|
W 150 Rocznicę Powstania Styczniowego"Rodacy
Strasznymi gwałtami i uciskiem
Rządu moskiewskiego wywołaną
walkę rozpoczęli w imię Boże
najgorętsi synowie Polski z
odwiecznym wrogiem wolności
(...) z najazdem moskiewskim
ciemiężącym nasz naród,
a rozpoczęli ją aby wywalczyć
wolność i niepodległość Ojczyzny".
(Z odezwy gen. M. Langiewicza, Goszcza 10 III 1863 r.).
Od czasu powstania listopadowego 1830-1831 roku Polacy pod zaborem rosyjskim żyli w nieustannym ucisku tyrańskiego zaborcy. Gnębiona i prześladowana ludność polska przenosiła się chętnie myślą w dawne, lepsze czasy, czciła pamięć dawnych bohaterów, bojowników wolności, obchodziła uroczyście rocznice narodowe. Początkowo Rosjanie nie przywiązywali większej wagi do tych obchodów, uważając je za nieszkodliwe "zabawki młodzieży".
Po śmierci cara Mikołaja I, wroga i gnębiciela polskich dążeń niepodległościowych i samych Polaków, rządy w Rosji objął jego syn Aleksander II, o którym mówiono w Rosji, że "sprzyja Polakom". Pewne nadzieje wstępować poczęły w serca części narodu polskiego. Rzeczywiście ze zmianą na tronie nastały dla Polaków w Królestwie Polskim nieco lepsze czasy, głównie w dziedzinie ekonomicznej.
Postępowanie cara spowodowane było trudną sytuacją wewnętrzną Rosji. Sytuacja ta nie trwała jednak długo. Car wkrótce oświadczył wyraźnie Polakom, że postępować będzie jak jego ojciec, którego rządy uważa za rozumne i dalekowzroczne, a do odzyskania dawnych praw, nawet pewnej formy autonomii na wzór fiński czy dawnego Królestwa Polskiego, nie dopuści nigdy.
"Żadnych marzeń" - powiedział car w pałacu łazienkowskim w maju 1856 r. do deputacji polskiej podczas swojego pobytu w Warszawie. Stanowisko cara wywołało ogólne wrzenie w kraju. Rząd rosyjski widząc, że głównie przez obchody rocznic narodowych, które stały się polem dla wyrażania gorących uczuć patriotycznych większości narodu, wzmaga się wrzenie w kraju, zakazał manifestacji ulicznych i odbywania uroczystości patriotycznych. Skutki były jednak dokładnie odwrotne.
Manifestacje patriotyczne w latach 1861-1862 spowodowały niekontrolowane reakcje ze strony znienawidzonego zaborcy. Ulice miast polskich stały się widownią starć z policją i wojskiem, polała się krew polska, m.in. pogrzeb pięciu ofiar poległych 8 IV 1861 r. pod kościołem bernardynów w Warszawie był wielką manifestacją uczuć patriotycznych. Naród był oburzony, myśl, że jedynym wyjściem z ciężkiego położenia i przeciwstawieniem się tyranii jest walka zbrojna zaczęła ogarniać wszystkich.
Powszechne manifestacje religijno - narodowe i patriotyczne, którym jako przykład służyły wystąpienia warszawskie 1861 roku rozlały się po całym kraju. Lubelszczyzna bierze żywy udział w ruchu manifestacyjnym już od 1861 roku, a obchody rocznicy bitwy pod Maciejowicami z 1794 r (8 kwietnia), unii lubelskiej (12 sierpnia), unii horodelskiej (w październiku tego roku), miały charakter ogólnopolski. Manifestacje patriotyczne najsilniej przejawiały się w Lublinie, ale organizowane były również w pozostałych miastach Lubelszczyzny m.in. w Chełmie, Hrubieszowie, Biłgoraju, Zamościu, Tyszowcach, Dubience, Kryłowie, Łukowie, Białej, Radzyniu i Tarnogrodzie. Organizowano nabożeństwa patriotyczne, procesje z kazaniami i śpiewami patriotycznymi.
Wobec stanu wojennego, ogłoszonego na terenie całego Królestwa już od 14 X 1861 r. ruch manifestacyjny na Lubelszczyźnie osłabł. Działacze patriotyczni zaczęli tworzyć tajne organizacje, przygotowujące kraj do powstania. W lipcu 1862 r. Komitet Centralny Narodowy (KCN) sformułował ostatecznie program i zasady ruchu narodowego.
W Zamościu i najbliższej okolicy naczelnikiem powstańczym pozostawał od 1862 roku ksiądz Kazimierz Wójcicki, proboszcz kolegiaty zamojskiej, współpracowali z nim Karol Kłossowski, aptekarz, Jan Lipczyński, ziemianin, Szaja Margules, kupiec żydowski. Centrum konspiracji znajdowało się w Nowej Osadzie, przedmieściu Zamościa. Oprócz gromadzenia broni i zaopatrzenia, organizacja zamojska kolportowała także prasę podziemną. W Zwierzyńcu aktywną grupą konspiracyjną kierowali: ks. Serepion Chmurski, Władysław Kurkiewicz, pracownik Ordynacji Zamojskiej oraz ziemianin Feliks Piasecki, właściciel Kłodnicy Dolnej. Większość ogniw konspiracyjnych na Zamojszczyźnie stworzono w 1861 i 1862 roku, a organizował je, przybyły z Warszawy, Leon Frankowski.
W kraju wrzało, w tej sytuacji margrabia Aleksander Wielkopolski stojący na czele rządu w Królestwie, opanowany myślą, że bez kurateli Rosji żadne reformy w Polsce nie mogą mieć miejsca, przedstawił rządowi rosyjskiemu plan masowego poboru młodzieży do wojska. Rząd wyraził zgodę na ponadplanową "brankę". Rekrutów polskich w liczbie ok. 30 tysięcy, miano wywieźć natychmiast w głąb państwa carów i wcielić do armii rosyjskiej. Plan Wielopolskiego wyszedł jednak na jaw. "Branka" nie udała się, sporo młodzieży zbiegło przed poborem w różnych stronach kraju do lasów. Przymusowy pobór do wojska stanowił niewątpliwie bezpośrednią przyczyną wybuchu powstania w nocy z 22 na 23 stycznia 1863 roku. Wraz z wybuchem tajny Rząd Narodowy (utworzony pod koniec 1862 roku) wydał odezwę do narodu, jako najwyższa władza narodowa, wzywając "Wszystkich synów Polski, bez różnicy wiary i rodu, pochodzenia i stanu, jako równych i wolnych obywateli, do orężnej walki z wrogiem".
Dowództwo wojskowe powstania w lubelskim objął Leon Frankowski. W północnej części województwa pierwsze grupy powstańcze z Leonem Frankowskim na czele, skupiły się w Kazimierzu nad Wisłą. Jednocześnie powstają oddziały Kazimierza Bogdanowicza w chełmskim, i lekarza B. Neczaja z Dubienki w hrubieszowskim. Naczelnikiem wojskowym powiatu zamojskiego został Feliks Piasecki (ps. "de Valois"), jego partia powstańcza liczyła ok. 100 ludzi, tyle samo powstańców liczył oddział sformowany w Szczebrzeszynie, a z 40 powstańców składał się w styczniu 1863 r., oddział Hugona Gramowskiego, sformowany w Zwierzyńcu. Pierwsze oddziały lubelskie zostały jednak rozbite lub rozproszone, a dowódcy: K. Bogdanowicz i L. Frankowski zostali pojmani przez Rosjan i straceni w Lublinie.
Początkowy okres powstania wykazał poparcie ze strony ludności miast i miasteczek. Do oddziałów ruszyła młodzież rzemieślnicza i szkolna, w mniejszej natomiast liczbie poparli powstanie chłopi, a dekrety uwłaszczeniowe Rządu Narodowego z 22 I 1863 r. dotarły tylko do niewielkiej ich części. W lutym i marcu 1863 r. organizują swoje oddziały: Walenty Lewandowski i Marcin Lelewel-Borelowski, szybko jednak rozbite przez Rosjan. W lubelskim powstają drobne oddziały: Kajetana Brzozy, Michała Witkowskiego, Gembskiego i Skawińskiego, które w maju 1863 r. skupił pod swoim dowództwem doświadczony oficer i dowódca Władysław Rucki. Na Podlasiu natomiast uformowały się oddziały: Karola Krysińskiego, Grzymały i Bronisława Rylskiego.
W tym czasie nasila się współpraca Lubelszczyzny z Galicją, skąd przybywają oddziały powstańcze Leona Czachowskiego, Antoniego Jeziorańskiego i Jana Żalplachty-Zapałowicza. Z Galicji płynie broń, zaopatrzenie i pieniądze, amunicja, i mundury. Oddziały przybywające z Galicji także nie przetrwały jednak długo, operując tylko nad granicą, szybko ulegały rozproszeniu. Wyjątek stanowią ponawiane próby przeprawy przez granicę i działania czterech oddziałów organizowanych przez Marcina Lelewela-Borelowskiego. Także oddział gen. Antoniego Jeziorańskiego, który co prawda wycofał się przez granicę austriacką, ale uprzednio stoczył dwie zwycięskie bitwy pod Kobylanką (1 i 6 maja 1863 r.). Najbardziej trwały charakter miały oddziały tworzone na miejscu w ciągu 1863 r. Były to partie: Karola Krysińskiego (walcząca do pocz. 1864 r.), Kajetana Cieszkowskiego - Ćwieka (walcząca do maja 1864 r.), Władysława Ruckiego (walcząca do pocz. 1864 r.), Grzymały, Rylskiego, Ludwika Lutyńskiego, Adama Zielińskiego i Józefa Jankowskiego. Oddziały powstańcze działały zarówno na całym Podlasiu jak i w Lubelskim, główne schronienie jednak znajdowały we wschodniej części regionu i w Puszczy Solskiej.
Działania wojskowe powstańców rozwinęły się silnie latem 1863 roku, kiedy naczelnikiem wojskowym obydwu województw lubelskiego i podlaskiego został Michał Heidenreich-Kruk. Zgrupowanie lubelskie osiągnęło wówczas liczbę ponad 3500 ludzi w kilku oddziałach. Obok zwycięstw pod Chruśliną (4 VIII 1863 r.) i Żyrzynem (8 VIII 1863 r. - gdzie zdobyto m.in. 200 tys. rubli), latem 1863 r. powstańcy doznali kilku porażek m.in. pod Kaniowolą (23 VII), Częstoborowicami (30 VII), Fajsławicami (24 VIII). Były one pogromem powstańców, którzy ponieśli dotkliwe straty. Okres letni powstania zamyka klęska pod Batorzem (6 IX 1863 r.), w której poległ m.in. M. Lelewel-Borelowski. Jednak we wrześniu 1863 oddziały zaczęły organizować się na nowo. Od wiosny 1863 r. do partii powstańczych zaczynają napływać chłopi, którzy stanowią odtąd główną siłę w oddziałach kosynierów.
Nadchodzące z Galicji zaopatrzenie i oficerowie pozwoliło organizować lepiej uzbrojone i wyszkolone oddziały. Mimo pomocy z Galicji powstanie na Lubelszczyźnie, podobnie jak w całym kraju, jesienią 1863 roku traci powoli dotychczasową siłę. Nasila się też skoordynowana akcja coraz liczniejszych wojsk rosyjskich. W październiku 1863 r. Rosjanie zajmują większe miasta i miasteczka, skąd wysyłają wydzielone grupy wojsk odszukujące i niszczące oddziały powstańcze, jednocześnie represjonując ludność miejscową za pomoc powstaniu. W tych warunkach oddziały powstańcze zmuszone zostają do przejścia w lasy i na bagna oraz przebywania w ciągłym ruchu. Jeszcze w październiku 1863 roku podejmowane są próby akcji zaczepnych ze strony powstańców, ale po klęskach pod Łążkiem (20 X 1863) i Malinówką (20 XI 1863, większość partii powstańczych ulega rozbiciu, niektóre przechodzą granicę austriacką, inne starają się przetrwać zimę, chroniąc się w trudno dostępnych miejscach. Jesienią 1863 r. na Lubelszczyznę przybywają jeszcze z Litwy oddziały: Walerego Wróblewskiego, Bronisława i Juliana Ejtminowiczów, którzy działają aż do początków 1864 r. Najdłużej, bo do wiosny 1864 r. utrzymały się niewielkie oddziały Krysińskiego, Ruckiego, Mareckiego i Piotrowskiego, a do wiosny 1865 roku działał oddział ks. Stanisława Brzóski.
W okolicach Zamościa jeszcze w styczniu 1864 roku operowała partia Kossowskiego, dowódcy oddziału Żandarmerii Narodowej, licząca 60 powstańców. Oddział działający w okolicy Starego Zamościa, po rozbiciu w okolicy Suchelipia przebijał się przez pierścień wojsk rosyjskich i walczył jeszcze w początkach marca 1864 r. W marcu i kwietniu 1864 roku stoczono także potyczki pod Radkowem (1 III), Sitańcem (16 IV) i Tarnogórą (22 IV). Ostatnim rozbitym oddziałem powstańczym była jazda mjr Rokitnickiego (60 powstańców), która została rozbita 1 V 1864 r. w potyczce pod Zamościem, niedobitki oddziału były ścigane przez Rosjan aż do Narola, gdzie powstańcy przeszli granicę austriacką.
Jak pisał w przeszłości profesor Henryk Wereszycki w odniesieniu do przyczyn wybuchu powstania styczniowego: "Publicyści znajdują łatwe i zdecydowane odpowiedzi na wszystkie pytania typu - Dlaczego rozpoczęto powstanie?, Czy było ono konieczne?, Czy można było go uniknąć? Odpowiedzi te uwarunkowane są nie tyle znajomością dziejów polskich sprzed ponad stu lat, ile nastawieniem tych pisarzy do spraw aktualnych chwili dzisiejszej. Ale i fachowiec nie może pozostać obojętny wobec tych zainteresowań. Musi odpowiedzieć na to wyzwanie, bo nie zabranie głosu przez badacza-specjalistę w takim momencie stawiałoby pod znakiem zapytania społeczny sens naszej dyscypliny - historii". Tak też oceniając najdłużej trwające nasze powstanie narodowe w XIX wieku podkreślić trzeba, że było nieuniknione. Brak pozytywnej reakcji rosyjskiej na polskie propozycje reform i przywrócenia autonomii w Królestwie Polskim, zgodnej z konstytucją 1815 roku, ogrom krwawych represji wobec pokojowych manifestacji religijnych i narodowych w 1861-1862 roku, wreszcie groźba przymusowego poboru młodzieży do wojska rosyjskiego, stworzyły tak silną atmosferę napięcia, które musiało znaleźć ujście w walce zbrojnej bez względu na dysproporcję sił i środków do prowadzenia tej walki koniecznych.
autor / źródło: dr Jacek Feduszka / Muzeum Zamojskie w Zamościu dodano: 2013-01-15 przeczytano: 9635 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|