|
Zamościanie w "Zostań gwiazdą filmową"Iwona Jakubiak, Jakub Łysejko i Zbigniew Kalita to zamościanie, którzy przeszli pomyślnie przez casting i zakwalifikowali się do półfinału internetowego show "Jak zostać gwiazdą filmową".
Jakub Łysejko i Zbigniew Kalita opowiadają nam dlaczego wzięli udział w nowym projekcie Mariusza Pujszo i jakie towarzyszyły im emocje podczas castingów.
- Zdecydowałem się wziąć udział w tym programie bo chciałem się pokazać, chciałem zostać zauważony. Mam takie marzenie, żeby pójść na studia aktorskie, a później grać w filmach. Interesuję się muzyką. Jestem gitarzystą, perkusistą i wokalistą. Jako perkusista szukam obecnie zespołu - powiedział Jakub Łysejko, osiemnastolatek, uczeń klasy maturalnej I Liceum Ogólnokształcącego im. J.Zamoyskiego w Zamościu.
Na castingu wystąpił z gitarą, na której nauczył się grać samodzielnie. Doszedł do tego wokal i zaczął koncertować. Został zauważony w Zamościu i aktualnie jest zapraszany do udziału w imprezach okolicznościowych, gra w hotelach. Cieszy się, ponieważ robi to, co lubi. Ma dużą łatwość autoprezentacji i jak mówi - nie odczuwał stresu stając przed komisją. Niczego specjalnego nie przygotowywał, w zasadzie poszedł "na żywioł". Zagrał "pijanego osobnika", chociaż nie ma w tej materii doświadczeń.
Decyzję o udziale w castingu podjął sam. Teraz otrzymał wsparcie od przyjaciół, którzy przyobiecali pomoc w przygotowaniu reklamy i oddanie na niego głosu. Zadowolona jest także rodzina, że jego występ został dobrze oceniony przez jury. Jakub miał okazję podejrzeć występy innych kandydatów i ocenia, że poprzeczka postawiona jest wysoko. Twierdzi jednak, że jest optymistą i poradzi sobie z konkurencją. Jest głęboko przekonany, że ma duże szanse na wejście do finału. Póki co, nie ma profesjonalnego wsparcia marketingowego, ale będzie rozwieszał swoje plakaty wszędzie, gdzie będzie to możliwe. Myśli także o zwróceniu się o pomoc do służb promocji Miasta Zamościa.
Korzysta z okazji i zachęca wszystkich do głosowania na jego osobę w programie "Zostań gwiazdą filmową". I na gorąco reklamuje się: "Młody, gniewny, zdolny. A co najważniejsze, z Zamościa".
* * *
- Nazywam się Kalita. Dla wszystkich - Mariusz Zbigniew Kalita. Dwa imiona, żeby wszyscy mnie rozpoznawali. W miejscowości gdzie mieszkam - wszyscy znają mnie jako Mariusza, w Zamościu, gdzie pracuję, znają mnie jako Zbigniewa - przedstawia się prawie jak Bond - kolejny półfinalista programu "Zostań gwiazdą filmową".
Z zawodu jest kelnerem, ale pracuje w ochronie. Ochrania jeden z marketów w Zamościu jako pracownik monitoringu. O swoim sukcesie powiadomił już współpracowników. Że jest w programie, że nagrywa. Mieszka w miejscowości Krzak, nad pięknym zalewem w gminie Nielisz, niedaleko Zamościa. Jak opowiada Zbigniew Kalita od zawsze lubił aktorstwo, recytację wierszy, grę na gitarze - jest także samoukiem. Ciekawostką jest fakt, że jest leworęczny i gra na gitarze w odwrotną stronę. Lubi muzykę kabaretową, rozrywkową i absolutnie nie gardzi disco polo. - Wszyscy mówią o disco polo, że to zła muzyka, ale dlaczego wszyscy na weselach przy tym się bawią, np. przy utworze "Jesteś szalona". Lubię też muzykę biesiadną, "ogniskową". Można posiedzieć przy ognisku i zagrać np. "Biały miś" dla dziewczyny czy "O tobie miła ciągle marzę" - mówi Zbigniew Kalita.
Zapytany o to jak dowiedział się o castingu odpowiada, że karierę Mariusza Pujszo śledzi od kilku lat. Po raz pierwszy wziął udział w castingu organizowanym przez Pujszo w d. Klubie Muzycznym "Stara Elektrownia" do filmu "Kowalski brothers". Wtedy został już zauważony i "zaszczepił" się filmem. Ma za sobą dwa doświadczenia z planu filmowego. Przed laty zagrał jako statysta - jeździł rikszą po zamojskim Rynku Wielkim, w filmie Grzegorza Królikiewicza "Przypadek Pekosińskiego" i w filmie wojennym "Przeprawa". Przed startem w castingu pewnych informacji udzielił mu na spotkaniu w Zamościu "Lolek" Leonard Marczuk.
Potem długo myślał co zrobić, jak zaprezentować się przed jury. - Pomyślałem tak: ja chłop ze wsi, chłopak spod Krzaka pojadę do Warszawy. Siedząc przy kawie w domu zauważyłem starą walizkę, może jeszcze sprzed wojny. Pomyślałem: biorę tę walizkę, pakuję ciuchy i jadę z nią do Warszawy - zdecydował Zbigniew Kalita. Tak więc przed szanowną komisją walizka mu się otworzyła, zaczęły z niej wypadać ubrania, a on zaczął przeklinać żonę, dlaczego kazała mu z tą walizką jechać do Warszawy, kiedy mógł wziąć nową, ładną walizkę. - Ale żona mi mówiła, że to pamiątka rodzinna, dziadek z nią jeździł, ojciec z nią jeździł i teraz ja muszę z nią jeździć - kontynuował swój występ Kalita, a potem zaczął się przebierać w ubrania z walizki. Podobało się. Chciałem jeszcze zagrać na gitarze ale zbrakło czasu - dodaje.
Jak podpowiada Mariusz Pujszo, Zbigniew Kalita nieźle poradził sobie w scence improwizacyjnej grając profesora zaliczającego egzamin studentce nieprzygotowanej do niego. Były bowiem dwa zadania aktorskie: "Zazdrość" i "Zaliczenie egzaminu" do wykonania przez kandydatów.
- Scena była bardzo piękna, tak jak dziewczyna z Warszawy, z którą grałem. Zaliczyłem jej ten egzamin, ale jeżeli ludzie chcą zobaczyć tę scenkę - to zapraszam do głosowania na "Zbyszka Kalitę" - profesjonalnie rekomenduje się nasz człowiek w programie "Zostań gwiazdą filmową".
Jak powszechnie wiadomo, w historii polskiego kina jest sporo sławnych "naturszczyków". Do tego grona zalicza się Zbigniew Buczkowski, aktualnie też członek jury internetowego "talent show" i jeszcze bardziej znany, wprost znakomity - nieżyjący już Jan Himilsbach.
Przysłuchujący się rozmowie Tomasz Ruczajewski kontruje, że jednak jest zauważalna duża przepaść do jakiejkolwiek sztuki, ponieważ miał okazję obserwować castingi. Jak twierdzi - komisja musiała mieć wiele cierpliwości, żeby tego wszystkiego wysłuchać i wybrać najlepszych. Mariusz Pujszo przywołuje przypadek przewodniczki w stroju historycznym, która chciała zagrać na lutni, którą stroiła 10 min., a potem nie mając zgody na odczytanie prezentacji z kartki - obraziła się na komisję. Był też pan z Poznania, który robił wrażenie pijanego, ale chciał grać trzeźwego i zagrał udaną etiudę. Jak się okazuje, było barwnie, zabawnie i jednak trochę ciężko aby wybrać tych, którzy mają to "coś".
Tym większe gratulacje dla naszej zamojskiej "Trójki". Teraz ich szanse także w naszych rękach. Mamy nadzieję, że nie zabraknie im naszego poparcia. Są w połowie drogi, ale sukces jest przecież możliwy. Iwona Jakubiak, Jakub Łysejko i Zbigniew Kalita zasługują na nasze głosy. Skoro idą za marzeniami, dlaczego im nie pomóc. Niech to będzie rodzaj patriotyzmu lokalnego. Niech to będzie wyraz solidarności z tymi, którzy nie boją się świata i chcą przeżyć swoją wielką przygodę artystyczną. Głosujmy na nich! Nasi górą w programie "Zostań gwiazdą filmową"! autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2012-11-26 przeczytano: 6391 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|