|
Na podbój Europy - rozmowa ze Stanisławem Bodesem"Być malarzem batalistą, to nie tylko wyróżnienie od natury, ale i odpowiedzialność wobec historii i narodowych tradycji. Dla mnie jest to wielki zaszczyt, że mogę należeć do tego nielicznego w sztuce grona twórców batalistów" - mówi Stanisław Bodes, nazywany "Kossakiem znad Huczwy". Malarz batalista utrwalił na płótnie walki Polaków od Portugalii aż po zaśnieżone pola Rosji.
Przez 45 lat swojej twórczości artystycznej namalował około 800 obrazów. Od kilku lat pracuje nad Panoramą Bitwy pod Grunwaldem. Równolegle pisze książkę, w której szczegółowo dokumentuje proces powstawania jednej z największych panoram w świecie. Wplata tam interesujące materiały dotyczące uczestników bitwy z 1410 r. Zawiera w niej wspomnienie ojca i dziadka, podoficera w gwardii rosyjskiej, który zginął wkrótce po wybuchu I Wojny Światowej.
Teresa Madej - Kiedy sięgnąłeś po pędzel to już wtedy wiedziałeś, że będziesz malował rycerzy, żołnierzy i konie?
Stanisław Bodes - Tak. Zacząłem malować gdy miałem 16 lat. W kraju był to czas szarych dni. W latach 60-tych, 70-tych nie wolno było oglądać tej przepięknej polskiej historii, więc tym bardziej malowanie mnie wciągało aby pokazać nasze wiktorie: Orszę, Racławice, czy Smoleńsk. Tak zaczęła się moja wielka historyczna i artystyczna przygoda oraz życiowa pasja.
Malowanie wyssałem z mlekiem matki. Malowała moja mama. Najczęściej były to kwiaty. Mama też przepięknie kaligrafowała. Gdyby nie wojna, to kto wie. Miesiąc miodowy moich rodziców przypadł na wrzesień 1939 r. Druga sprawa, mój brat jest znakomitym liternikiem i rzeźbiarzem. Chociaż Bogusław jest starszy, to ja pierwszy rozpocząłem drogę artystyczną. On studiował a ja pracowałem
i malowałem. Byłem świadomy, że przede mną wspaniała przygoda. Pierwsze szkice i pierwsze obrazy powstały już w 1967 r. To trwa do dziś, wena twórcza mnie nie opuszcza.
Rocznie maluję od 10 do 20 obrazów. Maluję, aby pokazać chwałę polskiego oręża w 1000-letniej historii kraju. Mam dwa kryteria: zmierzyć się z tematem już znanym jak np. Grunwald czy Wiedeń,
i zrobić to po swojemu. Najczęściej jednak sięgałem po tematy, które były "białymi plamami" w malarstwie. Ciągnęło mnie aby pokazywać te bitwy, które nie były znane szerzej społeczności.
Teresa Madej - Rozumiem, że zamiast kopać piłkę zaczytywałeś się w książkach historycznych?
Stanisław Bodes - Kopałem też piłkę z kolegami, walczyłem na szpady i miecze. Natomiast historyczne książki mnie fascynowały. Przeczytałem ok. 8 - 9 tysięcy książek. Rodzaj malarstwa, jakiego się podjąłem, zobowiązuje. Nie ma tak trudnej i odpowiedzialnej dziedziny sztuki, żadna inna dziedzina malarstwa nie wymusza takiej wiedzy, choć można malować bitwy bez znajomości rzeczy. Ja chcę być wierny historii, posiadać perfekcyjną wiedzę na ten temat, żeby każdy obraz miał nie tylko walor czysto malarski, artystyczny ale by stał się historycznym dokumentem. Nie maluję po to żeby być od kogoś lepszy ale żeby pokazać inne spojrzenie na historię, takie dogłębne.
Teresa Madej - Dlaczego zostałeś malarzem batalistą? To niezbyt modny gatunek malarstwa.
Stanisław Bodes - Żeby zdać sobie sprawę z odpowiedzialności i niebezpieczeństwa bycia dzisiaj malarzem batalistą, piszę o tym w książce, to warto żeby krytycy, tak na próbę, pobyli miesiąc, może nawet rok - malarzami batalistycznymi. Poczuliby wówczas ile można doświadczyć przykrości, zyskać wrogów, bo to co maluję dotyczy bardzo osobistych, ludzkich spraw. Często też nerwowo reagują politycy, działacze. Natomiast zwyczajni ludzie zawsze mnie podtrzymywali na duchu. Taki przykład. Jedna z moich pierwszych wystaw w l. 80-tych w Zamościu, w Domu Kultury. Po tej wystawie podeszły do mnie dwie nauczycielki i powiedziały: "Gdyby pan żył przed wojną, to by pana ozłocono. I nie ważne nawet jak pan to maluje, ważne co pan maluje". Sądzę, że tysiące innych artystów plastyków nie potrafiłoby tak namalować z przyczyn naturalnych, ja mam ten dar od Boga. A treść jest dla mnie jeszcze ważniejsza od formy.
Teresa Madej - Co jest dla Ciebie najważniejsze gdy wybierasz temat - pełne bohaterstwa i chwały walki polskich żołnierzy w różnych miejscach Europy czy przykłady żołnierskiego poświęcenia na wielu polach bitewnych? Co jest najważniejszym kryterium?
Stanisław Bodes - Jedno i drugie. To zależy od wewnętrznego zapotrzebowania. Zakładam, że będę malować bitwę z czasów Powstania Styczniowego. Czytam o tym. Oprócz wszystkich za i przeciw, które drzemią we mnie, najważniejszym decydentem jest moja intuicja. Potem jest rysowanie pewnych elementów, a dopiero z czasem rozwija się cały temat. Mam jeszcze szkice z l. 80-tych, które nie doczekały się przeniesienia na obraz ponieważ pojawił się lepszy temat, bardziej atrakcyjny.
Podkreślę, że pod koniec l. 80-tych miałem namalowanych 500 obrazów, a 250 do namalowania. Wszystko to zostało odnotowane. Założyłem specjalne teczki do każdego obrazu. Mam też opracowane fiszki do każdej książki, czyli wiem gdzie jest jaki strój, broń, herb. Szkiców, czyli kartonów wykonałem ok. 1600 sztuk. Na nich prezentowałem np. układ konia w różnych fazach, byłem takim reżyserem jak w teatrze czy balecie: jak układa się ogon, głowa, grzywa. Zakochany byłem w pracach Kossaka. Poznałem biografie autorstwa historyka i krytyka Kazimierza Olszewskiego.
Do tego poznawałem wszystkie typy Kozaków, Turków, Tatarów. Także cerkiewki, krzyże przydrożne, kapliczki bo na moich obrazach występuje także architektura - pędzą rycerze a w tle jest dworek, zameczek. Występują też miasta i twierdze bo malowałem bitwy, szturmy, obrony i zajazdy. Malowałem tak aby to wszystko było w zgodzie z naturą i historią.
Natomiast pod Grunwaldem koń to jest clue bitwy. Są tam konie wszystkich ras, typów. Najpiękniejsze konie to istniejące do dziś andaluzy. Są to konie wojowników arabskich z Półwyspu Iberyjskiego, które padały łupem chrześcijańskich rycerzy. Zmieszane z inną rasą dały konie andaluzy. Odnalazłem plemię berberyjskie Zenetów z Sahary, posiadające cudowne konie. One nie potrzebują żadnej tresury, chodzą jak konie w cyrku, tzw. "hiszpańskim krokiem".
Ogromnie ciągnie mnie do Hiszpanii. Namalowałem dziesiątki obrazów o Hiszpanii: szwoleżerowie, Chłopicki, Saragossa, Burgos. Zamierzam zrobić jeszcze kolejną, wspaniałą bitwę kawaleryjską.
Poza tym mój ojciec jeździł konno, posiadał bryczkę. Zmarł w 1955 r. W czasach stalinizmu ta bryczka została schowana w starym domu, w pokoju. Oglądałem ją jako mały chłopiec. Nasz koń był cudowny, kasztan z białymi pęcinami i białymi chrapami. Od zawsze moją ukochaną muzyką jest tętent końskich kopyt, rżenie, a najbardziej, oprócz kobiecych oczu, lubię patrzeć w końskie oczy.
Teresa Madej - Twoją ulubioną epoką w 1000-letniej historii oręża polskiego stał się XVII w. oraz okres napoleoński. Dlaczego?
Stanisław Bodes - Wiek XVII to jeden z najciekawszych okresów w historii Europy. Toczyło się bardzo dużo wojen, Polska walczyła z wieloma wrogami. Byli Szwedzi, Brandenburczycy, Austriacy, Rusini, Tatarzy, Litwini, Wołosi, Mołdawianie, Rakoczy z Siedmiogrodzianami i wojny kozackie.
Co do okresu napoleońskiego to przytoczę słowa Napoleona, który powiedział o żołnierzach polskich: "Oto najwaleczniejsi z walecznych". Od siebie dodam, że też najwierniejsi, dla których honor był droższy od życia. Tysiące oficerów i żołnierzy swoją ofiarną służbą i walecznością zasłużyły sobie na miano najlepszych żołnierzy w Europie. Dlatego maluję te bitwy.
Teresa Madej - Od kilku lat pracujesz na wielkim przedsięwzięciem malarskim/artystycznym, czyli "Panoramą Bitwy pod Grunwaldem - 15 VII 1410". Na jakim jesteś etapie?
Stanisław Bodes - Jeszcze nigdy w mojej wieloletniej pracy nie spotkałem się z takim gigantycznym przedsięwzięciem twórczym i malarskim, a mój świat i czas został zdominowany przez ten obraz. Sława tej bitwy zatoczyła największe koło w polskich dziejach i nawet po 600 latach jest nadal prestiżowym symbolem naszego zwycięstwa. "Grunwald" w Polsce to fenomen, kiedyś, dziś i już takim pozostanie.
W obrazie o największej bitwie średniowiecza zobaczymy setki rycerzy z prawie całej średniowiecznej Europy, z takich krajów jak: dzisiejsze Niemcy, Austria, Belgia, Francja, Dania, Anglia, Szkocja, Luxemburg, Litwa, Czechy, Rosja, Białoruś, Szwajcaria i oczywiście Polska. W tym obrazie wystąpią także ochotnicy z Hiszpanii, Mołdawii, Moraw, Łotwy, Serbii, Włoch oraz liczni wojownicy tatarscy. Udział rycerzy z tylu państw świadczy o wielkości tej bitwy dawniej i obecnie. Mam nadzieję, że zainteresowanie rycerskim obrazem wśród wymienionych społeczeństw będzie znaczące.
Wielka bitwa zostanie odtworzona z niezwykłą dbałością o wiarygodny i realistyczny wizerunek dwóch przeciwnych armii. Takie dokładne, pełne wiedzy przygotowanie obrazu panoramy, uczyni ją bardziej prawdziwą dla wszystkich zwiedzających, gdyż same starcie zostanie pokazane w sposób całkowicie innowacyjny.
Po raz pierwszy w jednym obrazie chce pokazać całodniową bitwę od pierwszej szarży oddziałów litewsko-ruskich, przez najważniejsze epizody aż po zdobycie wielkiego obozu. Tylko nieliczni będą wiedzieli jakie tajemnice zostaną ukryte w tej panoramie bitwy. Czytelny przekaz obrazu opowie o zwycięstwie tak, jakbyśmy sami byli świadkami tego niezwykłego, sprzed sześciu wieków, zdarzenia. Z powodu formatu (14 x 140 m) kompozycję panoramy podzieliłem na 14 części, które ułatwią mi namalowanie ogromnego obrazu.
Pracuje nad Panoramą Bitwy pod Grunwaldem od końca 2003 r. Szkice do monumentalnej bitwy oraz kilkadziesiąt szczegółowych studiów akwarelowych, czyli jak sobie wyobrażam tę bitwę - będzie można zobaczyć na wystawie w Hrubieszowie - 30 marca br.
Pracę malarską poprzedziłem studiami historycznymi. Musiałem zdobyć informacje na temat dawnego uzbrojenia, broni, mody, herbów, chorągwi. Staram się tak zaplanować obraz, by dynamika poszczególnych sekwencji, ekspresja pojedynczych postaci i całych grup, przepych strojów, bogactwo uzbrojenia i mnóstwo innych wspaniałości zapierało dech w piersi widza.
Ponieważ od środka poznałem Panoramę Racławicka to mogłem to zrobić tradycyjnie, tak jak robi się większość panoram. Tam rzecz się dzieje w czasie jednej godziny. Atakują kosynierzy i to jest główny temat panoramy. Zdecydowałem się na nową wersję obrazu, czyli chcę opowiedzieć na jednym obrazie o całodniowej bitwie. Sekwencja wchodzi w sekwencję. Prowadzi bitwę narrator, około 40 min., zgodnie z czasem rzeczywistym bitwy.
Zaczyna się od szarży, czyli początku bitwy. Mniej więcej w środku obrazu jest ten słynny upadek, czyli polska chorągiew znika, Krzyżacy stojący najbliżej chorągwi zaczynają śpiewać zwycięską pieśń, bo jak upada najważniejsza chorągiew to już zwycięstwo jest zapewnione. Tutaj ja chcę udowodnić, że chorągiew jednak nie dostała się ani na chwilę w ręce braci zakonnych. Ten błąd piętnuję, ponieważ podczas rekonstrukcji dochodzi do "mordowania" sławy polskich rycerzy.
W Panoramie Bitwy pod Grunwaldem jest 250 odkrytych twarzy. Z uwagi na ten fakt planuję zrobić pierwszy w Polsce, a może i w świecie, casting na dobór twarzy do obrazu. W tym castingu szans nie mają ani przystojniacy ani supermani, tylko osoby z twarzami wąsatymi, brodatymi, twarze z bliznami, które będą odpowiadać twarzom wojowników z całej Europy.
W książce pisze, że jeśli spotkam się z Tatarami spod Białegostoku to wystarczy lekka charakteryzacja, przebranie w przepiękne stroje tatarskie i będą mogli z sukcesem odtwarzać tatarskich wojowników. Pułki ruskie, które są pod Grunwaldem - ich fizjonomia odbiega od polskiej, więc casting jest potrzebny. A może znajdą się wśród naszych aktorów, dziennikarzy i VIP-ów osoby, które zapragną użyczyć twarzy i tak zostaną utrwalone na wieki na mojej Panoramie? Walka może toczyć się o to, żeby nie być ciurą tylko herbowym rycerzem.
Ci co wyrażą zgodę na umieszczenie ich twarzy na obrazie będą musieli przysłać do mnie trzy zdjęcia, dwa profile i en face. Już ode mnie będzie zależało gdzie te twarze przypasuję. Panorama to ludzie
i konie, na pierwszym planie będą OCZYWIŚCIE w naturalnych wymiarach.
Teresa Madej - Planujesz także wydanie książki/albumu o "Panoramie bitwy pod Grunwaldem". Zastrzegasz, że chcesz zaprezentować całkowicie inną bitwę, dotychczas w historii malarstwa nie znaną.
Stanisław Bodes - Od trzech lat, razem z projektem obrazu, powstaje książka o historii, przygotowaniach i sekretach wielkiej batalii. Zdecydowałem się pisać aby pozyskana wiedza z książek, osobiste przemyślenia nie poszły w zapomnienie. Odnalazłem m.in. setki herbów w starych kronikach, a nawet francuskich herbarzach.
Długosz wymienia, jeśli chodzi o moje centrum obrazu, dziewięciu polskich rycerzy z imienia, nazwiska i herbu. Ja dodaję jeszcze inne nazwiska. Ci najlepsi rycerze, na czele z niezrównanym Zawiszą Czarnym, wybijają wszystkich Krzyżaków, którzy byli w pobliżu i mogli zagrozić chorągwi. Chodzi o ten słynny incydent pod Grunwaldem. Natomiast ja uważam, że chorąży Marcin, trzymający ten święty dla Polaków znak, mógł się po prostu przewrócić z koniem, może koń został ugodzony strzałą, może się potknął o walczących i obaj w jednej sekundzie runęli na ziemię. Więc zanim podprowadzono mu drugiego konia, zanim się rycerz podniósł to musiało chwilę potrwać. Potem ponownie nad całym wojskiem powiewa nasza chorągiew.
W tym roku zamierzam zwrócić się do 5 ambasad, m.in. Niemiec, Litwy, Rosji, Francji, o pomoc merytoryczną i finansową w celu zrealizowania tego rekordowego dzieła. Chcę im zaproponować udział w projekcie. Chcę ich przekonać, że ta panorama przyniesie duże dochody. Można ją namalować w 12 miesięcy. Oczywiście nie ja sam, ale grupa malarzy batalistów. Wybrałem te nazwiska, nie tylko z Polski. Mógłby współpracować także ze mną chociażby znany malarz napoleonista ze Stanów Zjednoczonych.
W tej chwili przygotowuję się do namalowania trzeciej wersji panoramy, "medialnej", o wymiarach 1,40 x 14 m. W trakcie przygotowania jest płótno. Będzie zrobiona w sepi, brązach, złocie. Będzie rozrysowane wszystko na swoim miejscu. Z tym chcę ruszyć na podbój Europy. Najpierw do Wiednia, do 65. Wielkiego Mistrza Zakonu Krzyżackiego.
Panorama Bitwy pod Grunwaldem może stać się europejskim pomnikiem pokoju, ponieważ analizując bitwy od 1410 r. do 1945 r. nie znalazłem drugiego takiego przypadku żeby w jednym miejscu, o jednym czasie spotkało się tyle narodowości. Porównywałem m.in. Bitwę Narodów pod Lipskiem, Bitwę pod Wiedniem. Po raz pierwszy wyliczam ilość ludzi i koni uczestniczących w bitwie pod Grunwaldem. O tym wszystkim piszę w książce. Oczywiście chciałbym ją wydać.
Teresa Madej - Dziękuję za rozmowę.
Stanisław Bodes - Dziękuję bardzo. Zapraszam na moją wystawę do Hrubieszowa.
autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2012-03-20 przeczytano: 14003 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|