matlak ze względów osobistych musiał zrezygnować z prowadzenia zespołu i jak drużyna zaczęła zdecydowanie lepiej grać, gdy z konieczności trenerem został asystent Matlaka - Piotr Makowski. Moim zdaniem jest on na tyle dobrym materiałem na selekcjonera reprezentacji, że powinno mu się dać szansę. Jerzy Matlak raczej się do tego nie nadaje. A przyszłorocznych wyzwań mamy całkiem sporo. Przede wszystkim pamiętajmy, że trzeba bardzo dobrze wypaść na mistrzostwach Europy, a najlepiej być tam w finale i w ten sposób uzyskać awans do Pucharu Świata - pierwszej kwalifikacji olimpijskiej. Warto pamiętać, że Polki grały na ostatniej edycji tej imprezy, która również jest punktowana do rankingu światowej federacji. Jeśli teraz nie zagrają, to stracą wszystko, co dotąd zarobiły. Ważny też będzie występ na Grand Prix. Szóste miejsce nie jest, co prawda, znacząco punktowane, ale dobrze byłoby choć powtórzyć tegoroczny wynik na tej imprezie, a każde "oczko" wyżej będzie skutkować jeszcze większą zdobyczą punktową.

Jest jednak pytanie kim będziemy wtedy grać. Glinka po mistrzostwach zrezygnowała z gry w reprezentacji, a jej zapowiedzi, że wróci do niej, gdy dziewczyny awansują na igrzyska, należy traktować jako niezbyt poważne. Głośno jest o konflikcie, jaki miał zapanować między Werblińską, a Katarzyną Skowrońską-Dolatą, w efekcie którego trener musiał zrezygnować z usług "Skowronka". Mamy poważne problemy na ataku, jedną dobrą rozgrywającą, mocno niepewne przyjęcie i "uchachaną" po swych nieudanych interwencjach obronnych Mariolę Zenik. Nie wróży to najlepiej naszej siatkówce kobiecej.


autor / źródło: Robert Marchwiany
dodano: 2010-11-18 przeczytano: 5661 razy.












- - - - POLECAMY - - - -




Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu - Twoje źródło informacji

Wykorzystanie materiałów (tekstów, zdjęć) zamieszczonych na stronach www.zamosconline.pl wymaga zgody redakcji portalu!

Domeny na sprzedaż: krasnobrod.net, wdzydze.net, borsk.net, kredki.com, ciuchland.pl, bobasy.net, naRoztocze.pl, dzieraznia.pl
Projektowanie stron internetowych, kontakt: www.vdm.pl, tel. 604 54 80 50, biuro@vdm.pl
Startuj z nami   Dodaj do ulubionych
Copyright © 2006 by Zamość onLine All rights reserved.        Polityka prywatności i RODO Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, hosting, programowanie, bazy danych, edukacja, internet