|
41. ZLT: Andrzej Seweryn o etyce słowa w teatrzeJeden z najwybitniejszych polskich aktorów Andrzej Seweryn wziął udział w spotkaniu w ramach 41. Zamojskiego Lata Teatralnego. Jego tematem była "Etyka słowa w teatrze". Dysputa o słowie i teatrze z udziałem przedstawicieli Zespołu Etyki Słowa RJP PAN odbyła się w Szkole Życia (4.07.).
Wśród gości między innymi: dr Marta Nowosad-Bakalarczyk, językoznawczyni z Instytutu Filologii Polskiej, językoznawczyni dr Małgorzat Karwatowska, specjalizująca się w problematyce aksjologicznej, prodziekan Wydziału Humanistycznego, prof. Iwona Morawska, wicedyrektor Instytutu prof. Dorota Piekarczyk, prof. Iwona Morawska, dydaktyk z Instytutu Filologii Polskiej oraz prorektor UMCS prof. Alina Orłowska.
- Jestem w tej uprzywilejowanej sytuacji, że słowo jest na zawsze związane z moją pracą. Dlatego mam do niego szczególny stosunek i szczególną historię przeżywam z nim od wielu, wielu lat. Mnie uczono, że słowo musi być wymyślone, musi powstać, wymaga czasu. Z tego rodziło się złe aktorstwo, które było nudne, głupie i ciężkie, nie do zniesienia. Mnie uczono, że słowo jest nośnikiem sensu. I z tego wychodziło dobre aktorstwo. Uczono mnie, żeby dbać o słowo i z tego wychodziło dobre aktorstwo - czasami - mówił Andrzej Seweryn, który nie zdecydował się na pojedynek z naukowcami, bo jak stwierdził, byłby na straconej pozycji.
Jak powiedział - dbać, to rozumieć, co się mówi, spowodować, aby to słowo było słyszalne i zbudować taką rzeczywistość, żeby to słowo było przekonywujące. Ta rzeczywistość znajduje się w głowie - odnotowywał dyrektor Teatru Polskiego i dodawał:
-Dzisiaj myślę, że ta rzeczywistość znajduje się też w sercu, w moim ciele. Kiedyś prof. Wyrzykowski uczył nas, że wystarczy myśleć, żeby być aktorem. Gustaw Holoubek mówił, że w słowie jest energia, która wystarcza do tego, żeby to słowo prezentować, aby było przekonywujące. Dziś nie zgadzam się ani z profesorem, ani z moim ukochanym autorytetem. Moje doświadczenia zawodowe czynią, że mówię o "orkiestrze trzech instrumentów": o intelekcie, o emocjach i o ciele. Jeżeli któryś z tych instrumentów próbuje dominować inne, to utwór, którym jest słowo, jest przegrany.
-Jeśli dochodzi do harmonii pomiędzy tymi elementami, to mamy do czynienia z pięknie wykonanym utworem muzycznym, filozoficznym, emocjonalnym. Co to znaczy zadbać o słowo w sensie technicznym? Ćwiczenia dykcji nie wystarczą. Nie wystarcza, aby w ostatnim rzędzie było słychać "ś", "ć", a technika brała górę nad wszystkim innym. Nie wiele wówczas wiedziałem o życiu i zawodzie. Dominowała technika nad słowem, nad intelektem, nad emocjami. Prof. Bardini mówił, abym zapomniał o technice - mówił Andrzej Seweryn.
- Drugim aspektem jest zrozumienie. Poziom intelektualny polskiego aktorstwa nie jest wysoki. Nie opieram się na wywiadach, na rozmowach w telewizji dwudziestu, trzydziestu koleżanek i kolegów, włączam w to siebie samego, którym udaje się dobrze sformułować zdanie. Ja mówię o grupie społecznej, która nazywa się aktorstwo. Ja myślę, że mamy ogromną robotę do wykonania. Zanim zaczniemy mieć pretensje do władz, do społeczeństwa, to powinniśmy sami popracować. Ja mówię o tym od lat - o zrozumieniu słów i historii, z którą mamy do czynienia. Z jednej strony o przeszłości Polski, jak również o zrozumieniu historii w danym utworze. Mam doświadczenia z Francji, z ćwiczeń ze studentami, którzy nie przeczytali Hamleta - zauważał aktor.
Jak podkreślił Andrzej Seweryn - debata na temat etyki słowa dotyczy także poziomu debaty publicznej w Polsce. - Jaki jest, osądźcie Państwo sami. Nie tylko chodzi o politykę. Czy ktoś, kto mówi dobrym polskim językiem jest etyczny, czy prezydent Wałęsa, który nie potrafi normalnie zbudować zdania - nie jest etyczny? To jest poważna sprawa. Mam za sobą trzydzieści trzy lata pracy za granicą, ale mogę stwierdzi
, że niewielu ludzi publicznie wyrażających się kończy zdanie. Zaśmiecanie uszu, języka młodzieży jest czymś strasznym, przerażającym. Rzeczywistość wokół nas to kapitalizm, a pieniądze nie sprzyjają rozwojowi etyki słowa, ponieważ celem tych wprowadzonym mechanizmów nie jest etyka, tylko pieniądz, zysk. Nie ma absolutnego upadku słowa, mamy tylko dużo do zrobienia - podsumowywał wprowadzenie.
Andrzej Seweryn odpowiadał na pytanie: Jak postrzega prawdę i kłamstwo? Jak rozumieć, jak je przedstawić.
-Jestem w szczególnej sytuacji, ponieważ stale kłamie w teatrze, ciągle kogoś udaję, aby opowiedzieć prawdę. jest taki monolog: "Otwórzcie oczy, bo tu z błazeństwa prawda się toczy". Ludzie, którzy myślą o teatrze tak jak ja, są w służbie autorowi. Będąc w służbie u kogoś, reprezentuję jego i muszę się zastanawiać nad jego prawdą. Do tego potrzebny jest intelekt, żeby przeprowadzić analizę aktorską. Moje wnioski, w porozumieniu z reżyserem, muszę przekształcić w coś, co nie tylko będzie odpowiadało tym sensom, ale będzie interesujące dla widza. Ta kwestia prawdy obarczona jest problemem formy.
- Druga prawda jest w doniesieniu do relacji z reżyserem. Nie mogę nie uwzględnić tego, w jakim kierunku on mnie prowadzi. Bo to on jest odpowiedzialny za tę wielką prawdę, którą przedstawiamy autorsko. Moja prawda jest skomplikowana jeszcze tym, że ma partnerów, którzy wpływają na jej prawdę - partnerów, czyli światło, muzykę, kostium, jak również widza. Tysiąc widzów na widowni tworzy tysiąc prawd, a nie jedną. Te prawdy mają swój czas, prawda momentu, a po upływie czasu, widzowie to idealizują, jak to było w teatrze. Poza tym np. , dzieło malarskie nie ma swojego bytu obiektywnego, to dzieło istniej w kontakcie z oglądającym go widzem. Identycznie dzieje się w teatrze. To Wy tworzycie teatr i role, a my podajemy takie coś, co Wy przetwarzacie. I powstaje ta jeszcze inna prawda. Nie chcę unikać dyskusji na temat wartości. Jestem katolikiem i dla mnie dziesięć przykazań, to są ważne przykazania. Ja kocham moją Ojczyznę, chociaż nie muszę jej kochać, tak jak mi niektórzy każą ją kochać. Ja ją kocham tak, jak ja chcę kochać. Ja mam łzy, słysząc Mazurka Dąbrowskiego, ale to moje łzy, a nie tego, co mi nakazał. Dałem tej Ojczyźnie tyle, ile potrafiłem, choć pewnie za mało - podkreślił gość Szkoły Życia.
Artysta mówił też o wartościach, których stara się przestrzegać w pracy kształtując siedem roczników we Francji. - Starałem się w tych ludziach ukształtować stosunek do pracy jako wartość absolutnej. O tym mówił Stanisławski, że "teatr zaczyna się w holu." Teatr ma być czysty, wtedy lepiej gramy na scenie. Mrożek napisał tekst o teatrze, "że to ma być dobrze wykonane". Jestem zdania, że my w naszej pracy "produkujemy" coś, co się sprzedaje. Na tym polega szacunek do państwa pieniędzy. Nasz egoizm artystyczny powinien mieć pewne granice - punktował Andrzej Seweryn.
Zapytany o to, kiedy Andrzej Seweryn jest prawdziwy - odpowiedział, że jest to pojęcie względne. W miarę prawdziwy - mówił aktor - świadomy każdego gestu i słowa, bo tak nauczyło go życie. -Czy to jest nieprawdziwe? Posiadam duży sceptycyzm wobec własnej osoby. Dobrze się trzymam ziemi. Nie było tu gry, ale świadomość, że stoję przed audytorium - stwierdził dyrektor Teatru Polskiego.
Aktor Comedie Francaise odniósł się także do wartości jaką jest praca. - Coraz więcej wymaga się dziś od aktorów. Tylko część ludzi teatru, podąża za tym. Aktor polski za mało pracuje nad sobą, nad swoim intelektem. Młodzi są prawdziwi, ale co będzie za kilkanaście lat? Praca aktora wymaga ciągle doskonalenia się i współdziałania z innymi, to praca zespołowa. Ogólnie rzecz biorąc, jesteśmy leniami - powiedział dyrektor Teatru Polskiego.
Odpowiadał także na pytanie - jak teatr wpływa na poprawę obyczajów publicznej dyskusji, mówił o relacjach pomiędzy teatrem a dyskursem publicznym, gdzie następuje zdziczenie obyczajów.
-Role ważą, ale nie ma co sobie robić złudzeń, że teatr może uzdrowić debatę publiczną. Jeśli o nią chodzi, to w systemie totalitarnym teatrowi jest łatwiej. Łatwiej, bo wtedy wszyscy jesteśmy przeciw. Jesteśmy razem, i tak było. I potem się okazało, jakie to było to nasze "razem". W systemie demokratycznym, w którym żyjemy, pewne instytucje przejęły niektóre z funkcji teatru i teatr znalazł się w trudniejszej sytuacji. Zgadzam się, że my powinniśmy brać większy udział w debacie publicznej. Ale, w której debacie publicznej? Na jaki temat? Możemy się starać tak kształtować repertuar teatru, żeby on był poważny, żeby nawiązywał w swoich tematach do tego, co jest najważniejsze. Jednocześnie teatr, który prowadzę, to nie tylko przedstawienia. Teatr Polski robi Poranki filozoficzne - dyskutujemy z dziećmi o tym, co to jest szczęście, co z Panem Bogiem, czy jak skończy się Ziemia - to będzie Pan Bóg, co to znaczy "obcy". To są najbardziej istotne tematy, jakimi żyje społeczeństwo polskie. Otwarta Rzeczypospolita organizuje u nas Debaty Oxfordzkie. To się nazywa Forum Dyskusyjne Teatru Polskiego. Odbywają się promocje książek. Z okazji 1050. rocznicy Chrztu Polski zorganizowałem w Teatrze czytanie Biblii. Niewielu ludzi się tym interesuje. Gdybyśmy dzisiaj wystawili "Sen srebrny Salomei", "Pierścień wielkiej damy" - pusto by było. Więc nie mogę zaryzykować, aby to zrobić, a widownia byłaby pusta - mówił Andrzej Seweryn.
-Trzeba realizować najlepszą literaturę światową. Ma ona taką wartość estetyczną i moralną, że nigdy nie przestanie nas wzbogacać, bo klasyka, to coś więcej niż współczesność. Rozumiejąc Mrożka, mając za sobą kontakt z Szekspirem, Mannem, łatwiej opierać się zbrodniczym ideologiom, jak i postmodernistycznemu nihilizmowi. Klasyka, to co jest najpiękniejsze, najlepsze, to co najbogatsze. Jutro będę te teksty mówił. Chodzi o to, żeby piąć się w górę. W tym sensie teatr ma ogromną rolę do odegrania, w najszlachetniejszym tego słowa znaczeniu. Jak kształtowało się pokolenie ludzi, na których barki spadła odpowiedzialność za kraj po 1989 r.? To byli ludzie, którzy mniej więcej w l. 70 może czytali, może słuchali jakiś utworów, może szli do teatru, oglądali filmy, oglądali obrazy. Może tylko w jednym procencie, ale byli współkształtowani przez sztukę. Klasyka jest piękną szkołą również aktorstwa, ale i dla obywateli. Poczytajcie "Odprawę posłów greckich". Jakie to piękne, jakie to inne dźwięki niż te codzienne. To jest opresja dźwięku, to jest straszne. Każą mi słuchać tego, czego ja nie chcę słyszeć. Chcieliby, abyśmy o tym zapomniali, a pamięć jest wartością - zauważał dyrektor Andrzej Seweryn.
Artystę zapytano także o tłumaczenia tekstów, które usłyszmy podczas spektaklu "Szekspir forever!" Jak powiedział, zostały przetłumaczone przez Piotra Kamińskiego, za wyjątkiem jednej piosenki autorstwa Barańczaka "Stracone zachody miłości". -Kamiński uważał, że należy zachować wierność wersyfikacji Szekspira. Nie bał się rymów częstochowskich. Mnie się to bardzo dobrze mówi - ocenił pan Andrzej i zinterpretował przed zgromadzonymi fragment "Tymona Ateńczyka".
Andrzej Seweryn odniósł się także do opinii z sali, że w Polsce awans kulturalny, to namiastka awansu materialnego. Wszystko się cofa, zamiast iść do góry.
- Mam poczucie, że takich grup jak Państwo są tysiące, spragnionych debaty. Jeśli chodzi o Francję, to Francja nigdy nie była w niewoli. Nie potrafię wytłumaczyć, że tylu genialnych pisarzy ma nazwisko francuskie. Akademia Francuska istnieje od czasów Moliera i Richelieu. Ja wiem, że Francuzi umieją sprzedawać kulturę, czyli zarabiać na niej. Co ma swoje niebezpieczne strony. Comédie-Française jest finansowana przez państwo. Jest to świątynia teatru francuskiego, świątynia języka francuskiego. Francuzi są pełni szacunku do języka. Do Akademii Francuskiej przyjmuje się dopiero po śmierci. Jej członkowie to są najważniejsze umysły językowe. To przyczynek do debaty o etyce słowa. Debaty w Telewizji Francuskiej o języku są poważne. Oni mówią pełnymi zdaniami. Comédie-Française będzie istniała, nawet gdy Francji nie będzie. Jeśli chodzi o nas, to trzeba o tym mówić, krzyczeć i pracować od podstaw. Żebyśmy mówili lepiej, lepiej się porozumiewali. To zależy od każdego z nas, którzy na tych małych odcinkach funkcjonujemy. To nie jest harcerstwo. My mówimy o debatach publicznych, o sztuce, a w domach naszych? Jak my się porozumiewamy w tym centrum życia? - pytał artysta.
Andrzeja Seweryna pytano także o relację mistrz-uczeń w teatrze. -Nie ma już takiej relacji. Miałem takich mistrzów: Świderski, Holoubek, Zapasiewicz, Bardini i Korzeniewski. Ich zdanie przyjmowałem bezdyskusyjnie przez długi czas. Oni mnie tworzyli, miałem się na kim oprzeć. Oni wiedzieli, że są dla nas autorytetem i musieli ten fakt potwierdzać. Jak ktoś do mnie mówi "mistrzu", to ja to traktuję poważnie. To wyraz zaufania i wymagania wobec siebie. To jest w porządku. Ja w Teatrze Polskim staram się brać kolegów na bok. Organizuję warsztaty letnie. W tym roku są poświęcone królowi Edypowi, Edypowi w Kolonos i Antygonie. Mam siedem zgłoszeń. Nie twierdzę, że jestem geniuszem, ale tyle bezrobocia, tak wszyscy chcą pracować i znalazło się w całym kraju jedynie siedem osób, żeby chcieć pracować ze mną nad Sofoklesem. Czasami ludzie się skarżą, że nie ma autorytetów. Zamiast wziąć się do lektur, oni szukają autorytetów. A gdzie w Internecie?
Mistrza Seweryna zapytano również czy istnieje praca nad charakterem, nad osobowością...
- Ja mam siedemdziesiąt lat i mam nadzieję, że już pracy nad sobą dokonałem. Wydaje mi się, że jestem lepszym człowiekiem niż kiedyś. Np. bardziej dbam o rodzinę. Ja zapewne usprawiedliwiałem pewne zaniedbania - Francją, odległością, no i pracą, bo praca jest najważniejsza. To we mnie ewoluuje, aczkolwiek, na nieszczęście dla tej sprawy - jestem dyrektorem naczelnym Teatru Polskiego, co wymaga szesnastu godzin pracy codziennie. Kompromisy są możliwe. Wolę mówić o sobie, nie o kolegach. My, aktorzy, mamy do czynienia z najfantastyczniejszymi, najgłębszymi, najbardziej wyrafinowanymi owocami ludzkiej myśli. Mam na myśli sztuki teatralne. Czytamy je, poznajemy je w sposób aktywny, musimy w to wejść, musimy ich reprezentować, musimy nimi być - tymi mędrcami lub kretynami. I można przypuszczać, że o to dzięki takiemu stosunkowi do tych żyć, do tych postaci, do tych historii, stajemy się mędrcami. Jeżeli ja mówiłem Hamleta, ten fragment o czym jest życia, to nawet przy średniej inteligencji powinniśmy być mądrzejszymi, wrażliwszymi, lepszymi, dokonywać wspaniałych wyborów. I okazuje się, że nie. Jak to tłumaczyć? Może tym, co powiedziałem na początku - kłamiemy - podsumował debatę Andrzej Seweryn.
Zamojska publiczność mogła podziwiać mistrzowskie interpretacje znakomitego aktora i reżysera w spektaklu "Szekspir forever!", słuchając jak mistrz słowa wydobywa piękno i nieprzemijającą mądrość poezji Szekspira na światło dzienne. Wirtuozerski popis aktorskiego warsztatu przyjęto owacyjnie.
Organizatorami byli: Zamojski Dom Kultury i Zespół Etyki RJP PAN, współorganizatorami: Instytut Filologii Polskiej UMCS, Teatr Polski w Warszawie, Księgarnia/Kawiarnia Szkoła Życia w Zamościu.
Portal Zamość onLine był patronem medialnym 41. Zamojskiego Lata Teatralnego w Zamościu autor / źródło: Teresa Madej, fot. Mirosław Chmiel dodano: 2016-07-11 przeczytano: 14714 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|