|
Trzeci oddech ZDK - rozmowa z Januszem NowosademZ Januszem Nowosadem, wieloletnim komendantem zamojskiego hufca ZHP, nowym dyrektorem Zamojskiego Domu Kultury, powołanym na to stanowisko w trybie bezkonkursowym za zgodą Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, rozmawiam o koncepcji prowadzenia tej ważnej dla Miasta Zamościa placówki kulturalnej.
Teresa Madej - Co spowodowało, że podjąłeś się kierowania Zamojskim Domem Kultury?
Janusz Nowosad - Otrzymałem propozycję i nie od razu odpowiedziałem - tak, ponieważ musiałem się temu przyjrzeć. Potem był cykl rozmów z prezydentami na temat: Co dalej z tą placówką i w jaki sposób nią pokierować. Doszedłem do wniosku, że spróbuję. Gdybyś mnie zapytała już dziś czy ja mam wizję jak to powinno być - to pewnie nie.
TM - Zapewne prezydenci Zamościa oczekiwali nie tylko twojej zgody, a czegoś więcej.
Janusz Nowosad - Wstępna moja propozycja dla funkcjonowania tej placówki to nie jest nowum. W dużym skrócie: rzucić okiem poprzez okno ZDK i reagować na to, co się dzieje na zewnątrz. Uważam, że są tam fajne i sprawdzone formy i metody pracy, poszczególne działy, koła zainteresowań, ale też uważam, że trzeba wychodzić w przestrzeń miasta. Pytamy - ile razy ktoś był w Domu Kultury? A może warto zapytać: Ile razy Dom Kultury był u ciebie? Czyli zagospodarowywać te przestrzenie, które nie są zagospodarowane. ZDK musi poszukiwać nowych form, które mieszczą się w misji tej placówki. Ja nie mówię, że tak jest nie jest, ale to nie może być placówka dla grzecznych dzieci, które potrafią tańczyć, rysować, a nikt więcej nie może przyjść do tej placówki. Prosty przykład: jest grupa młodych, nawiedzonych w sensie pozytywnym ludzi, oni przychodzą do Domu Kultury i tu powinni otrzymać wsparcie, jeżeli to się wpisuje w to, co robi ZDK, a oni mają fajny pomysł, to dlaczego nie? To nie musi być ubrane w te formy, które są już w tej chwili prowadzone, ale także na zasadzie komunikowania się ze społeczeństwem.
TM - Czy nie zniechęcał cię fakt, że nie udało się poprzednikowi, który bardzo optymistyczne podchodził do swojego dyrektorowania ZDK? Miasto nie przedłużyło z nim kontraktu.
Janusz Nowosad - Ja nie wiem czy mu się tak do końca nie udało. Myślę, że Andrzeja Pogudza zniechęciła sprawa finansowa. Tu się bardzo rozczarował. Mnie całe życie uczono, że wpływy równają się wydatkom. Albo mnie na to stać, albo nie. Trzeba więc zobaczyć co w formule ZDK trzeba zachować i ocalić dla miasta, co jest ważne i wpisało się w kulturę miasta i jest sprawdzone. Nie będę wyważał otwartych drzwi - jestem tam 6 dni. A więc: Jarmark Hetmański, Zamojskie Lato Teatralne, Leśmianowska Ulica i Eurofolk. Mówimy o dużych imprezach.
Co do współpracy. ZDK to robi, tylko jest kwestia w jakiej formule i czy stale, czy nie od akcji do akcji. Marzyła by mi się współpraca z zamojskimi uczelniami, a wcześniej z miejską oświatą na zasadzie takiej, jak już w Polsce funkcjonuje: w każdej szkole jest nauczyciel, który lubi tę działkę, czyli kulturę. Może byłaby za to dodatkowa gratyfikacja, że jest w szkole osoba, która ma wiedzę, co robią w mieście wszystkie placówki kultury, włącznie z Lublinem. Taki nauczyciel proponuje innym nauczycielom ofertę kulturalną Zamościa. Nie wierzę, że w społeczności szkolnej nie znajdziemy takiej osoby. Teoretycznie zakładam, że bezinwestycyjnie znajdujmy taką osobę, nauczyciela zapalonego do tych spraw, który "pobawi się w kulturę".
TM - Cieszy mnie takie podejście, ale z uwagi na moje obserwacje z ostatnich lat trudno mi wieszczyć sukces takiego pomysłu.
Janusz Nowosad - Nie, nie możemy powiedzieć, że nie udało się i koniec. Trzeba tego spróbować. Z jednej strony rozmowa ze społecznością, ale z drugiej strony, ze względu na wagę tej sytuacji, rozmowa z osobą odpowiedzialną za oświatę, czyli z wydziałem. Jeżeli pokazują się osoby, które potrafią zająć się sportem, to uważam, że jest możliwe znalezienie osoby, która zajmie się kulturą. Tak mnie mama i tata wychowali, że z ludźmi trzeba rozmawiać. Jeżeli mi się nie uda raz, to trzeba to robić do skutku. Tak prowadzę swoje stowarzyszenie, czyli ZHP. Poza tym są uczelnie, są studenci, choć to specyficzny student, jest na zajęciach a potem wraca pod Zamość albo dalej. Z nimi też trzeba rozmawiać i namawiać aby zostali dłużej w mieście. To truizm, ale trzeba sobie tego odbiorcę wychować. I jest to długi proces.
Otrzymywałem już pytania - jakie strategiczne decyzje podjąłem, ale na Boga, nie da się, to jest żywy organizm i nie można oczekiwać, nie tylko ode mnie, że z piątku na sobotę było "zero" a teraz jest sto procent zupełnie innych spraw.
TM - Dyrektor potrzebuje stu dni?
Janusz Nowosad - Nie, potem jeszcze bardziej rozliczą. Wszedłem w żywy organizm, trzeba się temu przyjrzeć i próbować.
TM - Jak wygląda sprawa rozbudowy obiektu?
Janusz Nowosad - Nie wracam do historii, większość ją zna. To był drugi czynnik, który wpłynął na moją decyzję. Wniosek powtórnie został złożony a decyzje zapadną pod koniec kwietnia. Co budynku, "jaki koń jest każdy widzi". Ja mam świadomość tego obiektu, ale też wiem, że to nie jest wina pracowników ani poprzednich kierujących. Obiekt jest zupełnie nieprzystosowany do wychodzenia z pomysłami w przestrzeń, bo żeby wyjść w tą przestrzeń to trzeba się gdzieś przygotować, mieć zaplecze. A tu mamy: jedną salę klubową olbrzymią, drugą salę widowiskową - olbrzymią i parę klitek. I to jest wszystko. Wniosek na modernizację ZDK jest u Marszałka. Jest pytanie co będzie dalej? Może być sytuacja, że mamy akceptację, ale nie mamy wkładu własnego. Mam nadzieję i to wielką, że to się uda.
TM - Przeanalizowałeś zasoby ludzkie/kadrę i uznałeś, że na tym etapie jest wystarczająca?
Janusz Nowosad - Na dzisiaj - rozmawiamy. Dzisiaj, żeby być uczciwym wobec ludzi, moje stanowisko jest takie: Nie zwalniamy, nie zatrudniamy. Może się okazać, że trzeba będzie dokonać przesunięć wewnątrz poszczególnych działów. To musi potrwać. Fajnie by było, gdybym miał możliwość zatrudnienia młodych, zdolnych, kadży by chciał na moim miejscu.
TM - Jakie jest wykształcenie nowego dyrektora ZDK?
Janusz Nowosad - Jestem humanistą. Skończyłem Wyższą Szkołę Pedagogiczną na Wydziale Humanistycznym - nauki społeczne. Ukończyłem też turystykę transgraniczną jako studia podyplomowe na WSZiA w Zamościu.
TM - Czy przyjęcie stanowiska dyrektora ZDK spowoduje zakończenie działalności w harcerstwie? Co znaczy dla ciebie objęcie stanowiska dyrektora ZKD?
Janusz Nowosad - Nie jestem przekonany, że rozstaję się z harcerstwem. Można znaleźć kilkadziesiąt osób, które realizują się zawodowo i jednocześnie prowadzą drugie, trzecie stowarzyszenie. Prawda? Ciebie nie muszę do tego przekonywać. Jeżeli by się dało to pogodzić, jeżeli inni mogą to dlaczego ja nie mogę, ale rzeczywiście moja harcerska kadencja kończy się jesienią. Wracając do ZDK, wydaje się, że mimo tych trudności jest konieczność zmiany funkcjonowania tej placówki, jakby tchnięcia w nią drugiego, trzeciego oddechu, jak na to nie patrzeć. Wszyscy moi poprzednicy wszystko to samo chcieli i robili. Rozumiem, że jest oczekiwanie, że nagle wszystko się zmieni. Trzeba czasu, trzeba rozmów, trzeba dokonać zmian, o których wcześniej mówiłem, próbować przekształcać. Muszę też bronić tej placówki, bo wystarczy wejść na stronę internetową, to każdy się przekona, że ona żyje, nie można powiedzieć, że tam się nic nie dzieje, bo to byłoby bardzo dużym uproszczeniem.
TM - Ja uważam, że to byłoby wprost nieuczciwością wobec ogromnego zaangażowania kadry ZDK.
Janusz Nowosad - Zgadzam się. To praca od 7.30 do godz. 21, 22. Praktycznie wszystkie sale są zajęte i niewiele z tych sal jest w formule wynajmu czy zarobkowania. Tam są realizowane nasze zadania, choć są i projekty zarobkowe z pewnych racji nieuniknione. Jeżeli mnie zapytasz czy kultura powinna się sama utrzymywać i jeszcze zarabiać to nie ma... Rozumiem, że nie zadajesz takiego pytania.
TM - W mojej opinii kultura powinna być finansowana, zarówno przez miasto jak i jej konsumentów. Swoją drogą może dodatkowo zarabiać, ale nie w całości, na swoje utrzymanie.
Janusz Nowosad - Ewidentnie. Weźmy przykład Lata Teatralnego i pytania dlaczego są bilety. Jest kwestią ile powinny kosztować, ale to można wyliczyć, na co mamy sponsora, a za co powinien zapłacić widz. Chce ktoś usiąść na krzesełku, trzeba za to zapłacić. Tak jak w kawiarni, żeby posiedzieć trzeba zapłacić za to, co jest na stoliku. I też można oglądać spektakl. Z mecenatem w Zamościu trudno, kolejny truizm, mamy to co mamy, wszyscy szukają sponsora, a ich nie ma.
TM - Czy nowy dyrektor czuje całość zagadnienia?
Janusz Nowosad - Tak czy tak chcę się z tym zmierzyć. To, że mi zależy nie podlega dyskusji. Warto w tym mieście zostać i warto próbować poprzez działania namówić innych do pozostania, czyli tych młodych, zdolnych. To też jest ważne. W młodzież trzeba inwestować, tą zasadę przeniosę z mojego stowarzyszenia. Natomiast nie zamierzam być specjalistą od wszystkiego, nie zamierzam być specjalistą od teatru bo od tego jest osoba, ani specjalistą od poezji, ani tańca i śpiewu. Wynająłem się by sprawnie zarządzać tą placówka i spróbować dać ludziom, tym, którzy są, tym, którzy przyjdą - możliwość rozwijania swoich talentów z korzyścią dla tego miasta.
Nie będę mówił, że całkowicie zmienię Zamojskie Lato Teatralne, nie. Formułę należy rozwijać i kontynuować. Moim zadaniem jest stworzyć godziwe warunki do funkcjonowania ludzi, którzy zajmują się poszczególnymi działami w ZDK. Bardziej zarządzanie, krótko mówiąc - sprawne zarządzanie jest po mojej stronie. Ja wierzę, że można to zrealizować, choć rozpoczyna się ogólna dyskusja (w ratuszu) o funkcjonowaniu kultury. Na sesjach były już zgłaszane zapytania dotyczące funkcjonowania wszystkich placówek kultury w mieście.
Kwestią postaje czy łączyć, czy zmieniać. Można się zastanowić nad otoczką organizacyjną placówek kultury, każda ma dział gospodarczy, księgowość. Czy da się to połączyć wydzielając z 6 placówek? Pewne to jest niemożliwe ze względu na strukturę, ale kto wie, bo tak to funkcjonuje w szkołach, że cała obsługa jest przy gminie. Zapewne będzie to przedmiotem dyskusji i analizy w przyszłości.
TM - Na tym etapie, jak sądzę, największym kapitałem ZDK są ludzie z pasją.
Janusz Nowosad - Całkowicie się z tym zgadzam. Płacimy im za 8 godzin, ale oni pracują 12, 16 godzin. To, że jednym się może podobać folklor a innym się nie podoba, to jest normalne. Uważam, że takim ludziom należy stwarzać warunki do rozwijania tej pasji. Ideałem byłoby, żeby te osoby, które mają wizje i pomysł nie martwiły się o pieniądze. Niestety - na dziś mamy pomysł i szukamy sposobów na sfinansowanie go i ciągle borykamy się z brakiem funduszy. Trafiliśmy na trudny okres, ale nie ma co się poddawać, bo Zamojski Dom Kultury był i jest potrzebny. Wierzę, że rozbudowa i modernizacja ZDK spowoduje też zmniejszenie kosztów utrzymania w perspektywie czasu. I druga sprawa, na dziś Dom Kultury nie za bardzo ma szanse na zarobkowanie, natomiast obiekt w nowym wydaniu ma szanse zainteresować różnego klienta, bo dziś klient poszukuje komfortu.
Znam domy kultury, które funkcjonują na zasadzie impresariatu - mamy pomysł, budżet, wynajmujemy firmę zewnętrzną, podpisujemy umowę i tylko rozliczamy, a oni to robią profesjonalnie. Problem ZDK polega na tym, że my ciągle nie wiemy, na czym my stoimy. Oczywiście jest stała dotacja miasta, ale na to co ZDK proponuje - drugie tyle trzeba zarobić. Ja jestem otwarty na każdą rozmowę, ale by kończyła się czymś konkretnym. Jeżeli ktoś przychodzi i ma pomysł, to uzgadniamy - tak i tak, ale jeżeli przychodzi i mówi, że wszystko jest złe - to do niczego nie zmierza.
Mnie najbardziej denerwują głosy, że w Zamościu się nic nie dzieje. To trudno zrozumieć. W sezonie turystycznym i kulturalnym spotykam znajomych, kolegów, którzy tu się pojawiają po przerwie i słyszę, że miasto jest cudne i na dodatek - u was są niesamowite wydarzenia, u was się dzieje. I to jest dla mnie ważne.
TM - Dziękuję za rozmowę.
Janusz Nowosad - Dziękuję bardzo. autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2011-04-13 przeczytano: 12473 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|