Nowe rozłożenie, czyli rzecz o PKP

Od tygodnia w kalendarzu panuje grudzień, a zatem nieuchronnie zbliża się czas Świąt Bożego Narodzenia. Z tej przyczyny można powiedzieć, że teraz bardziej uprawnione jest paradowanie Świętych Mikołajów po hipermarketach, aniżeli wcześniej, a trzeba wiedzieć, iż w niektórych tego typu placówkach takie postacie pojawiły się już nawet 4 listopada. Handlem się jednak dzisiaj nie będę zajmował. To chyba jeszcze nie ten moment. Obecnie na tapetę wezmę rytuał powtarzany co roku, który za każdym razem wzbudza zainteresowanie sporej części Polaków. Mam tu na myśli zmianę rozkładu jazdy pociągów.

Czy może mi ktoś wyjaśnić z jakiej racji takowa jest podejmowana za każdym razem w tak głupim okresie? Za każdym razem mam wrażenie, że ludzie na kluczowych stanowiskach na kolei w ogóle nie myślą czyniąc taki rozgardiasz w najbardziej newralgicznym momencie przemieszczania się ludności. I nie przesadzam w żadnym stopniu, bo niby do Świąt są jeszcze 2 tygodnie, ale to na pewno nie jest wystarczający czas, by wszystko w pełni ogarnąć. Twierdzę tak tym bardziej, że ów nowy rozkład jazdy ma obowiązywać aż do 13 grudnia przyszłego roku, a zatem od tamtej pory do Wigilii Bożego Narodzenia będzie jeszcze mniej czasu, co podróżnych wkurzy jeszcze bardziej. Takie zmiany zaś powinny być dokonywane najpóźniej w połowie listopada, by ludzie zdążyli się do nowego podziału przyzwyczaić i nie musieli się przekonywać o braku kompetencji pracowników informacji kolejowej, co teraz jest na porządku dziennym. Przejdźmy jednak do konkretów.

W przypadku Zamościa takowych za wiele nie ma. Nasza stacyjka jest malutka (może nie ośmieszajmy się już dłużej tabliczkami sugerującymi, że jest na niej więcej, aniżeli jeden peron?) i jej przepustowość jest nader niewielka. Codziennie odjeżdżają z niej cztery pociągi i tyle samo składów przyjeżdża. Wszystkie noszą dumną nazwę pociągów pospiesznych, co jest w praktyce kłamstwem, o czym przekonują się za każdym razem podróżni. Klasycznym przykładem jest tu pokonywanie dwudziestokilkukilometrowego odcinka Mielec - Dębica w ciągu prawie półtorej godziny przez pociąg startujący z Zamościa w starym rozkładzie jazdy o 5:05. Miałem okazję pokonywać tę trasę i muszę przyznać, że było to tak denerwujące przeżycie, iż o ile jeszcze w Mielcu byłem całkowicie spokojny, to pod samą Dębicą z najwyższym trudem opanowywałem się, by nie powiedzieć co myślę o takiej ślamazarnej jeździe. Podczas podróży powrotnej przeżyłem zresztą to samo, tylko miejsce Mielca zajęła Dębica, a Dębicy Mielec. Jakież więc było moje zdziwienie, gdy okazało się, że ten pociąg od niedzieli nie będzie kończył swego biegu we Wrocławiu, ale docierać będzie aż do Gorzowa Wielkopolskiego! W sumie jechać będzie przez 17 godzin według rozkładu, czyli należy się przygotować na częstą jazdę dużo dłuższą, co w wypadku PKP jest standardem. Niby bowiem starano się urealnić czasy przejazdów pociągów, przez co je niejednokrotnie wydłużono i to dosyć znacznie, ale jednak umówmy się - nie wierzę, że PKP będzie się tych standardów trzymała, bo dotychczasowa praktyka pokazuje coś dokładnie odwrotnego. Przy okazji pytanie do Dyrekcji: rozumiem, że wydłużając połączenie aż do Gorzowa chciano, by przechodziło ono przez Poznań, ale czy nie byłoby logiczniej, gdybyśmy się tam mogli dostać raczej przez centrum, niż przejeżdżając uprzednio przez całe południe kraju? Z całym szacunkiem bowiem, ale nie liczyłbym, że korzystać z tego pociągu będą studenci pochodzący z naszych stron mający swe uczelnie w stolicy Wielkopolski, a to chyba oni powinni być targetem naszego monopolistycznego przewoźnika.

Na konferencji prasowej lubelskiego oddziału PKP szczycono się, że żadne z połączeń w naszym województwie nie zostało zlikwidowane, ale uruchomiono kilka nowych. To prawda, lecz zapomniano dodać, że przy tym wszystkim jakość usług wyższa na pewno nie jest. Nie wspomniano nic o dążeniu do poprawy stanu czystości składów albo stanu technicznego torowisk, co pozwoliłoby w przyszłości na krótszy czas poszczególnych połączeń. Krótko mówiąc - w PKP jest fajnie, Dyrekcja ma się dobrze, a podróżnymi nikt się nie przejmuje, czyli standardy zostały zachowane.

Zobacz podobne:
     "Problemy i perspektywy kolei na Zamojszczyźnie" odsłona druga / 2012-04-02
     Między nami kolesiami / 2012-03-22
     Mimo wszystko / 2012-03-08
     Inicjatorzy spotkania dot. rozwoju kolei na Zamojszczyźnie wystosowali pismo do marszałka województwa / 2012-01-19
     Rozmawiali o przyszłości kolei na Zamojszczyźnie / 2011-12-23
     Będą sondować przywrócenie pociągu Warszawa - Roztocze - Lwów / 2011-12-10
     Kolejowy pejzaż / 2011-12-08
     Zgłoś uwagi do nowego rozkładu jazdy pociągów / 2011-06-09
     Szynobusy wracają na Roztocze / 2011-05-23
     Młodzi grafficiarze promują zamojską kolej / 2011-05-18
     Na Wielkanoc lub majówkę do Zamościa z Intercity / 2011-04-13
     Zaproponowali rozkład jazdy szynobusów do Lublina / 2011-03-24
     Rozdają ulotki promujące jazdę koleją / 2011-03-20
     Apel o dialog w sprawie połączeń kolejowych / 2011-03-03
     Bezkoleje zakończone - przynajmniej na razie / 2011-02-24
     Województwo wdraża PUK / 2011-01-20
     Szerokie okno czy szeroki gwóźdź? / 2010-12-08
     Kolejowi związkowcy komentują... / 2010-11-14
     Kolej znowu ma wrócić / 2010-11-10
     Mit o szybkiej kolei na Roztoczu / 2010-09-30

Warto przeczytać:

[do góry]