|
Ludzie plastyki, czyli 45-lecie zamojskiej BWASztuka metaforyczna, element aluzji, zafascynowanie sztuką wielkich epok historycznych, dialog z mistrzami malarstwa oraz odrobina skrajnej awangardy - te główne nurty zainteresowań przedstawicieli zamojskiego środowiska plastycznego pokazano podczas Letniego Przeglądu Plastyki Zamojskiej, zorganizowanego z okazji jubileuszu 45-lecia BWA Galerii Zamojskiej (21.06.).
Jubileusz BWA Galerii Zamojskiej to świetna okazja do zaprezentowana dorobku tych artystów, którzy swoją działalność artystyczną związali z naszym regionem. Jak powiedział, otwierając wernisaż wystawy Letni Przegląd Plastyki Zamojskiej 2012, dyrektor Jerzy Tyburski - udało się do niej zaprosić 45 artystów plastyków. Pomimo dużych trudności z pogodzeniem różnorodności i postaw twórczych - wystawa jest efektowna i interesująca - podkreślił dyrektor.
Jerzy Tyburski podziękował swoim poprzednikom, którzy budowali markę zamojskiego BWA. A byli to: nieżyjący już artysta, animator kultury Włodzimierz Wasiluk, działający na rzecz zaistnienia BWA. W tym gronie Grażyna Szpyra, która pracowała na rzecz ilustracji artystycznej, Stanisław Pasieczny, wieloletni dyrektor Galerii Sztuki Współczesnej oraz Franciszek Kawa. Złożył także podziękowania pracownikom Galerii: Włodzimierzowi Filipskiemu, Januszowi Zimonowi, Marii Skwarek, Elżbiecie Bondyrze i Ewie Krukar. Podziękowania padły także pod adresem Zenona Wilkosa, prezesa Euro-Car Sp. z o.o., Marianny Fostakowskiej z Resturacji "Padwa", Teresy Turek i Skarbca Wina.
Gościem uroczystości był prof. Lechosław Lameński z KUL, autor tekstu do bardzo interesującego katalogu, towarzyszącego jubileuszowej wystawie. Jak powiedział, w jego życiu był epizod zamojski trwający 8 lat, na przełomie l. 70 i 80-tych, kiedy to miał przyjemność mieszkać w Zamościu. Nie miał jednak pozytywnych emocji do miasta z uwagi na fakt, że wszędzie stąd było daleko. Pod koniec pobytu w naszym mieście zmienił zdanie, a przekonali go do Zamościa - zamojscy artyści.
- Tak jak napisałem we wstępie do katalogu - siłą tego środowiska są ludzie, twórcy, szalenie zróżnicowani, ale bardzo interesujący. Moje przyjaźnie, które wówczas się zawiązały, trwają do dziś - powiedział prof. Lameński wyraźnie zadowolony z obecności na otwarciu wystawy, która jest wielkim wyborem z dorobku twórczego 45 artystów. Zauważył, z perspektywy lubelskiej, że to środowisko się zmienia, chociaż starzy i młodzi przyjaciele pozostają. Zgodził się również z dyrektorem Tyburskim, że Włodzimierz Wasyluk był artystą, ale także parał się krytyką artystyczną, pisząc fachowo i ciekawie o swoim środowisku. Przywołał także swój pierwszy tekst o BWA, dotyczący wystawy ilustracji zorganizowanej przez Grażynę Szpyrę, z którego opublikowania był szalenie dumny. Teraz dumny jest z tego faktu, że od roku 2000 dyrektorem tej instytucji jest Jerzy Tyburski, jego uczeń (po historii sztuki), malarz i dobry organizator. Prof. Lechosław Lameński stwierdził także, że tłumy na jubileuszowym wernisażu dobitnie świadczą o wspaniałym rozwoju środowiska.
Do życzeń z okazji jubileuszu dołączył się wiceprezydent Zamościa Tomasz Kossowski, który przekazał na ręce dyrektora BWA okolicznościowy grawerton, wyrażając podziękowanie "za kreowanie rozwoju współczesnych sztuk plastycznych oraz aktywne uczestnictwo w życiu kulturalnym Miasta", i życząc dalszego, pomyślnego rozwoju Galerii Zamojskiej. Życzenia z okazji pięknego jubileuszu złożył również Jan Wojciech Matwiejczuk, przewodniczący rady Miasta Zamościa. Podziękowania otrzymali także: Grażyna Szpyra za długoletnie kierowanie placówką kulturalną (l. 1978-2000) oraz Stanisław Pasieczny, kierownik Galerii Sztuki Współczesnej (l. 1983-2000). Nagrodą finansową Prezydenta Miasta Zamość wyróżniono Włodzimierza Filipskiego, pracownika BWA Galerii Zamojskiej - w podziękowaniu za całokształt dokonań artystycznych oraz promocją współczesnych sztuk plastycznych. Zgodnie z tradycją jubileuszowych wystaw - dyrektor Jerzy Tyburski wręczył wszystkim obecnym artystom plastykom katalog zawierający 45 najnowszych prac i krótką notkę o artyście, którego prace zostały zaprezentowane na wystawie.
Uroczysty wernisaż to wyjątkowa okazja do rozmów z artystami, a co więcej - zwiedzanie wystawy w towarzystwie artysty to naprawdę gratka. Karolina Krajcarz (1983), twórczość w dziedzinie rzeźby, ceramiki i rysunku, absolwentka PLSP oraz ASP w Krakowie - wróciła po studiach do Zamościa z uwagi na silne związki z tą okolicą i rodziną. Wróciła aby także popracować w Liceum Plastycznym i zobaczyć jaki jest tego wymiar. W dużych ośrodkach artysta wcale nie ma lepiej, jest ogromna konkurencja i nie jest łatwo się przebić. W Krakowie brakowało jej oswojonych stron i ważnych ludzi. Chce tworzyć w Zamościu, ale utrzymuje krakowskie kontakty spotykając się z przyjaciółmi na plenerach. Uważa, że jej rozwój polega na tym, że nabrała więcej odwagi i teraz poszukuje nowych pomysłów na ceramikę i rzeźbę. Z tej miłości do ceramiki kupiła piec i planuje wejście na rynek, chociaż wcześniej zamierza sprawdzić co mogłoby zaproponować potencjalnym nabywcom.
Zachwycam się jak zwykle pracami Henryka Szkutnika - studia na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu im. M. Kopernika w Toruniu, twórczość w dziedzinie malarstwa. Artysta pokazał na wystawie prace z 2011: "Maluch tygodnia" i "Miasto". Opowiada mi , że zaproponował zamieszczenie "Malucha tygodnia" w jednej z zamojskich gazet na Dzień Dziecka lub na Prima Aprilis, ale jego oferta nie została przyjęta, jak mówi artysta - nie został zrozumiany. Druga praca dedykowana jest Zamościowi i przedstawia mieszkańców, przywiązanych do swojego miasta. Zapytany o prace kolegów - odpowiada, że postrzega je dobrze, robią znakomite wrażenie. A jak widzi Bartłomieja Sęczawę - studia na Wydziale Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, prezentującego swoje prace: "Przesyłka z Paleolitu" i "Makler" w sąsiedztwie jego prac? Sęczawa zawsze jest dobry - odpowiada Szkutnik. On zrobiłby świetny pomnik Leśmiana. Ja to widzę. Te postacie leśmianowskie idące po pierzei południowej Rynku Wodnego, ale nikt mu nie zlecił - rozmarzył się Henryk Szkutnik.
Bardzo dobrze ocenia wystawę Marzanna Mucha z Tomaszowa Lub. - studia w Instytucie Wychowania Artystycznego UMCS w Lublinie, twórczość w dziedzinie malarstwo sztalugowego, na jedwabiu, pasteli, rysunku i ekslibrisu. - Prace bardzo ładne, kolorowe. Robią wrażenie, także różnorodnością - opowiada o pracach koleżanek i kolegów Marzanna, córka artysty plastyka Romana Muchy, najstarszego przedstawiciela zamojskiego środowiska plastycznego, niezrównanego w twórczości grafiki warsztatowej i użytkowej. Marzanna pokazała dwie prace z cyklu "Skamieniałe drzewa" - Siedliska, w wymiarze abstrakcji, wykonane techniką mieszaną: akwarela, kredka, pastel.
- Może z czasem zmienię styl, ale ostatnio pociąga mnie abstrakcja. "Skamieniałe drzewa" idą w tym kierunku, i chcę to rozwinąć. Mam kolegów, którzy malują w taki abstrakcyjny sposób. I ja próbuje się z tym zmierzyć - opowiada o swoich inspiracjach Marzanna Mucha.
Zwiedzam dalszą cześć wystawy na poddaszu. Przed tzw. małą galerią kącik poświęcony pamięci nieodżałowanego Stanisława Pyra-Piro, który od 1964 r. zajmował się, przez prawie 50 lat, metaloplastyką, złotnictwem, rysunkiem, malarstwem, grafiką, rzeźbą, sztuka konceptualna i poezją. Prowadził od 2008 r. seanse rysunkowe w BWA. Zaprezentowano fotografie artysty z wernisażu jego wystawy oraz charakterystycznego dla artysty rysunki - "Requiem dla...", dwa spośród 15 tys. jakie wykonał. Prof. Lameński wystawił pracom już nieżyjącego artysty jak najlepsze oceny.
Pracami Elżbiety Gnyp - studia w PWSSP w Poznaniu, wypowiadającej się w malarstwie, rysunku, grafice książki, fotografii - zachwyca się koleżanka po fachu Zofia Kosiorek-Poździk. I dodaje, że to nie jest dla niej konkurencja, wręcz przeciwnie, jest zadowolona z efektów pracy swojej uczennicy. - Bardzo mnie to cieszy, że jej prace zyskują takie uznanie, są tak wysokiego poziomu. Zachwycają wszystkim - kompozycją, kolorem, nastrojem. Wszystkim tym, czym powinien cieszyć oko obraz, tego typu obraz. To krajobraz o bogatej kolorystyce, pasujący do wszelkiego rodzaju wnętrz, nawet stylowych. Bo to zasługa bogatego wnętrza artystki - konkludowałyśmy, prawdziwej malarki. Elżbieta Gnyp pokazuje dwie prace z 2012 r. - "Rozedrgana zielenią" oraz "Tajemnicza rozkwitłość".
Natomiast Zofia Kosiorek-Poździk - studia na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu im. M. Kopernika w Toruniu, twórczość w dziedzinie malarstwa i rysunku, w l. 1972-2003 nauczycielka PLSP w Zamościu - prezentuje "Okolice Sosnowicy" i "Pejzaż jesienny". Jeden z obrazów w klimatach jesieni, drugi w letniej tonacji, z poświatą czystego światła na horyzoncie. W twórczości artystki - jak mówi - przeważają pejzaże. Ten typ obrazów powstaje w okresie letnim, kiedy wyjeżdża nad jeziora. To zarejestrowane momenty z obserwacji i interpretacji przyrody w miejscu zamieszkania. Ważny jest wówczas nastrój i ta atmosfera, którą się osiąga pod koniec efektu malowania. To istota rzeczy. I jeszcze pytanie artystki - czy uzyskało się napięcie, stopień natężenia wrażenia jesieni czy też lata?
Bardzo żywiołowa i kolorowa jest praca Marka Antoniego Terleckiego, uprawiającego twórczość w dziedzinie malarstwa, rysunku, grafiki warsztatowej i użytkowej., od 1990 r. członka ZPAP, pokazującego poliptyk z 2012 r. - "Przełom Bugu - Bogu". - On zawsze był kolorowy. Jego malarstwo jest zawsze żywiołowe, także kompozycyjnie. Takiego charakteru nabiera przez formę - podpowiada Zofia Kosiorek-Poździk. Elżbieta Gnyp, broni się przed oceną, mówieniem o swoich kolegach. Powód? - Każdy z nas ma swoich sympatyków. Ja nie akceptuję twórczości Marka Terleckiego, od lat wielu. Nie rozumiem tego świata dziwności. Dla mnie jest to świat na różnych granicach, ja nie chciałabym się zbliżać do tych granic - mówi Elżbieta Gnyp. Dlatego tak zareagowałam, co nie oznacza, że ja nie mogę zrobić analizy obrazu i wyrazić swojej opinii.
- Wydaje mi się, że obraz ten ma taką pomieszaną ilość światów, wrażeń, odniesień, że autor jest człowiekiem szalenie zagubionym i tak naprawdę nie bardzo chyba wie z jakiego świata i co opisuje. Bo sztuka każdego z nas jest jakimś opisem, jakimś stosunkiem do rzeczywistości, jakimś wrażeniem. To jest stan ducha. Ja nie rozumiem tego, ale też przyznam, że nie chciałabym się zagłębiać w taki stan tego ducha. Wolę coś, co sprawia mi większą przyjemność i jest komunikatywne do moich światów. Sztuka Marka, tak przedstawiana, nie jest moim światem. My możemy rozmawiać na gruncie towarzyskim, natomiast w układach sztuki - chyba nam jest daleko. Z wielu rozmów wynika, że jest to człowiek niewątpliwie interesujący, o własnym, bogatym życiu wewnętrznym i odniesieniach do tego świata, ale obraz, przed którym stoimy jest mi obcy, czasem mnie nawet przeraża w wyrazie - podsumowała naukowy wywód Elżbieta Gnyp, zajmująca się także dydaktyką artystyczną, eseistyką i publicystyką sztuki (studia podyplomowe na Wydziale Historycznym UW).
Jak dobitnie podkreślił prof. Lechosław Lameński, wartością Letniego Przeglądu Plastyki Zamojskiej z okazji jubileuszu 45-lecia BWA Galerii Zamojskiej jest jego różnorodność. Bez wątpienia koloru, refleksji, emocji i dialogu z widzem w pracach zamojskich artystów nie brakuje - autentycznie jest się czym zachwycić, i do właśnie dobrze rokuje na kolejne, piękne jubileusze. Nasze wielkie gratulacje!
Patronat honorowy nad wystawą, czynną do 29 lipca 2012 r., objął Marcin Zamoyski Prezydent Zamościa. Portal Zamość onLine jest patronem medialnym Letniego Przeglądu Plastyki Zamojskiej.
autor / źródło: Teresa Madej, fot. Janusz Zimon dodano: 2012-06-26 przeczytano: 13497 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|