|
"Mazurowy" wieczór z Karolem Namysłowskim "Namysłowiacy" nie zapominają o swoim rodowodzie. W 134. rocznicę założenia Orkiestry przez Karola Namysłowskiego odbył się koncert "Wieczór z Namysłowskim", w wykonaniu solistów ze Studia Accantus oraz Orkiestry Symfonicznej pod batutą Tadeusza Wicherka (6.11.).
"4 listopada 1881r., w dzień imienin Karola Namysłowskiego, on i dwudziestu siedmiu jego pierwszych uczniów postanowili stworzyć zespół, który by systematycznie ćwiczył (jako dni prób wyznaczali sobie wtorki i piątki każdego tygodnia), wzbogacał repertuar, stale podnosił swoje umiejętności. Ponieważ orkiestra składała się z samych chłopów, nazwali się Włościańską Orkiestrą" - napisał Aleksander Bryk w książce "Karol Namysłowski i jego orkiestra".
Repertuar orkiestry stopniowo się powiększał. Motywy i pomysły do swoich kompozycji czerpał Namysłowski z pieśni ludowych Zamojszczyzny, często włączał do nich regionalne przyśpiewki. Tematy muzyczne i teksty były przeważnie proste, słowa zachowane w wersji oryginalnej, nieraz naiwne lub rubaszne.
Kiedy pod koniec lipca 1885 r. Karol Namysłowski otrzymał zaproszenie na występy w Warszawie, Namysłowski-senior uznający muzykowanie syna za dziwactwo, zmienił swoje stanowisko. "Postanowił orkiestrze sprawić nowe stroje. Sprzedał w tym celu kilka mórg ziemi i kupił dla wszystkich muzyków niebieskie kamizele z błyszczącymi guzikami, brązowe sukmany, lite pasy, buty i rogatywki. Sprowadził również komplet nowych instrumentów. Pierwszy występ orkiestry w Warszawie we wrześniu 1885r. stał się jej wielkim triumfem".
Tak jak przed laty, muzycy Orkiestry w koncercie "Wieczór z Namysłowskim" wystąpili w strojach ludowych, a w programie znalazły się najpiękniejsze, także najbardziej sławne kompozycje Karola Namysłowskiego oraz premierowe wykonania. Przede wszystkim, uraczono nas mazurami, a każdy następny piękniejszy był od poprzedniego. Publiczność przywitano wspaniałym marszem "Wawel" (1911 r., mazur dedykowany Krakowowi), z krótkim cytatem z krakowiaka.
- Tym razem muzyki jest naprawdę dużo, będę się ograniczał do zapowiadania tytułów. Cieszę się, że jesteśmy w tak dużym gronie na naszym dorocznym koncercie poświęconym muzyce Karola Namysłowskiego. Koncert zagramy wspólnie z trójką solistów ze Studia Accantus z Warszawy. Troszkę inaczej śpiewają te pieśni ludowe niż nasi etatowi soliści, ale liczę, że te wykonania również się Państwu spodobają - powiedział dyrektor i dyrygent Tadeusz Wicherek.
Jak zapowiedział Tadeusz Wicherek, w programie znalazło się kilka nowości, czyli pięć mazurów opracowanych od początku przez Zbigniewa Małkowicza. To szczątkowe utwory, które były w bibliotece w formie tylko kilku głosów czy tylko samej "fortepianówki". Nie zachowały się głosy oryginalne z czasów Karola Namysłowskiego. Były to rekonstrukcje. Wśród nich mazur "Marysieńka" (1911r.) i "Oj, matulu". Pierwszy mazur świeży i szlachetny w swojej barwie muzycznej. Kolejny - filuterny. Wymiar zabawy Karola z zegarkiem zaprezentowany został w polce "Zegar", pełnej świetnych figur muzycznych. Następne premierowe mazury to śliczny mazur "Bomba" i bardzo taneczny "Lipak" (1904r.).
Dyrygent Wicherek wyraził zainteresowanie opinią gości, byłych "Namysłowiaków" odnośnie premierowych utworów, bowiem Orkiestra planuje kontynuować udostępnianie tych niezachowanych w całości utworów. Zaproszenie na koncert przyjął Józef Przytuła, dyrygent i były dyrektor Orkiestry oraz jej były koncertmistrz Władysław Swacha - gorąco przyjęci przez publiczność.
Następnie zagrano wybitnie muzyczną polkę "Figlarkę" i ponownie premierową kompozycję - mazur "Mazowiecki" (1884r.) w opracowaniu Zbigniewa Małkowicza. Nie zabrakło mazura o erotycznym zabarwieniu pt. "Całus", w którego trakcie całusy publiczności słał dyrygent.
-To był 5 września 1891r., dziesięć lat po powstaniu orkiestry. Nie zachowały się słowa, a mogły być ciekawe - rozmarzył się Tadeusz Wicherek mając na myśli "Całusa". Zagrana polka "Piracka" była z najwyższej półki, po prostu przepiękna. Grą na instrumentach bawili się muzycy, dyrygowaniem bawił się Tadeusz Wicherek. Orkiestra wykonała też mazura z września 1893 r. To znany miłośnikom "Namysłowiaków" mazur "Fiu, fiu", z polem do popisu dla muzyków. Najbardziej popisywały się flety.
- Czasami są takie zbitki w tytułach: "fiu, fiu, "cyd, cyd", a teraz mamy "świr, świr", tyle że "za kominem" - w taki to zabawny sposób dyrygent zapowiadał kolejnego mazura "Świr, świr za kominem" (1884r.). A potem - mazur, którego się już nie zapowiada - "Babuleńka". Utwór z towarzyszeniem Orkiestry wykonała dwójka młodych solistów Studia "Accantus" - Zuzanna Makowska i Kuba Jurzyk, oczywiście w strojach ludowych. Przeurocza, radosna przyśpiewka była małą etiudą aktorską. Świetne głosy i wspaniała gra zachwyciły publiczność. Rewelacyjny był kolejny występ trójki solistów, bowiem do pani Zuzanny i pana Kuby dołączyła Sylwia Przetak w mazurze "Maciek" (1904 r.), który "umarł i leżał na desce, kiedy mu zagrali, podskoczyłby jeszcze. Bo w mazurze taka dusza, jak zagrają to się rusza". Zachwycające wykonanie, znakomita reakcja słuchaczy. Publiczność miała także okazję wysłuchania okazałej polki "Karnawałowej", typowo Straussowskiej, skomponowanej przez Karola Namysłowskiego.
- Raz był tylko ten mazur wykonany, pochodzi z poprzedniej serii opracowań, ale myślę, że warto tego mazura grać i powtarzać. Mazur "Dziarski" (1902r.) - zapowiedział Tadeusz Wicherek dziesiątego już chyba mazura tego wieczoru. Jak na dziarskiego mazura przystało był ..."ogień, były skry". Potem przyszedł czas na rewelacyjnego żywiołowego oberka "Wiejskie odgłosy". Była to przednia zabawa muzyczna podczas której "przemówiły" wszystkie wiejskie zwierzaki. W mazurze "Kowal" (z 1911r.) za "kowala" robił dyrygent Tadeusz Wicherek, młotkiem wystukując dźwięki prosto z zamojskiej kuźni. Za bardzo młotkiem nie wywijał, ale trzeba przyznać, że nie tylko z batutą, z młotkiem także jest dyrygentowi do twarzy, szczególnie gdy występuje w nienagannym fraku i lakierkach.
Jak powiedział Tadeusz Wicherek, zdarzyło się mu wcześniej występować z młotkiem, a był to koncert z piosenkami z "Kabaretu Starszych Panów". - Tam jest taka piosenka, "Jakże ściana ta cienka". Wziąłem młotek i na wirtualnej ścianie zrobiłem "puk, puk", a ten młotek, prawdziwy, "fru" w publiczność. Całe szczęście - nikomu nic się nie stało, ale od tego czasu za bardzo młotkiem nie wywijam - opowiadał dyrygent.
-"Jestem sobie krakowianka". Przepraszam, nie ja - zapowiadał dyrektor Wicherek tym razem krakowiaka z 1912r., wykonanego z czarownym udziałem solistki ze Studia Accantus. Sylwia Przetak ślicznym głosem odśpiewała piękną pieśń nie tylko na scenie, ale także wśród publiczności. "Dostało się" widowni parę ujmujących całusów. "A to ci Baśka żarcik" (1891r.) to kolejna "koncertowa" polka. Arcyzabawna, zacna suita aktorska - świetnie zagrana przez muzyków i znakomicie zaśpiewana przez dwójkę młodych solistów. Zagrano i po części odtańczono znakomity marsz "Frajda na Saskiej Kępie" (1908r.). Śpiewali i tańczyli członkowie Studia Accantus. Instrumenty "żonglowały" dźwiękami, a muzycy "gwizdali" na takie granie. Było jak na prawdziwej karuzeli na Saskiej Kępie. Polka polce nie równa. Polka "Bum-cyk" (1903r.) w wykonaniu Sylwii Przetak i Kuby Jurzyka to prawdziwa rewelacja. Grano i śpiewano, a potem solistkę porwano. Na szczęście, na krótko. Soliści pojawili się już za chwilę całą trójką w kolejnej polce. Oj co to była za polka. Orkiestra grała i się śmiała, soliści śpiewali i także się śmiali. Właściwie śmiechu było co nie miara. Publiczność też się śmiała i mocno klaskała.
- Chcecie polkę? - pytał publiczność Tadeusz Wicherek. Publiczność chciała: polkę i "Żaby", a dyrygent przyobiecał jeszcze mazura "Wśród wiosny". To wszystko już na bis. "Żaby" to poezja muzyki ludowej, prawdziwe cudeńko świadczące o wielkim kunszcie kompozytora Karola Namysłowskiego. To muzyka tak bardzo ilustracyjna, że bez trudu można sobie wyobrazić czarowny wieczór i zamojski staw pełen kumkających żab. Było subtelnie i leciutko, tak, by nie spłoszyć żabiego "śpiewu", a może nawet kołysanki, a potem całkiem mocno, tak, że żabie kumkanie wypełniło całą siedzibę Orkiestry. Już na wielki finał - w listopadowy wieczór przywołano wiosnę, wszystkie jej odgłosy, choć najbardziej dało się słyszeć słowiczy śpiew. Śpiewały - jak słowiki - instrumenty zamojskich muzyków. Karol Namysłowski byłby dumny z takiego grania - niejako śpiewania. Koncert "Wieczór z Namysłowskim" zakończyło wykonanie jednej z radosnych polek, a może nawet najbardziej "roześmianych" polek.
- Do występu przygotowywaliśmy się ponad trzy tygodnie. Fakt, było ciężko, bo wcześniej nie zmierzyliśmy się z takimi utworami. Te utwory z pozoru wydają się łatwe, ale gdy zajrzeliśmy do nut to stwierdziliśmy, że czasami melodia nie jest intuicyjna i trzeba pamiętać gdzie i jak zaśpiewać. Czasami wszystkie zwrotki się rymują i trzeba dla odmiany pamiętać, żeby zachować szyk zdania, żeby się nie wyłożyć - mówiły Sylwia Przetak i Zuzanna Makowska ze Studia Accantus.
- To świetne historie, śmieszne, prawdziwe historie, prawie prawdziwe, wzięte "od chłopa". Świetnie się bawiliśmy. Pracowaliśmy krótko lecz intensywnie. Pomagała nam Dorota Kozielska. To były nasze wspólne pomysły na wykonanie tych przyśpiewek z towarzyszeniem "Namysłowiaków". Mam nadzieje, że dało się odczuć tę energię, którą daliśmy od siebie. Udział w koncercie sprawił nam dużo radości. Zamiar był taki, żeby to była świetna zabawa dla muzyków, nas wokalistów i przede wszystkim dla publiczności, aby odczuła, że jest to fajna muzyka. Czwarty raz mamy przyjemność zaśpiewać z genialną zamojską Orkiestrą. Mamy nadzieję na kolejne występy - powiedział solista Kuba Jurzyk.
Muzyka Karola Namysłowskiego (1856-1925), założyciela unikalnej na skalę ogólnopolską orkiestry - to przede wszystkim fantazja, zadzierzystość i rozmach polskiej natury - tak pisano o kompozycjach autora ponad 200 mazurków, obertasów, kujawiaków i krakowiaków z przyśpiewkami, opartych na ludowym folklorze Lubelszczyzny. Dla nas, zamościan muzyka Karola Namysłowskiego i Orkiestra, którą założył - to powód do wielkiej dumy, szczególnie w przeddzień Święta Niepodległości. autor / źródło: Teresa Madej, fot. Mirosław Chmiel dodano: 2015-11-13 przeczytano: 13127 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|