Znów jest szansa na Hrubieszów

Doprawdy pysznie przebiega obecna kampania wyborcza. Aż szkoda, że wybory parlamentarne odbędą się już za niewiele ponad dwa tygodnie, bo można odnieść wrażenie, że każdy dzień przynosi jakieś nowe otwarcie. Niemal codziennie sondaże wyglądają zupełnie inaczej. Raz Zjednoczona Lewica nie osiąga progu wyborczego, a już następnego dnia wieszczy się jej wręcz wejście do rządu. Jeszcze większe wahania mamy w przypadku Nowoczesnej.pl, której główna twarz w postaci Ryszarda Petru widnieje na co drugim krakowskim billboardzie strasząc zapowiedzią, że "Zasługujemy na więcej". Dużą niepewność obserwujemy w ugrupowaniu Pawła Kukiza, o którego partyzanckości można już kupić e-booka autorstwa jednej z osób, która najpierw otrzymała na tamtejszej liście "dwójkę", a krótko później kopa (zresztą razem z "jedynką"). A przecież już niedługo publiczne media zaczną emitować audycje komitetów wyborczych, czyli jeszcze będzie się działo!

W toku tej kampanii nie wolno nam jednak zapominać o najważniejszym. W zalewie wszechobecnego pustosłowia, w którym politycy ogromnie starają się, by nie powiedzieć nic konkretnego, z czego można by ich było potem rozliczyć, podstawę społeczeństwa obywatelskiego stanowi właśnie walka o te konkrety. I to na każdym szczeblu polityki, bo kwestie partyjne naprawdę mają znaczenie. Zatem zarówno radny partii A, który działa dobrze, pracuje autentycznie na rzecz partii A, tak i radny partii B, będący uosobieniem nicnierobienia, jak najbardziej szkodzi partii B. A przynajmniej powinien szkodzić, bo dobrze funkcjonująca partia dba o to, by obywatel nie miał wątpliwości co do kompetencji jej członków tak w gminie, jak w skali całego kraju.

A tak się składa, że tworząc ten tekst mam na myśli konkretną sprawę. Dodajmy - kolejową. Oto bowiem doszły do mnie wieści, że dosyć nieoczekiwanie pojawia się szansa na uruchomienie w przyszłorocznym rozkładzie jazdy pociągów do Hrubieszowa i to być może już w połowie przyszłego roku. W każdym razie strona - nazwijmy ją - "kolejowa" przygotowała się do jej wykorzystania należycie. Latem odbyło się w hrubieszowskim starostwie spotkanie poświęcone reaktywacji kolejowych połączeń pasażerskich do tego miasta. Obecni byli przedstawiciele PKP PLK, Przewozów Regionalnych, Urzędu Marszałkowskiego oraz samorządów lokalnych przez teren których przebiega linia kolejowa z Zamościa do Hrubieszowa. Owocem jest wypracowanie projektu oferty, jaką kolejarze mogą zaproponować mieszkańcom wschodniej Zamojszczyzny przy obecnych możliwościach techniczno-organizacyjnych. Mówiąc wprost, zarządca infrastruktury wraz z przewoźnikiem wypracowali zarys rozkładu jazdy, który są w stanie zrealizować bez burzenia czegokolwiek w zatwierdzonym już projekcie rozkładu na rok przyszły. Oferta może nie jest bogata (dwie pary pociągów, jak początkowo w Parczewie) ani idealna (występują ograniczenia wynikające z przygotowanych wcześniej obiegów taboru), lecz z drugiej strony skrojono ją tak, by łatać "dziury" komunikacyjne, które "najbardziej bolą" ten obszar.

Ale oczywiście zanim do tego dojdzie, trzeba będzie pokonać kilka przeszkód. Najistotniejsze, co nie jest szczególnym zaskoczeniem, wydaje się zdanie zarządu województwa lubelskiego. Jego przedstawiciele obecni na hrubieszowskim spotkaniu byli jak najbardziej za. Niestety zwykle entuzjazm UMWL kończy się tam, gdzie wchodzi kwestia finansowania. Zatem wszystko wskazuje, iż zarys oferty, jaki otrzymali urzędnicy, szybko trafił do szuflady. Byłoby dobrze, aby go stamtąd w nadchodzących dniach wyciągnąć. Tym bardziej, że właśnie teraz tworzyć się będzie przyszłoroczny budżet województwa. Przez całe lata - m.in. na etapie kształtowania wojewódzkiego planu transportowego - wspólnie z kolegą Bartoszem Sojdą staraliśmy się dowieść, że powrót kolei pasażerskiej na te tory jak najbardziej ma sens. Chyba z sukcesem, bo temat Hrubieszowa powrócił i to nie tylko za sprawą oddania do użytku nowych przystanków kolejowych w Zamościu. Teraz zresztą los może nam sprzyjać szczególnie, bo w obliczu zaplanowanych od 2017 roku na szeroką skalę prac modernizacyjnych na linii nr 7 (Lublin-Warszawa) Urząd Marszałkowski Województwa Lubelskiego będzie mieć przez kilka lat całkiem sporą ilość pracy przewozowej "uwolnionej" z zamkniętego odcinka Lublin-Dęblin. Dogodniejszej okazji do reaktywacji Hrubieszowa lub nawet Biłgoraja nie umiem sobie wyobrazić.

Piłka zatem znajduje się obecnie po stronie włodarzy wojewódzkich. Od nich zależy czy kolej na Zamojszczyźnie wykona kolejny krok na drodze do rozwoju, czy też znów zacznie się stopniowo zwijać. Można wzorem reaktywacji linii Lublin - Łuków ruszyć dwiema parami do Hrubieszowa od czerwcowej korekty rozkładu, by w kolejnych latach ofertę stopniowo poprawiać szukając nowego pasażera. Zwłaszcza, że prace na linii numer 7 i tak wymuszają na lubelskim zakładzie PR rewolucję w organizacji przewozów.

Zobacz podobne:
     Kolejowe nadzieje / 2020-11-26
     Zamoyski przeszedł na gumowe koła / 2020-06-18
     Na kolei zastępstwo coraz bardziej trwałe / 2020-02-28
     W ratuszu trzeba walczyć o łącznicę / 2019-05-29
     Kolejowe 500+ czy rzeczywista zmiana? / 2019-03-07
     Już nad przepaścią, jeszcze przed krokiem naprzód / 2019-02-15
     Ministerstwo głupich pomysłów / 2018-07-25
     Widziały gały co brały / 2016-12-29
     Rozwiązaniem nie jest drut / 2016-07-21
     Druga inauguracja / 2016-04-13
     Pociągi ruszą od czerwca / 2015-03-25
     Kolejowe pytania bez odpowiedzi / 2015-01-21
     W oczekiwaniu na przełom na torach / 2014-10-30
     Wiem skąd wziąć pieniądze / 2014-08-14
     Trzeba działać / 2014-07-31
     Demontaż czas zacząć? / 2014-06-25
     Nieznacznie bliżej do sukcesu / 2014-04-10
     Jak (nie) działa KKZ / 2014-03-13
     Kolejowa Komunikacja Żałosna / 2014-03-06
     Chcą uczestniczyć w obradach Lubelskiego Zespołu Parlamentarnego / 2014-02-17

Warto przeczytać:

[do góry]