www.zamosconline.pl - Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu
Zamość i Roztocze - redakcja Zamość i Roztocze - formularz kontaktowy Zamość i Roztocze - linkownia stron Zamość i Roztocze - komentarze internautów Zamość i Roztocze - reklama Zamość i Roztocze - galeria foto
Redakcja Kontakt Polecamy Komentarze Reklama Fotogaleria
Witaj w wtorek, 26 listopada 2024, w 331 dniu roku. Pamiętaj o życzeniach dla: Delfiny, Sylwestra, Lechosława, Konrada.
Listopadowe przysłowia: Święta Katarzyna po lodzie, Boże Narodzenie po wodzie. [...]

Turystyka: Noclegi, Jedzenie, Kluby i dyskoteki, Komunikacja, Biura podróży Rozrywka: Częst. radiowe, Program TV, Kina, Tapety, e-Kartki, Puzle, Forum Służba zdrowia: Apteki, Przychodnie, Stomatologia Pozostałe: Kościoły, Bankomaty, Samorządy, Szkoły, Alfabet Twórców Zamojskich

www.zamosconline.pl Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu


\Home >


- - - - POLECAMY - - - -




Refleksje po "Fun Clubie"

Nieczęsto występuję na tych łamach jako recenzent książek. Ostatnio zdarzyło mi się coś takiego, kiedy pół roku temu napisałem artykuł na temat dzieł Stefana Dardy (kolejne ma ukazać się w połowie listopada). Tym razem impulsem była debiutancka książka Andrzeja Wnuka pt. "Fun Club". Autor, były redaktor naczelny "Kroniki Tygodnia", znany niegdyś również z częstych wizyt w "Loży prasowej" Wojciecha Kowalczyka, napisał bowiem powieść kryminalną, osadzoną w realiach Lubelszczyzny ze szczególnym uwzględnieniem Zamościa i stolicy naszego województwa. Z miejsca zainteresowałem się tą publikacją i skorzystałem z możliwości otrzymania egzemplarza z dedykacją od autora, za co serdecznie dziękuję zarówno jemu, jak i redaktorowi Piotrowi Rogalskiemu. Żywię też nadzieję, że Andrzej Wnuk nie będzie miał mi za złe poniższej recenzji.

Przede wszystkim rzuciła mi się w oczy niewielka objętość "Fun Clubu". Sto czterdzieści cztery strony w formacie B5 to chyba trochę mało na powieść z prawdziwego zdarzenia. Jest to mało tym bardziej, że książkę generalnie czyta się bardzo przyjemnie i szybko, co nie zabiera zbyt wiele czasu. Świetne są zwłaszcza niezwykle wyraziste opisy poszczególnych postaci. Widać, że autor ma od dawna do czynienia z pisaniem jako takim i nieobce mu są zagadnienia z zakresu prawa i kryminalistyki.

Widać także, iż autor nie tworzył treści dla niej samej. Chwilami można było wręcz odnieść wrażenie, że jest ona dla niego mniej istotna od przedstawienia czytelnikowi miejsca akcji. Stąd mamy nadzwyczaj precyzyjne opisy zarówno odnowionej zamojskiej Starówki, jak i lokalizacji miejsc zbrodni w mieście. Niewtajemniczeni mogą na ich podstawie pomyśleć, że Zamość jest zdecydowanie większy niż w rzeczywistości. Znajdziemy również kryptoreklamy gazety najbliższej sercu redaktora Wnuka. Na jednym z kawiarnianych stolików przy Rynku Wielkim główna bohaterka znajduje "Kronikę Tygodnia", a podczas śledztw w Zamościu policjantom z Lublina służy pomocą komisarz Adam Jaworski (przy okazji serdeczne pozdrowienia dla pana redaktora J.). Dość drobiazgowo są też opisane weekendowe wizyty komisarz Marty Nowosad u ojca na Roztoczu. Wszystko to sprawia, że nie można odmówić utworowi walorów promocyjnych dla regionu.

Natomiast mam pewne wątpliwości co do samej akcji. Książka opisuje losy trzech ofiar: jedną zamordowano w Lublinie i znaleziono pod Włodawą, a dwie ukatrupiono w Zamościu. Wszystkie to kobiety krótko po trzydziestce, zabite wstrzyknięciem pavulonu prosto w serce, a wcześniej uśpione tiopentalem. Pierwszą z nich morderca po śmierci powiesił na drzewie przy stawie i wypruł jej wnętrzności, drugą poćwiartował i wrzucił do wanny z kwasem solnym, a trzeciej odciął głowę, którą następnie umieścił w umywalce, resztę ciała lokując w wannie. Nie zdradzę Państwu, jako potencjalnym Czytelnikom tej książki, kto okazał się sprawcą wszystkich zbrodni, jaki miał motyw, jak się przygotowywał do morderstw i jak skończył. Wyznam natomiast, że gdy miałem 12 lat, też pisałem "kryminały", choć jeszcze krótsze. Nie podejmuję się odpowiedzi na pytanie czyje dzieła mają więcej realizmu.

Mam też zastrzeżenia co do wątku romansu prowadzącej śledztwo komisarz Nowosad z będącym od początku utworu zasadniczym świadkiem zabójczo przystojnym Michałem Zakrzewskim z Zamościa. Po pierwsze dlatego, że jest po prostu banalny i zanosi się na niego praktycznie od pierwszej wymiany zdań między dwojgiem. Coś mi mówi, że i Zakrzewski miał być swego rodzaju elementem promocyjnym dla naszego miasta, ale czasem autor aż przesadzał z tym wątkiem. Mam tu na myśli trzy sceny, które mnie po prostu rozbroiły. Zacznijmy od pierwszej randki Marty i Michała na Rynku Wielkim, podczas której Zakrzewski mówi tak: "Dzięki pieniądzom unijnym odnowiono większość ulic i budynków. Podwórka zyskały nowy, bardziej włoski charakter. Lubię czasem usiąść na ławce i wystawić twarz na działanie słońca. Założono też monitoring, dzięki czemu wandale nie niszczą świeżo odnowionych ścian. No i najważniejsze - powoli są odbudowywane umocnienia, czyli nadszańce, bastiony, bramy, czy nawet kawałki murów Carnota". Może jestem złośliwy, ale za wyjątkiem trzeciego zdania Michał Zakrzewski był tu raczej Tomaszem Kossowskim. Nie bardzo mi te słowa pasują do randki. Scena druga, czyli nadzwyczaj dosadny opis burzy hormonów, jaka przetoczyła się przez dwa ciała na starcie romansu: "Weekend spędzili u niej w domu, wychodząc z łóżka tylko po to, aby otworzyć drzwi i odebrać od doręczyciela pizzę albo inne dania z włoskiej restauracji. Jedli, wygłupiali się, oglądali telewizję i uprawiali seks". Daleko mi do purytanizmu, ale niezmiernie rozbawiła mnie ta relacja. No i cytat trzeci - koronny. Są to refleksje Marty o jej uczuciach do Zakrzewskiego w sytuacji, gdy podejrzenia w śledztwie skierowały się w jego stronę: "Nie bez znaczenia było, że w łóżku też było jej z nim dobrze. Zasypiała po dwóch-trzech godzinach satysfakcjonującego seksu". To dopiero zamojski buhaj!!! Nie ma co, redaktor Wnuk pięknie zareklamował sztandarową cechę mężczyzn z Zamościa!

Bezwzględnie jednak muszę pochwalić Autora za końcówkę książki. Rozwiązanie sprawy jest nie do przewidzenia niemal przez cały utwór, a jego zakończenie zaliczam do naprawdę widowiskowych.

Konkludując: trzeba się cieszyć, że powstała kolejna fabularna książka, która promuje Zamojszczyznę. W skali 1-6 daję jej mocną "czwórkę" i mam nadzieję, że Andrzej Wnuk pójdzie za ciosem i zgodnie z opinią Czytelników stworzy kolejny utwór co najmniej na miarę "Fun Clubu".


autor / źródło: Robert Marchwiany
dodano: 2010-10-28 przeczytano: 13166 razy.












- - - - POLECAMY - - - -




Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu - Twoje źródło informacji

Wykorzystanie materiałów (tekstów, zdjęć) zamieszczonych na stronach www.zamosconline.pl wymaga zgody redakcji portalu!

Domeny na sprzedaż: krasnobrod.net, wdzydze.net, borsk.net, kredki.com, ciuchland.pl, bobasy.net, naRoztocze.pl, dzieraznia.pl
Projektowanie stron internetowych, kontakt: www.vdm.pl, tel. 604 54 80 50, biuro@vdm.pl
Startuj z nami   Dodaj do ulubionych
Copyright © 2006 by Zamość onLine All rights reserved.        Polityka prywatności i RODO Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, hosting, programowanie, bazy danych, edukacja, internet