|
"Rycerz Halicki" w BWAPoczątki Biura Wystaw Artystycznych - Galeria Zamojska sięgają 1967 r. Sławę instytucji przyniosły organizowane od 1984 r. Ogólnopolskie Plenery Ilustratorów i Malarzy, jedyne w
Polsce dla twórców tej dyscypliny sztuki. Uczestniczyli w nich wybitni artyści, laureaci wielu nagród i wyróżnień, ci którzy tworzyli znaną w świecie polską szkołę ilustracji. Setki znakomitych malarzy ilustratorów nawiązywało w swoich pracach do twórczości i bohaterów utworów m.in. Andersena, Cervantesa, którym poświęcone były kolejne plenery. Jak już wiadomo, planowany XXIV Plener poświęcony będzie twórczości St. Wyspiańskiego.
Tysiące prac poplenerowych wzbogaciło zbiory galerii. W BWA wystawiali się J. Nowosielski, F. Starowieyski, Z. Beksiński, T. Kantor, W. Hasior, J. Duda - Gracz i wielu, wielu innych. Tajemnicą poliszynela jest, że właściwie tutaj każdy chce się wystawić. BWA jest oblegane niczym twierdza - jak mówi, M. Terlecki. Niby nie przynosi to wielkiego splendoru, ale... I jest coś na rzeczy, bo ostatnio zapytał mnie młody grafik, Polak z Brukseli, jak to zrobić by zaprezentować swoje prace w BWA w Zamościu.
Tym z większym zainteresowaniem przyjęłam zaproszenie na najnowszą wystawę, otwartą w dniu 16.01.07r., prezentującą prace - malarstwo i rysunek ukraińskiego artysty Mikołaja Dmytrucha.
- Co spowodowało, że prace Mikołaja Dmytucha zaprezentowała galeria BWA? - zapytałam Dyrektora BWA Jerzego Tyburskiego.
- Na ubiegłoroczny plener ilustratorów zaprosiliśmy artystów z Ukrainy. Wśród nich był Mikołaj. Zaprzyjaźniliśmy się, wspólnie wędrowaliśmy po ścieżkach Roztocza, a Mikołaj wracał do swoich korzeni, w rodzinne strony. Mikołaj także zajmuje się ilustracją książkową.
Zapytany przeze mnie artysta potwierdza związki z Zamojszczyzną. Jego rodzice pochodzili z Biłgoraja, zostali przesiedleni po 1945 r., on urodził się już nad Morzem Czarnym, na Ukrainie. Część jego rodziny znajduje się w Polsce - Szczecinie, Olsztynie.
Przyglądam się twórczości artysty: zauważam architekturę Lwowa, na pierwszy rzut oka widzę dworek Januszewiczów, dziadków J. Słowackiego w Krzemieńcu, dzisiaj muzeum poety. Kolejno prezentują się słynne twierdze kresowe, Chocim i Kamieniec Podolski. Rozpoznaję zamek w Olesku - zwany "zamkiem królów", tutaj urodził się Michał Korybut Wiśniowiecki i Jan III Sobieski, tutaj rezydowała Marysieńka Sobieska.
- Dlaczego artysta ustawia sztalugi właśnie na Moście Tureckim, pod twierdzą Kamieńca Podolskiego - przepytuje Mikołaja Dmytrucha
- Bardzo lubię historie i archeologię. Lubię historie tych ziem. To nasza wspólna historia i kultura - wspólna tradycja - i temu nie można zaprzeczyć. Darzę te ziemie ogromnym sentymentem.
Ten sentyment widoczny jest na pracach. Artysta wiernie i barwnie oddaje potęgę twierdz, piękno zabytków, naturalną kolorystykę krajobrazu - choć to niewielkie prace, realizowane techniką specyficzną - olej na papierze, to czar Podola i Wołynia został uchwycony. Myślę sobie, to nie takie trudne - wiadomo przecie, że Wołyń przed wojną zwano "Szwajcarią Wołyńską". Słowacki straszliwie cierpiał i tęsknił do swojego Krzemieńca, do którego nie miał powrotu, czemu dał wyraz nie w jednym utworze, i nie w jednym liście do matki. I wszystko nagle zrobiło się takie swojskie i takie znajome - szczególnie dla tych, którzy bywali tam, na Kresach. Dla ukraińskiego artysty te prace symbolizują Ukrainę - może też dawną potężną Ruś Halicko - Włodzimierską. Właśnie tytułem "Rycerz Halicki" został uhonorowany Mikołaj Dmytruch w 2004 r. oraz tytułem Człowiek Roku w kategorii "Artyści", za nieoceniony wkład w rozwój kultury ukraińskiej.
To nie jedyna atrakcja wystawy ukraińskiego artysty. Śmiem twierdzić, że przyciągnął tłumnie publiczność niezwykły talent artysty do rysowania karykatur. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że jest w tym Mikołaj Dmytruch niedościgniony. Na wystawie zobaczymy kilkanaście karykatur znanych osób z Zamościa, z Polski. Dodam, że kilkanaście prac - karykatur przybyło, ponieważ artysta zrobił to "z łokcia" podczas tego wieczoru. A jak to robił - po mistrzowsku. W 2004 r. w Ustroniu Morskim pobił rekord świata odnotowany w Księdze Guinnesa w rysowaniu karykatur - 59 rysunków w ciągu godziny.
Mnie artysta uchylił rąbka tajemnicy i powiedział, że podczas bicia rekordu trzy sztuki wyrzucił, bo nie był zadowolony. Kroniki milczą na ten temat, ale Jerzy Tyburski zna przypadek namalowanej karykatury, który spowodowała obrazę u osoby pozującej. Zauważyłam, że karykatura przypadła do gustu Iwonie Stopczyńskiej Wiceprezydent Zamościa.
Mikołaj poznał przed laty znanego polskiego karykaturzystę z Przeworska, Henryka Cebulę i to pomogło mu rozwinąć jego talent i ruszyć w świat. Pracuje aktualnie nad albumem karykatur (ok. 500 sztuk), są to znane osoby z Tarnopola (Ukraina), gdzie artysta pracuje, tworzy i mieszka. Swego czasu otrzymał artysta zamówienie od burmistrza w Lubaczowie i narysował ok. 50 karykatur - co stanowi galerię znanych postaci, a obejrzeć ją można w Muzeum w Lubaczowie.
Gdybym w tym momencie chciała zakończyć mój artykuł to... nie oddałoby wiernie tego, co się jeszcze przydarzyło ostatniego karnawałowego piątku w BWA. Bo otóż, żeby było jeszcze piękniej - BWA zaprosiło Wojciecha Kowalczyka - jakiś czas temu prowadzącego Teatr Muzyczny w Zamościu, by dla oprawy tej wystawy dorzucił trochę muzyki. Pianino dumnie "wystroiło się" na ten czas, a Wojciech Kowalczyk dał koncert - śpiewał i grał piosenki Wysockiego i Okudżawy - żeby tylko koncert - ten znakomity muzyczny popis radował publiczność, która się na tym poznała i ... bisowała i bisowała. Niejeden z widzów kręcił głową z niedowierzania - tyle sztuki na raz!
A ja to myślę sobie tak - jakie miasto taka galeria!!!autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2007-02-18 przeczytano: 3563 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|