|
Adama Gąsianowskiego "Czar starej fotografii" Miłośnik starej fotografii, fotograf z wykształcenia - Adam Gąsianowski, odtworzył ze szklanych negatywów zdjęcia wykonane w l. 20 i 30-tych XX w. przez Teofila Jaśkiewicza z Harasiuk. Kilkadziesiąt z nich zaprezentowano w galerii - w sieni kamienicy przy ul. Staszica 19 w Zamościu (29.06.).
W tle rozmowy z Adamem Gąsianowskim, przed sienią - galerią, w której odbył się wernisaż wystawy pn. "Czar starej fotografii", koncert kapeli z Werbkowic. Wydarzeniu towarzyszy niezwykła atmosfera.
Teresa Madej - Jak pan wszedł w posiadanie tych starych fotografii?
Adam Gąsianowski - W 2005 r. przyjechała do mnie pani z Harasiuk, która powiedziała, że znalazła pod podłogą zakopane stare negatywy. Zapytała, czy ja tego nie kupię. Strasznie się ucieszyłem. Nie mogłem się doczekać jej przyjazdu z negatywami. Bałem się, że sprzeda albo odda komuś innemu. W końcu po miesiącu, czy dwóch zjawiła się i przekazała mi te szklane negatywy. Dwa lata mi zajęło żeby to wszystko wyczyścić. Codziennie wieczorem siadałem i czyściłem. Z tych zdjęć zrobiłem wystawę.
Z negatywów wywołałem zdjęcia. Trzeba to było zeskanować, przekopiować i z tego zrobić zdjęcia. To wszystko było na szybach, także nie dałoby się ich włożyć do powiększalnika, czy maszyny, żeby to skopiować. To jest stary typ negatywów.
Teresa Madej - Wystawa jest imponująca i niezwykle interesująca. Pokazuje mieszkańców wsi sprzed prawie setki lat. To właściwie fotografie "wyjściowe", pozowane?
Adam Gąsianowski - Tak. Robienie zdjęć było wielkim świętem i robiono je przy okazji ważnych świąt: chrztu, komunii św., ślubu i pogrzebu. Mieszkańcy Harasiuk i okolicy zakładali najlepsze ubrania - co widać na fotografiach. Tylko butów brakowało. Większość bohaterów fotografii pozuje boso. W stodole fotograf wieszał kilim/dywan i na jego tle robił zdjęcia. Chociaż są tu i zdjęcia robione w plenerze. Wdzięcznym tematem dla fotografa były dzieci.
Teresa Madej - Czy udało się panu ustalić chociaż część nazwisk tych osób ze starych fotografii?
Adam Gąsianowski - Jeździliśmy w poszukiwaniu, część znaleźliśmy, ale bardzo mało. Trzy, czy cztery osoby i to nie byli pewni, czy to oni są na tej fotografii. Jedna pani rozpoznała siebie. Myślałem, że umrze z wrażenia.
Teresa Madej - Zdjęcia oprawił pan w stare ramy aby wszystko było spójne.
Adam Gąsianowski - Ja uwielbiam wszystko co jest stare, no może nie wszystko. Zbierałem ramy pod takim katem, że kiedyś będę oprawiał w nie zdjęcia. Ze strychów, ze wsi, czasem śmieciarze przynieśli. Chodziłem do "Palety", do pana Adama Wagi, i tak je uzbierałem. To tylko mała część tych starych ram.
Teresa Madej - Skąd wzięła się w panu taka potrzeba zachowania czaru, magii starej fotografii?
Adam Gąsianowski - Z zawodu jestem fotografem, jestem czeladnikiem fotografem. Zdjęcia zbieram od 8 roku życia. I tak mi już zostało. Cały czas coś sobie robię. Żadne ze zdjęć pokazanych na wystawie nie było retuszowane, nie było przekadrowane. Jest dokładnie takie, jak go zrobił Teofil Jaśkiewicz. Uciekał przed słońcem, zdjęcia zrobił w cieniu. Wszystko jest doskonale wykadrowane. To jest "błysk", jak na tamte czasy. A robił te zdjęcia mieszkowym aparatem, bez światłomierza, bez podglądu. Wkładał negatyw, robił zdjęcie i na tym koniec.
Teresa Madej - Jaką wartość - oprócz zabytkowej, historycznej/dokumentalnej mają te zdjęcia?
Adam Gąsianowski - Nie mam pojęcia. Ja w życiu nie sprzedałem żadnego zdjęcia. Aparat - gdybym sprzedał to chyba bym umarł, bo nie mógłbym się z tym pogodzić. Nie wiem. Nie handluję przez internet. Jak widzę coś interesującego w internecie to mi szkoda, że ja tego nie mam. Dużo kupuję we Lwowie, na targu staroci. Teraz już mniej, jest drogo i nie ma już takiego wyboru. Kiedyś we Lwowie kupowałem stos zdjęć za 50 zł, a teraz biorę 5 a on chce 50 zł., a nawet więcej.
Teresa Madej - Co w planach pasjonata starej fotografii?
Adam Gąsianowski - Jeśli przetrwam z moją Galerią starej fotografii i starych aparatów pod adresem Staszica 19, to w przyszłym roku będzie w tym korytarzu/sieni następna wystawa. Ta pojedzie do Harasiuk. Później wróci do Zamościa. Chciałbym aby była prezentowana w następnej sieni zabytkowej kamienicy, a potem co roku przesuwałbym miejsce jej prezentacji do kolejnej i kolejnej sieni, aby turyści zwiedzający zamojską Starówkę mogli ją za każdym razem oglądać w innym miejscu, na dziedzińcach kamienic, które są piękne, np. na patio u Państwa Fostakowskich. Tam mogłyby zdjęcia w ramach stać na sztalugach. Gdyby te bramy były zamykane to galeria funkcjonowałaby cały czas. Planuję też wystawę starej fotografii Zamościa, Zwierzyńca i innych miast Zamojszczyzny.
Teresa Madej - Jak odebrali pana wystawę mieszkańcy kamienicy?
Adam Gąsianowski - Bałem się, że może mieszkańcy kamienicy będą się burzyć, ale tu jest takie przyjęcie tej wystawy, że jestem "w szoku". Wszyscy są zadowoleni, chwalą, martwią się, żeby to nie zginęło. Zatroskani mówią: O Boże, żeby tego panu nie ukradli. Jeden pan mówił, żeby zrobić klucz do drzwi i na podwórze i dać każdemu, żeby bramę zamykać na noc. Mówią: O Boże, jak my tu pięknie teraz mamy! Takie teksty słyszałem. To mówił pan, po którym bym się nigdy tego nie spodziewał.
* * *
Teofil Jaśkiewicz żył w latach 1904 - 2000. W Harasiukach dostał pracę jako nauczyciel i kierownik szkoły. Tam poznał swoją żonę. W 1939 r. Sowieci wydali na niego wyrok śmierci. Ostrzeżony w porę, uciekał, a zdjęcia ukrył pod podłogą domu. Zabrał tylko negatywy ze zdjęciami swojej rodziny. Więcej do Harasiuk nie powrócił. Uczył w Rzeszowie. "Elżbieta Węglińska z Harasiuk 7 lat postanowiła wyremontować dom odziedziczony po dziadkach męża. Pod drewnianą podłogą w korytarzu znalazła ponad tysiąc szklanych negatywów. Ich autorem był miejscowy fotograf amator Teofil Jaśkiewicz, kierownik Szkoły Powszechnej w Harasiukach. Fotografia była jego pasją. Mając kilka aparatów fotograficznych portretował życie codzienne mieszkańców Harasiuk i okolic przed II wojną światową i na początku okupacji hitlerowskiej. Bywał na weselach, chrzcinach, komuniach, pogrzebach i lokalnych uroczystościach. Utrwalił "wyborowe panny", (czyli majętne z domu), kawalerów na rowerach, dzieci, starców, całe rodziny. Adam Gąsianowski pieczołowicie je oczyścił. Efekt jego starań można zobaczyć w galerii, która powstała w sieni kamienicy przy ul. Staszica 19 w Zamościu" - czytamy w katalogu wystawy, wydanym w kolorze sepi.
Wernisaż zakończył poczęstunek w "wiejskich" klimatach, w zaprzyjaźnionej restauracji "Piwnica pod Rektorską". Wystawa została zorganizowana przy wsparciu: "Kroniki Tygodnia", Starostwa Powiatowego w Zamościu i Urzędu Miasta Zamość. To wydarzenie z kategorii - nie do przegapienia! Nasze gratulacje!
Otwarcie wystawy - fot. Mariusz Parol
autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2012-07-03 przeczytano: 4711 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|