|
Zaczarowany Lwów, czyli IV Dni LwowaNa słowo "Lwów" otwierają się wrota czasu i ludzkie serca. Co za magię ma w sobie to utracone miasto nad Pełtwią? Sentymentu do Lwowa nie da się przełożyć na żadne słowa, to miasto Lwów bliskie jest ciągle naszej duszy i ciągle za nim tęsknimy.
Lwów dla Polaków ma wręcz mityczne znaczenie. To jedno z najpiękniejszych i największych miast II Rzeczypospolitej. Był wielkim ośrodkiem kulturalnym i naukowym. Wielka historia zdecydowała, że pozostał za granicami Ojczyzny.
Ostatnio "Lwów" zawitał do Zamościa, i to już po raz czwarty, jak dotąd, na największą skalę. Wszystko to za sprawą dyrekcji, grona pedagogicznego i uczniów Szkoły Podstawowej nr 8 im. Orląt Lwowskich w Zamościu przy współudziale Młodzieżowego Domu Kultury w Zamościu.
Słowami "Bo gdybym się jeszcze urodzić miał znów, to tylko we Lwowie..." rozpoczęła się Uroczysta Gala IV Dni Lwowa w Zamościu w Zamojskim Domu Kultury (25.11.). Te słowa mówiły wszystko - przeogromna tęsknota, do ludzi, do miejsc, do tego niezapomnianego klimatu sprawia, że ciężko jest zapomnieć o tym mieście.
Jako organizator całego przedsięwzięcia trwającego prawie dwa tygodnie, głos zabrał Artur Plewa, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 8 w Zamościu. Gorąco powitał gości - wśród nich Marcina Zamoyskiego Prezydenta Zamościa, Przewodniczącego Rady Miasta - Wojciecha Matwiejczuka oraz przedstawiciela władz oświatowych Żółkwi - Omlana Borowca. Witał kolegów i koleżanki oraz młodych widzów. Życzył wszystkim wzruszeń i miłej zabawy.
W ramach Dni Lwowa już od lat organizowane są przeglądy i konkursy. Na scenę zaproszono laureatów IV Przeglądu Piosenki Lwowskiej. Najlepsi w najmłodszej kategorii to Zespół Wokalny "Ładne kwiatki" ze SP nr 4. W kategorii II - Zespół wokalny "Czwórka", SP Nr 4, a najstarszej - Zespół EFFATA z Gimnazjum Nr 1. Zwycięzcom nagrody wręczył Prezydent Zamościa.
Miłym akcentem było zabranie głosu przez Omelana Borowca z Żółkwi - partnerskiego miasta Zamościa od 15 lat. Życzył, aby współpraca między miastami dobrze się rozwijała.
I na dobre już rozpoczęło się królowanie piosenki na scenie. "Polka dla Karolka" to pierwszy utwór zwycięskiego najmłodszego zespołu. Kilkuosobowy zespół dziewcząt i chłopców szalał na scenie, a ich utwór z sekundy na sekundę stawał się szlagierem IV Dni Lwowa. Wypełnili wszystkie kryteria konkursowe - ruch sceniczny, kostium i radosna przyśpiewka - to wykonanie zasłużyło na gromkie brawa. Przyszłość artystyczna murowana. Kolejno wystąpił Zespół wokalny "Czwórka" ze SP Nr 4 z utworem "Skarbonka dla Lwowa". Tutaj pojawił się wątek braku w przedwojennym Lwowie telewizorów, i stąd cieszące się ogromną popularnością spotkania w ogródkach piwnych i wspólne śpiewane piosenki. To stanowiło o niezapomnianym klimacie Lwowa. Było, minęło...
Nie, na chwilę się przydarzyło - śpiewała "Czwórka" - "...Marzenia dając na lata, wspomnienia dając na procent..." - jak to brzmiało! "I daj powrócić do Lwowa! Bo Polska we Lwowie się kończy, w Lwowi się Polska zaczyna".
Starsza młodzież i poważniejszy repertuar - zapowiedział prowadzący Galę Wiesław Sroka. Na scenie Zespół EFFATA z Gimnazjum Nr 1 w Zamościu. W ich wykonaniu nietypowy utwór z czasów "pomarańczowej rewolucji" - "Razem nas bohato". Zrobiła wrażenie, wtedy - 21.11. 2004 r. na Ukrainie śpiewana przez wszystkich - także na zamojskich słuchaczach.
Przed publicznością zaprezentował się Bartłomiej Wawrzyszko z Gimazjum Nr 5, laureat konkursu poetyckiego w kategorii II. Towarzyszył mu skrzypek. W takt muzyki napisanej do wiersza Artura Oppmana "Or - Ot" wyrecytował "Orlątko".
"O mamo, otrzyj oczy Z uśmiechem do mnie mów,
Ta krew, co z piersi broczy Ta krew to za nasz Lwów!"
Wszystkim tym, którzy znają historię Lwowa utwór przywołał na myśl Jurka Bitschana i Antosia Petrykiewicza i wielu, wielu często bezimiennych obrońców Lwowa z 1918 r., przywołał wszystkie Orlęta Lwowskie. Zakręciła się łza w oku.
Prowadzący postanowił zmienić trochę klimaty i zapowiedział gościa wieczoru, który o sobie mówił tak: "Moja ukochana piosenka kresowa, dziecko wielu kultur narodziła się dzięki lwowskim batiarom, ukraińskim kozakom, polskim bardom, którzy kształtowali kulturę kresową. Za zadziorność, cięty dowcip, temperament, melancholijność, artyzm - to jest to co pociąga w muzyce kresowej i co kocham śpiewać - jestem kresowiakiem". Z zawodu chirurg, z wyboru "lekarz ludzkich dusz" - kreuje nastrój i wzrusza. Tak przybliżono nam znanego już w Zamościu, i nie tylko muzyka ze Lwowa - Jurija Tokara, który obiecał nam, że po koncercie jego piosenek każdy poczuje się lepiej, i dodał - "lwowski batiar" dotrzymuje obietnic.
Naszą sympatię zyskał, gdy usłyszeliśmy jego kompozycję do wiersza Alfredy Magdziak "Zamojszczyzna". Później były już piosenki batiarów lwowskich. "Serce batiara" - niezwykle szczera i radosna melodia niosła wspomienia, przywoływała obrazy lwowskiej ulicy i jej mieszkańców. "Mówcie co chcecie nie ma na świecie jak serce batira, batiar jak trza serce Ci da". Batiar wieny był miastu jak pies, a może raczej jak lew, który jest w herbie Lwowa.
Nie ustawał Jurij Tokar w gawędzie. Kontynuował także koncert wyśpiewując i wygrywając na harmonijce i gitarze "Lwiwskie pywo". Czuło się ogromne uczucie do tego "piwa lwowskiego, napoju boskiego, które ma przecudowną tajemniczą moc".
A jaka jest prawda o życiu batiara? O tym mówiła następna piosenka: "Mam gitarę kupioną we Lwowie". Powiedziała jeszcze coś bardzo ważnego - "Nie ma jak rozśpiewany Lwów i "jak chcesz szczęśliwy być to jedź do Lwowa". Sądzę, że myśli tych, którzy choć raz odwiedzili Lwów powróciły do grodu pod "Wysokim Zamkiem". Ci, którzy nie widzieli Lwowa otrzymali ofertę: "Przez Zamość, jedź do Lwowa".
W repertuarze ukraińskiego batiaraznalazła się piękna melodia ukraińska "Bystra woda" - dźwięczna i nostalgiczna. Na zakończenie koncertu ponownie usłyszeliśmy piosenki batiarów: "Nie rób z tata wariata" i "Tylko we Lwowie". Jurij Tokar zaśpiewał jeszcze piosenkę patriotyczną - "Ta joj! Ta Lwów". Cudowna piosenka o "cacanym Lwowie i milionie lwowskich gwiazd na tle małego skrawka nieba". Wzruszenia dotknęło naszych serc. I już na pożegnanie usłyszeliśmy dwie piosenki z repertuaru Tońka i Szczepka z "Wesołej Lwowskiej Fali". Publiczność nagrodziła "kresowiaka" goracymi brawami.
Gala przybrała międzynarodowy charakter także za sprawą występów zespołów z Centrum Twórczosci Dzieci i Młodzieży w Żółkwi. Mimo obaw spowodowanych problemami na granicy - dzieci dojechały w znakomitej kondycji i zaprezentowały rewalacyjny poziom artystyczny. Jako pierwszy prezentował się Zespół Wokalny "Dominanta". Śliczne dziewczyny zaczarowały widownię śpiewem o "najpiękniejszej ziemi, sinookiej Ukrainie". Kiedy zaśpiewały "Wiosnę" to tak jakby zaświeciło słońce i zakwitły kwiaty.
Kolejno mogliśmy podziwiać Zespół Tańca Ludowego "Perełki" i ich taniec huculski. Popisywał się przed zamojska publicznością wielkimi umiejetnościami w tańcu nowoczesnym Zespół Tańca Estradowego "Krzyk". W widowiskowych kostiumach wykonały egzotyczny taniec japoński, który na długo zapadł w pamięć widzów i zapełnił karty pamięci telefonów komórkowych - jak żartował prowadzący koncert. Trzeba przyznać, że napracowała się Irena Czurij z Żółkwi doskonale przygotowując młodych artystów.
Na scenę powróciła "Dominanta" z "Pieśnią o Ojczyźnie". Nie zabrakło narodowych tańców ukraińskich: "Kozaka" i "Hopaka". Robiły wrażenie - wdzięk, uśmiech i żywiołowość czytelne w każdym ruchu tancerzy. Wyjątkowo pięknie zabrzmiała piosenka o Lwowie, napisana i skomponowana z okazji Jubileuszu 750 - lecia miasta. Owacjom nie było końca bo doświadczyliśmy "tęczy zachwytu" nad Lwowem. Na myśl przychodziła jedna konkluzja - Lwów jest jeden na świecie! I nie masz, jak Lwów!
* * *
Organizatorzy dziękują za udzieloną pomoc przy organizacji uroczystości: PZU w Zamościu, drukarni Pana Janusza Greszty oraz Panu Waldemarowi Leszczyńskiemu dyrektorowi Bursy nr 2.
autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2007-11-29 przeczytano: 16804 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|