www.zamosconline.pl - Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu
Zamość i Roztocze - redakcja Zamość i Roztocze - formularz kontaktowy Zamość i Roztocze - linkownia stron Zamość i Roztocze - komentarze internautów Zamość i Roztocze - reklama Zamość i Roztocze - galeria foto
Redakcja Kontakt Polecamy Komentarze Reklama Fotogaleria
Witaj w sobotę, 27 kwietnia 2024, w 118 dniu roku. Pamiętaj o życzeniach dla: Zyty, Teofila, Żywisława, Anastazego.
Kwietniowe przysłowia: Kto na wiosnę pracuje, w zimie wozy ładuje. [...]

Turystyka: Noclegi, Jedzenie, Kluby i dyskoteki, Komunikacja, Biura podróży Rozrywka: Częst. radiowe, Program TV, Kina, Tapety, e-Kartki, Puzle, Forum Służba zdrowia: Apteki, Przychodnie, Stomatologia Pozostałe: Kościoły, Bankomaty, Samorządy, Szkoły, Alfabet Twórców Zamojskich

www.zamosconline.pl Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu


\Home > Kultura


- - - - POLECAMY - - - -




Niesiołowski & Namysłowiacy

Do niedzieli (27.01.) większości zamojskiej publiczności znany był ze szklanego ekranu. Po koncercie "Z batutą i humorem" na scenie ZDK przybyło Maciejowi Niesiołowskiemu miłośników jego kunsztu muzycznego, Anicie Maszczyk, solistce sopranistce przybyło wielbicieli jej urody i głosu. Melomanom oklaskującym wykonawców na bis po raz szósty czy siódmy przybył niepowtarzalny wieczór muzyczny, taki, co zdarza się tylko raz. "Namysłowiakom" przybyła pewność, że zagrają wszystko pod dyrekcją najlepszych dyrygentów. To była wyszukana oferta koncertowa.

Brawurowym wykonaniem "Marsza florenckiego" J. Fučika Maciej Niesiołowski zyskał przychylność zamojskiej publiczności szczelnie wypełniającej salę widowiskową ZDK. Po gromkich oklaskach dyrygent i zarazem showman przepraszał za głos - musi mówić nisko, niedyspozycja głosowa.

- Pierwszą operą napisaną przez Gaetano Donizetii dla miasta Wiednia była "Linda di Chamonix". Prapremiera odbyła się w 1841 r. Zainteresowanie było ogromne. Na premierę przybył sam cesarz Ferdynand I z małżonką i dworem. Bilety wykupiono przed terminem, mnóstwo ludzi odeszło z kwitkiem od kasy. Operę przyjęto entuzjastycznie. To były czasy - westchnął dyrygent i kontynuował. Wykonawców i kompozytora po wykonaniu wywoływano siedemnaście razy. Najsłynniejszej arii Lindy "O luce di quest?anima" jeszcze wówczas nie było. Kompozytor napisał ją później dla śpiewaczki, którą wielbił. Wstęp do arii, aria - miła i wesoła aria Lindy w języku oryginału, czyli po włosku wykona solistka Gliwickiego Teatru Muzycznego - Anita Maszczyk. Ujmujący głos, zjawiskowa uroda Anity Maszczyk to ozdoba każdego koncertu.

I kolejna opowieść Macieja Niesiołowskiego. Kiedy chodził na konkursy, to na korytarzu szkoły wisiały portrety kompozytorów. Wisiał tam portret kompozytora, który kojarzył się niezmiennie z pewnym myślicielem, filozofem nazwiskiem Karol Marks. Doprawdy - mówił dyrygent - kompozytor niemiecki Johannes Brahms, dokładnie wyglądał tak samo - broda, poważne spojrzenie. Brahms zdecydowanie lepiej zapisał się w historii - muzyki. Napisał m.in. kilkadziesiąt tańców węgierskich, na różne składy - fortepian, fortepian na cztery ręce. Później on sam albo inni kompozytorzy instrumentowali je na orkiestrę. Dziś, chyba najsłynniejszy z Tańców węgierskich, oznaczony numerem 5 w tonacji g-moll. To taki zwyczajowy bis orkiestry symfonicznej. My jeszcze nie kończymy - Taniec węgierski g-moll Brahms. Rozległy się zasłużone oklaski.

- Ja myślałem, że będę Państwa musiał uczyć oklasków, bo mam taką metodę. Powiem w zaufaniu, że się sprawdza. To metoda na stojącą owację. Skrajne osoby w pierwszym rzędzie - pan i pan mają kawałek materiału, rodzaj transparentu, może być kawałek prześcieradła i w odpowiednim momencie podnoszą to na wysokość oczu pierwszego rzędu. Pierwszy rząd wstaje a za tym idzie reszta i... za tym poszły oklaski.



A druga jeszcze prostsza metoda: na końcu koncertu należy zagrać "Hymn narodowy". Żarty - jak to u Niesiołowskiego. - Drodzy Państwo - wielka postać muzyki rosyjskiej z drugiej połowy XIX w. - Anton Rubinstein. Był kompozytorem. Melodia F-dur op. 3 nr 1. Melodię - zapewniał - większość Państwa zna. Nieraz można sobie nucić, pogwizdywać przy domowych pracach. Ale nikt nie kojarzy tego, więc skojarzmy go. Oklaski wysoko oceniły zagranie utworu Rubinsteina, a dyrygent upewniał się, czy melodia znana jest publiczności - następnie kontynuował konferansjerkę.

- Sala ZDK, jej konstrukcja przypomina mi salę Teatru w Słupsku. Takie same wejścia, garderoby w takim samym stanie. Opis wywołał burzę oklasków. Kiedyś byłem tam na koncercie z aktorem. Były Walentynki. W przerwie koncertu ludzie pisali listy do nas, myśmy je czytali. Wyszedł Siudym, zaśpiewał "arię ze śmiechem". Brawa, brawa. Wziął kartkę i zaczął czytać: "Kochany panie dyrygencie. Kocham pana straszną miłością... ale nie mogę nic powiedzieć, bo siedzę w ostatnim rzędzie koło męża". Znam Marka, coś mi szykuje - pomyślałem. Postanowiliśmy zobaczyć tą panią. Prosimy światła na widownię, patrzymy obaj na ostatni rząd, a Siudym mówi - tam same chłopy siedzą. Odpowiedzią widowni były oklaski.

- Drodzy Państwo - teraz było już merytorycznie - kompozytor francuski z Normandii, kiedyś bardzo popularny, Daniel F. E. Auber. W 1837 r. jego premierę wystawiano w Płocku, w Warszawie dopiero po 33 latach w Teatrze Wielkim za dyrekcji S. Moniuszki. Dziś "Manon Lescaut", opera w trzech aktach, a z nich tzw. kuplety Manon, czyli "Piosnka śmiechu". Bardzo delikatna, trzyzwrotkowa, aria - Anita Maszczyk. Delikatne a wspaniałe wykonanie.

Kompozytor francuski z Alzacji - ponownie dyrygent jako konferansjer - w tłumaczeniu na polski "Leśny chochlik" - Emil Waldteufel. Jako uczeń konserwatorium testował zalety nowych instrumentów. Tam zaczął komponować i własnym sumptem wydał dwa walce, które zapewniły mu sukces. Pisał piękne walce, romantyczne. Jeden z nich o znanym tytule zagramy Państwu teraz - walc Espana. Tak przygotował dyrygent publiczność na romantyczny klimat walca.

I po chwili Niesiołowski wyjaśniał zasadę oklasków owacyjnych, a publiczność znakomicie złapała klimat zabawy. Było jeszcze tupanie i próba owacji. Wyszła znakomicie. Publiczność dawno tak dobrze się nie bawiła, ręce, nogi i głos poszły w ruch.

- Są w "Zemście nietoperza" Johanna Straussa dwie arie sopranowe - dyrygent powrócił do programu. I jeszcze kuplety Adeli, które każda szanująca się sopranistka ma w swoim repertuarze. Adela, pokojówka zamierza zostać artystką. Szukając protekcji stosuje autoreklamę. To taka perełka wyjęta z dzieła - posłuchajmy kupletów Adeli w interpretacji Anity Maszczyk - w taki sposób zapowiedział Maciej Niesołowski solistkę, która zagrała rolę Adeli w Operze Krakowskiej. Owacje były jak najbardziej na miejscu.



Na zakończenie pierwszej części koncertu muzycy Polskiej Orkiestry Włościańskiej wykonali jeszcze marsz Kenneth J. Alforda - "Colonel Bogey". Alford pisał piękne marsze. Autor muzyki do oskarowego filmu "Most na rzece Kwai" umieścił jego marsz w tym filmie. Na najwyższym poziomie wykonanie marsza Alforda długo jeszcze brzmiało w uszach słuchaczy. Po przerwie, ekspert od szampańskiego nastroju i muzycznego także rozpoczął opowieść słowami: "Johann Strauss syn starego ojca - urodził się "przenoszony", dwa lata po śmierci tatusia - czym wywołał kolejną burzę śmiechu. Bardzo krótki, zwięzły utwór - "Marsz Perski". To bardzo ciekawa kompozycja z XIX w.

Brzmiały jeszcze brawa a Maciej Niesiołowski jeszcze raz zapowiadał Straussa.

- W drugim akcie "Zemsty nietoperza" jest scena na balu u księcia. Przybywa tam Gabriel, który ma taką zasadę, że na balu mężczyzna powinien być tak mało żonaty, jak tylko się da. Przybywa również jego żona Rosalinda, ale w przebraniu węgierskiej hrabiny i ten bęcwał jej nie poznaje, mąż własnej żony - i zaleca się do niej. Ma złoty zegarek z dewizką w kieszonce kamizelki, na który niejedną już rybkę złowił. Żona wie, kto on zacz, bo nie jest przebrany, zabiera mu ten zegarek w takim "duecie zegarkowym". Na kanwie tej muzyki z "Zemsty nietoperza" szybka polka pt. "Tik - Tak". Piękna muzyka to odpowiednie słowa na określenie wykonania.

- Aleksander Alabiew: "Słowik" - dyrygent zapowiada kolejny utwór - to jedna ze stu pięćdziesięciu pieśni tego kompozytora. Dziwne są losy tej piosenki, powstała ok. roku 1820, zrazu nikomu szerzej nie znana. A potem swoją popularnością przebiła wszystkie "słowicze" konkurentki. "Słowik" był polem do popisu dla koloratur, a miejscem do popisu była opera "Cyrulik sewilski" G. Rossiniego. Tam w II akcie jest taka scena - lekcja śpiewu. Śpiewały więc "Słowika" największe koloratury świata, a nie jest to łatwe. Na scenie z orkiestrą Anita Maszczyk i włoska melodyjność, temperament, młodzieńcza werwa. Muzyka Rossiniego to prawdziwy klejnot kompozytorski mistrzostwa i muzycznego dowcipu - tak też usłyszeliśmy ją w wykonaniu solistki i muzyków.

Długie, głośne oklaski z którymi zgodził się dyrygent. Już po zejściu ze sceny solistki wyjaśniał tym, którzy nie znają się na głosie ludzkim, że Anita Maszczyk to wszechstronna artystka, potrafi zaśpiewać arie operowe, a te "fidrygałki słowicze" - to jest strasznie trudne.

- Dziś jest także okazja do posłuchania utworu ojca, Johanna Straussa. Jedyny utwór ojca jaki się grywa to jest "Marsz Radetzkiego", który regularnie gra się na bis. Ja uważam, że to przesada i grywam inne utwory na bis. Teraz jest utwór "Seufzer - Galopp" - "Westchnienie".

- Zaproponowałem muzykom, żeby wzdychając pomyśleli o swoich stawkach - ponownie radość na widowni. I dodał - cieszę się, że tak pięknie reagujecie na grę Waszej Orkiestry. W Polsce po szczęśliwym przełomie, wydawało się, że wiele orkiestr padnie. Padła tylko jedna w Krakowie. A poza tym, jakby wbrew zasadom kapitalizmu orkiestry trwają. Cieszę się, że najstarsza Orkiestra w historii naszego kraju powstała właśnie w Zamościu. Teraz zmienia, poszerza swój repertuar, gra muzykę poważną.



Maciej Niesiołowski skorzystał z okazji i zaprosił publiczność na kolejny Koncert, cztery dni po jego urodzinach, czyli 8 lutego, pt.: "Symfoniczne niespodzianki". Zapowiedź zagłuszyły oklaski. Dyrygent zaprosił również w imieniu przyjaciela, Tadeusza Wicherka na kolejny spektakl "Strasznego dworu", 7 marca w sali OSiR i dokończył: "świetną Orkiestrę macie, przychodźcie i słuchajcie ich".

Następnie zapowiedział utwór w obcym języku - Johann Strauss młodszy - szybka polka: "Éljen a Magýar". "Madziar wszyscy wiemy - Polak Węgier dwa bratanki". "Éljen"- znaczy niech żyje, czyli niech żyją Węgry. Z szybka polką, po takiej rekomendacji muzycy poradzili sobie znakomicie. Lepiej niż inni muzycy podczas koncertu, o którym wspomniał dyrygent ponownie wywołując salwy śmiechu.

Franciszek Lehár, miał trzydzieści cztery lata kiedy napisał jedną z najpiękniejszych w historii operetki partytur: "Wesoła wdówka". Hanna wyszła za mąż za bankiera, najbogatszego bogacza bałkańskiego, po ośmiu dniach zaledwie została wdową. Młoda, piękna dziedziczka fortuny, 20 mln dolarów. I o te pieniądze poszło. Wesoła wdówka jest w Paryżu i Londynie oblegana przez wielbicieli. Akt drugi operetki rozpoczyna piękna cantilena, cicha, spokojna pieśń o rusałce Wilji. "Dolary, dolarami a nostalgia żre" - tak kończył wprowadzenie dyrygent i do wykonania pieśni zaprosił Anitę Maszczyk. Przepięknie i nostalgicznie zabrzmiała pieśń.

I kolejna zapowiedź: Paul Lincke, berlińczyk elegancki, w pięknym fraku, w cylindrze na głowie, z kokieteryjnie połyskującym brylantowym sygnetem na małym palcu prawej ręki. Syn woźnego magistrackiego skończył naukę jako: florecista, dyrygent, kompozytor i wydawca muzyczny. Dziś nieco zapomniany - a przecież ogłoszony twórcą operetki berlińskiej, miejsce walca zajął marsz. To mieszanka smakowitego koktajlu - Ulrich Sommerlatte jest twórcą takiego koktajlu złożonego z wybranych fragmentów operetek Paula Lincke. Pojawia się tutaj spokojny, delikatny walc, ale na końcu jest marsz.

- I tu mam dla Państwa zajęcie - zwrócił się do publiczności dyrygent. Otóż, w krajach niemieckojęzycznych jest zwyczaj, że publiczność bierze udział, w sposób następujący - gwiżdże na palcach. Z nadzieją, że wśród publiczności są artyści gwizdania na palcach dyrygent poprosił o prezentację, ocenił gwizdanie wysoko i wskazał miejsce w utworze, kiedy należy to zrobić. Zabawa była przednia, tak jak i utwór wykonany przez Orkiestrę.



Jak stwierdził Maciej Niesiołowski po takim marszu można spokojnie skończyć koncert, ale ma za dobra solistkę i to z solistką zakończy dzisiejszy wieczór. Było nieźle, ale nie beznadziejnie - żartował. Szczęśliwcy, którzy drogą kupna nabyli płytę, znajdą ten utwór na tej płycie - tu padło zaproszenie do zakupu płyty.

I ostatni już utwór niedzielnego wieczoru: "Hrabina Marica", młoda, piękna, bogata wdówka wraca do swojego majątku. Z ust Niesiołowskiego usłyszeliśmy bardzo skomplikowaną opowieść o zawiłościach miłosnych bohaterów libretta "Hrabiny Maricy". I jeszcze było na poważnie: gdy hrabina wraca po latach do swojego majątku witają ją chłopi i cygańska piosenka. Prawdziwie wzruszona hrabina odpowiada piosenką: "Gdy cygańska piosnka płacze". Na finał - czardasz Maricy z "Hrabiny Marica" Imre Kálmána i Anita Maszczyk. Oklaski po wykonaniu czardasza nie milkły, publiczność powstała - reakcja dyrygenta mogła być tylko jedna - wielokrotne zagranie na bis.

Mistrzem niepowtarzalnego nastroju niedzielnego wieczoru był Maciej Niesiołowski, który wspaniale poprowadził Namysłowiaków. Najwspanialsze dzieła muzyki światowej, wspaniały głos solistki i komentarze do utworów to gwarancja wspaniałego wieczoru karnawałowego.

Więcej zdjęc z imprezy w dziale [ Fotogaleria ]


autor / źródło: Teresa Madej
fot. Wojciech Czerwieniec
dodano: 2008-01-31 przeczytano: 4514 razy.



Zobacz podobne:
     "Namysłowiacy" w Radiowej "Trójce" / 2009-11-08
     Koncerty młodych muzyków / 2009-08-05
     Marianna Bednarska: Dziewczyna z marimbą / 2009-05-10
      Namysłowiacy w rytmach latynoamerykańskich / 2009-05-10
     Tadeusz Wicherek o latynoskim koncercie / 2009-05-04
     Latynoskie klimaty z "Namysłowiakami" / 2009-04-29
     Beatlemania i Namysłowiacy / 2009-03-10
     Pasjonaci Abby / 2009-02-17
     Beatlesi na Dzień Kobiet / 2009-02-17
     "Waterloo" Namysłowiaków / 2009-02-15
     Soyka, Budka, Zakopower, Myslovitz...- gwiazdy Wicherka w Zamościu / 2009-02-13
     Jak to z siedzibą Orkiestry jest? / 2009-02-12
     "Namysłowiacy" dla zakochanych / 2009-01-27
     Koncert karnawałowy "Namysłowiaków" / 2009-01-14
     Mistrz i Magdalena / 2008-12-18
     Wielki Mag i zaczarowana Orkiestra / 2008-12-18
     Bach, Vivaldi i Harry Potter / 2008-12-08
     "Zamojszczyzna" i "Namysłowiacy" na 11 listopada / 2008-11-12
     Koncert z okazji Święta Niepodległości / 2008-10-30
     Boski instrument w Katedrze Zamojskiej / 2008-09-24

Warto przeczytać:









- - - - POLECAMY - - - -




Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu - Twoje źródło informacji

Wykorzystanie materiałów (tekstów, zdjęć) zamieszczonych na stronach www.zamosconline.pl wymaga zgody redakcji portalu!

Domeny na sprzedaż: krasnobrod.net, wdzydze.net, borsk.net, kredki.com, ciuchland.pl, bobasy.net, naRoztocze.pl, dzieraznia.pl
Projektowanie stron internetowych, kontakt: www.vdm.pl, tel. 604 54 80 50, biuro@vdm.pl
Startuj z nami   Dodaj do ulubionych
Copyright © 2006 by Zamość onLine All rights reserved.        Polityka prywatności i RODO Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, hosting, programowanie, bazy danych, edukacja, internet