|
Koncertowy "Sherlock Jr" Rozmusa i NamysłowiakówPiątkowy wieczór u "Namysłowiaków" przebiegł pod znakiem znakomitej muzyki filmowej. Gwoździem programu było dzieło niemej kinematografii, burleska Bustera Keatona "Sherlock Jr" z 1924 r., z muzyką Rafała Rozmusa. Koncert Orkiestry Symfonicznej im. Karola Namysłowskiego, w składzie kameralnym, poprowadził doktor muzykologii z Lublina, czyli Rafał Rozmus (1.02.).
To szczególny, koncertowy wieczór nie tylko dla melomanów, także dla kinomanów. Mieliśmy okazję poznać bliżej rewelacyjnego Bustera Keaton, który obok takich nazwisk jak Charlie Chaplin i Harold Lloyd należy do ligi mistrzów klasycznej, niemej burleski. Geniusze kina cały czas bawią oraz inspirują nowe pokolenia widzów i artystów. - Do legendy kina przeszły sceny kaskaderskie z "Sherlocka Jr", zapierające dech w piersiach, które do dziś robią ogromne wrażenie na widzach. Były one wykonywane bez żadnych efektów specjalnych. To aktorzy, a nie kaskaderzy, musieli te sceny zagrać. Do dziś wiele osób zastanawia się w jaki sposób były one kręcone - mówił zauroczony niemym kinem i twórczością Bustera Keatona - prowadzący wyjątkowy koncert Rafał Rozmus. Utalentowany muzyk uraczył słuchaczy nie tylko świetną kompozycją, ale także emocjonującą, barwną opowieścią o muzyce filmowej.
Lata dwudzieste to rozkwit i "złoty wiek" filmu niemego. Są to także lata rozkwitu swingu. Przypomniał nam o tym pierwszy utwór "filmowego" koncertu - kompozycja Duka Ellingtona "It Don't Mean A Thing". Jak przypomniał kompozytor i dyrygent - w pierwszych latach filmu te dwie formy - kino nieme i muzyka o charakterze rozrywkowym, nierzadko swing, uzupełniały się bądź wręcz przyciągały. Wielu kompozytorów pisało w tym stylu muzykę. I ponownie mieliśmy okazję wysłuchania kompozycji Duka Ellingtona "Don't Get Around Much Anymore".
Jak podkreślił Rafał Rozmus - istotnym elementem każdego dzieła muzycznego jest niewątpliwie kolorystyka brzmieniowa. Każdy z instrumentów pełni w orkiestrze określoną funkcję. Jedne znakomicie nadają się jako instrumenty harmoniczne, jak na przykład rogi czy puzony, inne wspaniale ilustrują rzewne tematy, szczególnie o długiej frazie. Można tutaj mówić o skrzypcach, które równocześnie nadają się do melodii o szybkim tempie, brawurowych, chociażby w stylu brillant. Jednym z instrumentów najczęściej wykorzystywanym jako instrument miłosny jest obój, który ma piękną, rzewną barwę. O niezwykłym brzmieniu oboju, na którym zagrał Janusz Puławski, mogliśmy się przekonać słuchając przepięknego utworu Astora Piazzolli "Oblivion" z 1994 r.
W latach 90-tych emitowany był w TVP serial kryminalny "Remington Steele" z pamiętną rolą Pierce Brosnana, znanego z późniejszej roli Jamesa Bonda. Wątek kryminalny pojawił się w programie koncertu celowo ponieważ Baster Keaton, mistrz burleski, znakomicie sprawdził się jako reżyser kryminałów. Niektórzy kompozytorzy wręcz wyspecjalizowali się w tworzeniu muzyki do tego gatunku, a przykładem jest Henry Mancini. Muzycy Orkiestry Symfonicznej w kameralnym składzie, pod batutą Rafała Rozmusa, zaproponowali publiczności dwa utwory tego kompozytora, muzykę do filmów " Remington Steele" oraz "Newhart".
Doświadczenia z gatunkiem kryminału miał również jeden z najwybitniejszych żyjących kompozytorów Ennio Morricone. Pamiętamy muzykę z filmu "Frantic", w reżyserii Romana Polańskiego. Ennio Morricone najbardziej znany jest jednak z muzyki do westernów, a światową sławę przyniosły mu niesamowicie rzewne tematy, w których można dostrzec pewne wpływy bel canto. Nieprzypadkowo kompozytor jest Włochem. Jego muzyka z filmu "Misja" została nominowana do Oskara, ale to "Obój Gabriela" stał się prawdziwym przebojem. To było mistrzowskie wykonanie. - W muzyce filmowej, jak wiadomo, znakomicie sprawdzają się formy taneczne. To nie tylko swing, często wykorzystywane są formy klasyczne - chociażby walc. Walce tworzyli kompozytorzy zajmujący się na co dzień muzyką rozrywkową - punktował Rafał Rozmus, by już za chwilę dyrygować wspaniałym utworem Henry Mancini'ego "Dear heart".
Głównym daniem wieczoru był jednak film "Sherlock Jr" w reżyserii Bustera Keatona, mówiący o przygodach młodego detektywa, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. Doskonały film i doskonała muzyka do filmu. Filmom niemym muzyka towarzyszyła niemal od początku ich istnienia. Bardzo szybko, zarówno słuchacze jak i twórcy filmowi, zdali sobie sprawę, że czegoś w obrazie brakuje. Percepcja człowieka była przyzwyczajona do tego, że każda akcja jest poparta jakąś reakcją dźwiękową, stąd szukano sposobu, w który można by było tę muzykę umieścić w filmie.
- Z przyczyn technicznych nie była możliwa koegzystencja muzyki z obrazem w jednym czasie. Pierwsi twórcy muzyki do tego typu filmów zmuszeni byli wykonywać ją na żywo podczas projekcji. W tamtym czasie bardzo popularnym zawodem był zawód tapera. Był to pianista, który najczęściej improwizował na istniejące tematy do konkretnych filmów. Niestety, nie była to muzyka oryginalna. Korzystali oni z istniejących utworów, dokonywali przeróbek. Zdarzało się tak, że bez względu na gatunek filmu, gdy zbliżała się scena batalistyczna, muzycy często sięgali po tematy beethovenowskie - Symfonii Eroica, a w scenach żalu, smutku - po "Marsz żałobny" Chopina - opowiadał dyrygent Rafał Rozmus, wzbogacając naszą wiedzę na temat historii muzyki filmowej.
- Bogatsze kina, na przykład w Paryżu, mogły pozwolić sobie na zaangażowanie orkiestr, nawet symfonicznych. Mogły pozwolić sobie także na podjęcie współpracy z ówczesnymi najwybitniejszymi kompozytorami tzw. muzyki - autonomicznej. Wystarczy wspomnieć pierwszą partyturę do filmu niemego, którą jest "Zabójstwo księcia Gwizjusza" Camille Saint-Saënsa. Muzykę filmowa tworzyli także bardzo zaangażowani kompozytorzy rosyjscy: Szostakowicz, Prokofiew, później Aram Chaczaturian. Niestety, film dźwiękowy powoli zaczął wypierać kino nieme. Na szczęście od kilku lat zauważamy pewną tendencję wzrostową dla tego gatunku, przeżywa on swój renesans.
Na fali tego zainteresowania Rafał Rozmus stworzył w ciągu ostatnich dziesięciu lat - 16 oryginalnych partytur do filmów niemych. Zaprezentowana nam partytura jest pierwszą partyturą kompozytora i powstała w 2003 r., na zamówienie rektora Letniej Akademii Filmowej w Zwierzyńcu - Piotra Kotowskiego. Od tamtej pory młody kompozytor stworzył muzykę do wielu gatunków filmów niemych, a także dźwiękowych. Co jest istotą tej muzyki? Kompozytorowi zależało na zachowaniu maksymalnej
synchronizacji muzyki z obrazem, a także klimatu epoki. Z przyjemnością
przyjęliśmy zaproszenie do obejrzenia filmu Bustera Keatona "Sherlock Jr", z
oryginalną muzyką - dyrygującego Orkiestrą Symfoniczną im. Karola
Namysłowskiego - Rafała Rozmusa.
Fabułę filmu stanowi rywalizacja dwóch panów o względy dziewczyny. Czarny charakter kradnie jej ojcu zegarek, a o ten występek oskarżony zostaje kinooperator, w tej roli sam mistrz Buster Keaton. Zhańbiony bohater wraca do obsługi urządzenia i... zapada w sen, w którym jego życie staje się filmem, a on Sherlockiem Jr, poszukującym skradzionych pereł. Film pełen jest wyrafinowanych popisów komików, które osiągają tu szczyt komediowej błazenady. Starannie opracowane gagi, harmonijnie i rygorystycznie wtopione w rozwijający się konsekwentnie ciąg wydarzeń. Ten film to ikona kina. Arcydzieło sztuki filmowej. Muzyka Rafała Rozmusa idealnie wpisała się w klimat filmu Keatona, punktując każdy zwrot akcji, każdy gag. Wysokie noty tej kompozycji wystawiła Małgorzata Dybowska, ekspert muzyczny - zachwycona całością koncertu, tak jak cała publiczność.
- Jest to zawsze dla mnie duża przygoda i wyróżnienie - mówił młody kompozytor i dyrygent Rafał Rozmus - dziękując dyrekcji Orkiestry Symfonicznej im. Karola Namysłowskiego za zaproszenie do współpracy. Ja jestem przekonana, że możliwość wysłuchania/obejrzenia koncertu "Sherlock Jr", dyrygowanego przez Rafała Rozmusa, to była niezapomniana przygoda i wyjątkowe wyróżnienie dla nas, słuchaczy/widzów. Cylindry z głów!
autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2013-02-04 przeczytano: 12050 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|