|
Koncert dla Mecenasów kultury tradycyjnejKoncertem rozpoczynającym artystyczny rok szkolny Zespół Pieśni i Tańca "Zamojszczyzna" podziękował wszystkim tym, którzy wspierają jego działalność oraz finansują Międzynarodowy Festiwal Folklorystyczny "Eurofolk-Zamość 2014" (11.10.).
- Tym szczególnym koncertem, śpiewem, tańcem i muzyką będziemy dziękować tym, dzięki którym w tym roku, już po raz trzynasty, w lipcu, na Rynku Wielkim w Zamościu mogliśmy gościć wspaniałe zespoły folklorystyczne z całego świata - powiedziała Jolanta Kalinowska-Obst witając publiczność w Sali widowiskowej Zamojskiego Domu Kultury.
Padły podziękowania pod adresem Stowarzyszenia Przyjaciół Ludowego Zespołu Pieśni i Tańca "Zamojszczyzna", który jest motorem napędowym całego Festiwalu, zarządu, członków, wolontariuszy, pilotów, tłumaczy, bez których Festiwal nie mógłby się odbyć. Przekazano podziękowania pracownikom Zamojskiego Domu Kultury oraz wspaniałej zamojskiej publiczności, która towarzyszy tancerzom od lat podczas koncertów w ZDK i na Rynku Wielkim w Zamościu.
Już w trakcie znakomitego koncertu - przedstawiciele zarządu Stowarzyszenia Przyjaciół LZPiT "Zamojszczyzna" przekazali podziękowania dla wszystkich osób reprezentujących firmy i instytucje z naszego regionu za sponsorowanie "Eurofolku". Dziękowano Urzędowi Miasta Zamość, Urzędowi Marszałka Województwa Lubelskiego, Starostwu Powiatowemu w Zamościu, PGE Obrót S.A. oraz wielu, wielu instytucjom, przedsiębiorstwom i osobom prywatnym. Podziękowania od Stowarzyszenia otrzymał również nasz portal.
Dziękowano za zaangażowanie i życzliwość. "Dzięki Państwa życzliwości festiwal stał się wyjątkową prezentacją światowego folkloru oraz szansą na promocję naszego miasta i regionu. Wyrażając swoją wdzięczność życzymy wielu sukcesów w realizowaniu własnych zamierzeń z nadzieją, że nasza współpraca umocni Państwa Wizerunek jako Mecenasa kultury tradycyjnej" - głosiły słowa zamieszczone w Liście podziękowalnym.
Koncert pt. "Z ukłonem dla Przyjaciół" otworzyła pieśń "Z pól zamojskich" w wykonaniu grup I, II i III w strojach prezentujących różne regiony: od Zamojszczyny poprzez Lubelszczyznę, Rzeszowszczyznę, Nowy Sącz, a także Kraków i Powiśle aż po Podlasie. Ze sceny, w rytm tańca "chodzonego", niezwykle serdeczne witano publiczność. W programie znalazły się też pięknie wykonane przez gr. IV i II tańce biłgorajskie: z przytupem, żywiołowo. Bo jak śpiewano: "W Biłgoraju same nóżki idą w tan". Grupa III uraczyła nas wiązanką przyśpiewek wielkopolskich.
W strojach kontuszowych, w mazurku "Fiu-fiu", popisywała się z gracją grupa I. Zachwycały układy taneczne. Świetnie w tańcach lubelskich, szczególnie uroczym tańcu "ze stołeczkiem", wypadła gr. IV. Swoje taneczne talenty pokazali także tancerze gr. VI. Fruwały warkocze i wstążki od wianków na głowie, zręcznie zakręcone spódnice były niczym pełne koła. Tempa szybkie, tempa wolne wygrywała kapela pod kierunkiem Wojciech Tybulczuka. Jeszcze wdzięczne wykonanie tańców śląskich gr. V. z popisowym tańcem "z miotłą". Przyśpiewki, przytupy i klaskanie pokazało wyjątkowe oddanie tancerzy.
Ogromne wrażenie, jak za każdym razem na eurofolkowej widowni, zrobiło na słuchaczach wykonanie wiązanki przyśpiewek międzynarodowych pochodzących z krajów naszych gości festiwalowych. Połączenie głosów kilku grup dało imponujący efekt i przypomniało o wyjątkowych spotkaniach z folklorem świata. Długie, gorące brawa świadczyły o miłych wspomnieniach lipcowych dni.
Potem kolejne popisy i czas na oberka z kujawiakiem. W strojach łowickich tańczy grupa III i II. Chciałoby się rzecz, że nie ma sobie równych. Mistrzowskie zgranie tancerzy w bogatych strojach cieszyło oczy całej widowni. Podobała się również Polka "Piratka" grupy IV.
Jolanta Kalinowska-Obst zapowiedziała specjalny pokaz "Tańców spod Zamościa" w wykonaniu duetu tanecznego Izabeli Nawój i Kamila Pupca. - Przyjechała specjalnie na ten koncert z Warszawy, gdzie studiuje. Pożegnała się już z zespołem ale cały rok chodziła na próby i tańczyła. Izabela Nawój i Kamil Pupiec - tancerze, którym udział w zespole nie przeszkadza w karierze naukowej. Tańczą w "Zamojszczyźnie" i w studenckich zespołach.
Duet taneczny to wisienka na torcie. To była perfekcja w każdym calu. Para tańczyła jak zaczarowana. Efektownie, czarownie i na poziomie mistrzowskim. Taniec to czy balet? - sądzę, że tylko takie odczucia mogła mieć publiczność. Tancerze promieniowali niezwykłą, zjawiskową energią. Po wykonaniu tańców - Izabela Nawój żegnała się i dziękowała wszystkim, z którymi spędziła cudownych 11 lat. Za serdeczne przyjęcie dziękowała: Jolancie Kalinowskiej-Obst, Monice Hildebrand oraz Alicji Bojarczuk. Były też podziękowania dla Izabeli od Zespołu - za te wszystkie lata w "Zamojszczyźnie".
Jeszcze w prezencie widowiskowe tańce śląskie z przyśpiewkami o Jasieńku w wykonaniu grup najstarszych. Na scenie królował żywioł, kolor i radość z tańczenia. Obroty, obroty i obroty. Zmiana klimatu i regionu. W pięknych krakowskich strojach, przyśpiewując: "Malowany wózek" i "Płynie Wisła" tańczą - wypełniając cała scenę - grupy V i IV. Bajecznie kolorowo i wesoło. Nie mam wątpliwości: krakusom też by się podobało.
Tańce starowarszawskie na wielki finał w wykonaniu gr. I i II to rewelacyjne posunięcie odpowiadającej za program koncertu Jolanty Kalinowskiej-Obst. Kostiumów kilkunastu par nie powstydziłyby się ulice przedwojennej Warszawy ani film z tamtych lat. Na scenie znakomita zabawa. Przyśpiewki o Bielanach i świetne układy choreograficzne. Urocze panie figlarnie wymachujące nogami na rękach panów tańczących w kółeczku - to zaiste - przeuroczy widok. Jak dużymi umiejętnościami trzeba się wykazać aby tak znakomicie tańczyć i jeszcze na dodatek trzymać laseczkę w ręku.
Kapelusze i czapki z głów! Publiczność doceniła widowiskowe taneczne show. Nie mała w tym zasługa kapeli. Nie warszawskiej, a zamojskiej. Żegnano się śpiewem. Śpiewali tancerze wszystkich grup, które zaprezentowały się w koncercie "Z ukłonem" dla Przyjaciół".
* * *
Bohaterka wieczoru, Izabela Nawój zaczynała swoją taneczna przygodę z "Zamojszczyzną" w II klasie szkoły podstawowej. Zapisała ją mama, która choć krótko, także tańczyła tańce ludowe.
- Dzięki "Zamojszczyźnie" dostałam się do Ludowego Zespołu Artystycznego "Promni", który działa przy Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Studiuję na Uniwersytecie Warszawskim pracę socjalną. Z pośród tańców najbardziej lubię "starowarszawskie", które jest mega zabawnym tańcem i przy którym możemy się świetnie bawić. Lubię też ludowe tańce standardowe: Rzeszów, Nowy Sącz, Zamość i Podlasie. Z kolegą Kamilem na co dzień nie tańczę, jedynie ten taniec zamojski. Moje umiejętności to zasługa pani kierownik i pani choreograf. W "Zamojszczyźnie" człowiek czuje się jak w rodzinie. Uwielbiałam chodzić na próby i nawet przygotowania do matury mi nie przeszkodziły. Lubiłam przyjść na próbę i zrobić sobie przerwę od nauki, troszeczkę się "zresetować" i potem znowu wrócić do nauki. To wszystko udało mi się pogodzić - powiedziała szczęśliwa Izabela Nawój.
Jak podkreśliła Jolanta Kalinowska-Obst - koncert rozpoczął nowy rok szkolny artystyczny. Wystąpiły wszystkie grupy, nawet najmłodsza VI, która stawia swoje pierwsze kroki na scenie. Ta grupa zaczęła ćwiczyć w ubiegłym roku, a kilku chłopców doszło we wrześniu br. Połączono grupy aby pokazać jak najwięcej programu i jak najwięcej grup. Tak, aby wszyscy mogli zatańczyć Przyjaciołom Zespołu.
- Cieszę się, że podobał się występ duetu tanecznego. Dziewczyna udowodniła, że jak ktoś chce to może wszystko pogodzić. Trochę dziwią mnie rodzice, którzy zabierają dziecko z zespołu bo idzie do gimnazjum. Nie ma czasu na próby bo się musi uczyć do matury. Izabela i wielu innych tancerzy jest przykładem tego, że można to doskonale pogodzić. Po próbie głowa lepiej pracuje, nauka łatwiej wchodzi. Ostatnie badania udowodniły, że taniec rozwija szare komórki i mamy tego dzisiaj dowód - powiedziała zadowolona z tancerzy i kadry kierownik artystyczny ZPiT "Zamojszczyzna".
autor / źródło: Teresa Madej, fot. archiwum ZDK dodano: 2014-10-13 przeczytano: 13170 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|