|
Kontestator, czyli co Winicjuszowi Borowskiemu w duszy graIm starszy tym młodszy - mówi o Winicjuszu Borowskim i jego malarstwie, pokazanym na wystawie "Obrazki eko-Logiczne" w BWA Galeria Zamojska, kolekcjoner jego obrazów Lech Kołtun. Artysta powraca w dobrym stylu z bogatą paletą barw w temacie roztoczańskiego pejzażu.
I jak to u Borowskiego - trochę świata realnego i trochę abstrakcji, a wszystko wyrażone ekspresyjne i estetyczne, czyli mocno emocjonalny artysta jak zwykle wtedy, kiedy ma coś do powiedzenia.
A co ma do powiedzenia Winicjusz Borowski poza obrazem? O tym w rozmowie z artystą plastykiem w chwilę poza zakończeniu wernisażu jego prac.
Teresa Madej - Przedmówcy mówili o Twoim odejściach i powrotach do twórczości. Przypisują to temu, że artysta ma potrzebę złapania oddechu przed następnym projektem, pomysłem. Czy tak jest? Czy to jest zaplanowane, bo żeby malować to trzeba mieć coś do powiedzenia?
Winicjusz Borowski - Ja to już któryś raz mówię, że w tym nie ma wielkiej premedytacji. Powiedziałbym raczej, że jest przypadek i jakiś wewnętrzny nastrój i emocja. To nie jest tak, że ja kalkuluję, że teraz będą takie obrazki, że jak wcześniej były takie - to żeby zrobić przeciwwagę. Nie. Banalizując powiedziałbym, że ja pracuję tak, jak mi w duszy gra. I nie zastanawiam się, czy to w danej chwili jest modne, czy to będzie sprzeczne, czy odnajdzie się na rynku. To dla mnie nie ma znaczenia bo ja i tak nie żyję ze sztuki.
TM - Czy jednak takie założenie/nastawienie, że nie żyje się ze sztuki nie wpływa deprymująco na wenę twórczą?
Winicjusz Borowski - Na początku założyłem inaczej, ale musiałem to później zweryfikować.
TM - Czyli jesteś taki prawdziwy, autentyczny w tym co robisz, malujesz, mówisz?
Winicjusz Borowski - Ja nie wiem co to znaczy autentyczny, ale ja czuje, jaka jest we mnie emocja. To nie jest kombinowane pod galerie, pod widza, pod aktualna modę. Tak mi się jakoś życiowo ułożyło, że wszystko co robiłem było niemodne.
TM - Ależ to też jest jakiś pomysł.
Winicjusz Borowski - Ja nie wiem czy to jest pomysł, bo tego też nie kalkuluję.
TM - Bo wtedy artysta się wyróżnia Więc się wyróżniasz, jesteś trochę inny. Dystansujesz się, nie naśladujesz innych, szukasz swojej ścieżki, swojego wyrazu. Balansujesz na szczególnym pograniczu, tylko Tobie przypisywanym, i jest w tym harmonia - malujesz wtedy, kiedy chcesz coś powiedzieć.
Winicjusz Borowski - Tak, zdecydowanie tak. Dlatego od jakiegoś czasu, jakimś wyznacznikiem jest wystawa "Bram nadziei", która zabrała mi trzy lata. To był proces budowania pewnej zamkniętej wizji. I później zrozumiałem, że nie interesuje mnie już malowanie pojedynczych obrazków tylko interesuje mnie robienie aranżacji, czy spektakli, czy rodzaj instalacji, kiedy tworzy się jakąś całość do wnętrza. I znowu zabrało mi to trzy lata. Niespiesznie chyba, bo też nie ma się do czego śpieszyć.
TM - Podkreślano w wypowiedziach, że jest to Twoja pewnego rodzaju gra, która zachowuje harmonię. Masz swoje fascynacje - fotografią, abstrakcją i kolorem. Czy udaje się ją zachować i jest obecna teraz?
Winicjusz Borowski - Jeżeli mam to one są naturalne i są we mnie. To znowu nie jest kalkulacja. Każdy ma jakieś fascynacje. Ja mam też jakieś fascynacje uświadomione lub nawet nie. Bo często bywa tak, że realizujesz pewne rzeczy nad którymi nie panujesz. Pewnie i ja tak mam w pewnej części, że realizuję jakieś przedsięwzięcia nad którymi do końca nie panuję, bo kieruję się emocją.
TM - To pomówmy o Twoim poczuciu estetyki, co mocno podkreśla prof. Lemański.
Winicjusz Borowski - To się z tym zgadzam.
TM - I klasyczna abstrakcja. Da się to połączyć?
Winicjusz Borowski - Da się to połączyć. Ja niejednokrotnie słyszałem to nawet jako zarzut w stosunku do tego co robię, że moje obrazki są przeestetyzowane. Więc jeżeli nawet są przeestetyzowane to nie ma sensu z tym dyskutować. Tak mi to w duszy gra i tyle. Jak pamiętam - to Marek Terlecki na wystawie w synagodze powiedział, że "estetyczne do bólu". I być może one naprawdę były estetyczne do bólu, ale mnie taka stylistyka bardzo odpowiada.
TM - Co artysta przemyśliwuje na przyszłość?
Winicjusz Borowski - Nic. Powiem tak, jak to powiedziałem w tych dwóch słowach tego wystąpienia. Jestem artystą wątpiącym. Najbardziej wątpię w sens uprawiania tego zawodu. Po prostu, chyba w dzisiejszych czasach nie ma to sensu, bo nie jest to nikomu potrzebne.
TM - Może jednak nie do końca - nikomu, bo Lech Kołtun zaopatrzył się w parę Twoich obrazów.
Winicjusz Borowski - A może nawet w kilkadziesiąt. Ale to jest to trochę na siłę. Ten układ jest sympatyczny, ale zdecydowanie jest sympatyczniej jeżeli są jakieś propozycje, są odbiorcy, gdzieś tam kupują te obiekty, bo wtedy zaczyna się funkcjonowanie. Ja nawet o czymś innym myślę, że to nawet nie chodzi o rynek sztuki tylko mówię w ogóle o kondycji dzisiejszego człowieka, że poza pozerstwem i marketingiem nic się nie liczy. Sztuka, niestety dla niej samej, w takich czasach się nie mieści, bo jak nie ma rynku sztuki takiego jak na Zachodzie to ona się nie sprzedaje, nie jest towarem.
TM - Może nasza społeczność jeszcze nie dorosła do takiego odczuwania i pojmowania sztuki.
Winicjusz Borowski - Wątpię w to, ponieważ nie aż tak dawno, ja mam już swoje lata, przeżyłem kilkanaście lat za komuny i pamiętam to pozerstwo, ale jednak artyści byli potrzebni. Może się udawało, ale odpowiadało to artystom.
TM - A może to rynkowa gospodarka spowodowała, że artyści muszą sobie radzić.
Winicjusz Borowski - Ale to nie jest gospodarka rynkowa, nie ma nic wspólnego. Gdyby to rzeczywiście była rynkowa gospodarka sztuka by się na niej odnalazła. To jest kumoterstwo. Ja jestem po prostu zniechęcony dzisiejszą rzeczywistością. Parę razy, tak ja pewnie parę osób, dałem się nabrać politycznie i uwierzyłem, że coś się tu stanie dobrego. Tymczasem się okazało, że jest jak zwykle.
TM - Nie chciałbyś na przekór wszystkiemu założyć swojej galerii?
Winicjusz Borowski - Ale ja już miałem, co prawda galerię ubioru. Trzeba mieć pieniądze żeby to utrzymać. Nie ma szans nawet żebym sprzedał jeden obraz miesięcznie, więcej nie sprzedam. A już na pewno nie w Zamościu. Nie mam takich ciągot, ja mam ciągoty uciec.
To jest paradoks trochę. To jest żart ekologiczny, że wszystko jest dzisiaj ekologiczne, i te obrazki są ekologiczne.
TM - Czy chciałeś nam "sprzedać" ekologiczne przesłanie?
Winicjusz Borowski - Nie, to jest trochę żart, ale też jest trochę prawda taka, że ja mam w sobie taką nieodpartą chęć ucieczki gdzieś tam, wyprowadzić się na wieś.
TM - Może pośrednio o tym mówisz, że przyroda jest bardziej przyjazna, mimo tego, że jest nieokiełzana. Bardziej życzliwa niż ten wymiar człowieka i świata ekonomii.
Winicjusz Borowski - Zdecydowanie wolę ucieczkę na tzw. łono natury niż tę rzeczywistość, która jest za oknem, dlatego okna są zablokowane/zasłonięte.
TM - Dobrze zostało to wszystko przemyślane, dobrze zbudowany nastrój wernisażu. Ja jednak uważam, że artysta nie może rezygnować z twórczości, w końcu nie każdy może być artystą.
Winicjusz Borowski - Ale tak samo jak mnie zapytałaś mnie dlaczego to się robi a nie co innego. To jest w ogóle pytanie - dlaczego się robi? Albo jest ten ładunek, ta chęć i ta emocja, albo nie ma. We mnie już prawie nie ma. Ja się nie zarzekam.
TM - Co musiałoby się zdarzyć aby odmieniło Twoje nastawienie? Te przeszkody nie prowokują Cię - A jednak będę malował!
Winicjusz Borowski - Świat jest taki, że dzisiaj najprościej, niestety, jest się realizować gdy masz konkretne zamówienie. Kiedy pojawia się oferta trzeba coś zrealizować i wtedy jest taka naturalna sytuacja, w jakimś sensie musisz, ale w jakimś sensie masz gwarancje odbiorcy, masz gwarancje tego, że jest jakaś potrzeba, że ktoś chce tego.
TM - Ale jeśli się wycofujesz, nie ma Cię, nie widać Cię, czy też nie ma marketingu i PR to w konsekwencji trudno o zamówienie.
Winicjusz Borowski - Ale ja już walczyć nie będę, nie, ja już walczyć nie będę. Tak się ułożyło życie, że ten okres kiedy byłem młodszy i próbowałem walczyć to nie były dobre czasy. Dla mnie wybór był jasny, ja się na ten wybór nie zdecydowałem. Postawiono mnie w sytuacji oczywistej. Pewna bardzo znana dzisiaj pani "galernik" powiedziała mi wprost: "Chcesz zrobić karierę, musisz mieszkać w Warszawie". Ja się nie zdecydowałem na ten wybór i jest tak jak jest. Nie chodzi o to, żeby narzekać, że coś się nie udało. Przeważnie tak jest w życiu, że większość rzeczy się nie udaje, ale to też kwestia pułapu.
TM - Kwestia założeń.
Winicjusz Borowski - Ja założenie miałem bardzo ambitne i takie z reguły się nie udają.
TM - Myślę, że masz swoje sukcesy, odbywa się Twoja wystawa, czyli jednak chcesz się komunikować z widzem, po to malowałeś.
Winicjusz Borowski - Tak, to jest taka sytuacja. Gdzieś tam w jakimś momencie następuje decyzja, że coś jeszcze zrobię. I jeżeli ta decyzja zostaje wdrożona w życie i zostają ustalone terminy to później już nie ma odwrotu i stajesz wobec sytuacji, że zacząłeś coś, albo jesteś w jednej trzeciej a dwie trzecie trzeba jeszcze zrobić. Ja jako artysta działam emocjonalnie, ale jako człowiek jestem niezwykle odpowiedzialny. Więc jeżeli powiedziałem komuś "tak", to "tak". I wtedy już muszę to zrobić.
TM - To uparcie zapytam - nad czym artysta pracuje aktualnie?
Winicjusz Borowski - Nad sobą.
TM - A przecież widzę, że emocję są, więc liczymy na to, że artysta rozłoży paletę.
Winicjusz Borowski - Wracam z uporem maniaka do tego, że to jest chyba niepotrzebne. Ale ja mam pozytywne emocje do innych rzeczy, nie muszę się w sztuce realizować.
TM - Gratuluję wystawy i dziękuję za rozmowę.
Winicjusz Borowski - Dziękuje bardzo. autor / źródło: Teresa Madej fot. Janusz Zimon dodano: 2011-05-09 przeczytano: 13121 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|