|
Wielka Symfonika Romantyczna NamysłowiakówTrzy poematy symfoniczne Bedřicha Smetany z cyklu "Moja Ojczyzna" oraz ballada "Wojewoda" i fantazja "Romeo i Julia" Piotra Czajkowskiego to program koncertu "Wielka Symfonika Romantyczna", wykonanego z sukcesem przez Orkiestrę Symfoniczną im. Karola Namysłowskiego w Zamościu (21.03.)
"Moja Ojczyzna" to wizytówka tego kompozytora, nazywana także "symbolem czeskiego narodu". Lata 1874-79 przyniosły ludzkości jeden z najsilniej poruszających monumentów muzycznych. Czeski kompozytor Bedřich Smetana przelał swe najszlachetniejsze uczucia patriotyczne na karty partytury "Moja Ojczyzna", czyli sześciu poematów symfonicznych, budując muzyczny pomnik wielkości i sławy czeskiego narodu. Pierwszy z poematów "Wyszehrad" obrazuje burzliwe dzieje sławnego najstarszego zamku Pragi (odpowiednik naszego Wawelu), streszczone w autorskim programie: "Zaczynają harfy wieszczów. Śpiew o dziejach Wyszehradu, o sławie, blasku, turniejach, bojach, wreszcie o upadku i ruinach. Kompozycja kończy się w elegijnym tonie". Zasadniczy motyw muzyczny Wyszehradu wyłonił się - jak opowiadał Smetana przyjaciołom - z czterech natrętnych niskich tonów, które dotknięty głuchotą kompozytor nieustannie "słyszał" wśród bezładnych szumów w uszach.
- Smetana pisał te poematy w czasach Austro-Węgier. Tą twórczością dał znać całemu światu, że Czechy miały wspaniałą historię i zabytki. Każdy muzyk na świecie zna te poematy i każdy meloman - myślę też. Mam nadzieje, że przybliżymy Państwu tą twórczość dzisiejszym wykonaniem - zapowiadał Tadeusz Wicherek, dyrektor "Namysłowiaków". Potem uraczył nas swoją barwną opowieścią, o każdym z fenomenalnie zagranych znakomitych utworów. Zanim dyrygent zaprosił melomanów do wysłuchania poematów wykorzystujących ilustracyjne środki muzyczne, zaprezentował stronę partytury z widokiem zamku, mitycznego śpiewaka oraz rzekę Wełtawę.
Poemat zaczyna się dźwiękami harfy. Jak może wiemy, sygnał Polskiego Radia to Polonez A-dur Chopina, a w przypadku Praskiego Radia jest to właśnie sygnał harfy z "Wyszehradu" Smetany. To harfa czeskiego mitycznego barda Lumira, który opowiada historię praskiego zamku, jego świetności i dostojności. Przepięknie zinstrumentował to Smetana pisząc nietypowe nuty dla muzyków, czyli podwójne znaki chromatyczne, które obniżają cały dźwięk o cały ton. Burzliwe dzieje Wyszehradu, motyw z zejściem do skalnych lochów, wielki triumf rycerstwa i wspaniała pompatyczna muzyka, która nagle zostaje przerwana mocnym uderzeniem "talerza" na ostatnią wartość w takcie. Potem jest progresja, kończą się czasy świetności zamku - Smetana pokazuje, że upadł zamek i nie ma już Czech. Utwór kończy smutny temat Lumira. Kompozytor daje tym samym obraz czasów Austro-Węgier, raczej nielubianych przez niego. Piękna melodyka, swojskie, ludowe melodie grane przez dęte instrumenty, później przez kwintet smyczkowy, cały czas drobnymi nutkami realizowane niepokoje akcji, a po kulminacji, apoteozie wszystko posmutniało. Tak Smetana tęsknił do czasów świetności Wyszehradu.
Najsłynniejsza z poematów "Wełtawa" jest muzyczną podróżą po rzece. Smetana dalej opowiada swoją historię o Czechach i narodowej rzece. Brzmieniami zwiewnymi, delikatnymi i urywanymi obrazuje jak z niepozornego źródełka ciurczy woda. Jest to imitowane przez dwa flety grające naprzemiennie, bardzo delikatnie, w niskich rejestrach, bardzo cicho. Plusk wody o kamienie imitowany przez drugie i pierwsze skrzypce niemiarowo, razu tu, raz tu. Dochodzi do tego partia klarnetów - strumyk się powiększa i poszerza, głębsza woda - więc pojawiają się altówki, dochodzą wiolonczele i powstaje rzeka, która zapoznaje się z nami przepiękną melodyką, szeroką frazą. Z wysokich, skalistych gór rzeka wpływa do Czeskiego Lasu. Dobiegają nas odgłosy polowania - imitują go trąbki i rogi. Potem wypływa na równinę, a na muzycznej scenie pojawiają się radosne motywy zabawy i słychać charakterystyczną czeską polkę. Bedřich Smetana bawi się potencjometrem - raz drzwi do karczmy się otwierają, raz zamykają, jest głośniej, jest ciszej. Te same środki techniczne stosowali kompozytorzy epoki romantyzmu. Polka cichnie, a rzeka płynie dalej i wypływa na szerokie rozlewiska. Otrzymujemy urzekający nokturnową aurą księżycowej nocy taniec nimf. Bardzo kolorystycznie zilustrowane przez Smetanę ciurczenie wody w instrumentach dętych, które mają wolniejsze pochody, natomiast skrzypce, cały kwintet gra z tłumikami przepiękną barwą taniec. Do tego nakłada się fragment w dętej grupie instrumentów, który jest wezwaniem z "Wyszehradu", takiego rytmu, który przywołuje w pamięci, że jednak historia "kołem się toczy". Rzeka płynie szerszym strumieniem, materia muzyczna przybiera na gwałtowności i głośności bowiem Wełtawa wpada do Świętojańskich Wodospadów. Ze spokojnego nurtu robi się prawdziwa górska rzeka. Dużo dzieje się w smyczkach, dęte ilustrują odbijanie się wody o skały, a perkusje wzniecają fontanny. Jest to bardzo widowiskowe. I zapowiedź - ciszy przed burzą - majestatycznego finału - rzeka mija Pragę, pojawia się durowy temat znakomicie zilustrowany i rzeka podpływa pod urwiste skały starego Wyszehradu. Smetana efektowanie zamyka opowieść - pojawia się temat z "Wyszehradu", grany przez instrumenty dęte, ale widok na zamek jest z drugiej strony rzeki, która odpływa dalej, i dalej.
- To dlatego Smetana doceniany jest jako znakomity kompozytor i kolorysta. Jest jeszcze doceniany jako znakomity historyk - mówił Tadeusz Wicherek i prezentował trzeci poemat symfoniczny.
Historią tą cofa nas Smetana do czasów mitycznych. Narrację "Szarki" oparł kompozytor na legendzie o Szarce, przywódczyni mitycznych amazonek czeskich, które rządziły Czechami wraz z mężczyznami, świetnie scharakteryzowanej burzliwym tematem muzycznym. Wspólne rządy nie trwały zbyt długo. Mężczyźni odsunęli kobiety od władzy. Pierwsza część poematu to walka pomiędzy frakcjami. W pewnym momencie klarnet gra piękną melodię ponad całą orkiestrą. Tytułowa bohaterka, otoczywszy się legionem wojowniczych amazonek, poprzysięgła mężczyznom zgubę. Posunęła się do podstępu, przywiązując się do drzewa. Przechodzący orszak żołnierzy zauważył piękną kobietę, a ich przywódca, Czcirada uwolnił ją z więzów. Temat, który gra klarnet to temat Szarki. Książe przekonany, że ocalił piękną nieznajomą od niechybnej śmierci, od pierwszego wejrzenia zakochał się w niej. Szarka jednak pozostała bezlitosna - gdy rycerska drużyna Czcirada ucztuje, Szarka czeka aż biesiadujących zmorzy sen. Jest przepiękny moment - oboje grają na zmianę "ziewanie". Fagot przejmuje ziewanie, muzyka cichnie - rycerze zasypiają. Szarka sygnałem rogu zwołuje swoje zbrojne zastępy, zaczyna się imitowanie drgań liści podczas wyjścia amazonek z lasu i dojścia do obozu mężczyzn. Przepiękny motyw gra klarnet. Dochodzi do krwawego mordu na śpiących. Kobiety triumfują i tak kończy się poemat, czyli baśniowy świat Czech według Smetany.
Po przerwie - melomanom zaproponowano balladę symfoniczną op. 78 Piotra Czajkowskiego pt. "Wojewoda", która została napisana jako ilustracja muzyczna ballady A. Mickiewicza "Czaty", którą przetłumaczył na język rosyjski przyjaciel naszego wieszcza A. Puszkina. Tu dyrygent Wicherek dał się poznać jako wybitny recytator ballady "Wojewoda". Przednia zabawa. Już po oklaskach - Tadeusz Wicherek zwracał naszą uwagę na muzykę do tej ballady, która powstała kiedy "Namysłowiacy" grali już od 10 lat. Czajkowski napisał tak trudny utwór, że ówcześni go nie zrozumieli. Zaczął operować innym językiem muzycznym, "plamami" dźwiękowymi, gdzie kwintet podzielony jest na poszczególne sekcje, a w sekcjach pierwszych skrzypiec muzycy grają różne partie, wymieniając się dźwiękami. Powstaje jedna smuga brzmieniowa, ale cały ruch jest w skrzypcach. Melodia, która jest nad tym ruchem, opowiada nam, co się dzieje w tej muzyce. Jest to zrobione w taki sposób, jaki dzisiaj pisze się muzykę filmową. Cały pośpiech wojewody jest podkreślony galopującym rytmem, jest warstwą podskórną, na tym tle są akordy i melodia. Potem widzimy niewiastę w bieliźnie - akordy będą w "drzewie". Na tym tle będzie powiew wiatru imitowany przez harfę (elektroniczną). Potem jest część liryczna, a melodia przypomina romans, piosenkę. Jest to tak napisane jak muzyka współczesna, a szczególnie ostatnie akordy przypominają "drapane" akordy od Pendereckiego. Utwór znakomity, niedoceniony przez jemu współczesnych, bo był zbyt nowatorsko napisany. Czajkowski zupełnie "odjechał" w plamach dźwiękowych. To jest napisane na miarę współczesnej muzyki filmowej.
Największą popularnością wśród dzieł koncertowych - jeśli nie liczyć suit z baletu Prokofiewa - cieszy się uwertura-fantazja Piotra Czajkowskiego na podstawie treści "Romea i Julia". Jego utwory wyróżniają się silnym liryzmem i piękną melodyką. Dzieło to ma nadzwyczaj precyzyjną konstrukcję formalną i obfituje w piękne melodie. Jest zwarte, klarowne i bardzo silnie oddziałujące na słuchacza. Tak było podczas przepięknego wykonania fantazji o legendarnych kochankach przez "Namysłowiaków".
Na początku cerkiewny chorał starorosyjski, który ilustruje czasy średniowiecza. To przeniesienie romantycznej historii w mentalność rosyjską. Cały wstęp z impulsami w poszczególnych instrumentach ustawia orkiestrę jak klocki: wiolonczele, później kolejny instrument, potem kolejny. To jest ustawianie akcentów, one się rozwijają, później spokojne pizzicata, które się pojawiają i na tym tle wspomnienie tego chorału. Potem jest już dramaturgia Capuletich i Montecchich, bitwy/pojedynki, śmierć Tybalta. Dialog jest cały czas zachowany, także kłótnie, a ten konflikt przewija się w muzyce przez cały czas. Później jest przepiękny moment, kiedy altówki z rożkiem grają temat miłosny, i o dziwo - jest to temat Romea, nie Julii. W odczuciu Czajkowskiego - Julia jest drapieżna, a Romeo - flegmatyczny. Potem śmierć kochanków i bicie serca oddane przez kotły i te szarże live-tony, które są w kwintecie na koniec, i wreszcie reminiscencja tematu. Julia budzi się, mamy drapieżne akordy i nic już nie można zrobić. Czajkowski napisał bardzo ciekawie - jedne akordy na końcu są krótkie a drugie - długie, takie rwanie tematu. I kamień do grobu - zamknięty ostatnim akordem. - Uwertura fantazja, więc można fantazjować do woli - rekapitulował Tadeusz Wicherek.
- W poprzednim sezonie wykonaliśmy trzy inne poematy z cyklu "Moja Ojczyzna", więc wszystkie będziemy mieć w repertuarze. Tym razem dwa tygodnie trwały przygotowania do koncertu. W pierwszym tygodniu próba rozczytująca, potem każdy muzyk musiał się przygotować, a w bieżącym tygodniu było to składane razem. Jest to wymagający program, ale myślę, że Orkiestra poradziła sobie znakomicie. Sądzę, że publiczność jest zadowolona - mówił dyrygent Tadeusz Wicherek. Publiczność potwierdzała oklaskami, że świetnie poradzili sobie muzycy Orkiestry Symfonicznej im. Karola Namysłowskiego z tak trudnym programem. To też zasługa dyrektora, dyrygenta Tadeusza Wicherka, który rewelacyjnie poprowadził koncert Wielkiej Symfoniki Romantycznej.
Koncert, który mistrzowsko poprowadził Tadeusz Wicherek, był poruszającym arcydziełem, nie tylko dźwiękiem, lecz także słowem malowany, czyli barwną opowieścią Maestro Wicherka. Zapytany dlaczego tak zbudował program - odpowiadał, że to utwory napisane za czasów Karola Namysłowskiego. Młody Namysłowski słuchał Smetany będąc na studiach w Warszawie, a jak powrócił do Chomęcisk to założył orkiestrę włościańską, a dziesięć lat później Piotr Czajkowski skomponował "Wojewodę". Dyrygent Wicherek chce przez to pokazać słuchaczom, co się wtedy działo w muzyce. I przypomnieć, że był to czas walki o niepodległość narodów.
autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2014-03-24 przeczytano: 15621 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|