|
36 ZLT: "Arka" na Rynku WielkimOdyseja współczesnych emigrantów za chlebem czy przestroga historii przesiedlonych, wypędzonych i uciekinierów? Spektakl "Arka" Teatru Ósmego Dnia z Poznania zabrał zamojskiego widza po raz trzydziesty szósty w emocjonującą podróż teatralną na poszukiwanie nowej, nie tylko artystycznej przystani (19.06.).
Czy na mityczną "Arkę" w wymiarze spektaklu zabiorą się wszyscy dobrzy mieszkańcy Ziemi? Tego spektakl nie dopowiada. Czy obecność na tej "Arce" to wymiar nagrody? Trudno to przesądzić. Jedno pozostaje pewne - wyjątkowo ekspresyjne widowisko poruszyło każdego, w dosłownym i przenośnym znaczeniu tego słowa.
O czym jest "Arka" pomysłu Teatru Ósmego Dnia w Poznaniu? Na pewno o nas, współczesnych. Ale nie tylko. W znakomicie skonstruowanym okazałym plenerowym przedsięwzięciu odczytamy inne sceny/obrazy niż tylko metaforę naszego czasu. Poetycki obraz najpierw przywoła grozę i tragedię wojny. Potem zaskoczy widza innym wymiarem - przymusem opuszczenia gniazda w poszukiwaniu lepszego skrawka nieba, lepszego życia, czasem za wielką cenę.
Należy przyznać, że spektakl został mistrzowsko pomyślany - od idyllicznego "cygańskiego" wesela, któremu towarzyszy wielka radość, zabawa i tradycja zaślubin po totalną destrukcję świata w postaci "Złego" - porażających barbarzyńców ziejących ogniem na piekielnej maszynie. Po tym wtargnięciu w oazę spokoju i dobra świat nigdy nie będzie już taki sam. Przyjdzie czas płonących domów i książek, "dymiących" walizek zmuszonych do przymusowej ucieczki/wyjazdu, potem czas wspomnień wyrażony za pomocą starego dywanu, klatek z ptakami i próba odnalezienia nowej przystani, może już bezpiecznej. Kto wie? Bo przecież historia lubi się powtarzać!
W ogromnej przestrzeni Rynku Wielkiego w Zamościu, wraz z aktorami Teatru Ósmego Dnia, przeżywamy odyseję uciekiniera, emigranta i wysiedlonego. Wyobraźnia wraz z rozgrywającymi się plastycznymi scenami podwaja przekaz sztuki. Mamy wrażenie, że taka niepowetowana strata czegoś bliskiego przydarzyła się nam, naszym bliskim, a nawet już naszym dziadkom. A może towarzyszy nam od zarania dziejów? Odwieczna wędrówka i odwiecznie poszukiwanie oazy/krainy spokoju.
Spektakularne i wielce elektryzujące widowisko zawładnęło nami do tego stopnia, że poddaliśmy się bez reszty historii opowiedzianej poruszającymi obrazami. Bez oporów weszliśmy w spektakl, bo jego moc/magia wzięła nas w swoje posiadanie przy pomocy żywiołu ognia, kolorowych dymów, niezwykłej muzyki i teatralnych akcesoriów - wielkich machin i potężnego statku - fantastycznej, skrzydlatej arki.
Kreuje się rodzaj fizycznego współodczuwania, refleksji i może nawet bólu. To widowisko i jego prawda zmusiła nas raz do wędrówki z aktorami, raz do zatrzymania się i refleksji jako świadków wszystkich tych wydarzeń. Przecież te wydarzenia dzieją się na naszych oczach, a my nie możemy im zapobiec i dlatego stajemy się za to odpowiedzialni.
Całość niezwykle spójnie skonstruowana. Ogromna żywiołowość scen, porażający autentyzm, wielkie emocje i baśniowa plastyka to bez wątpienia ogromne atuty tej sztuki. Czy uwierzyliśmy, że pasażerowie "Arki" ponownie zaufają światu i nauczą się nie tylko żyć od nowa a także marzyć? Nie wiem. Choć przecież ocaleli, a statek rozpiął żagle i zmierza ku lepszej przyszłości, pozostaje jednak obawa, lecz i nadzieja. Przecież świat/człowiek jest w gruncie rzeczy dobry, choć zbyt często radość wesela zamienia się w koszmar - bez woli jego uczestników. Widz chciałby wierzyć, że sztuka kończy się happy endem.
Wielki obraz traktujący o ważnych sprawach. Wielka kreacja aktorów. Stara jak świat historia o poszukiwaniu nowej ojczyzny i współczesny, wprost globalny jej wymiar. Nie łatwo o niej zapomnieć. I na tym polega magia teatru i Zamojskiego Lata Teatralnego.
* * *
O przesłaniu spektaklu i inspiracjach rozmawiam z Karolinę Pawelską, która w spektaklu "Arka" wcieliła się w postać Panny Młodej.
- Co było inspiracją dla tego projektu teatralnego? Zapewne ma wymiar uniwersalny, choć dla nas mieszkańców Zamojszczyzny pierwsze skojarzenie to ekspatriacja po wojnie z Kresów i tragedia wysiedlonych i spacyfikowanych wsi w czasie II wojny światowej.
- "Arka" miała być takim mitycznym pojazdem, który nas zabiera od tego zniewolenia. Nie zgadzamy się na tę rzeczywistość i niesprawiedliwość, która nas otacza. Płoną nasze domy, jesteśmy w stanie wojny, a my nie chcemy w tym uczestniczyć i chcemy znaleźć nowe miejsce.
- Z akcji wynika, że zostaliście do tego zmuszeni, wbrew własnej woli.
- Tak i my nie godząc się na to, szukamy nowego miejsca, gdzie będziemy mogli żyć. Tego nowego domu, który gdzieś jest.
- Ten pomysł o odwiecznej wędrówce to wynik pracy zespołowej Teatru Ósmego Dnia? Czy to także wynik podglądania świata?
- Trudno mi mówić za kolegów, ponieważ do obsady dołączyłam później. Inspiracja wynikła również z naszych licznych podróży i miejsc, które odwiedzaliśmy ze spektaklami. Praktycznie zjeździliśmy cały świat. Teraz z "Arką" ponownie go przemierzamy.
- Gratuluję "Buławy hetmańskiej", wspaniałej gry i urzekającego widowiska.
- Cieszę się, że spektakl zrobił na widzach wrażenie.
Zamojscy widzowie docenili osiągniecia Teatru Ósmego Dnia w Poznaniu i wyjątkowy wymiar spektaklu. Choć aura nie sprzyjała, nie zawiedli ani artystów, ani organizatorów.
Zamość online jest patronem medialnym 36. Zamojskiego Lata Teatralnego autor / źródło: Teresa Madej fot. Wojciech Czerwieniec dodano: 2011-06-22 przeczytano: 3449 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|