|
Muzycy o jubileuszowym koncercie Zespołu VOXPodczas 8. Zamojskiego Festiwalu Kultury "arte, cultura, musica e...", koncert z okazji 35-lecia pracy artystycznej zagrał, pochodzący z Zamościa, Zespół VOX, czyli męski tercet wokalny w składzie: Witold Paszt, Dariusz Tokarzewski i Jerzy Słota.
Po przyjętym owacjami koncercie, zdjęciach z fanami, rozdaniem autografów - Artyści znaleźli chwilę czasu na rozmowę.
- Jak samopoczucie po koncercie jubileuszowym?
Dariusz Tokarzewski: Świetnie się czuję. Jestem poruszony i wzruszony. Bardzo cieszę, że taki jubileusz odbył się w naszym mieście. Potwierdzam to, co powiedział Witek: My nawet w Australii przyznajemy się do Zamościa. To jest święta prawda. W każdym miejscu na całym świecie, mówimy: Jesteśmy z Zamościa.
- Trema była?
Dariusz Tokarzewski: Największa trema, bo to jest nasza publiczność. Przed swoją publicznością, jak pewnie wiesz, śpiewa się najtrudniej, najtrudniej.
- Ale udało się ją szybko opanować.
Dariusz Tokarzewski: Staraliśmy się. Staraliśmy się.
- Było trochę trudniej niż na innych koncertach? Emocje, wzruszenia, początek lekko stresujący.
Jerzy Słota: Jak zwykle w Zamościu. W swoim mieście najtrudniej wykonuje się koncert bo i ludzie są wymagający. Nasza zamojska publiczność zna się na muzyce, jest muzykalna. I troszeczkę trema była, ale też i mobilizująca. Po pierwszej, drugiej piosence już jej nie było. Akurat miałem to szczęście zaczynać koncert swoją piosenką, więc musiałem być skupiony. Udało się. Myślę, że się udało. Jeśli jeszcze jakiś procent niedociągnięć było widać to można je złożyć na karb tremy i emocji.
- Bardzo uroczyście i nastrojowo.
Jerzy Słota: W końcu zagraliśmy w Zamościu koncert, gdzie mówiło się o jakimś leciu. My podkreślamy, że jesteśmy z Zamościa, że tu się urodziliśmy, tutaj mam groby rodziców. Jest tu siostra, która była dzisiaj na koncercie. Nie sposób powstrzymać emocji. Wspaniała publiczność, która także była troszeczkę rozentuzjazmowana. Myślę, że to nie ostatni raz i jeszcze się spotkamy z naszą publicznością. Cieszę się i pozdrawiam zamojską publiczność. Jestem też wzruszony. Jutro w Polsat news nie omieszkamy o tym koncercie powiedzieć. Specjalnie jedziemy na wywiad.
- Czym był dla panów ten jubileuszowy koncert w Zamościu?
Witold Paszt: Bardzo lubimy występować w Zamościu. Ja zawsze mówię, nasz Rynek Wielki to jedyne miejsce w Polsce, a może i w świecie, które nie wymaga żadnej scenografii. Stawia się scenę i już jest pięknie.
- Do tego panów eleganckie kostiumy sceniczne...
Witold Paszt: Wracamy do korzeni i odświeżamy swoją garderobę oraz nasz repertuar. Udało nam się w tym roku w Opolu, za sprawą fantastycznego duetu kompozytorskiego Młynarski & Młynarski. Wojciech Młynarski - ojciec był autorem tekstu, syn - Jan Młynarski był autorem tekstu. Do Super Premier zgłoszono 200 propozycji, nasza piosenka znalazła się w dziesiątce. Było nam ogromnie miło. Postanowiliśmy zasygnalizować swoją obecność na rynku, choć dzisiaj trudno jest przebić się przez media, zwłaszcza komercyjne. Tam rządzą już inne pokolenia. W związku z czym, to Opole było świetnym miejscem żeby się przypomnieć i pokazać, że Zespól istnieje i gra. I ma się dobrze.
- I, że ma tylko 35 lat.
Witold Paszt: I, że ma się tylko 35 lat. Od tego momentu zacznie się kolejna era. Nie będziemy odstępowali od swojego gatunku muzyki bo to tak - przepraszam za porównanie - jakby Rolling Stones zaczęli hip hop śpiewać. Kroczymy swoją linią i śpiewamy piosenki. Po prostu - piękne piosenki.
- Było romantycznie i mocno nostalgicznie.
Witold Paszt: Mogłoby być cieplej, byłoby fajniej, ale i tak atmosfera była świetna. Przysięgam, zawsze jest trudniej śpiewać przed swoją publicznością. To tak jak w sporcie. Jeżeli występuje się na własnym boisku to jest nobilitacja ale i obciążenie. My wiemy, że w Zamościu młodzież jest wyrobiona muzycznie i publiczność także, choćby za sprawą szkoły muzycznej. A poza tym, jesteśmy ludźmi z południowego wschodu i wszyscy tu pięknie śpiewają.
- To był wielki dzień dla Panów i zamościan. A dalsze plany?
Witold Paszt: Myśmy się już wstępnie rozmawiali z dyrektorem Wicherkiem, że spróbujemy zrobić światowe przeboje z Orkiestrą Symfoniczną i przymierzymy się do nagrania kolęd, bo kolędy mamy przepiękne. Są już zrobione aranżacje. Przypuszczam, że to się stanie jeszcze w tym roku.
- Jak się Panu podobał jubileuszowy koncert Zespołu VOX? - pytam o zdanie Piotra Szymańskiego, muzykologa, kompozytora, instrumentalistę, piosenkarza i lidera Zespołu ONI z Zamościa.
Piotr Szymański: Jestem człowiekiem sentymentalnym i cieszę się, że Grupa VOX wszędzie mówi o tym, że pochodzą z Zamościa. Ale nie tylko o to chodzi. Chodzi też o muzykę i emocje, które przekazują ze sceny. Bo rzeczywiście, takich piosenek jest dzisiaj mało. Współcześni twórcy boją się tej melodyjności, boją się też śpiewać na głosy dlatego, że trzeba znać się na harmonii, trzeba mieć świetny słuch. Dawno byłem na koncercie Zespołu VOX w towarzystwie tak świetnych muzyków jak Orkiestra Symfoniczna im. Karola Namysłowskiego. Pomimo tych 35. lat stroją świetnie i przede wszystkim - podparcie przeponowe i sprawy techniczne są na miejscu.
- Perfekcyjnie.
Piotr Szymański: Tak. Jedyny mały minusik - bardziej przyłożyłbym na perkusji, ale pewnie było zgodnie z życzeniem panów, żeby było delikatniej. Cieszę się z pozdrowień ze sceny od pana Słoty, to był dla mnie miły akcent, że o mnie pamiętają. Poczułem się wyróżniony.
- Mnie zachwycił swoimi solówkami Andrzej Fil.
Piotr Szymański: To świetny muzyk, świetnie wykształcony i to już jest pewnego rodzaju ikona zamojskich muzyków. Jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy gitarzystów w mieście. Pan Andrzej mówił, że jest już jego następca, a nazywa się Gontek. Rzeczywiście jest dużo zdolnej młodzieży w naszym Zamościu. To powód do radości. I nie jest tak, że zabierają "chleb" bardziej doświadczonym muzykom. Natomiast mogą się uczyć od sprawnych, doświadczonych, starszych artystów. I zmieniać muzykę na jeszcze lepszą.
- To było nie lada wyzwanie dla Zespołu VOX zagrać przed tak uzdolnioną muzycznie publicznością.
Piotr Szymański: Tak się składa, że dobrej muzyki słuchają osoby, które znają się na rzeczy. Być wśród takiej publiczności to także zaszczyt. Kiedyś edukacja muzyczna była trochę lepsza i dlatego są i czterdziestolatkowie, którzy znają się na muzyce. Dobrą robotę robi szkoła muzyczna, także Orkiestra, która bardzo się zmieniła na lepsze od czasów Tadeusza Wicherka. Publiczność owacjami na stojąco wyraziła swoją reakcję na koncert i to jest wielka przyjemność dla muzyków. Te brawa były szlachetne, wyraziły charakter tego koncertu. To były brawa uznania.
- A jak pan oceni koncert Zbigniewa Wodeckiego?
Piotr Szymański: Jako trębacz i wokalista odebrałem koncert Zbigniewa Wodeckiego z wielką przyjemnością. Mogę powiedzieć, że zaprocentowało: wykształcenie, talent, precyzja i siła fizyczna też. Te długie nuty wygrywane na trąbce to nie jest prosta sprawa. Gram na tym instrumencie i wiem, że to wymaga niesamowitej siły fizycznej, a przy tym trzeba myśleć i w chwilę po odłożeniu trąbki po solówce zaśpiewać dalszą frazę. Do tego, podobnie jak Zespół VOX, Zbigniew Wodecki czaruje klasą. I takiej muzyki chciałbym widzieć jak najwięcej wśród młodych, wschodzących gwiazd estrady.
- Mnie zaczarował "Czardaszem" Montiego.
Piotr Szymański: Pan Zbyszek - jako skrzypek, jako trębacz i jako wokalista zachwyca nas już od wielu lat i tak trzymać! Procentuje jego gra jako skrzypka w filharmonii - więc technika jest bezbłędna. Dwanaście lat temu śpiewałem z chórem kameralnym Akademii Muzycznej w Katowicach, towarzysząc jako jeden z muzyków występowi Zbigniewa Wodeckiego. Już wtedy stwierdziłem, że jest profesjonalistą. I nic się od tamtej pory nie zmieniło.
- Dziękuję za rozmowę.
Piotr Szymański: Dziękuję bardzo.
Zamość onLine był patronem medialnym 8. Zamojskiego Festiwalu Kultury "arte, cultura, musica e..." autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2014-06-22 przeczytano: 18129 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|