|
Nie od razu "Twierdzę" zbudowano To było wydarzenie, na które czekał cały Zamość i sąsiednie powiaty. Wydarzenie, które zdecydowanie bardziej obchodziło miejscową społeczność niż wizyta byłego prezydenta Niemiec, która odbyła się ledwie trzy dni wcześniej. Chyba nie popełnię błędu, jeśli obstawię, że spory procent miejscowej ludności w ogóle nie wiedział, że ktoś taki nawiedził nasze miasto i Skierbieszów.
Prawie wszyscy za to wiedzieli, że w ostatnią sobotę zostanie otwarta kolejna brama do cywilizacji. Po McDonaldzie i Centrum Kultury Filmowej, a jeszcze przed kasynem, w Zamościu pojawiła się pierwsza galeria handlowa z prawdziwego zdarzenia, nawiązująca w dodatku swoją nazwą jednoznacznie do naszego miasta ? "Twierdza".
Zbudowano ją na terenie dawnych zakładów mięsnych. W miejscu, które jeszcze przed otwarciem galerii słynęło z korków ulicznych. Były więc poważne obawy, że teraz miasto kompletnie się zatka. Nie jest jednak tak źle, co dziwne, zważywszy na niezbyt fortunne usytuowanie skrętu na parking z ulicy Kilińskiego. Być może po prostu zamościanie wykazują się dalekowzrocznością i do "Twierdzy" wybierają się często pieszo.
Ostatnie dni przed premierą upłynęły pod znakiem wielkiego pośpiechu. Tak się złożyło, że we czwartek mogłem wziąć udział w konferencji dla dziennikarzy zorganizowanej przez Media&Markt, który właśnie w galerii otworzył swój pierwszy sklep w naszym mieście. Sama konferencja wypadła całkiem sympatycznie. Towarów jest tam cała masa. Dzięki sympatycznej obsłudze można znaleźć najrozmaitsze modele różnych sprzętów. Mówię to bez żadnej ironii. Co nie zmienia faktu, że telewizora dla siebie tam nie znalazłem. Odpowiedni sprzęt nabyłem u konkurencji.
Poza tym jednak we wszystkich sklepach (a i na korytarzach) mogłem zaobserwować potworną krzątaninę. Doszedłem wówczas do wniosku, że dokładnie tak będzie wyglądać cała Polska za rok na dzień przed otwarciem EURO 2012. To przekonanie wzrosło na wieść, że są problemy z odbiorem budynku przez straż pożarną, bo znalazła ona kilka usterek. Następnego ranka rozmawiałem z rzecznikiem zamojskich strażaków, który bardzo się starał, abym nie wyniósł przekonania, że na końcową ? acz warunkową ? zgodę PSP spory wpływ miał duży prestiż wydarzenia. Cóż ? pomyślałem wówczas ? jakby co, to straż pożarna i tak będzie bardzo blisko. Kilka godzin później miasto obiegła wiadomość o urwanej rurze systemu chłodniczego, która spadła na podwieszany sufit w jednym ze sklepów. Równowagę odzyskano szybko. Wszak były tu tylko dwie opcje: sabotaż albo usterka techniczna. To pierwsze było zbyt nieprawdopodobne, a żeby zapobiec innym usterkom w kilka godzin sprawdzono resztę rur i inne elementy budynku, która to kontrola wykazała, że teraz już wszystko naprawdę jest w porządku. No i w sobotę sezam się otworzył. Sam do "Twierdzy" wybrałem się we wtorek późnym popołudniem.
Niewiele miałem czasu, tak więc zajrzałem tylko do kilku sklepów. Przyznam jednak, że myślałem, iż będzie to trochę okazalej wyglądało. Najpierw ze zdziwieniem zauważyłem, że na korytarzach jest bardzo mało miejsc, gdzie można usiąść (pomińmy punkty gastronomiczne). Później dobitnie zrozumiałem opinię pewnego internauty, który asortyment sklepów sportowych porównał do sklepów z zabawkami. Rozumiem, że to dopiero początek działalności, ale jednak liczyłem na mniejszą prowizorkę. Chodzi mi zwłaszcza o sklepy ze sprzętem uznanych marek i towar tak chodliwy, a zarazem potrzebny na zbliżający się sezon, jak kostiumy kąpielowe. W jednym sklepie był tylko jeden model i to w najmniejszych rozmiarach. W drugim takiego towaru nie było w ogóle, a skądinąd sympatyczna obsługa pytanie o ewentualne plany jego sprowadzenia skwitowała stwierdzeniem "My nic nie wiemy". Takie stroje były za to w sklepie typowo bieliźnianym, choć oczywiście raczej nie dla kobiet, którym zależy na dużej trwałości kostiumu. Zdegustowała mnie za to sama oferowana bielizna, a właściwie jej kolory ? prawie wyłącznie biel i czerń. Bardzo przepraszam, ale po tak znanej firmie (nie powiem jakiej ? ci, co oglądali film "Tato", wiedzą o którą chodzi) spodziewałem się większej różnorodności barw. Ludzie z prowincji też mają rozmaite potrzeby estetyczne.
No i miejsce, przy którym wszystkich innych w "Twierdzy" mogłoby dla mnie nie być, czyli "Empik". Należałem do grupy entuzjastów powrotu tej marki do Zamościa i nadal się cieszę, że ona znów tu jest, ale też spodziewałem się trochę więcej. Myślałem, że "Empik" zamojski będzie podobny do rybnickiego, gdzie jest taki wybór towarów, że osoba mojego wzrostu może się wręcz zgubić w tym labiryncie półek. Tymczasem nic z tego. Powierzchnia wprawdzie tu jest podobna, ale asortyment zdecydowanie mniejszy. Korzystne to dla mnie o tyle, że mogę dosyć swobodnie poruszać się tam wózkiem elektrycznym, tyle że z wyborem książek już gorzej. Niemniej plusem każdego "Empiku" jest to, że można tam sobie odpowiednią książkę po prostu zamówić. Tak też uczyniłem w zeszłym tygodniu. Na stronie empik.com zapewniano mnie, że pozycję wyślą 16 maja. Ponieważ dzień później praktycznie całe popołudnie nie sprawdzałem poczty, pomyślałem że pewnie w międzyczasie mogli mi wysłać maila z zawiadomieniem, że książka jest już do odbioru i postanowiłem to sprawdzić. Tymczasem pani w kasie wyjaśniła mi, że paczka dotrze do Zamościa dopiero pod koniec tygodnia, bo Warszawa nie traktuje nas priorytetowo. Po prostu pięknie.
Pewnie wielu z Państwa odbierze ten tekst jako jedno wielkie malkontenctwo. Zapewniam jednak, że tak nie jest. Naprawdę się cieszę, że w naszym mieście powstała galeria handlowa z prawdziwego zdarzenia. Tylko dlaczego to wszystko aż tak pachnie prowizorką? Dlaczego ma się wrażenie, że otwarcie galerii nastąpiło przynajmniej o kilka dni za wcześnie? A jeśli wszystko jest tak, jak już ma być, to dlaczego ma się odczucie pewnego niedostatku?
Mam nadzieję, że niedługo wszystko zacznie funkcjonować, jak przystało na prawdziwą galerię. Z wyłączeniem galerianek.autor / źródło: Robert Marchwiany dodano: 2011-05-19 przeczytano: 4355 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|