www.zamosconline.pl - Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu
Zamość i Roztocze - redakcja Zamość i Roztocze - formularz kontaktowy Zamość i Roztocze - linkownia stron Zamość i Roztocze - komentarze internautów Zamość i Roztocze - reklama Zamość i Roztocze - galeria foto
Redakcja Kontakt Polecamy Komentarze Reklama Fotogaleria
Witaj w sobotę, 23 listopada 2024, w 328 dniu roku. Pamiętaj o życzeniach dla: Adeli, Klemensa, Felicyty, Oresta.
Listopadowe przysłowia: Deszcz w połowie listopada, tęgi mróz w połowie stycznia zapowiada. [...]

Turystyka: Noclegi, Jedzenie, Kluby i dyskoteki, Komunikacja, Biura podróży Rozrywka: Częst. radiowe, Program TV, Kina, Tapety, e-Kartki, Puzle, Forum Służba zdrowia: Apteki, Przychodnie, Stomatologia Pozostałe: Kościoły, Bankomaty, Samorządy, Szkoły, Alfabet Twórców Zamojskich

www.zamosconline.pl Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu


\Home > Zapowiedź


- - - - POLECAMY - - - -




Morandówka to więcej niż biznes

Ona marzycielka i dusza artystyczna. On kreatywny pragmatyk. Razem stanowią doborowy tandem, otwarty na nowe inspiracje. Zakochani po uszy w sobie i w Zamościu sięgnęli po nie lada wyzwanie. Nie mam wątpliwości, że dla Małgorzaty i Henryka Ryczków "Morandówka" to coś więcej niż biznes.

Małgorzata i Henryk Ryczkowie, nowi najemcy legendarnego obiektu, jakim jest reprezentacyjna kamienica Morandowska, czyli popularna "Morandówka" przy ulicy Staszica 25 w Zamościu, w szczerej rozmowie mówią o ... spełnianiu marzeń i biznesie z marzeń, który otworzy swoje gościnne progi na początku kwietnia.

Teresa Madej - Zacznijmy od wspomnień. Jaki był Zamość w czasach Państwa młodości? Wiem, że znacie się Państwo chyba "od piaskownicy".

Henryk Ryczek: -Tak, rzeczywiście to historia, która już ma..., może nie będę mówił ile lat, ale znamy się od siódmego roku życia. Spotkaliśmy się oboje w tej samej klasie. Potem towarzyszyliśmy sobie przez całe osiem lat szkoły podstawowej. Później było liceum i technikum elektryczne, czyli znowu razem w jednym budynku. I od matury zaczęło iskrzyć i tak do dzisiaj to trwa.

Małgorzata Ryczek: -Moją młodość w Zamościu wypełniała także nauka w Szkole Muzycznej. Z Liceum Ogólnokształcącego chodziłam do Szkoły Muzycznej, która najpierw mieściła się nad Cepelią, a później na ulicy Pereca - gdzie uczyłam się grać na fortepianie.

Teresa Madej - Proszę powiedzieć jaki był wówczas Zamość?

Henryk Ryczek: -Wychowałem się na Alejach Ludowego Wojska Polskiego. I niestety, pamiętam ten Zamość jako szary i ponury. Cały Zamość tak wyglądał. Jedyną atrakcją był nasz park, gdzie odbywały się fantastyczne potańcówki. Ale Stare Miasto było odrapane i smutne, bywało też niebezpieczne.

Małgorzata Ryczek: - Stare Miasto z przeszłości pozostaje dla mnie fajnym wspomnieniem. Jest w mojej duszy i sercu.

Teresa Madej - Gdzie się wtedy chodziło na randki? Gdzie Państwo chodziliście na randki? Do kawiarni, parku? ZOO było malutkie.

Henryk Ryczek: -Tak, ZOO malutkie, więc randki w parku były najczęstsze. Chodziliśmy też do Winiarni na Żeromskiego. Była i Ratuszowa, ale restauracją naszej młodości była Winiarnia.

Ryczek: - Bardzo fajnie wspominam MPiK, gdzie można było wypić herbatę, poczytać gazetę i porozmawiać. Z sentymentem wspominam tę Winiarnię. Marian Paszczuk robił tam udane dyskoteki, przy których wspaniale bawiliśmy się do północy. Do domu wracało się taksówką, choć nie było ją łatwo złapać. I oczywiście park był dla nas przepięknym miejscem spotkań. Mieliśmy tam również lekcje wychowania fizycznego i biegaliśmy też na długie dystanse. To były piękne czasy.

Henryk Ryczek: -A na weekendy "zielona linia" i Zwierzyniec.

Teresa Madej - Potem była wielka miłość, rodzina i dzieci. A pana pierwszy biznes, panie Henryku?

Henryk Ryczek: -Właściwie to już przed maturą. Ja zawsze brałem się do różnych rzeczy. Już przed ślubem miałem swoją firmę. A tak już na poważnie to w 1989r. Potem to już poszło i po kilka biznesów na raz i w kilku miastach. Przewędrowaliśmy przez Tuszów Narodowy, miasto gen. Sikorskiego, Mielec, Andrespol i Łódź, która jest siedzibą mojej głównej firmy.

Teresa Madej - Proszę powiedzieć, jak to się stało, że "zakochał się" pan w kamieniu?

Henryk Ryczek: -To był rok 1988. Z przyjacielem wybraliśmy się na Bałkany, do Serbii. Jednego wieczoru nasz znajomy Dragan zaprowadził nas do swojego kuma na degustację rakiji. Zobaczyliśmy u niego pierwsze, mozolnie odlewane elementy betonowe, które nas bardzo zainspirowały. Staraliśmy się tam nabyć jakieś formy, ale wojna na Bałkanach i nasz wyjazd to uniemożliwił. Wróciliśmy do Polski z głową pełną pomysłów. Przez rok próbowaliśmy odtworzyć możliwość wytwarzania takiego kamienia. Udało się. Wtedy założyłem firmę i prowadzę ją już dwadzieścia siedem lat.

Teresa Madej - I podbija pan rynki świata. Przez pewien czas nie mieszkaliście Państwo w Zamościu. Rozumiem, że biznes rządzi się swoimi prawami. Coś za coś.

Henryk Ryczek: -Najpierw wyjechaliśmy na Śląsk, za mieszkaniem, "za chlebem". Później, jak firma zaczęła prosperować, dojeżdżałem do tych miejsc, gdzie mieliśmy nasze siedlisko. Kiedy kupiliśmy nowy zakład w Łodzi, wtedy ja spędziłem tam dwanaście lat, a Małgosia z dziećmi sześć, siedem.

Teresa Madej - Ten powrót w wielkim stylu to tęsknota za Zamościem czy może nowy projekt?

Henryk Ryczek: -Kilka lat temu powróciliśmy do Zamościa, aby ustabilizować i wyciszyć nieco nasze życie. To było chyba wypowiedziane w złą godzinę. Sprzedaliśmy dom w Zamościu i zamieszkaliśmy w siedlisku położonym w Skierbieszowskim Parku Krajobrazowym. Nie mogliśmy się nacieszyć tym rocznym okresem spokoju. To było zbyt dużo jak dla mojej "rogatej" duszy. Życie ponownie przyspieszyło. Jak mówią: "Ty planujesz, Bóg się śmieje". Rzeczywiście, chyba "Bóg się zaśmiał" i podsunął mi mnóstwo pomysłów. I dzięki Bogu, zdrowie pozwoliło, że udało się zrealizować te pomysły.

Małgorzata Ryczek: -Zawsze chcieliśmy mieć coś na wsi. Jesteśmy z miasta, ale coś nas ciągnie na wieś. Na tej kupionej osiemnaście lat temu działce na wsi założyliśmy nasze Zamojskie Rancho. I tak krok po kroku zaczęliśmy kupować zwierzęta, konie i powstała stadnina. To nie było zaplanowane.

Henryk Ryczek: -Było planowane, tylko nie na taką skalę. Stajnię chcieliśmy zbudować dla siebie, ale teraz robimy Halowe Mistrzostwa Województwa Lubelskiego w skokach przez przeszkody. Jeżdżę na koniu w miarę możliwości i czasu. Chciałbym to robić częściej.

Teresa Madej - Czyli można założyć, że "Morandówka" to dla Państwa biznes z marzeń?

Małgorzata Ryczek: -Mogę powiedzieć prawdę? Jak pamiętam - wychowując się na Starym Mieście, nie mieszkając tu, to z uwagi na naukę w Szkole Muzycznej - kiedyś powiedziałam do męża, że fajnie by było... Te kamieniczki tak mnie fascynowały. Patrzyłam na nie i mówiłam: Te kamieniczki są tak piękne w tym Zamościu.

Teresa Madej - I tak jedną mieć.

Małgorzata Ryczek: -I tak jedną mieć. Tak, dosłownie tak myślałam. Ta kamienica tyle lat stała pusta.

Teresa Madej - Śledziliście Państwo jej losy?

Henryk Ryczek: -Parę lat temu, przez przypadek, zostaliśmy posiadaczami kawiarni Faktoria. Była to fajna sprawa, bo żona zdobyła nowe zajęcie po tym czasie beztroski na wsi. Wcześniej zrezygnowała z pracy, kiedy dzieci dorastały. Widziałem, że to sprawiło jej wielką przyjemność. A po ogłoszeniu przetargu na "Morandówkę" postanowiłem spełnić marzenie żony. Nie interesowaliśmy się losami tej kamienicy, ale żona tak się zaangażowała w prowadzenie kawiarni, że kiedy ogłoszenie o przetargu pojawiło się w prasie, to decyzja mogła być tylko jedna. Miałem też świadomość, że jeżeli "Morandówkę" weźmie inna osoba, to nasza kawiarnia bez możliwości dostępu latem do ogródka z parasolami, nie ma racji bytu. Zdecydowałem, że zaryzykujemy. A wyzwania nowe, całkiem nie z mojej bajki, towarzyszyły mi przez całe życie i one również ładowały mnie pozytywnie, bo miałem coś nowego do zrobienia - ku uciesze własnej i zadowoleniu innych. To dlatego ta "Morandówka".

Małgorzata Ryczek: -Po drugie, widzieliśmy bardzo duży potencjał w tej kamienicy. Czuliśmy, że urządzenie w niej restauracji to zbyt mało, bo jest to obiekt, który powinien realizować szeroki wachlarz wydarzeń, np. kulturalnych. A wiedząc, że Zamość ma dwie artystyczne szkoły - Liceum Plastyczne i Szkołę Muzyczną, myśleliśmy, aby je pokazać bliżej. Chcemy, aby "Morandówka" nie była kolejną restauracją dla turystów i żeby zarabiać na tym, ale żeby była też atrakcją i powodem wyjścia z domu dla zamościan. Żeby tu stworzyć miejsce, do którego można wyjść i posłuchać koncertu.

Teresa Madej - Co Państwa zaskoczyło po przejęciu obiektu nieużywanego przez lata?

Henryk Ryczek: -Zaskoczeniem pierwszym była skala dewastacji tego obiektu, który ucierpiał przez te siedem lat braku najemcy. Urządzenia były w fatalnym stanie - winda, klimatyzacja. Zastaliśmy estetykę pokoi, która trąciła myszką. Można to było tylko odświeżyć, ale my zrobiliśmy to po swojemu, tak jak nam w duszy grało. Mam taką artystyczna duszę obok siebie, więc poddałem się jej i zrobiliśmy gruntowny remont. Sądzę, że efekt spodoba się gościom.

Teresa Madej - Czy Państwo mają receptę na ściągnięcie gości do Zamościa i na Roztocze? Zamojski "tort" gastronomiczno-noclegowy nie jest zbyt duży?

Małgorzata Ryczek: -Chcemy tu zrobić fajny klimat miejsca z "duszą". Żeby goście, którzy tu wejdą, nie chcieli wychodzić. Jeżeli nam się uda, jeśli stworzymy zgrany zespół pracowników, którzy będą myśle w ten sam sposób co my, to możemy być spokojni o przyszłość tego miejsca.

Henryk Ryczek: -Celem naszym było i jest stworzenie czegoś innego niż normalny produkt. W swoim życiu nie starałem się powielać biznesów, tylko robiłem coś nowego, bo udawało mi się myśleć kreatywnie. Nie chcemy, aby to było kolejne miejsce, gdzie sprzedaje się piwo. Chcemy, aby tutaj kwitła kultura i sztuka. Niech to będzie miejsce inne niż wszystkie, z urokiem tradycji i historii, dobrego smaku. Taka jest idea tego miejsca. Nie zawsze liczy się tylko komercja.

Małgorzata Ryczek: -To miejsce zobowiązuje nas, aby stworzyć tu coś niezwykłego. Może dlatego właśnie ta "Morandówka" powstała?

Henryk Ryczek: -Może też będziemy inspiracją dla innych i będą oni wzbogacać swoje oferty.

Małgorzata Ryczek: -A na tym skorzystają mieszkańcy Zamościa.

Teresa Madej -Jak Państwo widzą "Morandówkę" za pięć, dziesięć lat?

Henryk Ryczek: -Że jest to wielofunkcyjny obiekt, który - mamy nadzieję - będzie miał "duszę".

Małgorzata Ryczek: -Liczymy, że to miejsce się przyjmie i przypadnie do gustu gościom. To jest dla nas ważne.

Henryk Ryczek: -Ja wierzę, że za dziesięć lat to nasze dzieci, które skończyły hotelarstwo i turystykę i które też są naszym wsparciem i inspirują nas, będą prowadzić "Morandówkę". Całe życie bardziej lubię tworzyć niż prowadzić biznes. Wybudowane ranczo i stadnina koło Skierbieszowa zostały przekazane dzieciom w zarządzanie. Miałem w tym swoją rolę. Wierzę, że tutaj też damy im fajny impuls do działania i za dziesięć lat to nasze dzieci będą tutaj pracowały, a "stary" Ryczek przyjdzie na dobrą kawę i koncert, i będzie się cieszył z tego, że dzieci sobie tutaj radzą.

Teresa Madej - Dziękuję za rozmowę.

Małgorzata i Henryk Ryczkowie: -Dziękujemy bardzo.

* * *

W historii Małgorzaty i Henryka Ryczek doszukałabym się pewnej paraleli do samego Bernarda Morando i jego ślicznej żony. Dlaczego? Bo równie niezwykła i romantyczna jest historia miłości wybitnego Włocha. Bernardo Morando zadurzył się w przepięknej Katarzynie i ożenił się z nią. Dla ukochanej osiadł w Polsce rezygnując z wielkiej kariery. Jeśli nawet kariery na Zachodzie nie zrobił, to budowa "idealnego miasta" Zamościa zapewniła mu nieśmiertelność. Miał poczucie dziejowej misji. Stworzył dzieła o wysokim standardzie artystycznym, zajmując wysoką pozycję w dziejach sztuki polskiej. A za sprawą porywów serca, zyskał sobie szczęście osobiste i rodzinne. Zamożny Włoch cieszył się w "Grodzie hetmańskim" dużym uznaniem. Pełnił funkcję rajcy i burmistrza, pobierał stałą, najwyższą na dworze pensję oraz czerpał też zyski jako przedsiębiorca budowlany. Jak widać, polskie niebo było mu nad wyraz przychylne. Jednym zdaniem, szczęściarz z tego Morando. I jak tu nie zauważyć podobieństwa...


autor / źródło: Teresa Madej
dodano: 2016-04-04 przeczytano: 6479 razy.












- - - - POLECAMY - - - -




Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu - Twoje źródło informacji

Wykorzystanie materiałów (tekstów, zdjęć) zamieszczonych na stronach www.zamosconline.pl wymaga zgody redakcji portalu!

Domeny na sprzedaż: krasnobrod.net, wdzydze.net, borsk.net, kredki.com, ciuchland.pl, bobasy.net, naRoztocze.pl, dzieraznia.pl
Projektowanie stron internetowych, kontakt: www.vdm.pl, tel. 604 54 80 50, biuro@vdm.pl
Startuj z nami   Dodaj do ulubionych
Copyright © 2006 by Zamość onLine All rights reserved.        Polityka prywatności i RODO Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, hosting, programowanie, bazy danych, edukacja, internet