|
"Ofiara Wilgefortis"- mistyka i symbolikaW niedzielny wieczór płyta zamojskiego Rynku po raz kolejny stała się sceną teatralną. Plenerowy spektakl Teatru Wierszalin z Supraśla rozegrał się na dużej jego części, tym razem bez typowej sceny i widowni usadzanej na krzesłach. Miejsce akcji od publiczności oddzielała cienka taśma, tak samo jak cienka była granica pomiędzy obserwowanym tego wieczoru sacrum i profanum.
Ofiara Wilgefortis to opowieść o tajemnicy spotkania człowieka z Bogiem. Reżyser przedstawienia - Piotr Tomaszuk całość przedstawił jako spektakl - misterium, nawiązujący do średniowiecznych inscenizacji, gdzie ruchome podesty zastępowały typową scenografię. Tu także, ustawione po dwóch skrajnych stronach sceny drewniane konstrukcje, tworzyły miejsce akcji. Pomiędzy konstrukcjami poruszali się aktorzy, a wraz z nimi, ogromne drewniane figury, które swoją stylistyką także nawiązywały do średniowiecznych wizerunków kultu.
Narratorem i jednocześnie jednym z bohaterów jest demoniczny Mistrz Widowiska - Magister Ludens, który opowiada, komentuje, czasem jest całkiem obiektywny, a czasem staje się jednym z aktorów.
Przedstawiona historia opiera się na średniowiecznej legendzie o młodej dziewczynie, która w imię miłości do Boga, rezygnuje ze wszystkiego co ziemskie. Nie do końca jest jasna podstawa jej zachowań - czy jest to tylko miłość do Chrystusa, czy może jest to oznaka choroby psychicznej i obłędu. Bardzo wyraźna jest natomiast jej ogromna wiara, która czyni tę młodą, nieszczęśliwą i niespotykanie wrażliwą dziewczynę silną bardziej, niż świadczyłoby o tym jej wątłe ciało. A wewnętrzna siła była potrzebna by przeciwstawić się średniowiecznej tradycji, by odmówić ojcu, by powiedzieć ludziom NIE.
Legenda głosi, iż młoda Wilgefortis wychowywała się w klasztorze i takie przyobiecane Bogu życie wybrała na swoją dalszą drogę. Jednakże jej ojciec, widząc w tym swój własny interes, postanawia wydać ją za mąż za poganina, co spotyka się ze strasznym sprzeciwem córki. Zamyka ją więc w odosobnieniu, gdzie rozgrywa się wewnętrzny dramat młodej dziewczyny, gdzie niespełnienie poparte siłą wiary pokazuje jej dramatyczną determinację. Modlitwą błaga Boga by ochronił ją przed pogańskim małżeństwem, na co Chrystus na znak swojej miłości, obdarowuje ją własną twarzą. Lud dostrzegał w tym oznaki boskiego cudu, zaś ojciec odebrał to jako znak hańby i działalności szatana. Potencjalny kandydat na męża Wilgefortis nie chciał małżonki z twarzą mężczyzny i zrezygnował z ożenku, co jeszcze bardziej rozwścieczyło bezdusznego ojca. W akcie zemsty kazał ukrzyżować córkę, na wzór jej domniemanego "kochanka" Chrystusa.
Pełna dramatycznych napięć historia opowiedziana jest w sposób bardzo sugestywny i przejmujący dla widza. Aktorzy przybrani w naturalistyczne, wręcz odstraszające maski i stroje, ciągnący za sobą wielkie drewniane figury, tworzą bardzo surowy obraz, wręcz wyjęty ze średniowiecznej symboliki. Spektakl, mimo swej prostej fabuły, do łatwych nie należy, wręcz przeciwnie - jest dziełem ambitnym i wymagających dużego zaangażowania ze strony widza. Świętość przeplata się tu z bluźnierstwem, sacrum wynoszone na piedestał, jest ironicznie wyśmiewane, by w kolejnych scenach znów otaczać go kultem.
Końcowa ocena pozostaje jednak w gestii każdego z nas. Dotykanie najczulszych miejsc duchowości człowieka, ukazywanie chrześcijańskich obrzędów ocierając się przy tym wręcz o herezję, może być zbyt intymne w odbiorze czy w ocenie. Nie można też zapominać, że teatr to przede wszystkim "gra"... i niedopowiedzenie.
Portal Zamość onLine jest patronem medialnym 35. Zamojskiego Lata Teatralnego autor / źródło: Renata Bajak fot. Wojciech Czerwieniec dodano: 2010-06-30 przeczytano: 3890 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|